31 marca 2007
Sobota V tygodnia Wielkiego Postu
Dzisiejsze czytania
Dlaczego Jezus musiał umrzeć?
Elżbieta Krzewińska
Odpowiedzi na to pytanie szukają ludzie od początku chrześcijaństwa. Jedną ze wskazówek podaje w dzisiejszej Ewangelii Apostoł Jan, gdy pisze, że Jezus musiał umrzeć dla naszego dobra i po to, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno.
Dlaczego moje dobro zależało od tej śmierci? Bo tylko ta śmierć została pokonana – Jezus zmartwychwstał i pokazał, że ma władzę nad życiem i śmiercią. Dzięki temu człowiek wierzący żyje ze świadomością, że jego życie tu na ziemi nie kończy się, ale trwa dalej, trwa wiecznie.
Jakie z tego wypływa jednak dobro? Myślę, że skoro każdy z nas chciałby wieść tu na ziemi, przez jakieś kilkadziesiąt lat, życie szczęśliwe i dostatnie, blisko ukochanej osoby, to o ileż bardziej chciałby wieść takie życie wiecznie, bez końca. Dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa wierzymy, że tak może być, a skoro tak, to nasze ziemskie życie nabiera głębszego sensu, warto się trudzić, czyniąc dobro, spełniając jak najlepiej wolę Boga, by po śmierci do Niego pójść, by przebywać w domu Ojca, by przebywać blisko Miłości.
Dlaczego tak ważne było zgromadzenie w jedno dzieci Bożych, że aż Boży Syn wydał się w ręce oprawców? Może trzeba spojrzeć tu na Trójcę Przenajświętszą. Nie przez przypadek nasz Bóg jest Jeden, ale w Trzech Osobach. Ta doskonała komunia Osób to wskazówka dla ludzi, ku czemu mają dążyć. Kiedy prorok Ezechiel przekazuje słowa Pana Boga o czynieniu z Izraela jednego ludu, porusza ważne dla człowieka sprawy: jedność sprawi, że będą oni żyli w poczuciu bezpieczeństwa pod opieką Boga; będą cieszyli się rozwojem rodziny, pokoleń, będzie wśród nich panował pokój.
Pan mówi wyraźnie, że nastąpi to wówczas, gdy będą żyli według Jego praw, gdy będą zachowywali i wypełniali Jego przykazania.
Nie jest to łatwe. Nie dlatego, że Boże prawa są niemożliwe do spełnienia przez człowieka, ale dlatego, że jesteśmy słabi i grzeszni. Bóg to wie, że człowiek ma ciągle skłonności do tworzenia sobie bożków i różnych kultów. Człowiek ciągle od Niego odstępuje.
Nie potrafi odrzucić od siebie wszystkich grzechów i utworzyć sobie nowego serca i nowego ducha. Dlatego czyni to Jego Syn, który nie tylko umarł za wszystkich około 2000 lat temu, ale także Jego ofiara uobecnia się każdego dnia podczas Eucharystii. Tylko w Jego śmierci możemy czerpać siłę do tego, by dzień za dniem, chwila za chwilą pozwalać się Bogu uwalniać od wszystkich wiarołomstw, którymi grzeszymy, pozwalać się oczyszczać i tworzyć z nas swój lud.
Dzięki temu kształtowaniu umiemy być z braćmi i dla braci; potrafimy tworzyć wspólnoty (rodzinne czy zawodowe), w których realizują się Boże obietnice i w których ludzie czują się dobrze i bezpiecznie.
Myślę, że słowa Kajfasza: „lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród” każdy chrześcijanin powinien w pewnym sensie wziąć też do siebie. Każdy z nas jest wezwany, by codziennie umierać: swojemu egoizmowi, swoim pragnieniom, pożądaniom, grzechom. Bo tylko w ten sposób możemy pomóc bliźnim w drodze do Boga; tylko wtedy stajemy się świadkami śmierci Jezusa.
Tylko dzięki temu my również możemy sprawić, że inni zgromadzą się wokół ołtarza, by Jezus mógł czynić z nas nowy lud Boży.
Jeśli pragniesz poświęcić chwilę czasu na modlitwę nad Słowem Bożym i proponowaną refleksją
Kliknij tutaj
Chcesz dowiedzieć się czegoś o autorze powyższego tekstu
Kliknij tutaj
_______
Zobacz także:
Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa w różnych tradycjach chrześcijaństwa