"Tygodnik Powszechny"

Ona tańczy

Spread the love

ONA TAŃCZY DLA MNIE

(W PIĄTEK)

Ks. Andrzej Draguła

Można już tańczyć w piątki! – tak można by w skrócie przedstawić ostatnią zmianę w przykazaniach kościelnych obowiązujących w Polsce. Skąd ta zmiana?

Biskupi na 362. Zebraniu Plenarnym KEP w Wieliczce zmienili brzmienie IV przykazania kościelnego. Obecnie brzmi ono: „Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach”. Zmiana polega na istotnym zawężeniu tego, co kiedyś nazywało się „czasem zakazanym” od zabawy.

Wersja z roku 2003 nakazywała powstrzymywanie się od zabaw w „okresach pokuty”, najnowsza ogranicza ten zakaz jedynie do Wielkiego Postu. Ta zmiana jest symptomem szerszego problemu, przed którym nieustannie staje Kościół. Chodzi o pytanie, na ile powinien on być kontrkulturowy, a na ile dostosowywać się do zmieniających się okoliczności, mniej lub bardziej do tego świata się upodabniając.

DNI POKUTY

Starsze pokolenie dobrze pamięta mnemotechniczną wersję ówczesnego V przykazania kościelnego, która pochodziła jeszcze z 1948 r.: „W czasach zakazanych zabaw hucznych nie urządzać”, przy czym „czasy zakazane” były jednoznacznie rozumiane jako Adwent i Wielki Post. W roku 2003 ogłoszono polską adaptację przykazań kościelnych, których nowe sformułowanie pojawiło się w Katechizmie Kościoła Katolickiego (1992), a potem w Corrigendzie.

W kwestii pokuty i postu Katechizm stwierdzał jedynie: „Piąte przykazanie (Posty nakazane zachowywać) wyznacza okresy ascezy i pokuty, które przygotowują nas do uroczystości liturgicznych; przyczyniają się one do opanowania naszych popędów i do wolności serca” (n. 2043). Poprawki naniesione przez Kongregację Doktryny Wiary w 1998 r. zmieniły treść przykazania, które w wersji dla Kościoła powszechnego – już jako przykazanie IV – obecnie brzmi: „W dni pokuty wyznaczone przez Kościół wierni są zobowiązani powstrzymać się od spożywania mięsa i zachować post”.

Zgodnie z zasadą adaptacji katechizmów do warunków i potrzeb krajowych, Kościół w Polsce przystąpił do prac nad dostosowaniem ogólnej normy do polskich zwyczajów. Ks. kard. Józef Glemp, prymas Polski, wysłał 18 lipca 2001 r. do Kongregacji Doktryny Wiary ustaloną wersję przykazań z prośbą o jej zatwierdzenie. Pozytywna odpowiedź nadeszła od prefekta tejże Kongregacji kard. Josepha Ratzingera 22 maja 2002 r. Kardynał sugerował w niej, aby bardziej sprecyzować wykładnię IV przykazania dotyczącego postów i powstrzymania się od udziału w zabawach w okresach pokuty.

Nowe sformułowanie przykazań przedstawiono wiernym w liście biskupów na I Niedzielę Adwentu 2003 r. Tam właśnie znalazło się wyjaśnienie i uzasadnienie normy: „Powstrzymywanie się od zabaw obowiązuje we wszystkie piątki i w czasie Wielkiego Postu. Przypominamy w ten sposób wszystkim uczestnikom zabaw oraz tym, którzy je organizują, by uszanowali dni pokuty, a zwłaszcza czas Wielkiego Postu”.

KTO W PIĄTEK TAŃCUJE…

Zostawmy post chwilowo na boku i skupmy się na zabawie. Zmiana przykazania ogłoszona w 2003 r. dotyczyła dwóch aspektów, które w gruncie rzeczy zaostrzyły normę prawną. Po pierwsze, w nowym sformułowaniu nie chodziło już o urządzanie czy udział w zabawach „hucznych”, ale we wszelkich zabawach. O. Grzegorz Bubel SJ przypomina, iż „sformułowanie »huczne« uzmysławiało wiernym fakt, że chodzi tu o zabawy, które w sposób publiczny są demonstracją postawy niewłaściwej dla chrześcijanina w okresie liturgicznym, który ma pokutny charakter” („Co znaczy pościć”, w: „Pięć słów Kościoła”, Warszawa 2005, s. 107).

Po wtóre, w świadomości wiernych oba okresy „zakazane”, czyli Adwent i Wielki Post, były jednoznacznie rozumiane jako okresy przygotowawcze do uroczystości liturgicznych, co ułatwiało przestrzeganie normy. Zresztą także i dzisiaj wielu katolikom trudno się przełamać do radosnego charakteru Adwentu i traktują go raczej jako czas pokutny niż radosny. Zamiast Adwentu czasem zakazanym stały się wszystkie piątki miesiąca (z wyjątkiem świątecznych), których pokutny charakter dotychczas ograniczał się zasadniczo do postu czy wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych.

Nie znaczy to jednak, że w świadomości wiernych istniało pełne przyzwolenie na piątkowy taniec. Wystarczy przywołać tutaj ludowe porzekadła, które wiele mówią o istniejących przekonaniach: „kto w piątek tańcuje, a w sobotę śpiewa, ten niech się w niedzielę nieszczęścia spodziewa”, „kto w piątek skacze, ten w niedzielę płacze!”, „nie rób z piątku niedzieli”. Jak pisał Zygmunt Gloger w „Encyklopedii staropolskiej”: „W dzień ten bowiem męki Zbawiciela nie godziło się chrześcijanom pląsać, śpiewać i biesiadować, co Polacy najściślej przestrzegali”. Poszerzenie prawnego zakazu zabawy na wszystkie piątki było w pewnym sensie uznaniem religijno-kulturowego status quo, które wciąż było żywe w wielu środowiskach katolickich. W tym znaczeniu rezygnacja z Adwentu na rzecz piątków była teologicznie uzasadniona.

Jak przyznał bp Marek Mendyk w wypowiedzi dla KAI, powodem, dla którego sformułowanie IV przykazania kościelnego uległo teraz zmianie, jest coraz częstsza praktyka przenoszenia uroczystości rodzinnych czy szkolnych na piątek ze względów praktycznych. Tak, to prawda, że coraz więcej studniówek, półmetków, a także wesel odbywa się w piątek, a nie w sobotę. Także kluby i dyskoteki otwierają szerzej swe podwoje w piątek.

Żyjemy w świecie, w którym kultura weekendu zaczyna wypierać kulturę niedzieli. Mamy do czynienia z wyraźnym przesunięciem świętowania w cyklu tygodniowym. W krajach wysoko rozwiniętych weekend zaczyna się faktycznie już w czwartek, a w piątek można przyjść do biura w stroju casual, pozostawiając garnitur w szafie.

Punktem kulminacyjnym rytmu tygodniowego w życiu wielu młodych ludzi staje się piątkowo-sobotni clubbing, po którym niedziela jest przede wszystkim dniem odsypiania i odpoczynku. Dostosowują się do tego także duszpasterze, którzy przenoszą celebrację Mszy z godzin porannych na popołudniowe i wieczorne (np. Msze akademickie). Organizatorzy piątkowych imprez coraz częściej zwracali się do proboszczów z prośbą o dyspensę od IV przykazania, a księża najczęściej ją dawali, nie chcąc popadać w konflikt z wiernymi. W konsekwencji to, co powinno być jedynie wyjątkiem (rozluźnienie normy w konkretnym przypadku), stało się powszechne.

ZMIANA POŁOWICZNA

Czy rezygnacja z tego aspektu pokutnego charakteru piątku to krok w dobrym kierunku? Bp Mendyk powiedział, że decyzję o zmianie przykazania podjęto „wychodząc naprzeciw sytuacji praktycznej”. Odnoszę wrażenie, że komentarze większości internautów przyznających się do wiary są raczej krytyczne wobec proponowanej zmiany, a także jej – zapewne sformułowanej naprędce – argumentacji. Rzekłbym nawet o pewnym syndromie oszukania.

Wielu twierdzi, że to swoista kapitulacja wobec zmian kulturowych i krok w złym kierunku, który polega na „ułatwianiu” wiary. Ale są też głosy większego zrozumienia i poparcia dla decyzji – mówiące, że nie ma sensu upierać się przy normie, która faktycznie nie jest respektowana. Dodajmy: przy normie wynikającej z prawa kościelnego, a więc podlegającej historycznym i cywilizacyjnym zmianom. Zakaz tańca w piątek to przecież nie to samo, co „Nie zabijaj!”. Czyż zmiana ta nie jest oznaką duszpasterskiego realizmu?

Z drugiej strony trzeba jednak powiedzieć, że w wielu Kościołach czy religiach kultywuje się bardziej radykalne tradycje i przykazania, które dla wielu mogą się wydawać nawet anachroniczne. Co więcej, ich wyznawcy bywają właśnie za tę wierność swoim religijnym zasadom szanowani także przez tych, którzy ich nie podzielają.

Inną kwestią jest pytanie, czy nie należałoby w ogóle przedyskutować na nowo, co we współczesnym świecie jest postem i pokutą, i czy niektóre formy wcale – mimo nazwy – nie mają już dla wielu pokutnego charakteru, czego przykładem jest wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Może należałoby się powstrzymywać od czegoś zupełnie innego? Tym bardziej że proponowana zmiana przykazania zatrzymuje się w pół drogi.

Zrezygnowano bowiem z zakazu tańca, ale nie zrezygnowano z obowiązku wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych we wszystkie piątki i w Środę Popielcową, który to zakaz dotyczy wszystkich powyżej 14. roku życia. Ci, którzy chcą zorganizować wesele, studniówkę czy inne przyjęcie, wciąż muszą się zgłaszać po dyspensę, choć już „tylko” od mięsa i kiełbasy. Czy rzeczywiście niejedzenie mięsa ma bardziej ascetyczny wymiar od powstrzymywania się od pląsów? Czy większe daje pożytki duchowe? Dla wielu jest to na pewno zakaz łatwiejszy do spełnienia.

OD POSTU ŻOŁĄDKA

DO POSTU OCZU

W komunikacie z zebrania biskupi przypomnieli, że choć „okres formalnego zakazu zabaw został ograniczony do Wielkiego Postu”, to „nie zmienia to jednak w niczym dotychczasowego charakteru każdego piątku jako dnia pokutnego”. Czynami pokutnymi są: modlitwa, jałmużna, czyli uczynki pobożności i miłości, umartwienie przez wierniejsze wykonywanie naszych obowiązków, wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych i post. Tylko te dwa ostatnie są ściśle „zadekretowane”, pozostałe zależą od osobistej wrażliwości i dojrzałości wiernego. To, co konieczne w katechezie dzieci i dorosłych, to skupienie się na znaczeniu, sensie oraz celu pokuty i ascezy, a nie na obowiązywalności poszczególnych form pokuty. To bowiem pozostanie zawsze kwestią dyskusyjną i otwartą.

We współczesnym świecie, w którym panuje moda na wegetarianizm, weganizm czy najprzeróżniejsze diety, pokuta rozumiana jako post czy wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych dla wielu nie jest już żadną pokutą. Są dzisiaj inne elementy życia, które o wiele bardziej żywią nasze popędy i ograniczają wolność serca. Zapewne trudno byłoby zadekretować post oczu czy obowiązek jałmużny, ale – jak się wydaje – w naszym konsumpcyjnym i voyeurystycznym świecie to właśnie oko i kieszeń karmią naszą pożądliwość, a nie kiełbasa. Zresztą wiedzieli o tym już chrześcijanie średniowiecza.

Niedawno odwiedziłem niewielkie niemieckie miasto Zittau (Żytawę), położone niedaleko polskiej Bogatyni. Byłem tam, aby zobaczyć „Żytawskie płótno postne” („Zittauer Fastentuch”) – wielką zasłonę z historią zbawienia, którą w średniowieczu zakrywano ołtarz główny na czas Wielkiego Postu, tym samym nie pozwalając wiernym na oglądanie misterium Mszy św. Liturgię wolno było śledzić jedynie z pomocą słuchu, a post ciała łączył się z postem oczu, który kończono w Zmartwychwstanie.

„Gdy współczesny człowiek pości, rezygnuje z konsumpcji alkoholu lub słodyczy, niektórzy ograniczają godziny spędzane przed ekranem telewizora. Większość z nas wie, że w przeszłości Wielki Post był związany z przestrzeganiem ścisłej diety, ale nie tylko. W średniowieczu wierni rezygnowali także z tego, co było dla nich najważniejsze – z możliwości obserwowania sakramentu eucharystii.

Relikwiarze, obrazy, krzyże, ołtarze, a nawet całe prezbiteria były zasłaniane płótnami postnymi” – pisał Adam R. Prokop we wrocławskim „Nowym Życiu” (2008/3). Współcześnie tradycja „płócien postnych” odrodziła się w Niemczech jako „płótna głodowe” (Hungertuch) i jest wykorzystywana w działalności instytucji charytatywnej pod nazwą Misereor, przypominając tym samym o związku między postem a jałmużną.

Kard. Schönborn pisał: „Niewykluczone, że ascetyczne podejście do obrazów stanowi dzisiaj jedną z najważniejszych form ascezy. Czy podczas Wielkiego Postu nie powinniśmy ćwiczyć się także we »wstrzemięźliwości od obrazów« przez odpowiednie ich ograniczenie?” („Człowiek i Chrystus na obraz Boga”, Poznań 2008, s. 97). Wielu z nas na piątkowe imprezy nie chodzi, a i niejedzenie mięsa nie jest żadnym wyrzeczeniem. Przydałoby się raczej niejedno kazanie o duchu piątkowej pokuty: o odmówieniu sobie zakupu czegoś zbytecznego i przekazaniu zaoszczędzonych pieniędzy na jałmużnę; o poście oczu – może dzisiaj najtrudniejszym poście dla tych, którzy przez większość dnia mają oczy utkwione w ekran telewizora, komputera, telefonu komórkowego…

Takie posty i pokuty trudno zadekretować, ale to one są dzisiaj prawdziwym wyrzeczeniem. Biskupi przypomnieli, że jeśli „w piątek katolik chciałby odstąpić ze słusznej przyczyny od pokutnego przeżywania tego dnia, winien uzyskać odpowiednią dyspensę”. Chodzi o to, by bez poważnych racji z piątku nie robić niedzieli.

Jak mówi starożytne dzieło „Didache”, chrześcijanie pierwszych wieków pościli w środę i piątek dla odróżnienia się od Żydów: „Ponieważ oni poszczą drugiego i piątego dnia tygodnia, wy pośćcie czwartego oraz w dzień przygotowania” (VIII, 1). Z czasem tym postom przypisano określone znaczenie pasyjne: post w środę na pamiątkę zdrady Judasza, post w piątek na pamiątkę śmierci Jezusa.

Post i pokuta – prócz wymiaru ascetycznego – mają w sobie także pewien aspekt – dzisiaj powiedzielibyśmy – wizerunkowy. One nas odróżniają od świata, dlatego naszym zadaniem jako ludzi wierzących jest troska o przywrócenie właściwego znaczenia piątku. Chrześcijanie piątek przeżywają inaczej: oczywiście w perspektywie kultury niedzieli, a nie kultury weekendu. Nie bez przyczyny zespół, który wylansował przebój „Ona tańczy dla mnie”, nazywa się przecież Weekend…

Ks. Andrzej Draguła

Tekst pochodzi z „Tygodnika Powszechnego”

W najnowszym “Tygodniku Powszechnym” :

Hekatomba zwierząt
Cudotwórca na Stadionie Narodowym?
Miss Polski na wózkach
Zanim zaczniesz segregować, przeczytaj ten poradnik!
Kongresy partyjne na Śląsku: kto na wylocie?
Beata Chomątowska: zamaluj zło na murach
Kto pomaga Edwardowi Snowdenowi?
Bp Andrzej Czaja: co zrobić z byłymi księżmi

Zaprenumeruj e-tygodnik!

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code