Publicystyka

Mielizna zamiast głębi

Spread the love

Mielizna zamiast głębi

Szymon Gurbin

Czym byłby dziś Kościół rzymskokatolicki bez Vaticanum II? Ostatni sobór wprowadził katolików w zupełnie nowy wymiar przeżywania swojej wiary. Właśnie bardziej wiary, a mniej tradycyjnej religijności. Oczywiście nie chodziło tu bynajmniej o dogmatyczną rewolucję, ale o przestawienie akcentów: trzeba bardziej wgłębiać się w treść, która czasem może zostać przesłonięta formą trudno zrozumiałą dla wielu ludzi.

A przecież Kościół jest katolicki, jest powszechny. Kościół jest wspólnotą braci, która w świecie ma do spełnienia misję pokornego głoszenia Dobrej Nowiny. Jednak już w czasie Soboru znaleźli się ludzie, którzy w takiej wizji Kościoła potrafili dostrzec jedynie masońskiego diabła i przejmowanie idei… Wielkiej Rewolucji Francuskiej

„Niech zostawi się nas w spokoju; niechaj pozwoli się nam modlić tak, jak modlono się przez wieki (…). Jako biskup, mówiłem swoim księżom i wszystkim seminarzystom: oto, co należy czynić, aby wstać świętym. Kochajcie Najświętszą Ofiarę Mszy, tę, którą dał wam Kościół, kochajcie sakramenty, katechizm, a przede wszystkim niczego nie zmieniajcie. Strzeżcie dwudziestowiecznej Tradycji, która nas uświęca, która uświęcała świętych.” Czy można się nie zgodzić z tymi słowami, tym bardziej, że napisał je arcybiskup? A jednak Jana Paweł II właśnie tego arcybiskupa ekskomunikował, choć po tę formę sankcji papież sięgał niezwykle rzadko.

Arcybiskup Marcel Lefebvre, który założył Bractwo św. Piusa X kontestujące wiele postanowień Soboru Watykańskiego II, zmarł w 1991 roku i pomimo podejmowanych z obu stron prób porozumienia z Watykanem, umarł jako schizmatyk. Pozostawił jednak po sobie dzieło, które dziś nie jest zjawiskiem na tyle marginalnym, by można nie zwracać na nie większej uwagi. Funkconujące poza Kościołem Bractwo św. Piusa X skupia w tej chwili około 400 księży, ale również wiele zakonnic. W wielu krajach na różnych kontynentach ma swoje seminaria duchowne, które wychowują kleryków tak, jak gdyby Soboru Watykańskiego II w ogóle nie było. Nie chodzi tu tylko o sprawowanie liturgii w rycie trydenckim. Jest to rzeczywiście bardzo istotna kwestia dla Bractwa, należy ją jednak traktować jako symptom, a nie jako przyczynę ich działalności.

Powodów buntu abp. M. Lefebvra, a potem jego uczniów, należy szukać w niezwykle tradycjonalistycznej mentalności właściwej dla ludzi chcących widzieć Kościół tryumfujący, a nie Kościół pokorny, Kościół, do którego się przychodzi, a nie Kościół, który sam wychodzi naprzeciw. Taki kościół nie pielgrzymuje mówiąc napotkanym o miłości Chrystusa, ale trwa w wyniosłych świątyniach tradycji. Jednym z przejawów takiego sposobu myślenia było zdecydowane poparcie abp. Lefebvre`a dla idei państw wyznaniowych, o ile są to oczywiście państwa katolickie. „Ponieważ nie można zgodzić się na to, aby Pan Jezus został pozbawiony korony, Kościół został ustanowiony na zasadzie, że Pan Jezus winien panować na ziemi tak samo, jak króluje w Niebie” – twierdzi schizmatyczny arcybiskup, który nigdy nie zaakceptował tak ważnych soborowych dokumentów, jak „Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym” i “Deklaracji o wolności religijnej”.

”Państwo winno zatem odrzucić inne religie lub, gdy nie ma innego wyjścia, co najwyżej je tolerować. Oto czego zawsze nauczał Kościół odnośnie roli każdego katolickiego przywódcy państwa.” – twierdził abp M. Lefebvre. W tej samej publikacji, w rozdziale zatytułowanym „Ekumenizm – dzieło diabła” dodaje: „Wielkim złem, odpowiedzialnym za to wszystko, co działo się na soborze, jest fałszywy duch ekumeniczny, stawiający nas na równym poziomie ze wszystkimi innymi religiami. Nie, nie można postawić Pana Jezusa obok Buddy, Lutra, obok tych wszystkich sług diabła!” Trudno przypuszczać, żeby wielki zwolennik soboru – Jan Paweł II, który ekskomunikował założyciela Bractwa św. Piusa X, dokonywał jakichkolwiek zestawień Buddy z Chrystusem. To kuriozalny pomysł. Sobór mówi jednak o umiejętności dialogu, a nie o tworzeniu jakiejś nowej eklektycznej religii. Z kolei ekumenizm jest dialogiem między braćmi wierzącymi w Zmartwychwstałego, a w ustach papieża – Polaka Luter nie jest wcale diabłem i ma swoje racje. Trudno też, choćby tylko po wszystkich słowach i gestach Jana Pawła II, nie widzieć sensu w dialogu chrześcijan z wyznawcami judaizmu – a więc wiary i tradycji, z których chrześcijaństwo wyrasta! Wszystkie te przykłady niepokojów abp. M. Lefebvre`a dają obrazują sposób myślenia człowieka, któremu Kościół bez wątpienia jest drogi, ale niestety nie rozumie jego głębi i jego ducha.

Jest to problem niezwykle ważny, bo patrząc choćby na rzeczywistość Kościoła w Polsce, gdzie samo Bractwo nie zdobyło dużego poparcia wśród duchowieństwa, niezbyt skłonny do refleksji tradycjonalizm ma jednak w katolicyzmie wcale nie marginalne miejsce i również przybiera sprawnie działające, zorganizowane formy. Nie trudno przecież znaleźć wiele analogii, właśnie w sposobie myślenia, w środowisku związanym z toruńskim redemptorystą o. Tadeuszem Rydzykiem.

Po śmierci Jana Pawła II próba nawiązania dialogu między Bractwem św. Piusa X, a Watykanem została podjęta ponownie. Następca abp. Lefebvre`a, bp Fellay spotkał się w sierpniu z Benedyktem XVI w Castel Gandolfo. Przełożony Bractwa stwierdził, że obie strony zgodziły się jednomyślnie co do potrzeby stopniowych działań na rzecz rozwiązania istniejących problemów i zapewnił, że jego wspólnota modli się o siły dla Papieża, „aby był w stanie położyć kres kryzysowi w Kościele, odnawiając wszystko w Chrystusie”.

Sobór Watykański II to dla katolików wciąż wyzwanie. Kościół musi być Kościołem pielgrzymów, czego uczył nas poprzedni papież. Benedykt XVI z całą pewnością zadba o to, by było to pielgrzymowanie radykalnie wierne Ewangelii. Jednak nie możemy pielgrzymować z ciężarem mentalnych kotwic, nie pozwalających wybić się ponad odpustową religijność. Rzeczywistość Kościoła jest o wiele głębsza, o wiele wspanialsza.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code