Świadectwa

Paulina – Moje obecne marzenia

Spread the love

O moich obecnych marzeniach

Paulina Chołda

Po długiej przerwie witam wszystkich serdecznie! Jak większość z Was wie, 7 sierpnia odbył sie ślub mój i Piotra. Dziś zakończyliśmy nasze miodowe wojaże i jesteśmy na powrót w Krakowie. Z radością wrócę do swoich ‘starych’ obowiązków i zorganizuję nowe. To naturalnie łączy sie z marzeniami…

Ponad 2 miesiące temu skończylam studia filozoficzne (przez rok pisalam pracę magisterską o możliwosci odkrycia w drugim człowieku jego ducha, o bliskości człowieka i Boga – to praca bardzo osobista i wazna dla mnie, mam nadzieję, ze zaowocuje albo znajdzie swoje spełnienie w życiu) Łącznie z anglistyka moje studia trwały bardzo długo bo aż 9 lat. Teraz nadszedł czas by wyjść z kokona Uniwersytetu i zmierzyć sie z ‘codziennościa zycia zawodowego no i sobą samą – co wyniosłam z tej długiej nauki, ile z tego ocale, ile dam innym. Ciekawe że w ogóle nie znajduję w sobie lęków krążących wokół wielkiego bezrobocia, niskich pensji itp. Oczywiście jest to sprawa mojej beztroski ale też czegoś więcej. Ja niezmiernie cieszę sie że spróbuje czegoś nowego, nie mam w sobie pragnien by wiele zarabiać czy ‘odnieść sukces’.

To wspaniałe że marzenia łączą sie z ideałami: marzę więc by to co będę robić miało sens, by choć trochę dobra dało ludziom. Marzę o pracy z ludzmi, dla nich. Jeśli naturalną jest dla mnie myśl że powinnami iść w stronę działalności charytatywnej, to dopiero przede mną nauka iż moja pomoc ludziom może odbywać sie nie bardzo spektakularnie (wyjazd na misje) ale cicho,skromnie choć z nie mniejszymi owocami. Marzę by pojąć i przesiąknąć prawdą iż nie chodzi tu o rozwój osobowości, swoich talentów ale o dar z siebie, z tego co sie ma, kimsie jest. Jeśli moją głowe zaprząta myśl o tłumaczeniu książki która pokazuje jak pięknie przeżywać miłość to także dlatego iż wiem że te idee i refleksje gdy przekazane ludziom, pomogą im żyć lepiej.

Mam też proste marzenia – by uczyć siebie i innych angielskiego i francuskiego, móc czytać Simone Weil w oryginale, poprowadzić kogoś przez zakamarki tych dwu pieknych języków. I oczywiście marzę o pięknej miłości z moim mężem, i tu czuję sie całkiem bezradna by przeczuć czym ona ma być, bo jestem jak dziecko które zanurzyło dwa palce a ma do rzeki wejść całe. I pływać. We wszysktich tych doświadczeniach/marzeniach które, wierzę, są wielkie i bardzo moje, mam szanse na to by nauczyć sie jak życ, jak być sobą siebie darując. Mam takie intuicje że moje wyobrażenia ‘jak to jest kochać’, ‘być dobrym’ jakoś bładzą, bo chodzi tu właśnie o to by spróbować tego więcej, by pójść dalej. Rzeczywistość większa od wyobraźni.

Pozdrawiam
nocą,

Paulina

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code