W dzisiejszej Ewangelii Zwiastowania Maryja wypowiada swoje pokorne i zdecydowane Tak”: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa! i Jej zgoda jest momentem poczęcia Jezusa. Wiemy, że w każdy i każdej z nas Ojciec rodzi swojego Syna, bo to w istocie oznacza bycie stworzonym „na obraz i podobieństwo Boże”.
Modlitwa pełna ufności w to, że Bóg dotrzymuje wierności przymierzu, które złożył ojcu naszemu Abrahamowi, przynosi poczucie bezpieczeństwa i usuwa troski. Już w pierwszych wiekach istniała wśród chrześcijan świadomość wielkiej wagi modlitwy. Ojcowie pustyni podkreślali jej znaczenie dla kondycji duchowej i moralnej człowieka.
Rozumna służba Boża podpowiada też, że nie ma sensu krytykować i zmieniać pomysłów bliźnich na służenie Bogu. Każdy może to robić w ramach własnych umiejętności i możliwości. Chrześcijańska postawa, kiedy nasz bliźni wie, że wybaczenie czy nieoddanie ciosu wynika z naszej wiary, daje posłudze wymiar świadomego działania. Boży mędrzec przekona do prawd wiary.
Myślę, że lepiej przez chwilę dziennie “żyć naprawdę” – cokolwiek miałoby to znaczyć, a każdy z nas ma metafizyczną intuicję autentyzmu bycia – i mieć nico gorzką świadomość, że cała reszta to jest albo udawanie, pozorowanie, albo bycie “nie na miarę” tego, do czego wzywa nas Życie. Tak, wydaje mi się, że częściej nas stać na udawanie życia, niż na samo życie. Nieszczęście zaczyna się wtedy, gdy tracimy świadomość tej różnicy albo nigdy tej świadomości nie uzyskujemy.
Jestem zawsze przy Tobie a Twój los nie jest mi obojętny. Nawet jeśli mnie nie słyszysz, nie czujesz i nie rozumiesz dlaczego Twoje życie wygląda tak jak wygląda to JA JESTEM przy Tobie. Więcej, JA JESTEM w Tobie. W Twoim poranionym, niekształtnym, niepełnosprawnym, chorym, starym ciele. Nigdy się od Ciebie nie odwróciłem „bo nie mogę się zaprzeć samego siebie”. Jestem miłośnikiem człowieka i miłuje go ponad wszystko.
Każdy z nas ma takie miejsce, gdzie w końcu Bóg każe nam wrócić i przestać ściemniać. Zrobić porządek tam, gdzie naprawdę jest on niezbędny, potrzebny, konieczny. Staniemy więc pewnego dnia przed wielką bramą, z zardzewiałym zamkiem, opatrzoną wielką metalową uzbrojoną kłódką, może nowoczesnym panelem alarmowym zabezpieczonym kodem.
W Jonaszu ustawało życie, było to straszne przeżycie dla niego, być może ty czytelniku, jesteś właśnie teraz w takiej sytuacji, że wszystko ci się zawaliło i że nie widzisz rozwiązania dla swojej sytuacji, być może czujesz się, jak Jonasz w rybie, zamknięty w kleszczach sytuacji zdawałoby się bez wyjścia. Zaufaj Panu proszę, bo Bóg wydobył życie Jonasza z przepaści, uratował go i ryba wypluła go tam, gdzie chciał Bóg.
Stajemy się w ten sposób materiałem na budowlę jeszcze większą, stajemy się jak to Piotr mówi kamieniami żywymi, które idealnie pasują do budowli Bożej, którą jest Kościół część Królestwa Bożego. Powołani z ciemności do światłości, po to aby rozgłaszać Bożą chwałę. 1 Ptr 2,9-10
Rozważanie na XXX Niedzielę Zwykłą, rok C2 Dzisiejsze czytania Pewność siebie jest zaletą, ale może być też przekleństwem. W Zobacz więcej