Po śladach do źródła
Gdy widzę grymas smutku na twarzy drugiego człowieka, pytam – co się stało? Pytam go o źródło. Chcę znać początek, żeby lepiej rozumieć to, co stało się później. Pytam o przeszłość by nie błądzić w teraźniejszości.
Description.
Gdy widzę grymas smutku na twarzy drugiego człowieka, pytam – co się stało? Pytam go o źródło. Chcę znać początek, żeby lepiej rozumieć to, co stało się później. Pytam o przeszłość by nie błądzić w teraźniejszości.
Bądźmy przede wszystkim sobą, doskonalmy się, ale nie bójmy się też przyznać, iż ktoś może być w czymś lepszy od nas. Pamiętajmy o swoich grzechach i nie starajmy się ich wybielać poprzez porównanie z innymi, bowiem wcale nie oznacza to, że grzech przestanie być grzechem. Zdobądźmy się na pokorę kobiety kananejskiej i przyznajmy, iż inni mogą być pierwsi przed nami, a nasza postawa także zostanie doceniona.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus podkreśla, że można uciec od zaciskającej się na szyi pętli strachu, że On zabiera lęk, a tym samym – daje wolność. Zaś wolność w Chrystusie jest jedyną pewną drogą do szczęścia – tego tutaj, na ziemi, ale też do szczęścia wiecznego. Krocząc po wodzie Jezus przedstawia nam krótki przepis na wszelkie bolączki tego świata. Jeśli uwierzymy, że On jest, już nigdy nie będziemy się bać.
Sensem chrześcijańskiej egzystencji jest życie w bliskości z Jezusem w Duchu Świętym, z Bogiem Ojcem. Bóg jest Kimś realnym, kto daje się poznać i chce być poznany. Całe nasze życie ma sens o tyle, o ile jest otwartością na spotkanie z Nim. Jak mówi Karl Rahner, człowiek jest wydarzeniem samoudzielającego się, czyli objawiającego się Boga.
Istotą dłoni wyciągniętej do mnie przez Pana nie jest „doskonałość”, ale moja potrzeba i prośba o ratunek. Pod wpływem stawania w prawdzie o sobie samej, gdy Bóg pokazuje mi tę prawdę, moje serce staje się skruszone, wręcz roztrzaskane, gorycz prawdy napełnia moje wnętrzności, ale w moim umyśle ta prawda jest słodka.
Bóg wypełnił obietnicę wówczas, gdy ludzie już nic nie mogli zrobić, wówczas też, gdy zobaczyli, że ich wysiłki niczego dobrego nie wniosły, jedynie skomplikowały ich życie. Hagar musiała podporządkować się Sarze i tak musi być w naszym życiu, że nasza cielesność musi być posłuszna Bożemu prowadzeniu.
To prawda, że człowiek goni za czymś, czego nie jest w stanie osiągnąć. I ta oczywistość jest w nas obecna – często dostrzegam to w rozmowach z innymi, którzy narzekają na nadmiar obowiązków i zarazem brak czasu – a jednocześnie tak trudno jest ten stan zmienić.
Obyśmy spokojnie potrafili znosić nieprzyjazne nastawienie, a nawet wrogie wypowiedzi i działania wobec chrześcijan, umiejętnie broniąc swoich racji, lecz nie prowokując przy tym dodatkowej agresji i nie krzywdząc przeciwników. Obyśmy nie zagubili się w gąszczu rozmaitych ponętnych ideologii ani nie utonęli w odmętach konsumpcji zapominając, do czego zostaliśmy powołani przez Jezusa…
Ale i tak warto żyć i kocham życie!!!
Parę słów od tak bez sensu i nadziei.
Wszystko co jest, jest w porządku!
Nie szukaj na zewnątrz tego co jest w Tobie!! Jesteś doskonały, perfekcyjny, idealny… taki jaki powinieneś być!