Wiadomości KAI

Polacy chcą się

Spread the love

ROZMOWA KAI

Polacy chcą się spowiadać

Z dyrektorem Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, pallotynem ks. Wojciechem Sadłoniem rozmawiał Tomasz Królak

W okresie Wielkiego Postu konfesjonały w polskich kościołach bywają wręcz oblężone. To musi chyba cieszyć każdego księdza, a ksiądz socjolog może wysnuć z tego zjawiska jakieś dodatkowe obserwacje. Jakie?

– Spowiadanie to nie tylko radość dla duszpasterzy, ale również konkretny wysiłek. Przecież łatwiej jest rozgrzeszyć zbiorowo. Z punktu widzenia „suchej teologii” różnicy w sumie nie ma. Na pewno wiele osób, które uczestniczyło we Mszy św. w Niemczech lub Szwajcarii, widziało, że tam wierni podczas aktu pokuty wykonują znak krzyża. W ten sposób oraz poprzez zbiorowe nabożeństwa pokutne uzyskuje się rozgrzeszenie. Dlatego do Komunii św. w Kościele na Zachodzie przystępują dosłownie wszyscy, którzy są na Mszy św. W Polsce pod tym względem jest inaczej. Stąd taka różnica w liczbach pomiędzy katolikami, którzy chodzą na Mszę św. (dominicantes), i tymi, którzy przyjmują Komunię św. (communicantes).

Można chyba powiedzieć, że Polska jest zieloną wyspą, jeśli chodzi o powszechnie praktykowaną spowiedź…

– Kościół w Polsce, w odróżnieniu od innych krajów Europy Zachodniej, nie musiał się mierzyć z tak drastycznymi wydarzeniami jak reformacja, wojny religijne czy ostatnio rewolucja kulturowa 1968 r. Pozwoliło to zachować w polskim katolicyzmie wyraźną ciągłość wiary i tradycji. Ta ciągłość dotyczy przede wszystkim form przeżywania wiary, czyli pobożności. Polska pobożność bogata jest w różnego rodzaju rodzinne oraz przeżywane w parafiach nabożeństwa, pielgrzymki, zwyczaje.

Ciągłość polskiego katolicyzmu widać również w spowiedzi. Dane statystyczne wskazują, że przystępowanie do spowiedzi w Kościele w Polsce nie spada. Grupa osób regularnie się spowiadających nawet wzrasta. Polscy katolicy nie tylko „chodzą do kościoła”, ale również się spowiadają. Pod względem spowiedzi bliżej polskiemu katolicyzmowi do prawosławia niż do zachodniego chrześcijaństwa, a nawet zachodniego katolicyzmu.

Wierzy Ksiądz, że Zachód, na którym indywidualną spowiedź praktycznie zarzucono, odkryje ją na nowo?

– Patrząc na przemiany zachodzące w dzisiejszej kulturze i duszpasterskie akcenty papieża Franciszka, wydaje mi się, że spowiedź to swoisty znak czasu. Ludzie dzisiaj bardziej niż kilkadziesiąt lat wcześniej poszukują osobistego doświadczenia, przeżycia, a nawet dosłownie uzdrowienia. Teoretyczne treści bez przełożenia na doświadczenie i praktykę wydają się suche i nie pociągają. Spowiedź daje właśnie taką okazję osobistego, a nawet emocjonalnego przeżycia treści wiary i dogmatów. Pozwala doświadczyć na własnej skórze, że Bóg jest miłosierny.

Mentalność dzisiejszego Europejczyka, który ceni sobie własną indywidualność, niezależność i autonomię, paradoksalnie zbliża się do katolickiej praktyki spowiedzi. Problem w tym, że zarówno spowiedź, jak i cały Kościół przeciętnemu Europejczykowi kojarzy się przede wszystkim z bezduszną instytucją. Nie wiem więc, czy Europie uda się odkryć na nowo spowiedź. Jestem natomiast przekonany, że przyszłość katolicyzmu – jak wskazuje na to George Weigel – biegnie drogą doświadczania własnej grzeszności i nawrócenia, a więc również indywidualnej spowiedzi.

Bp Ryś ocenił, że „popularność” spowiedzi w naszym kraju jest jednym z głównych „dowodów” żywotności polskiego chrześcijaństwa; że pokazuje, że nie zanikła tu jeszcze potrzeba skonfrontowania się z własnym grzechem. Myśli Ksiądz podobnie?

– Rzeczywiście. W zakresie spowiedzi nie widać jakiejś wyraźnej przepaści pomiędzy różnymi pokoleniami katolików w Polsce. Można powiedzieć, że spowiedź w Polsce się inkulturuje, czyli przyjmuje w kolejnych pokoleniach. Młodzi, których obserwuję, nie spowiadają się, aby formalnie uporać się z wyrzutami sumienia, czyli z lękiem. Spowiadają się, ponieważ widzą, że spowiedź pomaga im być lepszymi.

Mam wrażenie, że wielu młodych ludzi po prostu ma potrzebę spowiedzi, bo widzi, jak ona oddziałuje na ich duchowość i postawy. Mają w tym swoją rolę bez wątpienia katolickie ruchy, w tym ruch nowej ewangelizacji, której patronuje bp Ryś. W ostatnich latach wyraźnie poprawia się również przygotowanie do sakramentów. Katecheza sakramentalna to kluczowy moment nauczenia młodych ludzi spowiedzi.

W liście do kapłanów na Wielki Czwartek biskupi napisali, iż polscy wierni bardzo cenią sobie możliwość spowiedzi bez pośpiechu i poza Mszą św. A może – w trosce o właściwe przeżycie liturgii – spowiedź nie powinna być możliwa podczas Mszy św., lecz przed nią i po niej?

– Dobrze znam to napięcie pomiędzy tym, jak być powinno, a praktyką. Osobiście nie lubię spowiadać w trakcie Mszy św., gdy przez głośniki ciężko usłyszeć penitenta. W naszym pallotyńskim kościele w Warszawie mamy ten komfort, że spowiadamy codziennie od rana do wieczora. Wtedy można docenić spowiedź bez pośpiechu, w ciszy i dyskrecji, dodatkowo w obecności Najświętszego Sakramentu.

Odnoszę nieraz wrażenie, że powszechna praktyka spowiedzi w Kościele w Polsce ma też swoje słabości. Z jednej strony wierni nie myślą nawet o szukaniu stałego spowiednika i korzystania z kierownictwa duchowego w parafii. Z drugiej natomiast księża nie wygospodarowują na to wystarczająco dużo czasu i jakby obawiają się osób, które kierownictwa szukają. Być może księża wychodzą z założenia, że „normalniejsza” spowiedź to taka z kolejki, jak wszyscy.

Z dyrektorem Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, pallotynem ks. Wojciechem Sadłoniem rozmawiał Tomasz Królak

Tekst pochodzi z Wiadomości KAI

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code