Wiadomości KAI

Nie samym meczem 
kibic żyje

Spread the love

ROZMOWA KAI

Nie samym meczem 
kibic żyje

Z ks. Edwardem Pleniem SDB, 
krajowym duszpasterzem sportowców rozmawiał Grzegorz Polak

Czy Kościół jest dobrze przygotowany do Euro?

– Jesteśmy nie za pięć dwunasta, ale nawet minutę po dwunastej. Wszystkie sprawy, które sobie założyliśmy, realizujemy już od dwóch lat, choć cały czas dochodzą nowe pomysły. Piękna jest inicjatywa kleryków z Gdańska pod nazwą: „Dołącz do kadry powołanej do Boga”, która wykorzystuje mistrzostwa Europy w piłce nożnej do akcji powołaniowej.

Mnie podoba się z kolei idea rozgrywania przez zespoły parafialne meczów i przybierania nazw zespołów uczestniczących w Euro.

– To też piękna sprawa. Na przykład w diecezji warszawsko-praskiej w Euro diecezjalnym uczestniczy kilkadziesiąt drużyn. Najlepsze drużyny z tego turnieju wezmą udział w nabożeństwie ekumenicznym 6 czerwca na otwarcie mistrzostw Europy. Staramy się, aby chłopcy byli ubrani w koszulki zespołów uczestniczących w Euro, drużyny będą też miały flagi narodowe.

To, o czym dotychczas mówiliśmy, to religijna otoczka Euro. A jeśli idzie o samą imprezę, to czy wszyscy sportowcy i kibice – także ci niebędący katolikami – mogą liczyć na opiekę duszpasterską? W naszej grupie są np. dwie reprezentacje krajów, gdzie dominuje prawosławie – Rosja i Grecja.

– Jesteśmy przygotowani na to w 100 proc. W kościołach różnych wyznań będą informacje, gdzie będzie można skorzystać z opieki duszpasterskiej w swoim obrządku. Zaplanowane są także nabożeństwa ekumeniczne, dzięki którym kibice będą się mogli bardziej zintegrować.

Na portalu duszpasterstwa sportowców, na podstronie Euro, można znaleźć informacje, gdzie i kiedy odprawiane będą Msze św. i nabożeństwa. Są tam wszystkie kościoły ze zdjęciami i z mapkami dojazdowymi, ponadto nazwiska duszpasterzy z danymi kontaktowymi. Informacje są podane także w języku angielskim. Będą one również publikowane w biuletynach serwisu religijnego, które ma wydawać każde miasto, oraz w elektronicznym serwisie dla kibica. Poza tym przewidujemy ulotki i gazetki.

A czy jest jakaś skoordynowana akcja ekumeniczna, dzięki której kibice z zagranicy będą mogli trafić na zakwaterowanie do parafii swojego wyznania, tak jak to się dzieje np. podczas Światowych Dni Młodzieży czy Spotkań Młodych?

– My zajmujemy się tylko wymiarem duszpasterskim. Organizowanie zakwaterowania nie jest naszym celem, tym bardziej że wymagałoby sporego nakładu sił. Uważam, że nie ma potrzeby wyręczać państwa, które sobie z tym problemem znakomicie poradzi. Jeśli jednak zdarzyłoby się, że ktoś przyjedzie i nie znajdzie miejsca w hotelu, to wtedy mu pomożemy.

W mediach świeckich pojawiły się uszczypliwe komentarze, że Kościół nachalnie wchodzi ze swoją ofertą, konkurując ze strefami kibica. Czy kibic przyjeżdżający na Euro, zaaferowany rywalizacją sportową, będzie miał jeszcze ochotę zajmować się życiem religijnym?

– Chciałbym wszystkich, których to drażni, uspokoić: nie będziemy z nikim konkurować, walczyć o względy kibiców i wchodzić z butami do ich wnętrza. To nie jest styl Kościoła, Kościół daje tylko propozycje, zaprasza. Zresztą to wszystko, co wiąże się z posłannictwem Kościoła, będzie się działo w parafiach. Nie będzie tego widać na stadionach czy w strefach kibica. Przecież księża nie będą ubierać się w kapę czy ornaty i siadać na trybunach. Jeśli jakiemuś księdzu uda się zdobyć bilet, pójdzie na stadion jako kibic. Niedawno dziennikarz zapytał mnie, jakie będą newsowe imprezy, w rodzaju „Bóg nie gwiżdże na ciebie, ty nie gwiżdż na innych”. Odpowiedziałem mu, że Kościół to nie fajerwerki. Od dwóch tysięcy lat jego powołaniem jest nauczanie, katecheza, głoszenie słowa Bożego, udzielanie sakramentów. Euro to wielkie zgromadzenie ludzi, szacuje się, że w tym czasie będzie gościć w Polsce milion kibiców. Zawsze w takim zgromadzeniu znajdzie się jakiś procent tych, którzy mają potrzeby duchowe, bo nie samym meczem kibic żyje. I my chcemy im wyjść naprzeciw. Ale to nie ma nic wspólnego z nawracaniem, nachalną propagandą. Wysyłamy tylko sygnały, nie wiedząc, gdzie one dotrą. Nie ma potrzeby robić z tego sensacji. Jan Paweł II w encyklice „Redemptor hominis” mówi, że człowiek jest drogą Kościoła. Więc pytam się: na Euro jest człowiek, czy go nie ma?

Na Euro Kościół przygotował wiele ciekawych wydawnictw, choćby „Modlitewnik dla kibica”.

– Istotnie, to bardzo wartościowe wydawnictwo, które, mam nadzieję, zostanie zauważone przez miłośników sportu. Chciałbym szczególnie polecić „Ewangelię sportowca i kibica”, której promocja odbędzie się 29 maja w Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie. Znajdą się tam cztery Ewangelie według Biblii wydanej przez paulistów, z odpowiednimi komentarzami. W drugiej części będą świadectwa sportowców w trzech wymiarach: osobistej wiary, kariery i rodziny. Dzielą się nimi takie sławy, jak Marcin Gortat, Leszek Blanik, Sławek Szmal, Jurek Dudek, Anita Włodarczyk, Kamil Stoch, Marcin Lewandowski, Adaś Kszczot, Marcin Dołęga, Adrian Zieliński, Paweł Wojciechowski. Pauliści wydadzą też „Perełki Jana Pawła II” dla sportowców.

Czy te wydawnictwa będzie można dostać za darmo?

– Niestety, nie jesteśmy w takiej sytuacji jak duszpasterstwo sportowców w Austrii, które w 2008 r. z okazji Euro w tym kraju otrzymało od arcybiskupa Wiednia 180 tys. euro. Te wydawnictwa będą w sprzedaży także po Euro, gdyż mają być pomocne kibicom i sportowcom startującym na olimpiadzie w Londynie. My na katechezie nie zrobimy tego, co może zdziałać to wydawnictwo ze świadectwami znakomitych sportowców.

Dostrzegamy sporo niezdrowej atmosfery wokół Euro, teraz jeszcze doszły naciski polityczne na Ukrainę. Czy nie powinniśmy się po prostu cieszyć z tego wielkiego niepowtarzalnego święta?

– W klimacie tego ciągłego polskiego narzekania, dostrzegania drugiego dna, proponuję odwrócenie perspektywy: „nie pytaj, co Euro da tobie, lecz co ty zrobisz dla Euro?”. Rzeczywiście wiele się nie udało, ale te miasta i ośrodki, w których mają być zakwaterowani piłkarze, są dobrze przygotowane. Czyż to nie sukces, że na 16 drużyn (de facto 15, bo Ukraina zostaje u siebie), trzynaście zespołów wybrało Polskę jako miejsce stacjonowania? Pamiętajmy, że to nie jest impreza dla rządu RP, PZPN-u czy UEFA, ale dla wszystkich kibiców. Przez cały miesiąc na Polskę skierowane będą oczy całego świata, będą o nas mówili i na pewno każdy z nas chce, aby mówiono pozytywnie. Cieszymy się z tego, że przyjedzie milion kibiców. Ale weryfikacja Euro nastąpi w roku 2013 albo w latach następnych. Dzięki kibicom, którzy powrócą do swoich krajów i zaświadczą, że Polska jest piękna, gościnna, żyją tam wspaniali ludzie, którzy potrafią się dzielić, może do nas przyjechać nie milion, ale pięć milionów turystów.

Jak Kościół, a może szerzej: my wszyscy, kochający sport, możemy wpłynąć na kulturę kibicowania i bezpieczeństwo na stadionach? Można chyba mieć obawy, że będę mecze o podwyższonym stopniu ryzyka, z podtekstami, jak np. Polska–Rosja.

– Nie podzielam tych obaw. Podczas Euro organizatorzy dużym nakładem finansowym i przy udziale potężnych służb porządkowych są w stanie zapewnić spokój. Wszystko będzie monitorowane i jakiekolwiek zamieszki będą w zarzewiu likwidowane. Natomiast pozostaje pytanie: co po Euro? Powiedzmy sobie otwarcie: poziom kibicowania nie zależy od Rady Bezpieczeństwa Narodowego, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ani takich czy innych ustaw. Natomiast postawmy sobie pytanie: kto to jest ten, kto rozrabia podczas meczu? Czy to jakiś desant czy „stonka” zrzucona przez naszych wrogów? To jest często mój kolega, mój sąsiad, człowiek, którego spotykam na ulicy. Więc powinna się rozbudzić w nas odpowiedzialność za dobro wspólne. Powinniśmy mieć odwagę zastosować radę ewangeliczną: widzisz, że brat zawinił, upomnij go w cztery oczy.

Ale trudno to chyba powiedzieć uzbrojonym kibolom?

– Tak, do tego potrzeba odwagi. Ale są sytuacje, gdy można to powiedzieć w cztery oczy sąsiadowi czy koledze, o którym wiemy, że jest chuliganem stadionowym. Nie można pozwolić na to, że ktoś, kto niszczy dobro wspólne, jest uważany za bohatera.

Będzie się Ksiądz modlił o nasze zwycięstwo?

– Byłbym nie w porządku, gdybym Panu Bogu wyznaczał cele swojej modlitwy. W dniach Euro trzeba pogłębiać swoją wiarę, dawać świadectwo i modlić się, żeby nie było przykrych kontuzji, żeby klimat na stadionach, wokół nich i w strefach kibica był piękny i żeby wszyscy kibice, którzy do nas przyjadą, tworzyli jedną wielką piłkarską rodzinę. Myślę, że to jest najważniejsze. Oczywiście zwycięstwo cieszy, ale jeśli nasi piłkarze zagrają tak, że będziemy z nich dumni, to jestem przekonany, iż nikt nie będzie miał do nich pretensji, nawet gdy przegrają. Natomiast zawsze zachęcam, żeby każdy z nas był dwunastym zawodnikiem i kibicował nie tylko wtedy, gdy wszystko idzie jak z płatka. I nie radzę trzymać kciuków – bo to gest niewiele znaczący – ale westchnąć do Pana Boga. Jeśli wzniesiemy do Boga miliony modlitw, to On będzie musiał nam ulec.

A kto wygra Euro?

– Polska. Dlaczego? Kiedy nie sprzyjają nam okoliczności, kiedy nie wszystko się układa, potrafimy się mobilizować i wierzę, że Euro będzie okresem nadzwyczajnej mobilizacji nie tylko naszej reprezentacji, lecz także nas – do pracy na rzecz drugiego człowieka.

A jakiego finału życzyłby sobie Ksiądz?

– Polska–Niemcy. W 1974 r. przez kałuże wody, deszcz, który preferował Niemców, przegraliśmy walkę o finał mistrzostw świata. Gdyby więc doszło do rewanżu za tamten półfinał, byłoby pięknie.

Z ks. Edwardem Pleniem SDB, 
krajowym duszpasterzem sportowców rozmawiał Grzegorz Polak

Tekst pochodzi z Wiadomości KAI

Zaprenumeruj ekai-tygodnik!

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code