Teksty

Viwat Polonia! Wiwat my!

Spread the love

<p class="AFCOETitle"Viwat Polonia! Wiwat my!

Włodzimierz Szturc

Tak woła Karmazyn w 1 scenie i aktu Wyzwolenia. Słowa te brzmią radośnie, dumnie, a przecież na tle całości dramatu i jako konsekwencja minionej sceny – są znakiem ironii Wyspiańskiego, który tę pychę i obłudę Karmazyna i Hołysza, jego partnera w dialogu, bierze w nawias głębokiej zadumy.

Kluczem do tej sceny i do jej wyimaginowanego patriotycznego przesłania jest dwuwiersz z didascalium:

Tu rozpoczyna szereg mów

polonez, grany dźwiękiem słów.

Myślę, że owa dalej przedstawiona sytuacja może być jakimś otwarciem na sens dzieła. Na pierwszy rzut oka przywołany dwuwiersz zapowiada taneczny charakter i muzyczny przebieg dialogu, owego szeregu mów opartych na rytmie poloneza. Mowy te będą tu właśnie upersonifikowane, będą posługiwać się wieloma maskami retorycznych figur, często nieprawdziwych, fałszywych, oszukańczych. a samo przywołanie poloneza – czyż nie jest obłudne? Taniec ten w kulturze polskiej ma wysoką rangę, w dodatku utrwaloną przez Adama Mickiewicza w Panu Tadeuszu.

Wedle tradycji wywodzi się z „tańca chmielowego”, dokładnie z „tańca pieszego a chmielowego”, będącego parodystyczną formą wprowadzoną w XVIII wieku przez krakowskie mieszczaństwo pochodzenia niemieckiego.

Więc coś się tu nie zgadza… Ma to być „polski polonez”, a przecież jest to polonez obcy. i rzeczywiście: wystarczy wczytać się w „słowny polonez” Karmazyna i Hołysza – brzmi on fałszywie, żeby nie powiedzieć: obłudnie. Jego melodia nie jest tu melodią słów poloneza, pełno tu niezdarności, zdania są okrutne w treści. Cóż więc mówić o wymarzonej taktowności, melodyjności i o narodowym temacie:

KARMAZYN
Sto lat już jęczym w więzach lwy
Cóż aspan na to?

HOŁYSZ
Świat z nas drwi.
KARMAZYN
Myśleć o lepszej trudno doli
HOŁYSZ
Trzeba by za krew łaknąć krwi.

Takie słowa w narodowym tańcu? w tańcu Wieszcza i tańcu Chopina? Przecież taniec zwany polonezem z WyzwoleniaV to – wedle wątku – ten sam kulejący i niezdarny menuet, jaki znamy ze sceny Balu u Senatora z Dziadów, w której orkiestra gra do tańca menueta z  Don Giovanniego Mozarta, ale tańczący kłamią, mylą rytmy, używają kalamburów.

DAMA
(do Senatora)
Jak ślicznie, lekko tańczysz Pan.
SOWIETNIK
(z gniewem)
Jak tu pomieszczały się czyny!
DAMA
Il crévera dans l’instant
DAMY
Ah! quelle beauté, quelle grâce!
MĘŻCZYŹNI
Jaka to świetność, przepych jaki!

Jeśli DAMA mówi, że Senator „zaraz zdechnie”, to SOWIETNIKOW, urzędnik carski, zwraca uwagę na pomieszanie – by tak rzec – ról społecznych; jeśli DAMY chwalą piękno oraz wdzięk balu – to mamy tu do czynienia z grą masek, która to gra pokazuje rozpad świata oraz zanik poczucia godności, przyzwoitości i wiary w jednoznaczne słowo.

Wydobądźmy z Wyzwolenia sądy o Polsce współczesnej. Nie chciejmy widzieć w tym arcydziele dotyczącym poszukiwania języka porozumienia i nieodnalezienia go zaledwie sztuki o problemach narodu na początku XX wieku. Zauważmy, że pojawia się tu przede wszystkim sprawa ustawicznego próbowania, także w słowie, ustalenia tego, co jest prawdą, a co fałszem, co maską, a co po prostu ludzką twarzą. Więc nie o historię narodu i nie o spór z romantyzmem i w gruncie rzeczy nie o Mickiewicza – Geniusza tu chodzi, ale o widowisko zwane „Polska współczesna”. Co o niej zatem Wyspiański?

Ustami PREZESA:

Rękę połóżmy na naszym sercu i słuchajmy,
jak nasze serce bije.
(…)
A teraz pogodni zasiądźmy do wspólnego stołu
i pamiętajmy jedno: nie wymawiać nigdy
słowa: Polska.

Ustami PRZODOWNIKA:

Podajmy sobie ręce bohaterskie i jedno ino
wciąż wołajmy: Polska, Polska.
(…)
Braterskie sobie podajmy ręce, abyśmy
wiedzieli, że w węzeł spajamy się nierozdzielny,
nierozerwalny, uświęcony tym słowem: Polska.

(CHÓR krzyczy ciągle: Polska. Polska.)
Ustami KAZNODZIEI:

Do góry, bracia, do góry
gdzie orzeł ptak białopióry
Polskę na skrzydłach ponosi.
(…)
Bóg Polskę we mnie głosi!

Ustami PRYMASA:

Roma mi udziela zaklęcia,
a Roma nie może się mylić.
(…)
W mym słowie uznajcie Pana
a sława i wielkość wasza.
(…)
Na kolana Rycerze – Polacy
ze schylonym stawajcie tu czołem
(…)
Na kolana!

Może nie trzeba tych wykrzyknień komentować. Wydaje się, że czy z lewa, czy z prawa wznoszą się one do góry, w rozbitych chorałach kłamstwa, fałszywej retoryki, a przede wszystkim p y c h y n a r o d o w ej.

Ale pycha jest taką skazą człowieka, że czyni go podobnym do innych pysznych ludzi. Nie wymaga indywidualizmu. Nie chce różności. Nie potrafi szanować nawet samego pysznego. w pewnym sensie jest zawsze maską kłamstwa. Maska ta jest taka sama w świecie pysznych, ponieważ nigdy nie wiadomo, czy mówią prawdę czy nie. Maska pychy jest zawsze ta sama. Jest ona zarazem zatruciem twarzy, która nigdy nie wróci, jeśli była w ogóle, do swego pierwostanu. w dawnych czasach w Grecji mawiano: „wszyscy Kreteńczycy kłamią”, chodziło bowiem o skłonność nielubianych wyspiarzy do makijażu i maskarad. a w Polsce, nie tylko tej z Wyzwolenia, czyż nie jest inaczej? Czy jest jakaś zasada, jakiś kamień pobierczy, który oddzieliłby maskę od twarzy? w Wyzwoleniu miał to być Konrad, ale przecież on w ogóle nie rozmawia z maskami, rozmawia z samym sobą nosząc maskę Konrada, choć przecież jest bardziej Gustawem! Nawet tylko Gustawa, nie Konrada cytuje, albo mówi tak jak Kordian, co wykazała nie tak dawno Maria Prussak [w: Dramat polski. Interpretacje. Gdańsk 2002].

Ale w gotowości do maskowania twarzy tą samą maską można okryć również lęk skłóconych braci, braci w kłamstwie, bo takie konfraterie też istnieją. Wspólną cechą tej konfraterii jest oszukiwanie między sobą samych siebie. Pisała o tym Hannah Arendt, kiedy analizowała kwestie podboju świata przez jedną właściwie maskę polityki brunatnych koszul. Doszła do wniosku, że nawet ideologicznie przeciwstawieni sobie ludzie, w gotowości do kłamstwa i jego ukrycia pod wspólną maski polityki oszukują swe elektoraty, bo czynią w istocie, czy z lewa, czy z prawa, czy z centrum po prostu to samo. a kiedy wybrani tracą władzę – zaczyna się proces „autoindukcji kłamstwa” (określenie Steffena Dietzscha). Już sama myśl o utracie władzy wyzwala konieczność ukrywania prawdziwych intencji. Maską w polityce rządzi więc strach przed detronizacją wspólnotowego poczucia jedni. a strach bywa, jak znamy to z historii, źródłem agresji. i źródłem nowego języka. w 1936 roku, w Związku Sowieckim pewien generał widząc rozlatującą się grupę trockistów i odczuwając zagrożenie dla swojej, sprzyjającej im zresztą polityki, znalazł gromadę w i n n y c h , zdemaskował jej poczynania i wołał, jak pisze A. J. Wyschinski (Gerichtsreden, Berlin 1951) a nawet wrzeszczał w ten sposób: „Żądam, aby te wszystkie psy zostały rozstrzelane!” Od 1936 roku minął tylko jeden dzień. Demaskują się wszyscy na odpowiednich szczeblach, ale demaskacja już jest wówczas tylko przybraniem nowej maski. Dlatego pewien generał żądał rozstrzelania zdemaskowanych.

A może wyjdzie więc, jak pisał Wyspiański, polski Edyp, polska Antygona, może Orestes, może Odys… Wyjdą , ale jacy? Czy jak u Wyspiańskiego w Powrocie Odysa jako uciekający od siebie zbrodniarze i łamiący prawa? Zrozumiał to Tadeusz Kantor, kiedy realizując ten dramat w Cricot 2 w 1944 roku uczynił z Odysa niemieckiego żołnierza wracającego spod Stalingradu do jego własnej Troi przez Polskę. Kantor pokazał tym samym, że w Odysach, w Wędrownych Ideologach jest silna trucizna. Są to bohaterowie toksyczni, dlatego nie należy, bo nie wolno, im ufać i ich słuchać. Ich język jest wszechwładny i zabójczy. Ich działanie – magią. Od terrorystycznego mitu rozpoczyna się podanie ręki terroryście. Praw mitografii już nie zmieni nic, tak było zresztą i w czasach Gilgamesza, Herhora, Nerona. Władzę miały maski, nie twarze.

Czy Wyspiański myślał, czy marzył o wyzwoleniu spod takiego szeregu mitycznych i mityzujących układów pomiędzy maskami? Wydaje się, że tak. Srodze przez los doświadczany, wierzył w ludzką godność,prawość i sztukę, której nikt w masce fałszu nie może tworzyć.

Zatem sztuka. Wysoki artyzm sztuki. Tragedia! Najszczytniejsza sztuka ma mówić i swoje DRAMATIS PERSONAE wprowadzić.

Ma więc wyjść polska Antygona i polski Edyp i mają żegnać słońce i żegnać światło, pozdrowienie śląc mu od ust klnących. i żądać ma Antygona, aby jej było wolno grześć brata i żalić się jego wczesnej śmierci i uczcić mlekiem i miodem, jak przystało czcić umarłych, i ma swego mimo straże dokonać.

I znowu poplątanie. Mówi to Konrad. w tamtej epoce.
Dziś, gdy uciekinierów – Czeczenów odsyła się do państwa, które nie stanowi wedle praw międzynarodowych zagrożenia, gdy w imię ratowania życia niszczy się życie, gdy Konrad odszedł już ze sceny ze swoimi efektownymi marzeniami, co pozostało? Tego Wyspiański nie powiedział, choć wołał ustami Konrada

Marszałku, załamałeś ręce. Wawel, Wawel burzą!
ale wołał to do „kogoś w kostiumie”.

W „Tygodniku Powszechnym” z 1991 roku (nr 14), a więc 12 lat temu, a przecież jakby to było wczoraj, w artykule Chrześcijaństwo w postkomunistycznej próżni, ks prof. Józef Tischner zadał taką zagadkę Polsce wyzwolonej:

I tu rodzi się ostatnie z pytań: czym jest wolność? Rysują się dwie możliwości: albo jest grzechem, albo łaską. Pierwsza odpowiedź uważa, że wolność jest zdobyczą człowieka, któremu udało się okraść Boga. Jeśli tak, to wolność zawsze musi być wolnością przeciw Bogu, a kto chce być z Bogiem, musi złożyć ją w ofierze na ołtarzu. Tak wygląda manichejskie spojrzenie na wolność i jej nosiciela – człowieka. Druga odpowiedź uważa, że sama wolność jest już łaską – jest pierwszym darem Boga, za którym mogą dopiero iść inne dary. Św. Paweł pisał: „wolnością tą Chrystus nas obdarował”. Odpowiedź otwiera drogę pojednania chrześcijaństwa z najgłębiej pojętym liberalizmem. Która z dwu odpowiedzi ma znaczenie dla naszej przyszłości?

I przypomnijmy, że Wyspiański rozumiał też wolność jako kamień probierczy naszych postaw. Dzień „w y z w o l i n”, którego doczekaliśmy miał być rachunkiem sumienia. a co się z nami stało? Jak pijany KARMAZYN śmiało machamy szabelką i w pijackim menuecie, który uważamy za poloneza, wrzeszczymy:
Wiwat Polonia! Wiwat my!

Kraków, 16 listopada 2003 r.

Przeprowadzenie dowodu twierdzenia: „Faceci są głupsi od facetek”.

a. Są faceci,nie?
b. Są facetki, no.
a. A tak naprawdę, serio mówię, faceci są głupsi, bo nie kumam ich wygadu. a ty czaisz czacze? Bo jak nie czaisz, to sedes, nie? Bo serio, tak naprawde, to nie pewniacy są, a co do kumu to słabizna i lewica, nie? Kasa zero, wypas – niebyt, blezer szit, nie? Laski na furze, ale audica stara, merc na baterie, łyski z przelewki w Wawie, nie?
b. Fototapeta. Jak co, to ściema albo bejc. z kasą to szok tak wogule, co? Jeden taki to ma, ale na siłke daje, tak naprawdę, nie kumam, a na co mi to, co? Zerowy odlot. Na szweje daje, a kaloryfer to ma, no serio, napakowany. Mnie tam nie jara, gostek mniej zajebisty jest, co? Szlugi posiada, ale nie odsyła, to co mi taki, nie?
a. Cioci na pętelce chadza.
b. Dokładnie.
a. W kulki leci, nie?
b. No.
a. Bajeru brak, kompletnie, nie?
b. Co?
a. No że tępy jakiś jest wogule ,czy jak?
b. Między bogiem a prawdą to on jakiś nie ten tego jest, oczywistość dla mnie.
a. Psychol? Czujesz blusa, nie?
b. No, ma się tego czuja, pewne jest, bankowe, wystarczy zdemejkapować, men po depilacji, widać i z flanelami się wodzi.
a. Ale fajny jest tak ogólnie ,tylko kasa nie ta, fryz cienki, naprawdę to już się glanów nie wyrywa, no i ten kucyk cały z banderolką, taki frytek, sto procent inteligo,taki inta to mnie nie oszuka, nie?
b. No. Ty, jak amen, ,on zazałożony kolor na bank, siora kapi, bo ma zakład, to wie, nie? Ale gostek oki jest ,co?
a. Niom. Tylko tak naprawdę to on sam nie wie, co chce ,laluś taki niby, nie ,książeczka pod bicepsik i piżamka na nabiał.
b. Yhy. Zero prawdy. Zasłonka i spanko. Na pewno coś go tam jara, jak może kopsnąć mu szluga albo kwasu, to prawdę kląskanie, ale jest zatkany jak po kiciu, to co ty chcesz, że ci prawdę bluźnie tak o, od razu? z takimi to wolno idzie, bo tak na prawdę to oni tej prawdy nie bardzo by woleli chcieć. Tak na mur beton to on coś księdzem dezodoruje, nie? Bo jakiś taki mało obrotny jest, nie? No i te laski wozi, ale tylko wozi tym karem, prawdę mówie, to z laską go ja nie widziałam nigdy, ani w pabie, ani na dysko, ani na imprach. Dokładnie, mówiła mi kumpela, że na basen się prowadza, i tam z kumplami siedzi, ale co tam robi, no to na krechę jestem pewna, że gada z nimi i tak naprawdę, to wiem o czym gadają.
a. No, o laskach gadu maja, a co? Znasz facia?
b. Jakby nie, to bym ci nie robiła transmisji, plotkara nie jestem, dla mnie tylko fakt się liczy .A co? Coś nie trybisz? o co ci leci? Jak ja coś sunę, to prawdę sunę, nie? No bo jak? Chyba, że ty mydlisz, co?
a. Weź się i zejdź ze mnie. u mnie masz jasne jak słońce. Mam na ściemy wysypkę. a on to nie pierwszy taki jakiś. Oni wszyscy tacy jak on, jakiś taki bez jaj, bez prawdy w sobie, nie? Dla mnie to facio musi być szczery i otwarty, kumać bazę też musi i mieć kasę jaką, no i nie mieć obciachu, tak naprawdę to oni wszyscy mają obciach. i prawda jest taka, że ci tacy na topie, to obciach mają, a wsiory to nie mają,ale wsior to kasy nie ma, ale ma trening na siłce, no to prawdziwy facet, nie? a ty wolisz takich, co topowi czy co na siłce się robią?
b. No wiesz. Dla mnie to gość musi mieć prawdę w sobie wiesz, czyli bez ściemy, nie? Chyba że ma żonę albo ma odpał na facetów, to już wiesz, skoszony, bo dla mnie to musi być prawdziwy gostek, tak naprawdę to ma mnie czuć i żebym wiedziała co, gdzie, za ile, kiedy, bo wtedy to znam prawdę ,nie, łapiesz melodię?

a. No jasne, facetka musi wiedzieć prawdę o facecie, no bo jak mu się oddaje, to musi prawdę czuć, nie? a tak to kicha, no bo jak, co? Prawda jest ważna. Jak kasy nie ma, niech powie, jak się z facetami czołga, niech się oddalina starcie już, jak z innymi facetkami, to ma przestać, bo tak naprawdę to ma być ze mną, a nie żeby mi latał i kasiora gubił. No i żeby miał jakiś obrys konkretny, nie? Wysoki, może być napakowany nawet, to prawdę mówiąc, lepiej, no wóz to jasne, kumple fajni, brzuch zero, no i ma się zachowywać jak mężczyzna,czyli jak trzeba, to w michę dać kto się domaga i bardzo się mocno prosi oto, nie?
b. No naprawdę, tak samo mam. Kumpele są fajne, nie? Bo się dogadają.
a. Jasne. Ogólnie, to facetki są lepsze niż faceci, nie?
b. No.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code