Rok Kapłański

Jean Vianney – W parafii patrona proboszczów

Spread the love

W parafii patrona proboszczów

Stanisław Zasada

Jan Maria Vianney, jako jedyny proboszcz, został wyniesiony na ołtarze. W Polsce patronuje zaledwie kilku parafiom. Jedna z nich znajduje się w Poznaniu. – Przez cały rok będziemy modlić się szczególnie za kapłanów – mówi kierujący nią ksiądz kanonik Bogdan Reformat. 4 sierpnia, do kościoła świętego Vianneya w Poznaniu przybyli – jak co roku – proboszczowie parafii archidiecezji poznańskiej. Razem z arcybiskupem Stanisławem Gądeckim modlili się o „łaskę świętości kapłańskiej”.

4 sierpnia to rocznica śmierci Jana Marii Vianneya i jego liturgiczne święto. W 2002 roku metropolita poznański zaprosił po raz pierwszy na ten dzień swoich proboszczów do kościoła pod wezwaniem św. Jana Vianneya na wspólną modlitwę. Pomysł się przyjął i odtąd co roku 4 sierpnia proboszczowie spotykają się tam ze swoim biskupem.

Tegoroczne uroczystości miały charakter szczególny. Obchodzono bowiem 150. rocznicę śmierci św. Jana Marii Vianneya, słynnego Proboszcza z Ars. To w związku z tą rocznicą Benedykt XVI ogłosił 19 czerwca Rok Kapłański w Kościele katolickim. Papież ma nadzieję, że rok jubileuszowy przyczyni się do pogłębienia „wartości i ważności posługi kapłańskiej”.

Wzorem dla księży ma być właśnie święty Jan Maria Vianney. Otwierając obchody Roku Kapłańskiego w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa Ojciec Święty wezwał kapłanów, aby za przykładem Proboszcza z Ars pozwolili się „zawojować Chrystusowi”, by „w dzisiejszym świecie byli głosicielami nadziei, pojednania i pokoju”.

Kłopoty z łaciną

Jest rok 1786. Za trzy lata we Francji wybuchnie wielka rewolucja, która obali monarchię i odbierze władzę feudałom, uciskającym lud. Jednocześnie zaprowadzi terror i wypowie bezwzględną walkę religii katolickiej.

Jednak nim 14 lipca 1789 roku lud Paryża zburzy Bastylię, trzy lata wcześniej w wiosce Dardilly koło Lyonu w rodzinie ubogich wieśniaków o nazwisku Vianney przyjdzie na świat chłopiec. Rodzice dadzą mu na imię Jan Maria. Jego dzieciństwo przypadnie właśnie na czasy walki z Kościołem. Młody Jan Maria widział pozamykane świątynie i słyszał o prześladowanych księżach, którzy nie chcieli złożyć przysięgi na wierność rewolucji. Sam przyjmie Pierwszą Komunię ukradkiem – w szopie, zamienionej na prowizoryczną kaplicę.

A jednak od wczesnej młodości marzył o zostaniu księdzem. Wypełnienie powołania nie było łatwe. Prosty wiejski chłopak jest półanalfabetą: słabo mówi po francusku, nie zna łaciny – podstawowego języka Kościoła. Fiaskiem kończy się pobyt w seminarium. Ale Jan Maria jest nieugięty. W końcu pozwolono mu zdawać egzaminy po francusku, zamiast po łacinie.

13 sierpnia 1815 roku przeżywa swój wielki dzień – biskup Grenoble wyświęca go na kapłana. Trzy lata później zostaje proboszczem w wiosce Ars niedaleko Lyonu. Mieścina liczyła 230 zaniedbanych religijnie osób. – Były tam aż cztery knajpy, w tym trzy oparte prawie o kościół – mówi kanonik Reformat z Poznania, który jest znawcą życiorysu Świętego.

Nowy proboszcz Ars szybko ujął swoich parafian skromnością, prostotą życia i kapłańską gorliwością. Z plebanii kazał wynieść bogate meble po swoim poprzedniku. Podejmował częste posty i umartwienia. Dla najuboższych zdobywał pieniądze, chleb, odzież. Długie godziny spędzał w kościele na modlitwie. – Kapłan nie żyje dla siebie, żyje dla was – powtarzał wiernym. Mieszkańcy Ars szybko się zorientowali, że jest kimś wyjątkowym.

Ksiądz Vianney nie dbał jednak o tanią popularność i nie starał się przypodobać wiernym za wszelką cenę. Od swoich parafian potrafił także wymagać. – Topicie w winie wasze dusze! – napominał z ambony, żeby zwalczyć w parafii pijaństwo. Udało mu się. Czasami był zbyt porywczy. Gdy jeden z chłopców kradł jabłka z jego ogrodu, kazał pościnać jabłonie, żeby nikogo nie kusiły. – Jego spowiednik upomniał go wtedy, że mógł sam pozwolić zrywać innym jabłka, wówczas nikt nie miałby grzechu. Zrozumiał swój błąd – opowiada ksiądz Reformat.

Zasłynął zwłaszcza jako spowiednik. Przychodziły do niego spowiadać się tłumy z całej okolicy oraz z bardziej oddalonych zakątków kraju. Ciągnęli biedni i bogaci, ludzie prości i znane postaci. Wszystkich fascynował świątobliwy styl życia proboszcza. Szacuje się, że w ciągu 41 lat pobytu w Ars przez jego konfesjonał przewinęło się milion ludzi.

Wycieńczony chorobą i ascezą zmarł 4 sierpnia 1859 roku. Gdy odchodził, Ars nie było już tą samą wioską, którą zastał, gdy w 1818 roku obejmował tutejszą parafię. W 1905 roku papież Pius X ogłosił go błogosławionym, a 20 lat później Pius XI – świętym. Nigdy wcześniej zaszczytu tego nie dostąpił żaden proboszcz. Jak na razie – także nigdy dotąd.

Pius XI tak był ujęty świętością Jana Vianneya, że cztery lata po kanonizacji ogłosił go patronem proboszczów. A z okazji Roku Kapłańskiego obecny papież ogłosi go patronem wszystkich księży.

Świątynia z kopułą

Lata dwudzieste ubiegłego wieku. Na północno-zachodnich obrzeżach ówczesnego Poznania powstaje willowa dzielnica Sołacz. Osiedlają się w niej profesorowie uniwersytetu, lekarze, prawnicy, bogaci kupcy.

Ówczesny proboszcz u świętego Wojciecha, ksiądz kanonik Narcyz Putz (późniejszy męczennik Dachau, którego Jan Paweł II beatyfikował w gronie 108 Męczenników II wojny światowej) dzieli swoją rozległą parafię na kilka mniejszych. Jedna z nich powstaje na Sołaczu. Oprócz mieszkańców bogatych willi należą do niej także ludzie z okolicznych biednych wiosek.

Parafia powstała w 1928 roku. Zaś dwa lata później kardynał August Hlond poświęcił stojący na wzgórzu neoklasycystyczny kościół w kształcie rotundy z okazałą kopułą. Przy jednym z konfesjonałów świątyni wisi wielki obraz świętego Jana Marii Vianneya z długimi siwymi włosami, białą komżą nałożoną na sutannę i fioletową stułą.

Dlaczego za patrona parafii i kościoła obrano akurat jego? Ksiądz Reformat: – Było to świeżo po kanonizacji, więc Jan Vianney był na ustach wszystkich i zapewne dlatego ksiądz Putz wybrał osobę nowego świętego.

Ksiądz Reformat szukał w Internecie parafii w Polsce, którym patronuje Proboszcz z Ars. Znalazł zaledwie cztery. – Może to i dobrze, bo nie jest obarczony dźwiganiem tylu parafii – żartuje.

Jego poprzednik, kanonik Marian Mikołajczak, ufundował na 50-lecie swojego kapłaństwa pomnik świętego Jana Marii Vianneya. Odlany z brązu monument przedstawia klęczącą postać świątobliwego księdza ze złożonymi rękoma i wpatrującego się w sołacką świątynię.

Kanonik Reformat jest czwartym proboszczem sześciotysięcznej parafii. Na jej terenie znajduje się Uniwersytet Przyrodniczy. Otoczony zielenią kościół to także jedno z ulubionych w Poznaniu miejsc, gdzie młode pary biorą śluby. Na Mszach świętych można zaś spotkać wiernych z innych parafii. Tłumaczą, że lubią tutaj przyjeżdżać, bo kościół oddalony jest od miejskiego zgiełku.

Obecny proboszcz ma nadzieję, że w czasie Roku Kapłańskiego osoba patrona przyciągnie do sołackiej świątyni jeszcze więcej osób. Marzy, by jego kościół stał się także jednym z miejsc, w którym wierni będą się często spowiadać.

Różaniec z rekolekcji

Ksiądz Reformat już kilka tygodni temu zachęcał parafian, by w czasie trwania Roku Kapłańskiego szczególnie gorliwie modlili się za księży. – Przez cały rok to miejsce stanie się duchowym centrum modlitwy o świętość i wierność kapłanów – powtarzał w kazaniach w lipcową niedzielę. – Chcę prosić was, byście nie tylko nas ganili czy chwalili, ale przede wszystkim za nas się modlili – mówił.

Przed uroczystościami odpustowymi wydrukował też serię obrazków z wizerunkiem świętego Jana Marii Vianneya i z tekstem ułożonej przez papieża Pawła VI modlitwy za kapłanów. „Najwyższy Kapłanie, Jezu Chryste, obdarz naszych kapłanów swą mocą i niepojętą miłością. Uzbrój ich w cierpliwość i wyrozumiałość wobec ludzkich słabości. Daj im niezłomne męstwo w walce z wszelkim złem” – takie słowa papieskiej modlitwy mogą odmawiać nie tylko parafianie, ale i pielgrzymi, którzy odwiedzają kościół na poznańskim Sołaczu.

Czwartkowa Msza święta będzie odprawiana u świętego Jana Vianneya za kapłanów. Proboszcz chce, aby raz w miesiącu w kościele była też kilkugodzinna adoracja Najświętszego Sakramentu. – Człowiek – i świecki, i duchowny – musi od czasu do czasu zatrzymać się w swojej aktywności i oddać modlitwie – mówi.

Ksiądz Reformat zadbał także o własną duchowość. W połowie lipca wyjechał z księżmi z diecezji na kilkudniowe rekolekcje do Ars. Modlił się w tamtejszej bazylice u grobu Świętego i rozpamiętywał jego życie.

Po powrocie z rekolekcji ogłosił w kościele, że chce, aby parafianie włączyli się w „Nieustanny Różaniec”. Polega on na ciągłym odmawianiu modlitwy różańcowej. Ksiądz Reformat postanowił, że jego parafianie będą podejmować tę inicjatywę przez całą dobę każdego 25 dnia miesiąca. Jedna osoba zobowiązałaby się do półgodzinnej modlitwy, po niej czyniłaby to następna. Żeby wypełnić całą dobę, potrzeba 48 osób.

Wierni z parafii św. Jana Vianneya przystąpili po raz pierwszy do tej inicjatywy 25 lipca, w rocznicę poświęcenia kościoła. Zgłosiło się 45 osób. – Mam nadzieję, że następnym razem będę miał komplet – mówi proboszcz.

Kanonik ma też nadzieję, że wiosną przyszłego roku do jego kościoła przybędą z Ars relikwie Świętego. Zależy mu na spopularyzowaniu jego kultu. Gdy był w lipcu w Ars dowiedział się, że wśród 1200 obecnych jego mieszkańców są i tacy, którzy w ogóle nie słyszeli o Świętym Proboszczu.

Marzenie wciąż to samo

Zapytaliśmy księdza Reformata, czy trudno jest kierować parafią, której patronuje jedyny uznany przez Kościół święty proboszcz?

– Każdy patron stawia trudne wymagania – odpowiedział proboszcz. Po chwili dodał, że mimo, iż od śmierci Jana Vianneya minęło półtora wieku i świat bardzo się zmienił, to zadania proboszczowskie w istocie pozostały takie same. – To szczególna gorliwość o swoich parafian – mówi kanonik Reformat.

Lubi cytować zdanie Świętego: „O Boże mój, pozwól mi nawrócić moją parafię”. – To marzenie każdego proboszcza – podsumowuje ksiądz Reformat.

Stanisław Zasada

Tekst pochodzi z Wiadomości KAI nr. 33

Zaprenumeruj ekai-tygodnik!

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code