Rozważania niedzielne

XXX Niedziela Zwykła

Spread the love

Czytania na dziś

Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak ten celnik!

Adam Aggeusz Jaworski

Ileż wyniosłej dumy, ileż pogardy niosą te słowa modlitwy faryzeusza. Cała przypowieść zdaje się czytelna i oczywista, w jasny sposób przeciwstawiając pychę faryzeusza pokorze celnika, który “nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu” i “stał z daleka” w głębokim poczuciu swojej niegodności zbliżania się do majestatu Boga, symbolizowanego tu przez świątynię.

Czy jednak na pewno wszystko jest tu jasne i oczywiste? Odruchowo czujemy odrazę wobec postawy faryzeusza i uważamy za godną naśladowania postawę celnika. Tak, wszystko się zgadza, z teorii piątka. Ale jak to wygląda w praktyce?

Mamy ostatnio w naszym kraju na porządku dziennym sytuacje, w których ktoś o kimś innym mówi w telewizji, wypowiada się dla prasy, używając słów pełnych złośliwości, negatywnych ocen. Ludzie aspirujący do wysokich urzędów gotowi są powiedzieć najgorsze rzeczy o swoich oponentach, byleby tylko ich poniżyć w oczach opinii publicznej.

Takie metody zdobywania poparcia, stawiania na swoim, “wygrywania”, stają się, niezauważenie, instrukcją dla wszystkich, którzy na to patrzą w telewizji, słyszą o tym w radio, czytają w gazetach. Ludzie są skłonni dojść do wniosku, że “tak się robi”, że takie zachowania są dopuszczalne, tym bardziej, że dopuszczają się ich ludzie będący “na świeczniku”.

Zaczynamy się więc czuć usprawiedliwieni, gdy sami powtarzamy w rozmowach w pracy, w szkole, z sąsiadami, te same pogardliwe “dziękuję Ci, że nie jestem jak ten…” czy tamten.

Czy więc miejsce na rozumienie tej niby tak oczywistej przypowieści Jezusa, jest tylko w murach naszych kościołów, w których obchodzona jest uroczystość rocznicy poświęcenia?

Dlaczego po wyjściu z kościelnych murów często nagle przestajemy rozumieć i pamiętać o wymowie tej, jak zobaczyliśmy na wstępie, zupełnie “oczywistej” przypowieści?

Ileż to razy znajdujemy powody, by choć w duchu czuć się lepszymi od innych.

Wysiadasz z pociągu, schodzisz z peronu do tunelu, a tam jakiś nieogolony bezdomny gra melodie na ustnej harmonijce, licząc, że wesprzesz go jakimś groszem. W ten sposób zarabia na gorącą zupę w barze. Wrzucasz monetę do leżącego na betonowej posadzce kapelusza i odchodzisz z ulgą do swojego ciepłego domu. I tylko przez chwilę przemknie Ci może myśl “Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak ten biedak..”

Powiesz, że to nie to samo, że przecież ten faryzeusz z przypowieści to inna historia. Przecież ty nie gardzisz w żaden sposób tym bezdomnym grajkiem. Skąd więc ta ulga, gdy odchodzisz w swoją stronę?

To, za kogo się uważamy przed Bogiem, wcale nie musi być tak przejaskrawione jak w przypowieści Jezusa z dzisiejszego czytania. Ty masz nowe auto, on jeździ do pracy tramwajem. Oh, biedaczyna.. Ciebie stać na normalne zakupy w markecie, a tamta biednie ubrana kobieta odlicza grosze z portfelika i szuka w sklepie najtańszej mąki. “Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak ona..”

Uważanie się za kogoś lepszego potrafi ukrywać się także za współczuciem. Nie trzeba być nadętym od pychy faryzeuszem, z góry spoglądającym na gorszych od siebie. Czasem wystarczy tylko, że uznamy siebie za jakoś lepszych od innych, czy to biednych, czy gorzej wykształconych, starszych, młodszych – cokolwiek uznajemy za naszą “przewagę” nad innymi.

Tymczasem każdy z nas jest przed Bogiem tak samo ważny. Ma tę samą miarę godności. Tak samo jest człowiekiem. Zarośnięty grajek na dworcu może być dobrze wykształconym erudytą o złamanym przez los życiu, a brylujący przed kamerami urzędnik może być zwykłym nieukiem i cynicznym karierowiczem. Przed Bogiem nie ma znaczenia pozycja, jaką zajmujesz wśród ludzi.

Bóg przyszedł do celników, do znienawidzonych i pogardzanych, do ludzi “z marginesu”, do złamanych życiem. Tam szukał uczniów, którzy mieli zanieść światu Dobrą Nowinę o Zbawieniu.

Świątynia jest miejscem, do którego zaprasza dziś każdego, by poczuł się jak w domu. Bezdomny grajek wcale nie jest bezdomny.

“A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga – zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.”

(Ef 2,19-22)

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code