Kwartalnik "Więź"

Dzieci Abrahama

Spread the love

logo_wiez.jpg 
Tekst pochodzi z miesięcznika "Więź", numer 04.2016

Święty Franciszek, muzułmanie i wolność religijna

Mohammad as-Sammak


W czasie średniowiecznych krucjat krzyżowcy opanowali Damiettę, wówczas małą wioskę, a dzisiaj wielkie miasto [1]. Siły egipskich muzułmanów odpierały atak. Oblężenie trwało długo, ale nie przyniosło rozstrzygnięcia.

Pewnego spokojnego dnia, kiedy nie było walk, z obozu krzyżowców wyszedł mnich ubrany w charakterystyczny habit, niosąc w ręku tylko Biblię. Nie miał przy sobie żadnej broni, nawet kija. Muzułmanie byli zaskoczeni, że zbliża się do nich ktoś z obozu wroga, ale nie ośmielili się zrobić mu krzywdy. Jego strój wskazywał, że jest mnichem, kapłanem, a Koran wyraża się o chrześcijanach słowami pełnymi miłości i szacunku, ponieważ są między nimi mnisi i kapłani. Takim kapłanem – jednym z tych, o których Koran mówi z tak wielkim szacunkiem – był ks. Jacques Hamel, brutalnie zamordowany w kościele w Saint-Étienne-du-Rouvray we Francji. Chcę zapewnić obecnego tu arcybiskupa Rouen, że nie tylko jego Kościół stracił ks. Jacques’a, ale że jest to strata całej ludzkości.

Test religii prawdziwej

Biblia, którą trzymał w ręku mnich z mojej opowieści, również jest uważana za świętą przez muzułmanów, gdyż jak mówi Koran, została objawiona przez Boga. Jest źródłem rady i wiedzy. Koran mówi wręcz: „I niech lud Ewangelii sądzi według tego, co zesłał Bóg”. Z tego właśnie powodu muzułmańscy wojownicy przyjęli mnicha z szacunkiem, ale jednocześnie byli zdezorientowani obecnością kapłana z obozu wroga. Pytali go: „Kim jesteś? Czego chcesz?”. Odpowiedział, że chce spotkania z królem.

Po krótkim wahaniu i naradach zabrali mnicha do obozu króla, którym wówczas był sułtan Al-Kamil, kuzyn Saladyna (naprawdę nazywał się on Salah ad-Din Jusuf ibn Ajjub)… Sułtan zadał mu to samo pytanie: „Czego chcesz?” Mnich odpowiedział: „Pragnę pokoju”. „Ale przecież z nami walczycie…” – zdziwił się sułtan. „Nie walczymy z wami dla samej walki. Chcemy, aby nasza droga do Jerozolimy była spokojna i bezpieczna” – wyjaśnił zakonnik. Na to sułtan odparł: „A jakże to może się stać?”. Mnich odpowiedział: „To bardzo proste. Problem zostanie rozwiązany, jak tylko nawrócicie się na chrześcijaństwo. Wtedy wszyscy staniemy się braćmi”.

Sułtan wcale nie wpadł w gniew. Powiedział: „Przedstawię cię muzułmańskim uczonym, z którymi omówisz tę sprawę. Zdecydujecie, która z dwóch religii jest prawdziwa i kto powinien przyjąć religię drugiego”.
W czasie spotkania, które zorganizował sułtan, jeden z muzułmańskich uczonych powiedział ze śmiałością, że należy rozpalić ogień i zapytać mnicha, czy sam przez niego przejdzie. Jeżeli wyjdzie z ognia bez szwanku, oznacza to, że jego religia, czyli chrześcijaństwo, jest właściwa i muzułmanie powinni ją przyjąć.

Mnich nie myślał długo i odparł: „Zgadzam się. Jeżeli wyjdę z płomieni cały i zdrowy, to znaczy, że chrześcijaństwo jest prawdziwą religią i wszyscy powinniście się na nią nawrócić. Jeżeli jednak płomienie mnie pochłoną, stanie się tak z powodu moich własnych grzechów. W takim razie chrześcijaństwo nadal jest prawdziwą religią”. Sułtan i uczeni byli pod wrażeniem jego głębokiej duchowości i bystrości umysłu. Rozmowa zakończyła się powrotem mnicha do obozu krzyżowców wraz z naręczem darów od króla, które do dziś można oglądać przy jego grobie. Tym zakonnikiem był św. Franciszek z Asyżu, pod którego duchowym patronatem dziś się tu spotykamy, dzięki Wspólnocie Sant’Egidio.

Pytania retoryczne

Podzieliłem się z Państwem tą historią nie tylko dlatego, że jesteśmy w miejscu związanym ze św. Franciszkiem, ale również po to, żebyśmy zastanowili się nad kilkoma pytaniami.

Gdyby św. Franciszek powrócił do żywych i odwiedził dziś miejsca konfliktu na Bliskim Wschodzie, to w jaki sposób byłby przyjęty przez tzw. Państwo Islamskie i podobne ugrupowania? Czy uszanowano by jego stan duchowny i Pismo Święte? Czy posłuchano by go i pozwolono mu wyrazić jego przekonania religijne? Czy rozmawiano by z nim jako z chrześcijaninem w świetle tego, co Koran i Prorok Muhammad (pokój z Nim), mówią o chrześcijanach?

Sądzę, że nie potrzebujemy odpowiadać sobie na te retoryczne pytania… Wszyscy znamy na nie odpowiedź. Znamy losy włoskiego jezuity Paolo Dall’Oglio, który poświęcił życie ratowaniu muzułmanów i chrześcijan w Syrii. Znamy też losy syryjsko-prawosławnego biskupa Gregoriosa Johanny Ibrahima, którego nie ma dzisiaj z nami, a którego brak odczuwamy na każdym wydarzeniu organizowanym przez Wspólnotę Sant’Egidio, a także w wielu miejscach dialogu muzułmańsko-chrześcijańskiego na Bliskim Wschodzie i w innych rejonach.

Wiemy, co stało się z wieloma klasztorami, kościołami i meczetami, które zostały zniszczone – mimo że Koran opisuje je jako domy Boga, a prorok Mahomet przestrzegał muzułmanów przed wyrządzaniem im krzywdy i zakazywał muzułmanom wykorzystywać choćby jeden kamień pochodzący z kościoła w celu użycia ich do budowy domu dla muzułmanów, jako że uważał to za nieposłuszeństwo Bogu i Jego Prorokowi.

Dialog nie może istnieć bez wolności

Zasady islamu się nie zmieniły. Tekst Koranu jest stały, a nauczanie Proroka jasne. Zmiana nie nastąpiła ani przed spotkaniem św. Franciszka z dobrotliwym Al-Kamilem w Egipcie, ani po nim. Zmieniło się to, że grupa mściwych, zdesperowanych ekstremistów zawłaszczyła sobie islam i używa go jako narzędzia zemsty. To nowy totalitarny ruch, tym razem występujący w imię religii.

Z tego powodu muzułmanie doskonale zdają sobie sprawę, że musimy uwolnić naszą religię od tego „zawłaszczenia” i dokonać w obrębie islamu harmonizacji duchowych zasad naszej religii z ogólnymi wartościami i zasadami, które stanowią fundament ludzkiej cywilizacji w XXI wieku.

Również dlatego zajęcie się kwestią ekstremizmu religijnego jest przede wszystkim obowiązkiem muzułmanów. Islam uznaje pluralizm i postrzega różnorodność między ludźmi jako wyraz Boskiej woli. Bóg wezwał nas, żebyśmy się poznawali. Dialog jest drogą ku temu, ale dialog nie może istnieć bez wolności.

Wolność religijna jest podstawą i ukoronowaniem wszystkich wolności, jak zostało to powiedziane w papieskiej adhortacji o Kościele na Bliskim Wschodzie oraz w dokumencie na temat swobód podstawowych wydanym przez Uniwersytet Al-Azhar. To dlatego papież Franciszek okazał się duchowym przywódcą całej ludzkości, gdy powiedział, że „zabijanie w imię Boga jest szatańskie” i że nie ma religii przestępczej, za to przestępcy istnieją we wszystkich religiach.

Duch Asyżu nadal przyciąga nas do siebie, żebyśmy opierali się ekstremizmowi, walczyli z przemocą i terrorem oraz jednoczyli się jako cała ludzkość.

Tolerancja nie wystarcza

Historia o działalności św. Franciszka na Wschodzie nauczyła mnie, że relacje pomiędzy ludźmi różnych religii nie mogą być oparte ani na wyeliminowaniu innych, jak to dziś robi tzw. Państwo Islamskie, ani nawet wyłącznie na tolerancji, jak sądzą niektórzy ludzie dobrej woli. Powinniśmy oprzeć się na uznaniu pluralizmu i różnorodności oraz na poszanowaniu intelektualnych i ideologicznych fundamentów, które są podstawą pluralizmu i różnorodności.

Tym sposobem powinniśmy przekroczyć tolerancję, o której Nietzsche powiedział, że stanowi potwarz dla bliźniego. Tolerancja jest bowiem rodzajem pozytywnej dyskryminacji.

Idea obywatelstwa państwowego oparta jest nie na tolerancji, lecz na prawach. Kiedy tylko zachodzi zmiana czy pojawia się napięcie w relacjach, tolerancja może doprowadzić do naruszenia praw człowieka. Tolerancję praktykuje się bowiem w pewnym poczuciu wyższości, które zakłada, że jest tolerujący i tolerowany. Z drugiej strony zasada praw opiera się na równości i sprawiedliwości oraz stanowi gwarancję dla relacji społecznych zbudowanych na wzajemnym szacunku. Tego właśnie potrzebują nasze państwa na Bliskim Wschodzie i na tym powinny opierać swoją działalność.

Mam głębokie przekonanie, że im bardziej robię w sobie przestrzeń dla „drugiego”, tym lepiej rozumiem siebie… A także drugą osobę. Jedynie poprzez wolność ekspresji, wolność religijną i wolność praktykowania religii, mogę zrozumieć, co to oznacza być tobą, bo ty jesteś mną, ale innym mną.

Przypis:
[1]
Tekst wystąpienia podczas otwarcia międzyreligijnego spotkania „Pragnienie pokoju”, zorganizowanego przez Wspólnotę Sant’Egidio, Asyż, 19 września 2016 r. (więcej o spotkaniu: zob. www.santegidio.org).

Tłum. Magdalena Macińska

Mohammad as-Sammak – sekretarz generalny Islamskiego Szczytu Duchowego (łączącego libańskich sunnitów, szyitów, druzów i alawitów) i Krajowej Rady Dialogu Muzułmańsko-Chrześcijańskiego w Libanie, doradca polityczny wielkiego muftiego Libanu, publicysta, autor ok. 30 książek. Współprzewodniczący Światowej Rady Religii na rzecz Pokoju. Jest sygnatariuszem przełomowej muzułmańskiej deklaracji na temat chrześcijaństwa Jednakowe słowo dla nas i dla was (zob. „Więź” 2008, nr 1). Jest także sygnatariuszem deklaracji The Amman Message, która potępia wzajemne oskarżanie o apostazję i afirmuje różnorodność odłamów w islamie.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code