Miesięcznik " W drodze"

Emaus to cały świat

Spread the love

Emaus to cały świat

KS. STEFAN MOSZORO–DĄBROWSKI

Praca w nauczaniu św. Josemaríi Escrivy


Wymowa życia Chrystusa jest jednoznaczna: należy On do „świata pracy”, ma dla ludzkiej pracy uznanie i szacunek, można powiedzieć więcej: z miłością patrzy na tę pracę, na różne jej rodzaje, widząc w każdej jakiś szczególny rys podobieństwa człowieka do Boga — Stwórcy i Ojca (LE 26).

„Droga do Emaus. Jakąż słodyczą napełnił Bóg tę nazwę. Emaus zaś to cały świat, gdyż Pan otworzył Boże drogi na ziemi”.

Tymi słowami modlił się głośno św. Josemaría Escrivá, prowadząc rozważania dla swych duchowych dzieci w 1967 roku. Stanowią one część homilii opublikowanej pod tytułem Ku świętości. Boże drogi, otwarte przez Pana Boga, to zwykłe ludzkie drogi wypełnione pracą i rodzinnymi obowiązkami. Ks. Escrivá od 1928 roku miał pewność, że na tych zwykłych drogach Jezus nas szuka, tak samo jak poszukiwał dwóch zniechęconych uczniów na drodze do Emaus. Dla Escrivy „niebezpieczeństwo polega na rutynie, na myśleniu, że w codzienności nie ma Boga, gdyż jest ona tak prosta, tak zwyczajna” 1]. Zrozumiały jest fakt, że podczas kanonizacji papież Jan Paweł II nazwał go „świętym zwyczajności” 2]

Opus Dei — operatio Dei

Św. Escrivá zaledwie dwa lata po święceniach kapłańskich otrzymał od Pana Boga światło, dzięki któremu założył to, co później nazwał Opus Dei. To oświecenie polegało na pewności, że „otworzyły się Boże drogi pośród świata”. Całe swoje życie zapewniał, że nie on to wymyślił i że to Bóg go wybrał pomimo jego ograniczeń, by urzeczywistnić swoje dzieło — stąd nazwa Opus Dei, a więc „dzieło Boże”, a nie „dzieło Escrivy”.

Przy niektórych okazjach wykorzystywał inne możliwe tłumaczenie z łaciny: Opus Dei to operatio Dei, działanie Boga, praca Boga. Pracować dla Boga, odnajdywać Go pośród zwykłej pracy. Zakotwiczać w pracy i we własnych obowiązkach życie duchowe i apostolskie. Praca staje się wtedy osią, wokół której wszystko się kręci, tak jak drzwi wokół zawiasów.

Pośród bardzo licznych pism ks. Escrivy, wydanych i tych w przygotowaniu, nie znajdziemy traktatu o pracy w ścisłym znaczeniu tego słowa. To człowiek, który działał całe życie, by urzeczywistnić charyzmat otrzymany w wieku dwudziestu sześciu lat. U niego życie kroczyło przed refleksją teologiczną. Była ona ściśle związana z modlitwą i własnym doświadczaniem Boga. Gdy Escrivá pisze o uświęcaniu pracy, pisze o tym, co stara się sam realizować. Większość jego pism powstała jako owoc pracy duszpasterskiej. Miał zwyczaj czynić wiele notatek podczas dnia: krótkie zdania z Pisma, które szczególnie go uderzyły przy odmawianiu brewiarza; konkretne postanowienia podczas modlitwy; trudności lub pytania, które spotykał w pracy kapłańskiej. Jego pisma dalekie są od czystej spekulacji zza biurka. Czuje się w nich, że autor mocno stąpa po ziemi. Pisma Escrivy przyciągają ludzi z bardzo różnych kultur i o różnym przygotowaniu intelektualnym. Praca pojawia się w nich jako „surowiec” do uświęcenia, do wyniesienia do poziomu nadprzyrodzonego. W pierwszej książce zatytułowanej Droga jest rozdział poświęcony nauce: pracy większości jego ówczesnych słuchaczy. W nieco późniejszych tekstach rozwinięty jest wątek powszechnego kapłaństwa, to, co określał zdaniem: „mieć duszę w pełni kapłańską i mentalność prawdziwie świecką”, to znaczy jednoczyć wszystko z ofiarą Chrystusa, kierować wszystko do Boga, szanując porządek i autonomię spraw doczesnych.

O pracy przed grzechem

Namiętnie kochać świat. Tak zatytułował homilię, w której streszczał swoje nauczanie z prawie czterdziestu lat. Kochać świat, bo jest dziełem Boga, bo jest miejscem, w którym wzrastamy jako dzieci Boże.

Praca jest pierwszym powołaniem człowieka, jest błogosławieństwem Bożym, i żałośnie mylą się ci, którzy uważają ją za karę. Bóg, najlepszy z wszystkich ojców, umieścił pierwszego człowieka w Raju, ut operaretur — aby pracował 3]

To w pracy realizujemy „pierwsze” powołanie: być obrazem Boga–Stwórcy.

Kto by jednak uważał, że praca — sama w sobie — jest smutkiem, karą lub przekleństwem, nie pojął słów Pisma Świętego. Nadszedł czas, aby chrześcijanie głośno mówili, że praca jest darem Boga i że nie ma żadnego sensu dzielenie jej na kategorie w zależności od jej rodzaju, uważając jedno zajęcie za lepsze, a drugie za gorsze. Każda praca jest świadectwem godności człowieka i jego panowania nad stworzeniem. Jest też okazją do rozwoju własnej osobowości. Jest łącznikiem jedności z innymi ludźmi, źródłem utrzymania własnej rodziny, sposobem polepszenia bytu społeczności, w której żyjemy, a dla całej ludzkości postępem 4]

Widziałem, jak bardzo cieszyło ks. Josemaríę Escrivę, że jego duchowe dzieci są tak różnorodne. Różnorodne nie tylko kulturowo, ale i zawodowo. Żadna z przestrzeni świata ludzkiej pracy nie powinna pozostać poza działaniem soli chrześcijańskiej. Także i te sfery, które czasami niesłusznie były lub są uważane za niebezpieczne dla chrześcijan: świat handlu, świat polityki.

Pomaga ci bardzo — powiadasz — ta myśl: ilu handlarzy od czasu pierwszych chrześcijan stało się świętymi? I pragniesz udowodnić, że również dzisiaj jest to możliwe… Bóg nie opuści cię w tym dążeniu 5]

To Chrystus przechodzi… i wzywa

Nauczanie św. Escrivy wynikało z kontemplacji Chrystusa. Lubił nawiązywać do obrazu przechodzącego Chrystusa. On wciąż przechodzi i wzywa nas tak, jak wezwał apostołów. W odniesieniu do większości ludzi Escrivá rozumiał wezwanie Jezusa jako zaproszenie do pozostania na swoim miejscu, a jednocześnie do pójścia za Nim, szczególnie poprzez naśladowanie czasu spędzonego w Nazarecie. „Spośród trzydziestu trzech lat Jezusa trzydzieści upłynęło w milczeniu i ukryciu; w uległości i pracy” 6]

Podczas cytowanej już homilii Namiętnie kochać świat mówił:

musicie teraz zrozumieć w nowym świetle, że Bóg wzywa was, abyście Mu służyli w miejscu pracy i podczas spełniania obowiązków cywilnych, materialnych, świeckich, życia ludzkiego: w laboratorium, na sali operacyjnej w szpitalu, w koszarach, w auli uniwersyteckiej, w fabryce, w warsztacie, na polu, w domu i w całej ogromnej różnorodności miejsc pracy. Bóg codziennie czeka na nas. Zapamiętajcie: istnieje coś świętego, Bożego, ukrytego w sytuacjach najbardziej prozaicznych i każdy z was ma to odkryć. Zwykłem mówić studentom i robotnikom, którzy przychodzili do mnie w latach trzydziestych, że powinni [umieć] zmaterializować życie duchowe. Chciałem przez to ustrzec ich od pokusy, tak częstej wówczas, a i teraz, prowadzenia podwójnego życia: z jednej strony życia wewnętrznego, życia w relacji z Bogiem, a z drugiej innego i oddzielnego życia rodzinnego, zawodowego i towarzyskiego, pełnego małych, ziemskich spraw. Nie, moje dzieci, i jeszcze raz nie! Nie można prowadzić podwójnego życia, bo nie możemy stać się schizofrenikami, skoro chcemy być chrześcijanami: istnieje jedno, jedyne życie, ustanowione z ciała i duszy, i takie ma być — z duszy i ciała — święte i pełne Boga. Boga niewidzialnego spotykamy w rzeczach jak najbardziej widocznych i materialnych. Nie ma innej drogi, moje dzieci: albo potrafimy spotkać Pana w naszym codziennym życiu, albo Go nie spotkamy nigdy. Dlatego też mogę wam powiedzieć, że nasze czasy powinny zwrócić materii i sytuacjom, które wydają się najbardziej pospolite, ich szlachetny i prawdziwy sens, oddać je na służbę królestwu Bożemu, uduchowić, czyniąc z nich środek i okazje do naszego stałego spotkania z Jezusem Chrystusem 7]

Dla kogo pracujesz?

Nawiązując do swej pracy duszpasterskiej z krótkiego okresu, gdy mieszkał w Burgos, wspominał:

Czasami podczas przechadzek udawaliśmy się do katedry. Lubiłem wyprowadzać ich na wieżę, żeby na górze z bliska mogli podziwiać gotycki maswerk, prawdziwą koronkę wyrzeźbioną w kamieniu, owoc cierpliwej i żmudnej pracy. Podczas tych rozmów zwracałem im uwagę, że tych wspaniałości wcale nie widać z dołu. To, co tak często powtarzałem, stawało się namacalnie uchwytne. Mówiłem: to jest praca Boża, dzieło Boże. Powstaje ono wtedy, gdy się własną pracę wykonuje tak doskonale, że przypomina owe koronki z kamienia! Przykład był tak dobry, przekonujący, że ci młodzi ludzie rozumieli: cała ta praca mistrzów była modlitwą, pięknym dialogiem z Panem. Ci, którzy rozwinęli tu cały swój kunszt, wiedzieli doskonale, że nikt, kto patrzy z miejskich ulic, nie dostrzeże w ogóle ich wysiłku: był on przeznaczony wyłącznie dla Boga 8]

Pracować dużo i pracować dobrze. Dbać o szczegóły. Kończyć z takim samym zapałem, z jakim zadanie zostało podjęte. Nie kierować się ludzkimi motywacjami, lecz tym, że się „pracuje dla Boga”. Codzienny wysiłek, by składać Panu Bogu ofiarę Abla: to, co najlepsze, dla Niego! „Szkoła Josemarii to szkoła rzeczy drobnych. Nie uzna ks. Josemaría za swoje dziecko duchowe tego, kto by gardził drobnymi rzeczami”, mawiał bp Alvaro del Portillo, najbliższy współpracownik i pierwszy następca założyciela Opus Dei. Drobne rzeczy dla Escrivy nie wynikały z pedanterii, z szukania doskonalenia dla dobrego samopoczucia, lecz z tego, że szuka się chwały Bożej.

Praca dobrze wykonana bardziej chwali Boga pod warunkiem, że się tej chwały szuka. Josemaría często zalecał stałe oczyszczanie intencji. „Prostuj swoje intencje, oczyszczaj je. Byłoby gorzkim dowcipem, gdyby owo przezwyciężenie siebie miało okazać się daremne, ponieważ działałeś z pobudek ludzkich!” 9]

A zwykły warsztat w Nazarecie?

Napisał do mnie pewien chłopiec: „Mój ideał jest taki wielki, że może zmieścić się jedynie w morzu”. Odpowiedziałem: ”A małe tabernakulum? A zwykły warsztat w Nazarecie?”. On oczekuje nas w wielkości zwyczajnych rzeczy! 10].

Chrystologia w ostatnich dekadach zwraca uwagę, że nie należy oddzielać żłóbka od krzyża. Od samego zwiastowania zaczyna się odkupienie świata. Dzięki wcieleniu każdy ochrzczony może jednoczyć się z Jezusem pracującym i wraz z Nim dokonywać odkupienia świata.

„Uświęcać się poprzez pracę” dla Escrivy oznaczało dzień w dzień podejmować z radością trud pracy. Walczyć z lenistwem i z jego mutacjami: opieszałością, aktywizmem unikającym trudniejszych spraw, powierzchownością, rzeczami źle zrobionymi, niepunktualnością… Kiedyś na spotkaniu z młodzieżą w Sewilli w 1972 roku ktoś zapytał ks. Josemaríę: „Ojcze, prócz nauki, jakie jeszcze umartwienie można ofiarować Panu Bogu?”. To pytanie ubawiło księdza: „Myślałem, że dla ciebie nauka nie jest umartwieniem”. Jednak w trudzie, który każdy człowiek znajduje w pracy, jest okazja do tego, by pokutować, podejmować walkę ascetyczną, by spotykać krzyż.

Pytasz mnie, dlaczego ten drewniany krzyż? Przepiszę dla ciebie słowa pewnego listu: „Gdy odrywam oczy od mikroskopu, wzrok mój pada na czarny i pusty krzyż. Ten krzyż bez Ukrzyżowanego — to symbol. Posiada znaczenie, którego inni nie dostrzegają. I ten, który z powodu zmęczenia zamierzał przerwać zajęcie, na nowo pochyla się nad okularem i pracuje dalej. Ów samotny krzyż domaga się ramion, które by go niosły” 11].

Jakże piękne są krzyże wzniesione na szczytach gór, wieńczące wielkie pomniki czy wieże katedralne! Krzyż trzeba wznieść także w samym wnętrzu świata. Jezus chce być właśnie tam wywyższony: w hałasie fabryk i warsztatów, w ciszy bibliotek, w zgiełku ulic i spokoju pól, w zaciszu domowym, na zgromadzeniach i na stadionach… Tam, gdzie chrześcijanin uczciwie spala swe życie, powinien umieszczać z miłością krzyż Chrystusa, który przyciąga do siebie wszystko 12].

Zapomniany bohater

Miał zwyczaj zaczynać swój dzień, podejmując walkę w pierwszej potyczce, którą nazywał „chwilą bohaterską”, to znaczy punktualnie i natychmiast wstając z łóżka. Potem ofiarowanie dnia. Ofiarowanie, które czynił, całując ziemię i mówiąc: Serviam, będę służył. Służyć Bogu, służąc ludziom. Wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję, by naśladować Chrystusa, który „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20,28).

W przypowieści o dobrym Samarytaninie zwracał uwagę na zapomnianą postać. Rzadko komentatorzy pochylają się nad właścicielem gospody. To on poprzez dobrze wykonaną pracę zaopiekował się potrzebującym człowiekiem przewiezionym przez Samarytanina. Otrzymana godziwa zapłata wcale nie umniejsza jego ważnej i być może niezastąpionej roli. Escrivá jako rodowity Aragończyk dobrze znał historię cudu za pośrednictwem NMP z Pilar z XVII wieku, tak zwanego el milagro de Calanda, który polegał na przywróceniu odciętej nogi młodemu kalece. Kiedyś, nawiązując do tego wydarzenia, mówił: „Moje dzieci, chirurdzy będą robić takie i większe cuda poprzez swą pracę dobrze wykonaną, poprzez swą fachowość”.

Własną kapłańską pracę widział zwłaszcza jako służbę.

My, kapłani, nie mamy praw — mówił na spotkaniu z księżmi w 1972 roku — lubię czuć się sługą wszystkich. Jestem bardzo dumny z tego tytułu: sługa! My, kapłani, mamy wyłącznie obowiązki i w tym odnajduję moją radość: obowiązek nauczania katechizmu dzieci i dorosłych; obowiązek udzielania sakramentów; obowiązek noszenia Chrystusa do biednych i bogatych; obowiązek niepozostawiania opuszczonego Przenajświętszego Sakramentu, Chrystusa rzeczywiście obecnego w tabernakulum pod postacią chleba; obowiązek bycia dobrym pasterzem, który leczy chorą owcę, a poszukuje zagubionej, nie zwracając uwagi na to, ile godzin musi spędzić w konfesjonale 13].

Być może utrata sensu służby jest najmocniejszym znakiem dechrystianizacji świata. Choć nie brak specjalistów z branży usług, niestety, często motywacje w służbie są przeniknięte duchem handlowym. Dla Escrivy to duch modlitwy i kontemplacji prowadzi do tego, że praca staje się służbą, bo patrzy się na sprawy oczami Jezusa.

Apostolski haczyk

Miesiąc przed wyborem na papieża kard. Albino Lucciani pisał, że Escrivá proponuje „nie duchowość dla świeckich, lecz duchowość świecką”. Bycie w świecie nie wynika z taktyki apostolskiej, z pragmatyzmu, lecz ze świadomości, że miejsce w świecie jest częścią bożego powołania. Powołanie zawodowe, radość z wykonywanego fachu, prowadzą do zagłębiania się w zawodzie, do stawania się pasjonatem. Nie ma tu miejsca na pracoholizm, który jest ucieczką przed sobą lub przed innymi obowiązkami. Chodzi o harmonijne rozwijanie własnej osobowości. Harmonia wewnętrzna i harmonia ze światem. Prestiż zawodowy pojawia się jako naturalny owoc solidnych i wytrwałych lat pracy. Szczególnie młodym ludziom wchodzącym w życie zawodowe Escrivá zwracał uwagę, że zdobycie pozycji jest zazwyczaj wynikiem długich lat ukrytej pracy.

Uczciwie zdobyta pozycja zawodowa będzie sposobem bycia w świecie, kochania świata — bo się kocha własny zawód — i równocześnie pozwoli na pozytywne wpływanie na jego kształt. Bez solidnego przygotowania trudno mówić o skutecznej pracy apostolskiej w środowisku zawodowym. Praca staje się piedestałem, który pozwala przekazywać naukę Chrystusa.

Ci, którzy spotkali się z Chrystusem, nie mogą się zamknąć w swoim środowisku: smutną rzeczą byłoby to samozadowolenie! Należy otworzyć się jak wachlarz, by dotrzeć do wszystkich dusz. Każdy powinien tworzyć — i poszerzać — koło przyjaciół, na które ma wpływać przez swój prestiż zawodowy, swe postępowanie, swoje przyjaźnie, starając się, aby Chrystus wpływał poprzez ten prestiż zawodowy, to postępowanie, te przyjaźnie 14].

Praca staje się sposobem, by aktywnie uczestniczyć w nakazie Chrystusa: „idźcie i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19).

Dawniej, gdy wiedza ludzka była bardzo ograniczona, wydawało się zupełnie możliwe, że pojedynczy uczony może bronić naszej świętej wiary. Dziś wraz z rozszerzeniem się i pogłębieniem nauki jest konieczne, aby apologeci podzielili między sobą zadanie naukowej obrony Kościoła na każdym polu. Ty nie masz prawa wyłączać się z tego obowiązku 15].

Brać świat we własne ręce

Siła przemawiania św. Josemarii tkwi, moim zdaniem, w tym, że jego nauczanie pozwala każdemu człowiekowi odkryć wielkość roli do odegrania w Bożych planach. Nie zależy ona od miejsca zajętego w świecie. Praca, niezależnie od tego, czy po ludzku mówiąc, jest wielka lub mała, nabiera Bożych wymiarów dzięki wcieleniu. Praca wykonana w jedności z Chrystusem staje się sposobem, by przemieniać świat. Przemiana nie jest celem samym w sobie (przemieniać, aby panować), lecz sposobem uczestnictwa w kapłaństwie Chrystusa (pojednania świata z Bogiem).
Escrivá wskazuje na klucz do świeckości. Przezwycięża wieczny dylemat albo być w świecie i zeświecczyć się, albo oddalić się od świata i pozostawić go na pastwę losu. Praca uświęcona jest sposobem, by być w świecie, czując zań odpowiedzialność.


Liczne rzeczywistości materialne, techniczne, gospodarcze, społeczne, polityczne, kulturalne — pozostawione sobie same albo oddane w ręce ludzi, którym brakuje światła naszej wiary — zmieniają się w straszliwe przeszkody dla życia nadprzyrodzonego. Stają się terenem zamkniętym i wrogim wobec Kościoła. Ty jako chrześcijanin — badacz, pisarz, naukowiec, polityk, robotnik — masz obowiązek uświęcania tych rzeczywistości. Pamiętaj, że cały wszechświat — pisze apostoł — jęczy w bólach rodzenia, oczekując objawienia się dzieci Bożych 16].

* * *

Autor Laborem excercens tak mówił o nauczaniu św. Escrivy podczas jego kanonizacji:

„Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2,15). Księga Rodzaju przypomina nam, że Stwórca powierzył ziemię człowiekowi, aby ją uprawiał i troszczył się o nią. Poprzez swą działalność w rozmaitych środowiskach tego świata wierni przyczyniają się do realizacji uniwersalnego zamysłu Bożego. Praca i jakakolwiek inna aktywność, wykonana z pomocą Bożej łaski, staje się środkiem uświęcania codziennego życia. „Zwykła egzystencja wierzącego chrześcijanina — mawiał Josemaría Escrivá — gdy pracuje i gdy odpoczywa, gdy modli się i gdy śpi, w każdej chwili jest życiem, w którym Bóg jest zawsze obecny”. Ta nadprzyrodzona wizja życia otwiera przed nami niezwykle bogatą perspektywę zbawienia, gdyż także w kontekście ziemskiej codzienności, tylko pozornie monotonnej, Bóg staje się nam bliski i możemy współuczestniczyć w realizacji Jego zbawczych zamysłów. Dlatego też łatwiej zrozumieć stwierdzenie II Soboru Watykańskiego, że „przesłanie chrześcijańskie nie odwodzi ludzi od budowania świata (…), lecz raczej zobowiązuje do tego rodzaju zadań” (GS 34) 17].

 

  • STEFAN MOSZORO–DĄBROWSKI ur. 1957 w Argentynie, ksiądz, mgr inż. elektronik, dr teologii, od 1972 związany z Opus Dei, w latach 1989–99 wikariusz regionalny Opus Dei w Polsce, mieszka w Warszawie.

    1] Św. J. Escrivá, Przyjaciele Boga, Apostolicum — Księgarnia św. Jacka 2002, nr 313.
    2] Jan Paweł II, homilia, 7 X 2002, nr 2. „Św. Josemaría został wybrany przez Boga, by głosić powszechne powołanie do świętości i ukazywać, że codzienne życie i zwykła praca są drogą do świętości. Można powiedzieć, że był on świętym zwyczajności. Był bowiem przekonany, że ten, kto żyje w świetle wiary, we wszystkim widzi okazję do spotkania z Bogiem, wszystko jest dla niego bodźcem do modlitwy. W tej perspektywie odsłania się nieoczekiwana wielkość życia codziennego. Świętość okazuje się naprawdę dostępna dla wszystkich”.
    3] Św. Josemaría Escrivá, Droga, Bruzda, Kuźnia, Apostolicum 2001. Bruzda, nr 482.
    4] Św. J. Escrivá, To Chrystus przechodzi, Katowice 1992, Homilia w Warsztacie Józefa, nr 47.
    5] Bruzda, nr 490.
    6] Bruzda, nr 485.
    7] Rozmowy z prałatem Escrivá, Księgarnia św. Jacka, Katowice 1993. Homilia Namiętnie kochać świat, nr 114.
    8] Przyjaciele Boga, nr 65.
    9] Droga, nr 787.
    10] Bruzda, nr 486.
    11] Droga, nr 277.
    12] Św. J. Escrivá, Różaniec święty, Droga krzyżowa, Apostolicum — Księgarnia św. Jacka 2002, Stacja 11, nr 3.
    13] J. A. Abad, Stowarzyszenie Kapłańskie Świętego Krzyża, Warszawa 1996, s. 3. Słowa pochodzą ze spotkania z księżmi w Barcelonie 12 października 1972 roku.
    14] Bruzda, nr 193.
    15] Droga, nr 338.
    16] Bruzda, nr 311.
    17] Jan Paweł II, homilia 6 X 2002, nr 2.
     

    Nr 3 (355) 2003

     
  • Skomentuj

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    *

    code