Religia, rozum, człowiek

Picasso wśród teologów

Spread the love

Picasso wśród teologów

KS. ANTONI NADBRZEŻNY

Zmarł Edward Schillebeeckx, jeden z najbardziej kontrowersyjnych teologów. Krytykowany przez Kongregację Nauki Wiary podkreślał, że wielkość teologa polega nie tylko na umiejętności cierpienia „dla” Kościoła, ale również „od” Kościoła.

Kończy się epoka wielkich teologów, będących uczestnikami i architektami
ideowymi Soboru Watykańskiego II, przyszło mi na myśl 23 grudnia, po śmierci 95-letniego ojca profesora Edwarda Schillebeeckxa. Natychmiast podszedłem do swojej biblioteczki i wyciągnąłem jego niewielką książeczkę o Maryi. Na stronie tytułowej nakreślił mi przed laty dedykację. Wpatrując się w jego pismo, zacząłem wspominać dawne spotkania i rozmowy.

Był koniec czerwca 1998 r. Po rozmowie z promotorem, o. prof. Stanisławem Napiórkowskim, podjąłem decyzję, aby przygotować na KUL doktorat na temat mariologii Edwarda Schillebeeckxa. Nie miałem wątpliwości, że sięgam po gwiazdę teologii, choć na naszym podwórku stosunkowo mało znaną: dotychczas na język polski przetłuma-czono tylko „Chrystusa, sakrament spotkania z Bogiem” (Znak 1966) i kilka artykułów.

Dzięki pomocy belgijskich przyjaciół udało mi się umówić go na spotkanie. Mój flamandzki przyjaciel ks. Flor Claerhout zatelefonował do prof. Schillebeeckxa: „Ojcze pro-fesorze, właśnie przyjechał polski ksiądz, który chce pisać doktorat o mariologii holenderskiej i prosi o spotkanie z Ojcem”. W odpowiedzi usłyszeliśmy w słuchawce cichy głos: „No tak, Polak, to wiadomo, że z mariologii”. Ale słowa te wypowiedział z sympatią, szybko dorzucając: „Proszę, niech przyjedzie”.

Bałem się, czy tak znakomity teolog nie będzie mnie przy pierwszym spotkaniu egzaminował ze znajomości zachodniej teologii – trema mnie zżerała, kiedy kilka dni po telefonie wyruszyliśmy na umówione spotkanie do Berg en Dal, małej miejscowości w pobliżu Nijmegen. Wciąż obmyślałem strategię, co powiedzieć, jak uzasadnić swoje mariologiczne zainteresowania, w jaki sposób ukazać profil polskiej teologii. Na szczęście byłem już po rocznym kursie niderlandzkiego, więc zdążyłem przygotować sobie krótką wypowiedź po holendersku.

Prof. Schillebeeckx czekał na nas w Domu Prowincjalnym dominikanów w Berg en Dal. Mimo zaawansowanego wieku – miał wówczas już przeszło 80 lat – sprawny, z falistymi srebrnymi włosami, o jasno niebieskich oczach i przyjacielskim spojrzeniu. Kiedy wszedłem do jego pokoju, dostrzegłem setki książek na solidnych metalowych półkach. Były poukładane, ale bez pedantycznej przesady. Na krzesłach i szafkach również leżały otwarte książki, mnóstwo kserokopii, na biurku – włączony komputer. Wszystko świadczyło, że moja wizyta będzie tylko krótką przerwą w codziennej pracy profesora.

Stanąłem przy półkach i mój wzrok natychmiast dostrzegł słynną trylogię Schillebeeckxa: dwa monumentalne tomy o Chrystusie i trzeci, zdecydowanie cieńszy, o Kościele. Obok wersji w języku holenderskim – tłumaczenia na język angielski, niemiecki, francuski, hiszpański.

Kiedy usiedliśmy, ze swadą zaczął opowiadać o swoim życiu, o flamandzkim pochodzeniu, o licznym rodzeństwie. Wspominał naukę w jezuickim kolegium w Turnhout w Belgii. Długo opisywał okres formacji zakonnej u dominikanów, studia filozoficzne w Gent i teologiczne w Leuven. Zrozumiałem, że szczególnym czasem był dla niego pobyt we Francji, w dominikańskim ośrodku Le Saulchoir, gdzie spotkał się z o. Marie-Dominikiem Chenu oraz o. Yves’em Congarem, a także w Paryżu na Sorbonie w École des Hautes Études i w Collège de France. Zetknął się tam z egzystencjalizmem, marksizmem i francuskim ruchem księży-robotników. Jak wyraźnie zaznaczył, była to doskonała szkoła łączenia myślenia historycznego z systematyczną refleksją teologiczną, spotkanie z inną teologią, żywą, otwartą na współczesność, wychodzącą naprzeciw ludzkim pytaniom.

Z niecierpliwością czekałem, aż profesor w swojej opowieści przejdzie do czasu Soboru Watykańskiego II. Wiedziałem, że był mianowany przez kard. Bernarda Alfrinka doradcą teologicznym episkopatu holenderskiego i w okresie soborowym wygłaszał wiele wykładów i konferencji naukowych. Wiedziałem też, że występował w programach radiowych oraz telewizyjnych, i w ten sposób stał się rzecznikiem soborowych idei w przestrzeni medialnej.

Zapytałem więc o atmosferę tamtych lat. Opowiedział, że był to czas rozbudzonych nadziei, gorącego entuzjazmu, ożywionych dyskusji o fundamentalnych kwestiach, takich jak objawienie Boże, posłannictwo Kościoła, relacja Kościół–świat, rola świeckich, miejsce kobiety w Kościele, tożsamość i zadania teologii. Podkreślił, że czuł wagę historycznego przełomu, dostrzegał budzenie się nowej refleksji teologicznej i nowej samoświadomości Kościoła.

Towarzyszyło temu narastające poczucie odpowiedzialności za kontynuowanie dzieła Soboru. Jej wyrazem było założenie wraz z innymi znanymi teologami – m.in. z Yves’em Congarem, Henrykiem de Lubac, Karlem Rahnerem, Johannem Metzem – „Międzynarodowego Przeglądu Teologicznego »Concilium«” oraz holendersko-flamandzkiego periodyku teologicznego „Tijdschrift voor Theologie”, które istnieją do dzisiaj.

Schillebeeckx posiadał świadomość doniosłości dokumentów soborowych, ale był też przekonany, że „Konstytucja dogmatyczna o Kościele” nie zawiera spójnej syntezy eklezjologicznej, a „Konstytucja o Kościele w świecie współczesnym” jest zbyt optymistyczna. Dostrzegał konieczność dalszego opracowania zawartych tam treści i w tym upatrywał zadanie posoborowej teologii. Postulował potrzebę uprawiania teologii kontekstualnej, rozumianej jako pogłębiona intelektualnie odpowiedź na aktualne problemy współczesnego człowieka. Sam, oczywiście, chciał to wyzwanie podjąć.

Profesor Schillebeeckx z wielkim szacunkiem wypowiadał się o roli Katolickiego Uniwersytetu w Leuven, gdzie po obronie doktoratu podjął wykłady. Jednak w 1957 r. przeniósł się do Katolickiego Uniwersytetu w Nijmegen i właśnie tam zdecydował się na rozwijanie teologii poszukującej dialogu ze współczesną kulturą, uwzględniającej nowe uwarunkowania społeczne i wzrastający proces sekularyzacji.

W Nijmegen pracował aż do roku 1983, kiedy przeszedł na emeryturę. Rok wcześniej otrzymał prestiżową europejską nagrodę Erasmus. Dzięki intensywnej pracy badawczej w ramach prowadzonej przez siebie Katedry Dogmatyki i Historii Teologii oraz dzięki międzynarodowej renomie związanej z zaangażowaniem w przygotowanie i przebieg Soboru, Schillebeeckx stał się intelektualną ikoną Uniwersytetu w Nijmegen i jednym z czołowych europejskich teologów.

Wielokrotnie powtarzał, że w jego teologicznej twórczości można wyróżnić dwa okresy. Pierwszy z nich, jak mi to przedstawił, obejmuje lata 1946–1967, w których refleksja teologiczna szła po linii rozwoju tomizmu fenomenologicznego. Schillebeeckx rozwijał wówczas problematykę z zakresu sakramentologii, mariologii oraz teologii duchowości. Dzieła pochodzące z tego okresu charakteryzują się kontynuacją metody zaczerpniętej w szkole Le Saulchoir.

Metoda polegała na historycznej rekonstrukcji danych pozytywnych oraz akceptacji perspektywy filozoficznej przejętej od lowańskiego filozofa De Pettera.
Okres drugi, zapoczątkowany ok. 1967 r., charakteryzuje się radykalną zmianą zainteresowań oraz przyjęciem nowych metod. Szczególną inspirację dla tej zmiany stanowił naukowy wyjazd do USA: w tym okresie Schillebeeckx porzucił szkolną wersję tomizmu i podjął intelektualną konfrontację z nowoczesną hermeneutyką.

Uczestnicząc w żywych dyskusjach z amerykańskimi studentami uświadomił sobie, że dotychczasowa teologia europejska staje bezradna wobec współczesnych problemów egzystencjalnych. Stąd w centrum jego zainteresowań pojawił się problem dialogu między teologią a szeroko rozumianym doświadczeniem współczesności. W efekcie jako jeden z pierwszych myślicieli katolickich wprowadził do teologii systematycznej problematykę hermeneutyczną, proponując nowe ujęcia chrystologiczne, eklezjologiczne i mariologiczne.
Od drugiej połowy lat 60. Schillebeeckx zaczął więc propagować teologię hermeneutyczną rozumianą jako refleksja o doświadczeniu chrześcijańskim.

Przez hermeneutykę rozumiał nie tylko sztukę interpretacji konkretnych fragmentów Pisma Świętego lub Tradycji, lecz interpretację całokształtu wiary w celu otrzymania jej wiarygodnej aktualizacji w danym kontekście kulturowym.
W okresie od 1967 r. aż do ostatnich lat uwaga flamandzkiego teologa skupiała się wokół zagadnień chrystologicznych, eklezjologicznych i sakramentologicznych. Już podczas naszego spotkania w 1998 r. zapowiadał przygotowanie nowej publikacji o sakramentach w oparciu o kategorie z zakresu antropologii kultury. Niestety, nie zdążył jej ukończyć przed śmiercią.

Niektóre z teologicznych tez Schillebeeckxa stały się przedmiotem doktrynalnego badania ze strony Kongregacji Nauki Wiary. Pierwsza oficjalna dyskusja na forum Kongregacji odbyła się w 1968 r. i dotyczyła pewnych dwuznaczności w interpretacji idei sekularyzacji. W swoich esejach Schillebeeckx podkreślał, że pojęcie sekularyzacji jest dziś przeważnie źle rozumiane i często nadużywane w kościelnych wypowiedziach. Jego zdaniem należy odróżniać sekularyzację od sekularyzmu. Sekularyzację trzeba uznać jako pozytywne zjawisko historycznokulturowe polegające na oddzieleniu rzeczywistości religijnej od polityki, Kościoła od państwa. Natomiast sekularyzm oznacza często bardzo agresywną antyreligijną ideologię, którą trzeba ocenić zdecydowanie negatywnie. Przestrzegał przed uproszczoną oceną rzeczywistości, według której wszelkie zło ma swoje źródło w sekularyzacji. Zachęcał do pozytywnej teologicznej refleksji nad problemem autonomii świata stworzonego.

Ponowne postępowanie podjęto w 1979 r., po wydaniu dwóch dzieł z zakresu chrystologii: „Jezus, het verhaal van een levende”, Bloemendaal 1974 („Jezus, historia Żyjącego”), oraz „Gerechtigheid en liefde. Genade en bevrijding”, Bloemendaal 1977 („Sprawiedliwość i miłość. Łaska i wyzwolenie”). Zastrzeżenia wzbudziło przeakcentowanie człowieczeństwa Chrystusa kosztem braku wyraźnego wskazywania na Jego bóstwo. Schillebeeckx świadomie uprawiał tzw. „oddolną chrystologię”. Był przekonany, że współczesny człowiek potrzebuje nowego teologicznego obrazu Chrystusa, bez balastu abstrakcyjnych pojęć filozoficznych. Dlatego postulował konieczność dowartościowania Jezusa historycznego. Teologiczną refleksję o Chrystusie rozpoczynał nie od analizy skomplikowanej formuły dogmatycznej Soboru Chalcedońskiego, ale od pierwotnego doświadczenia spotkania konkretnych ludzi z Jezusem z Nazaretu.

Zdaniem flamandzkiego teologa, owo spotkanie z Jezusem-człowiekiem było równocześnie doświadczeniem zbawienia przychodzącego od Boga. Dla Schillebeeckxa Jezus wyznawany przez Kościół jako Chrystus to prawdziwa osoba ludzka, w której objawiający się Bóg jest w najwyższym stopniu obecny. Boskość Chrystusa jest tutaj wyrażona nie przy pomocy tradycyjnych kategorii natury i osoby, lecz jako unikalna synowska relacja Jezusa-człowieka do Boga-Ojca.

Trzecia oficjalna dyskusja w Kongregacji Nauki Wiary rozpoczęła się w 1984 r. i dotyczyła pism Schillebeeckxa na temat urzędu: „Kerkelijk ambt. Voorgangers in de gemeente van Jezus Christus”, Bloemendaal 1980 („Kościelny urząd. Pasterze w gminie Jezusa Chrystusa”), oraz „Pleidooi voor mensen in de kerk. Christelijke identiteit en ambten in de kerk”, Baarn 1985 („Mowa obrończa dla ludzi w Kościele. Chrześcijańska tożsamość i urzędy w Kościele”). Schillebeeckx uważał, że refleksja teologiczna nie może być oderwana od konkretnych problemów kościelnych i społecznych. Biorąc pod uwagę bolesny fakt trwałego braku prezbiterów w niektórych wspólnotach parafialnych zastanawiał się nad teologicznym uzasadnieniem możliwości wyjątkowego dopuszczenia osoby, która nie będąc wyświęconym szafarzem, mogłaby konsekrować Eucharystię.

Watykańska Kongregacja zareagowała stanowczo przypominając, że apostolskość Kościoła realizuje się nie tylko przez zgodność z doktrynalnym nauczaniem Apostołów, ale również poprzez zachowywanie sukcesji apostolskiej.
W żadnym z trzech procesów nie doszło do decyzji potępiającej, jednakże wyjaśnień udzielonych przez flamandzkiego teologa nie uznano za wystarczające. Prof. Schillebeeckx zawsze wykazywał się lojalnością wobec papieża i Kongregacji Nauki Wiary. Nawet najbardziej śmiałe poglądy teologiczne potrafił poddać ocenom Urzędu Nauczycielskiego Kościoła i zrezygnować z propagowania idei budzących wątpliwości w aspekcie doktrynalnym. „Czuję się szczęśliwym teologiem, stojącym w lojalnej opozycji wobec Kościoła”, mawiał. W wywiadach podkreślał, że wielkość teologa polega nie tylko na umiejętności cierpienia „dla” Kościoła, ale również „od” Kościoła.

Liczne publikacje i medialne wystąpienia Edwarda Schillebeeckxa od lat budziły emocje. Ich wyrazem są również oceny formułowane w artykułach pojawiających się już po jego śmierci. Środowiska teologiczne holenderskie i flamandzkie doceniają jego wkład w budowanie mostów między wiarą chrześcijańską a współczesną zlaicyzowaną kulturą. Ewangelicko-reformowany teolog Harry Kuitert powiedział o Schillebeeckxie: „Picasso wśród teologów”. Ugrupowania skrajnie konserwatywne, spod znaku Bractwa Piusa X, postrzegają go z kolei jako teologa, który radykalnie odszedł od Tradycji chrześcijańskiej. Biskupi holenderscy przypominają ogromne znaczenie myśli Schillebeeckxa w okresie Soboru Watykańskiego II i jednocześnie zauważają, że w późniejszych latach ochłodził swoje relacje z Urzędem Nauczycielskim Kościoła.

Postaci tak wielkiego formatu jak Schillebeeckx nie należy oceniać w zdawkowych wypowiedziach, które mogą się okazać niesprawiedliwe. Ogromny dorobek naukowy, zaangażowanie podczas Soboru Watykańskiego II, przygotowanie Katechizmu holenderskiego, liczne konferencje na forum międzynarodowym świadczą o tym, że nie chciał, by uprawiana przez niego teologia była traktowana jako wysublimowana gra intelektualna i wiedza dla wtajemniczonych specjalistów. Wierzył – i w rozmowie często powtarzał – że teologia musi przemieniać myślenie, by świat nie pogrążył się w fanatyzmie i fundamentalizmie. Mawiał: „przeszłość można medytować, przyszłość trzeba tworzyć”. Jestem przekonany, że Edward Schillebeeckx był teologiem o wybitnym intelekcie i zarazem ewangelicznej wierze. Do końca swego życia łączył odwagę myślenia z krytyczną wiernością Kościołowi.

Ks. ANTONI NADBRZEŻNY (ur. 1971) jest doktorem teologii, adiunktem w Katedrze Pneumatologii i Eklezjologii KUL, autorem monografii „Od »Matki Odkupienia« do »Matki wszystkich wierzących«. Mariologia Edwarda Schillebeeckxa” (Lublin 2005), członkiem Polskiego Towarzystwa Mariologicznego i współpracownikiem Fundacji Edwarda Schillebeeckxa.

Tekst pochodzi z „Tygodnika Powszechnego”

“Najnowszy numeru już w kioskach, a w nim:

Jakie są polskie katolicyzmy? Pisze Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny “Więzi”

Czy Polacy powinni napisać swój katechizm? Tekst Artura Sporniaka

Paragrafy za bluźnierstwo – czy powinno się karać za bluźnienie?”

Zaprenumeruj e-tygodnik!

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code