Polska

Częstochwał – założyciel Częstochowy

Spread the love

Częstochwał – założyciel Częstochowy

Adam Królikowski

Nazwę Częstochowy słusznie wywodzi się od Częstocha, średniowieczna osada w tym miejscu zwana była bowiem „Częstochową wsią”. Lecz skąd pochodzi i co w takim razie oznacza imię Częstoch? Początkowo zresztą nie było to imię, lecz tylko przydomek, przezwisko. Prawdziwe imię Częstocha nie jest więc nam znane. W średniowieczu, gdy pisownia imion polskich nie była jeszcze ustalona, zapisywano je na różne sposoby: Częstoch, Częsthoch, Czastoch, Czanstoch, Cząstoch, Cząsthoch, Czaszthoch, Czyesthoch, Czyąsthoch, a nawet – z anglosaska – Czøstoch. Nie tylko więc, że nie znamy prawdziwego imienia Częstocha, ale i sam ów jego przydomek jest dla nas bardzo niejasny. Nie wiadomo bowiem dokładnie skąd się wziął. Dróg wywodzenia jego etymologii może być co najmniej kilka. Na przykład od słowa „cześć”: wtedy Częstoch byłby kimś szczególnie szanowanym, czczonym, nobilnym – choć moim zdaniem od „czci” pochodzą inne imiona, takie jak Czech, Czesław, itp. Bądź też od słowa „część”: wówczas Częstoch byłby czegoś „częstnikiem”, lub „cząstnikiem”, czyli współudziałowcem, uczestnikiem, zwłaszcza zaś spadkobiercą jakiegoś działu czy majątku – i tu jednak uważam, że skoro mamy określenie „częstnik”, to „częstoch” musi w takim razie znaczyć co innego. Na mój zatem językoznawczy węch, o wiele bardziej inspirujący źródłosłów tego przezwiska mógłby być trojaki:

1) Częstoch wywodzić się więc może – etymologicznie tylko rzecz jasna, nie genealogicznie – od Częstosza. Forma „Częstoch” byłaby więc odeń zgrubieniem, „Częstosz” formą podstawową, zdrobnieniem zaś notabene – „Częstoszek”. Sytuacja jest tu zupełnie analogiczna, jak w przypadku Dobrosz – Dobroch – Dobroszek. Ale co w takim razie owo „Częstosz” znaczy? Moim zdaniem, imiona czy nazwy zakończone przyrostkiem „-osz” podkreślają zawsze jakąś dominującą cechę istoty, osoby bądź zwierzęcia, np. wspomniany „dobrosz” to ten, kto cieszy się dobrą sławą, „smakosz” to ten, kto wybiera po smaku z różnych potraw, a „gniadosz” to koń maści gniadej. Tak też i „Częstosz” to ten… No właśnie, jaką cechę główną mógłże on posiadać? Otóż, wydaje się, że składnik „częst-” pochodzi od słowa „częstować”, czyli brać swą część, jadła przede wszystkim, zatem współbiesiadować. „Częstosz” to ten, kto bierze swoją część jadła, współbiesiadnik. „Częstoch” w takim razie – która to forma jest zgrubieniem – wskazywałoby więc na tego, kto albo bierze zwykle największą część, bądź to najlepszą, albo też po prostu sięga po nią zbyt często. W każdym z tych przypadków byłby to zatem typ łapczywca, obżartucha, choć niekoniecznie przy tym grubasa.

2) Ale równie dobrze, tyle że już bardziej nietrywialnie, można wywodzić Częstocha od Częstochwała. Skądże jednak wziął się Częstochwał? Wpadłem na to imię, a raczej także przydomek, jeszcze większym przypadkiem – mianowicie z samym początkiem sierpnia 2007 roku, analizując około dwie setki imion staropolskich. Okazało się, że wśród nich jest kilka imion zaczynających się na „częst-” (np. Częstor, Częstobor, Częstosław, Częstomierz, Częstogniew, Częstowoj), a przy tym bodaj jedno tylko zamykające się na „-chwał”, tj. Boguchwał, ewentualnie z formą żeńską Boguchwała. Otóż, jeśli Częstoch nie wywodzi się od Częstosza, to końcowe „-ch” wskazywałoby właśnie na pierwotną obecność tego drugiego członu: „-chwał”. Byłby więc w takim razie „Częstoch” nie zgrubieniem, lecz skrótem. Oczywiście, znaczenie przezwiska Częstochwał musiałoby być następujące: ten, kto się często chwali – się, bowiem gdyby często chwalił Boga, to byłby rzeczony Boguchwał. Mamy więc drugie wyjaśnienie. Pozostaje jeszcze tylko osobno zbadać atestację przydomka Częstochwał – być może gdzieś w źródłach historycznych pojawia się to imię w tej właśnie pełnej formie? Lecz jeśli mimo to w źródłach go nie znajdziemy, nie oznacza to jeszcze bynajmniej, że wcale go nie było. Mogło być ono bowiem po prostu tak dawne, tak stare, że nie zdążono go w tej dłuższej postaci zanotować, zanim wyszła ona z użycia. Wydaje mi się zresztą, iż przydomek Częstochwał był raczej dość rzadki – i może właśnie dlatego nie stał się on imieniem.

3) Można wreszcie również przyjąć koncepcję pośrednią, tj. wywieść Częstocha zarówno od Częstosza, jak też i Częstochwała. Ale jak to możliwe? Mianowicie – wychodząc już jednak poza obręb językoznawstwa w stronę historiolingwistyki – możemy uczynić pewien rekonesans, mający na celu wyjaśnienie tej nazwy poprzez zobrazowanie całego zagadnienia. Nic nie stoi przecież na przeszkodzie, żeby Częstochwał był zarazem częstochem, czyli łapczywcem, obżartuchem. Obie te cechy mogły w nim się zbiec – przy czym częstochwalstwo wydaje mi się jednak w tym przypadku pierwotniejsze. Wyobraźmy sobie zatem taką „historyczną” sytuację, że Częstochwał często zagląda do okolicznej karczmy, gdzie jest znanym powszechnie storytellerem, tj. gawędziarzem, bajarzem i z tej właśnie racji, iż jest tam wielce lubiany a jego opowieści cieszą się zawsze dużym wzięciem, nie brakuje mu nigdy w owej karczmie jadła i dzbana piwa. Wszyscy zwracają się też do niego skrótem: Częstoch, lecz że stale wynagradzają jego opowieści częstunkiem, nikt już z obecnych nie wie – czy on Częstoch, że je czy że baje.

A teraz zobrazujmy tę sytuację już całkiem historycznie. Wiadomo, że osada zwana Częstochową powstała pierwotnie w miejscu Starego Rynku, tuż za brodem na Warcie, a jedną z pierwszych budowli tam wzniesionych, była – wówczas jeszcze drewniana – stara karczma. Częstoch nie mógł być jej właścicielem, choćby ze wskazanych właśnie podstaw lingwistycznych. Lecz z pewnością był jej stałym bywalcem. Kimże więc on był? Tego dokładnie nie wiemy. Czy był rycerzem, czy chłopem, czy może pomocnikiem karczmarza? Czy gdzieś obok karczmy – na rynku Starego Miasta – wznosił się jego dom? Nic nie wiemy na pewno. Ale są jednak pewne przypuszczenia. Spójrzmy na sprawę tak: Częstochwał to był największy gawędziarz w okolicy – nikt z nim się nie mógł równać, a jego fascynujące, nieprawdopodobne opowieści, sławą były zdolne przekraczać nie tylko nasz region, ale i czas. Spróbujmy więc zatem właśnie w mitologii naszego regionu, w jego „tkance mitologicznej”, czyli przekazywanych ustnie z pokolenia na pokolenie baśniach i legendach, poszukać owej zagadkowej postaci największego ze wszystkich, anonimowego okolicznego gawędziarza. Jeśli znajdziemy takiego opowiadacza, to znajdziemy tym samym Częstocha.

Z mojego wstępnie dokonanego przeglądu wynika, że co najmniej w jednej z miejscowych pradawnych opowieści pojawia się ów gawędziarz na miarę naszego Częstochwała. Chodzi o legendę o zbóju Madeju. Był to zbój jakich mało – słynny na całą Polskę – który rabował podróżnych w lasach między Lublińcem a Częstochową. W podaniu tym – przynajmniej w wersji zachowanej w naszym regionie – występuje prócz niego pewien Młodzieniec, syn furmana, a więc bogatego chłopa, którego ojciec nieopatrznie jednak zaprzedał jego duszę diabłu. Gdy chłopak dorósł i dowiedział się, że jego dusza została zapisana w cyrografie, postanowił udać się do piekła i choćby siłą wydrzeć diabłom ów dokument. Użył jednak nie siły, lecz podstępu. Udawszy się do piekła, chcąc rzekomo sprawdzić autentyczność podpisu, w kulminacyjnej chwili rzucił przed czarty „zaklętą gałązkę cudownego krzewu” i zabrawszy cyrograf uciekł. Wracając do domu ponownie spotkał Madeja, któremu tak sugestywnie opisał przygotowane w piekle dla niego „Madejowe łoże”, że przerażony zbój porzucił swój fach i wstąpił na prawą drogę. Młodzieniec ten – zauważmy więc – szedł do bram piekielnych od Częstochowy w stronę Lublińca (gdzież w takim razie, notabene, znajdować się mogło owo sławetne wejście do piekieł?). Ale zwróćmy przede wszystkim uwagę na dwa w tej opowieści ważne dla nas fakty: jakie niesamowite historie „przeżył” ów Młodzieniec (był przecież w samym piekle!) i jak niezwykle potrafił je opowiadać (nawrócił przecież nimi samego zbója Madeja!). Niezależnie od tego więc jakie imię nosił ten Młodzieniec, on to właśnie mógł być tymże słynnym bajarzem – poszukiwanym przez nas Częstochwałem.

Pozostaje jeszcze pokusić się o bliższe umiejscowienie naszego Częstocha w czasie. Jeśli oprzemy się na wskazanej legendzie o Młodzieńcu i Madeju, to przy pobieżnej choćby jej analizie stwierdzimy, że tylko w części i powierzchownie raczej jest ona w treści „chrześcijańska”. Innymi słowy, czasy Częstocha i Madeja to okres niepełnej jeszcze chrystianizacji tych okolic – czas przesądów, na poły wciąż pogański. Nie było wtedy jeszcze Częstochówki, ani choćby idei założenia klasztoru. We wskazanej legendzie mamy za to: demony po lasach i bagnach, dobrą wróżkę, która daje Młodzieńcowi cudowną gałązkę, a przede wszystkim ową bramę do piekieł, znajdującą się zatem gdzieś w pobliżu, na ziemi, w wiadomym, choć przy tym nieuczęszczanym miejscu. Żyją tu jeszcze mity przedchrześcijańskie, antyczne. Choćby owa cudowna gałązka – to nic innego jak słynne „magiczne ziele”, po grecku zwane móly, to samo, które Hermes wręczył Odyseuszowi, by go uchronić przed czarem Kirke (Odyseja, X, 283-316). Ma więc i Częstoch poniekąd pewne cechy mitycznego bohatera Odysa. Z kolei zaś jego zejście do piekła (katabaza) łączy się ponadto z mitem innego bohatera greckiego – Orfeusza. Ale też zarazem z tradycją chrześcijańską, Chrystus bowiem również przed zmartwychwstaniem zstąpił do piekieł, by odkupić stamtąd dusze potępionych. Podobne podróże bohaterów w zaświaty stały się ponownie – po antyku – modne w literaturze europejskiej od drugiej połowy XII wieku. Zwieńczeniem tych opisów jest oczywiście „Boska Komedia” Dantego.

Mamy zatem pierwszą z przybliżonych dat hipotetycznego okresu życia Częstocha. Należy ją jednak przesunąć jeszcze wcześniej. Mianowicie, najstarsza zachowana wzmianka o istnieniu imienia Częstoch pochodzi z gnieźnieńskiej Bulli protekcyjnej datowanej na rok 1136, w której imię to – w łacińskiej wersji – zapisano jako „Chestoch”. Jeśli okazałoby się, że w źródłach nie posiadamy nigdzie zachowanej formy „Częstochwał”, znaczyłoby to wówczas, że – jak wspomnieliśmy też wcześniej – forma ta mogła wyjść już z użycia zanim pojawił się „Chestoch”. Lecz aby proces ten zaszedł, musiało z kolei upłynąć co najmniej kilkadziesiąt lat. Jesteśmy już zatem gdzieś w XI stuleciu. Umiejscowienie Częstocha w tym właśnie wieku dobrze zbiega się ze wspomnianą połowiczną „chrystianizacją” najprawdopodobniej dotyczących go legend. Nie ulega wątpliwości, że legendy te powstawały w czasach kształtowania się dopiero państwowości polskiej. Czyżby więc Częstochwał żył na początku XI wieku? W symboliczny sposób możemy przyjąć ową datę, że obchodzimy właśnie tysiąclecie Częstochowych urodzin. Nic tu jednak bardziej precyzyjnie ustalić niepodobna. Zakładamy tylko tyle, że znamy jego przydomek, stąd być może główną cechę jego charakteru, stąd być może opowieści, które rozgłaszał, a z nich jego pochodzenie społeczne, przez co możemy – w połączeniu z hipotetycznie wyznaczonym tu okresem życia Częstocha – zrekonstruować co najwyżej jego ubiór. Fizjonomia naszego bohatera, postura fizyczna, jego rysy twarzy, fryzura, czy spojrzenie, pozostają już zatem wyłącznie domeną wyobraźni artystów.

Adam Królikowski

“Panorama z Wieży Jasnogórskiej”

Pierwodruk tekstu (w:) Dwumiesięcznik Kulturalny „Aleje 3”, nr 70, listopad-grudzień, Częstochowa 2008, s. 40-42.