Publicystyka

Apostoł dobrej książi

Spread the love

Apostoł dobrej książki

Rozmowa z ks. Stefanem Duszą, dyrektorem wydawnictwa Pallottinum

Czy wydawanie katolickich książek, to trudne zadanie od Pana Boga?

Była potrzeba stworzenia w Polsce wydawnictwa, które w trudnym czasie podejmie się publikowania katolickich książek. Proszę pamiętać, że jestem dyrektorem Pallottinum już 35 lat. Przeżyłem więc zarówno wielu pierwszych sekretarzy, jak i biskupów… Z perspektywy lat widzę, że moja praca nie jest trudna, za to bardzo ciekawa. Przede wszystkim jest ogromną przygodą z katolicką książką. Gdy dziś patrzę w przeszłość z perspektywy 35 lat, mogę powiedzieć, że to był ciekawy okres.

Jednak czasy się zmieniły. Ksiądz, jako wydawca, uzyskał rzecz niezmiernie ważną – całkowitą swobodę w działaniu. Znikła cenzura. Z drugiej jednak strony pojawiły się zupełnie nowe niebezpieczeństwa, wyzwania i trudności…

Swoją pracę rozpocząłem w roku 1970. Był to czas ogromnych restrykcji wobec książki w ogóle, a wobec książki religijnej w szczególności. Książka, zanim w ogóle mogła ujrzeć światło dzienne, musiała najpierw zostać zatwierdzona przez specjalny urząd. Uzgadniać musieliśmy wszystko: autora, tytuł, ilość stron. Trzeba też pamiętać, że były tzw. zapisy na nazwiska. To znaczy, że jeżeli chcielibyśmy wydać książkę człowieka, zdaniem władz, nieprawomyślnego, nie było szans na ukazanie się tytułu pod prawdziwym nazwiskiem autora. To był nasz zasadniczy problem.

Nie można również zapominać o nieustannych trudnościach z podstawowymi materiałami poligraficznymi, takimi jak papier i farby drukarskie. Papier był wówczas traktowany nieomal jak materiał strategiczny i wyliczany co do grama. Dziś aż trudno w takie rzeczy uwierzyć. Papier był materiałem strategicznym i reglamentowanym, by nie został zadrukowany słowami groźnymi dla PRL-u.
Przygotowana do druku książka musiała być poddana cenzurze prewencyjnej, by na rynku wydawniczym nie ukazało się nic, co jest trudne do strawienia dla władz. W związku z tym przyjęliśmy zasadę, że wydajemy książkę bez ingerencji w jej treść, albo nie wydajemy jej wcale. Na dyskusje z cenzurą traciło się ogromną ilość energii.

Czy ksiądz wypracował swój własny system lawirowania w ówczesnej, chorej rzeczywistości?

Myślę, że to nie był żaden system, tylko lojalność wobec autorów i elementarna uczciwość. Czasem, oczywiście za zgodą autora, godziliśmy się na zmiany, ale tylko takie, które w sposób zasadniczy nie zmieniały sensu wypowiedzi i intencji tekstu, a co najwyżej tonowały akcenty. Takie ustalenia zazwyczaj trwały miesiącami i dopiero po tym wszystkim można było książkę wydać.
Natomiast fantastyczne było to, że książka już wydana szła prosto do ludzi. Czytelnicy ustawiali się w kolejkach, by kupić nową pozycję. Książka nie czekała, nie musieliśmy mieć magazynów. To, co zostało wydrukowane, natychmiast się rozchodziło.

Czy ówczesny czytelnik bardzo się różnił od dzisiejszego? Czy możemy dziś mówić o zupełnie innej mentalności czytelniczej?

Brak czegoś na rynku powoduje szczególną chęć posiadania tej rzeczy. Poza tym niektóre książki traktowane były w rzeczywistości PRL-u jako element wolnego kawałka świata. Czytelnik wiedział, że otrzymuje rzetelną informację. To właśnie decydowało o niesłychanym wówczas powodzeniu książek z takich wydawnictw, jak nasze.

Natomiast teraz sytuacja zmieniła się zupełnie. Teraz drzwiami i oknami przychodzą do nas firmy proponujące papier i wszelkie materiały poligraficzne. Mamy ogromne możliwości techniczne, i przede wszystkim przestał nad nami ciążyć ów miecz prewencyjnej cenzury. Teraz każdy może wydawać taką książkę, jaka mu się podoba…

Zgadza się, ale chyba przeobrażeniu uległ również odbiorca książki…

Czytelnik dostał nagle ogromną liczbę tytułów dostępnych na półkach księgarń. Wolność druku umożliwiła powstanie całej masy nowych wydawnictw. Dzisiaj na rynku mamy około 5000 pozycji samej katolickiej książki religijnej! Ale to jest problem wydawcy, a nie czytelnika. Jak trafić do odbiorcy właściwym tytułem, odpowiednim tematem. Co zrobić, by naszą publikację ktoś chciał wciąć do rąk i ją kupić.

Prawdziwym fenomenem okazało się kilka książek Jana Pawła II, które rozchodzą się w ogromnych, jak na dzisiejsze czasy, nakładach.

Ale czy wierzy ksiądz, że w ludziach, którzy tak masowo te książki kupują, jest rzeczywiście chęć zgłębienia myśli zmarłego papieża, czy jest to raczej emocjonalny odruch, po którym nie należy spodziewać się jakiejś głębszej refleksji? Wielu z nas było przywiązanych do Jana Pawła II, targają nami sentymenty, ale tak naprawdę nie bardzo rozumiemy, co do nas mówił, a jeszcze większy problem mamy z czytaniem tego, co pisał…

Otóż w wypadku książek Jana Pawła II, cieszyły się one powodzeniem jeszcze za jego życia. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że książka wydawana u nas, np. „Nauczanie Jana Pawła II” sprzedaje się tylko w tysiącach, a nie w dziesiątkach, czy setkach tysięcy egzemplarzy. Ponieważ nie ma w niej doskonałej jakości fotografii, tylko jest lity tekst. „Opera Omnia”, która jest zbiorem papieskich przemówień z okresu 6 miesięcy, ma blisko 800 stron! I również nie ma tam żadnych specjalnych edytorskich upiększeń, tylko słowa. Ale na szczęście są ludzie, którzy sięgają po takie pozycje, chcą bardziej zgłębić jakiś temat.

Jest prawdą, że wszelkie wydawnictwa albumowe cieszą się większym powodzeniem. Nie można jednak wprowadzać jednoznacznego podziału, że jedni bardziej chcą wgryzać się w treść i są bardziej wartościowym czytelnikiem, inni zaś poprzestają na kolekcjonowaniu wydawnictw efektownych, ale uboższych w treść. Najważniejsze, że ludzie w ogóle chcą wziąć książkę do ręki. To już jest ukłon w stronę wydawnictw religijnych.

Może ksiądz powiedzieć o rozczarowaniu intelektualną kondycją polskiego katolickiego czytelnika, czy raczej nie ma takiego problemu?

Badania socjologiczne wskazują, że coś szczególnego w polskiej religijności tkwi. Katolickie wartości nie są nam obce. Natomiast czy Polacy kierują się etycznym postępowaniem? – cóż, tutaj rzeczywiście możemy mówić o pobrzmiewającym dysonansie.

Po śmierci Jana Pawła II ogromna masa ludzi poczuła jednak chęć zademonstrowania swojej przynależności do grona osób wierzących. Było to zamanifestowanie tego, że ideały Jana Pawła II są również ich ideałami, że osoby te się z nimi utożsamiają. Że chcą się duchowo zbliżyć do tej niezwykłej postaci Kościoła.

Te kilka miesięcy po śmierci papieża dowodzi, że ludzie zaczynają sobie odpowiadać na pytanie: co się stało? Czy ja faktycznie nie robiłem jakiegoś uniku? Owszem, lubiłem papieża, ale nic więcej. W żaden szczególny sposób ta moja sympatia mnie nie przemieniała wewnętrznie. A teraz mam głód czegoś więcej niż sympatia…

Proszę popatrzeć na to, co działo się w Kolonii. Te rzesze młodych ludzi wcale nie musiały tam jechać, bo już nie ma Jana Pawła II. Ale to dopiero tam się okazało, że ten nieżyjący już człowiek, który wysoko stawiał w życiu przed każdym poprzeczkę, jest nadal potrzebny.

Czy polscy katolicy kupują najważniejszą książkę – Biblię?

Na Biblię jest stałe zapotrzebowanie, np. ze strony szkół. Nie z powodu wprowadzenia religii do programu nauczania. Biblia jest wykorzystywana na lekcjach j. polskiego, na zajęciach dotyczących historii kultury. Świadczy to o tym, że Pismo Święte istnieje w świadomości ludzi.

Poza tym coraz częściej organizowane są spotkania biblijne, które ożywiają postulat pójścia głębiej w tekst biblijny. Na stronie internetowej www.biblia.pl również prowadzimy krąg biblijny. Trafiają tam dwojakiego typu ludzie: „badacze Pisma Świętego”, którzy mają konkretne wątpliwości dotyczące tłumaczenia oraz osoby mające pytania wynikające z czytania Pisma Świętego.

Przeglądając różne strony internetowe dotyczące Pisma Świętego i zagadnień wiary, można odnieść wrażenie, że znaczną większość osób interesujących się Biblią stanowią ludzie młodzi. Zatem problem pogłębiania swojego życia religijnego istnieje w świadomości wielu Polaków. Muszę przyznać, że sam zauważam znaczną aktywność ludzi młodych w Kościele, w wielu ruchach, w duszpasterstwie akademickim. Te wszystkie środowiska także „żywią się” książką religijną.

Instytut Socjologii Religii, prowadzony przez ks. prof. Zdaniewicza, analizuje po kolei wszystkie diecezje. Był już m.in. w Katowicach, Tarnowie, teraz będzie Poznań, Włocławek. Na podstawie socjologicznych metod badawczych opracowuje dla poszczególnych biskupów rzetelną wiedzę na temat wiernych: czy religijne życie rozwija się, czy też jest w stagnacji; czy realizowane są podstawowe etyczne kwestie; jaki jest rozziew między wyznawaniem wiary, a praktykowaniem.

Jak duży wpływ na rynek wydawniczy ma coraz bardziej rozwijający się internet? Czy czeka nas niebawem technologiczna rewolucja i szybkie odejście od słowa drukowanego?

Jeszcze długo mszału na ołtarzu komputer nie zastąpi…

Zgadza się, ale ja już w domu mam Biblię na twardym dysku mojego komputera, i przyznam, że to bardzo wygodne…

Bardzo dobrze, jednak badacze kultury dowodzą, że raczej nie nadejdzie czas, kiedy człowiek zupełnie odejdzie od książki drukowanej, wydanej na papierze, a nie na CD, lub w jakiejkolwiek innej postaci elektronicznej. Istnieje jakieś „sacrum”, jakaś tajemnica w obcowaniu z papierową książką, którą możemy wziąć do ręki. W tej chwili zresztą edytorzy stoją przed ogromnym wyzwaniem. Ich książki nie mogą być byle jakie, ale muszą, oprócz swojej zawartości merytorycznej, być piękne.

Wydawcy zwracają uwagę na najmniejsze nawet oczekiwania czytelników. Jako ciekawostkę podam przykład. Otóż okazało się, że w księgarniach lepiej sprzedaje się wydawany przez nas Nowy Testament w matowej, a nie w błyszczącej okładce. Okazało się, że ten sam niebieski kolor, ale w matowej folii, bardziej „kusi” potencjalnego nabywcę. To są drobiazgi, których jednak nie można ignorować.

Poza tym, wracając do technologicznej rewolucji, proszę pamiętać, że trudniej z komputerem iść pod gruszkę, czy czytać z niego w łóżku, tuż przed zaśnięciem. Ponadto książka nie wywołuje żadnych niezdrowych radiacji, kiedy wciąga nas w swój świat.

Co ksiądz, jako wydawca, może zrobić, by ludzie sięgali po te bardziej wartościowe rzeczy? Może bardziej wymagające, ale lepsze…

Kilka rzeczy. Warunek sine qua non to szata edytorska. Natomiast drugą ważną rzeczą jest informacja. Nie marketing, ale uświadomienie czytelnikowi wartości proponowanych przez nas tytułów, wartości, z których ów czytelnik osobiście może skorzystać. Niemniej istotną sprawą jest cena. Książka musi być tania. Zatem, używając wielkich słów, apostolstwo dobrej książki, musi mieć na względzie finansowe możliwości polskich czytelników. Książka musi być dostępna dla szerokiego grona ludzi chcących czytać. Co ciekawe, książki kupują i czytają ludzie mniej zamożni, w przeciwieństwie od tzw. nowobogackich. To właśnie ci nie najbardziej zamożni podtrzymują polski rynek księgarski.

Do jakiej lektury, przygotowanej przez Pallottinum, zachęca ksiądz londyńskich Polaków?

Specyfika prowadzonego przeze mnie wydawnictwa polega na tym, że zajmuje się ono przede wszystkim publikowaniem podstawowych ksiąg życia religijnego niezbędnych w parafiach. Mam na myśli mszały, lekcjonarze, brewiarze. Jednak bezwzględnie każdemu człowiekowi, gdziekolwiek by nie mieszkał i kimkolwiek by nie był, potrzebne jest posiadanie i czytanie Biblii. To jest ta księga, która prowadzi człowieka zarówno przez radosne, jak i przez szare dni. I powiem, że coraz więcej ludzi po Biblię sięga. Wydajemy ją w przeróżnych formatach, również w bardzo małych, z miękkimi oprawami, by móc zabrać ją w podróż, lub by mieć ją zawsze przy sobie.

Pallottinum wydaje również dokumenty soborowe, publikuje papieskie wypowiedzi, encykliki, adhortacje. Do rzeczy nieocenione dla każdego, kto identyfikuje się z Kościołem…

Oczywiście, dla pogłębienia życia religijnego książki te są niezwykle pomocne. Ostatnio wydaliśmy pełną dokumentację wypowiedzi Jana Pawła II do młodzieży. To powinien mieć każdy ksiądz, lub nauczyciel pracujący z młodzieżą, ale również każdy młody człowiek, o ile myśl Jana Pawła II coś dla niego znaczy.

Dziękuję za rozmowę.
Szymon Gurbin

Autor pracuje obecnie w londyńskiej “Gazecie Niedzielnej”

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code