Duchowość ignacjańska

Istota duchowego rozeznania

Spread the love

Istota duchowego rozeznania

Jacek Bolewski SJ

Rozeznanie poruszeń, różnych stanów i myśli we wnętrzu człowieka, ma służyć coraz większemu rozpoznaniu w nim Bożego działania. W konsekwencji życie człowieka winno się porządkować, uzgodnić z działaniem Boga. Stwórca nie przestaje działać i pragnie, by człowiek otworzył się na Niego jak najpełniej – nie tylko był, ale działał w świecie na Jego obraz.

Kierownictwo duchowe – dokonujące się w otwarciu na Ducha Świętego – wymaga rozróżniania Jego kierownictwa od innych duchów… Dlatego ważne miejsce w ignacjańskich „Ćwiczeniach” zajmują tzw. Reguły o rozeznaniu duchów. Wspominaliśmy o nich kilkakrotnie, jak i widzieliśmy, że głównym ich źródłem jest osobiste doświadczenie Świętego. To doświadczenie włącza się w tradycję, żywe świadectwo wiary Kościoła. Najgłębszym, osobowym nośnikiem tradycji – Bożego przekazu – jest sam Duch Święty. Kiedy zatem Ignacy doświadcza w swoim życiu Jego działania, wtedy – choć jeszcze niewiele wie o tradycji, wyjaśniającej Pismo Święte w Kościele – włącza się niejako bezpośrednio w najgłębszy i najistotniejszy nurt, w tradycję Ducha Świętego, przekazanego przez Jezusa – od Ojca. Dopiero studia teologiczne, podjęte później, pomagają Ignacemu w sformułowaniu jego doświadczenia nie tylko w Duchu, ale i według litery tradycji.

“Rozeznanie duchów” przed św. Ignacym

Pojęcie “rozeznania duchów” pojawia się w chrześcijaństwie po raz pierwszy u św. Pawła. Mówiąc o różnych darach Ducha Świętego dla dobra wspólnoty, Apostoł wymienia obok innych darów (charyzmatów) “rozróżnianie duchów” (1Kor 12,10). Kontekst ukazuje sens owego daru: “Prorocy niech przemawiają po dwóch albo po trzech, a inni niech to rozeznają”. Zatem „rozeznanie duchów” oznacza rozeznanie proroctw głoszonych we wspólnocie: czy są prawdziwe, czy fałszywe. W tym samym kierunku zwracają naszą uwagę inne świadectwa Nowego Testamentu. W 1Tes 5,19-21 Apostoł ostrzega: “Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie! Wszystko rozeznajcie, a co szlachetne – zachowujcie”. Także proroctwa pochodzące od Ducha Świętego należy rozeznawać, aby stwierdzić, w jakiej mierze są może przemieszane z innymi, wątpliwymi elementami. Jeszcze wyraźniej ostrzega Jan: “Nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale rozeznajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie”. Zarazem Apostoł wskazuje kryterium oceny proroctw: “Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga. Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch Antychrysta” (1J 4,1-6). Jako pomoc w rozeznaniu ducha proroctw służy przeto wyznanie wiary w Jezusa: “Nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: ‘Niech Jezus będzie przeklęty’” (1Kor 12,3).

Sama więź rozeznania duchów z oceną proroctw nie jest nowa, lecz odzwierciedla wcześniejszą, starotestamentową tradycję. Najwyraźniej przejawia się ona tam, gdzie prawdziwemu prorokowi Micheaszowi, który zwiastuje królowi Achabowi klęskę, przeciwstawieni są inni prorocy, zapowiadający zwycięstwo. Fałszywe proroctwo tych ostatnich ukazane jest jako zwodzenie przez ducha, który oddaje się do dyspozycji Bogu, by zwieść Achaba przez wejście w jego proroków, stając się w ich ustach duchem kłamstwa (1 Krl 22,22). Innym, późniejszym przykładem tej problematyki w Starym Testamencie stał się spór Jeremiasza z Chananiaszem, który zapowiadał, powołując się na Boga, złamanie jarzma króla babilońskiego (Jr 28). To późniejsze wydarzenie jest opisane bez odwoływania się do duchów, a jednocześnie dramatyczniej: sam Jeremiasz nie jest początkowo pewien, jak oceniać proroctwo Chananiasza.

Do staro- i nowotestamentowych wyobrażeń związanych z duchami (dobrymi i złymi) jeszcze wrócimy. Na razie skupiamy się na związku między rozeznaniem duchów a rozpoznaniem objawienia Boga – w proroctwach, a szczególnie w Jezusie. Jego żydowskich słuchaczy nurtowało pytanie, czy jest On naprawdę posłany przez Boga – jako prorok albo Mesjasz-Chrystus. Pytali przeto, jak rozeznać, czy działa w Nim Duch Boży. Ale sposób ich pytania świadczył o tym, że prawdziwy problem tkwił głębiej – po prostu nie chcieli przyjąć, iż Jezus działa w imię Boże. Dlatego dzieła, jakich dokonywał, aby świadczyły o Jego mocy nad złem, oni – Jego przeciwnicy – przypisywali złemu duchowi, nie Duchowi Bożemu. Ta przewrotna postawa, którą Jezus określa jako grzech przeciw Duchowi Świętemu, zdradza nie tylko niezdolność do rozeznania Bożego Ducha, ale zgoła niechęć, by Go rozpoznać. Duch działa mimo wszystko – tak, iż odrzucenie Jezusa przez Żydów objawiło jeszcze wyraźniej moc Bożą. Moc Ducha, przejawiająca się już za życia Jezusa, zajaśniała pełniej i powszechniej po Jego śmierci – jako moc zmartwychwstałego Pana, który przezwyciężył zło u samego korzenia.

Także w najstarszych świadectwach tradycji chrześcijańskiej spoza Pisma Świętego rozeznanie duchów związane jest z kwestią proroctw: czy pochodzą od Ducha Chrystusowego, czy są z innego ducha. Ten aspekt możemy określić jako społeczny, wspólnotowy wymiar rozeznania duchów; proroctwa bowiem czy objawienia, jeszcze ogólniej “znaki czasu”, kierują się do wspólnoty – do Kościoła – i domagają się w tej wspólnocie odpowiedniego działania. Natomiast z rozwojem ruchu monastycznego pojawił się wyraźniej aspekt indywidualny. Ludzie szukający odosobnienia, samotności , by odnaleźć Boga – głównie na pustyni – muszą najpierw doświadczyć, że uciekając od świata nie można uciec od siebie samego, od własnego wnętrza. W miarę, jak człowiek otwiera się przed Bogiem, otwierają mu się oczy na tkwiące w ludzkim wnętrzu zło. Plastyczny obraz wewnętrznych zmagań ze złym duchem w życiu mnicha przynosi pismo św. Atanazego poświęcone patronowi i pierwszemu spośród mnichów-pustelników – św. Antoniemu. Kuszenie Antoniego przez złego ducha pod różnymi postaciami inspirowało przez wieki fantazję wielu artystów. Pisma pochodzące z kręgów monastycznych wskazują na pułapki tego rodzaju życia, na taktykę złych duchów usiłujących w najrozmaitszy sposób odwieść od dążenia ku Bogu. Rozeznanie duchów, działających we wnętrzu człowieka, odsłania się w życiu mnicha jako konieczność.

Oba nurty rozeznania duchów – z jednej strony społeczny, związany z proroctwami czy objawieniami w Kościele, z drugiej strony indywidualny, ważny w drodze jednostki do Boga – przewijają się z różnym nasileniem i w późniejszych dziejach Kościoła. Nurt społeczny nasila się w okresach niespokojnych, okresach przełomu, kiedy niejasność co do przyszłości sprzyja powstawaniu różnych przepowiedni. Ten aspekt rozeznania duchów staje się np. aktualny w XIV i XV w., kiedy oczekiwano nowej epoki Ducha Świętego w Kościele (ruch chiliastyczny) i ostatecznego nastania królestwa Bożego na ziemi. Zarazem mnożą się w tymże czasie ruchy mistyczne. Ich przedstawiciele poświęcają subtelne analizy rozróżnianiu stanów wewnętrznych, aby człowiek dążący do Boga – nie tylko mnich! – umiał odróżniać Jego działanie w swoim życiu. Wystarczy wspomnieć o pismach mistyków dominikańskich – Katarzyny ze Sieny, Eckharta, Taulera, Suzona czy o dziełach anonimowego autora, który poza swym “Obłokiem niewiedzy” pozostawił inne pismo, poświęcone właśnie kwestii rozeznania duchów działających w człowieku .

Stosownie do różnego charakteru obu nurtów inne są także kryteria, formułowane w nich dla rozeznania duchów. W nurcie społecznym kryteria skupiają się bardziej na zewnętrznych elementach: dotyczą ortodoksyjności głoszonych proroctw, ich stosunku do Kościoła, a także zwracają uwagę na moralność ich głosicieli. W nurcie indywidualnym istniała tendencja – już u Ojców Kościoła – by jak najbardziej sformalizować rozeznanie w świetle obiektywnych, ogólnie obowiązujących i przekazywalnych kryteriów. Ale dostrzegano, że taka obiektywizacja nie jest do końca możliwa i że właściwe rozeznanie duchów domaga się odwołania do osobistego doświadczenia, duchowego „wyczucia”, tym bardziej subtelnego i nie ulegającego złudzeniom, im bardziej człowiek staje się duchowy, tj. uległy Duchowi Bożemu.

Reguły św. Ignacego

Na tle tradycji może się wydawać, że Reguły św. Ignacego są bliższe – zgodnie z istotą „Ćwiczeń duchowych” – indywidualnemu rozeznaniu stanów duchowych w człowieku dążącym do Boga. W tej mierze jednak, w jakiej wzrasta wewnętrzne “wyczucie” człowieka na działanie Boga w jego wnętrzu i życiu, rozeznanie dotyczy również sfery społecznej. Dlatego naturalnym dopełnieniem ignacjańskich Reguł o rozeznaniu duchów są Reguły sentire cum Ecclesia, czyli – w przekładzie bliższym oryginału – o „współodczuwaniu z Kościołem”, wyczuciu dla tego, co należy do wspólnoty Kościoła i ją buduje.

Jedność obu wymiarów w duchowości św. Ignacego stanowi na tle tradycji istotne novum. Odpowiada to innej nowości ignacjańskiego podejścia, gdzie rozeznanie duchów służy jako pomoc w dokonaniu życiowego wyboru. Także przed Ignacym próbowano rozróżniać poruszenia dokonujące się we wnętrzu ludzkim, aby podążać za dobrymi a nie ulegać złym i prowadzącym do złego. Takie było też pierwsze doświadczenie samego Ignacego. Zauważył, jak pamiętamy, że niektóre myśli dotyczące dalszego życia wywoływały w nim nietrwałą radość ustępującą smutkowi, inne zaś przynosiły dłużej trwającą pociechę; w pierwszych rozpoznał myśli prowadzące ku złemu i dlatego pochodzące od złego, w drugich – myśli prowadzące ku dobremu i dlatego pochodzące od dobrego ducha (por. OP 8). To doświadczenie, które stało się podstawą Reguł Ignacego, wskazuje, że poruszenia przypisane różnym duchom dotyczyły konkretnej życiowej sytuacji. Chodziło o wybór dalszej drogi, tak że pierwsza decyzja, czy pójść za poruszeniami, które pozostawiają w strapieniu, czy za tymi, które wywołują trwałą czy dłużej trwającą pociechę, wiązała się faktycznie z pierwszym krokiem Ignacego w kierunku wyboru nowej drogi życia. Później w „Ćwiczeniach” powiązał on w sposób bezpośredni rozeznanie pociech i strapień z wyborem życiowym, zwłaszcza w tzw. drugiej porze (CD 176).

Powiązanie ignacjańskich Reguł o rozeznaniu duchów z wyborem nie powinno być ujmowane zbyt wąsko, np. przez zacieśnianie rozeznania do sytuacji, w których należy podjąć decyzję – co do całości drogi życiowej (powiedzmy: w małżeństwie czy kapłaństwie) czy kolejnych wyborów na podjętej drodze. „Funkcjonalne” zacieśnianie rozeznania niesie niebezpieczeństwo zapomnienia o podstawowym wymiarze, jakim jest otwarcie, otwieranie się człowieka na działanie Bożego Ducha w jego życiu. Trzeba pamiętać o roli, jaką rozeznanie odgrywało jeszcze przed Ignacym – jako pomoc dla tych, którzy wcześniej zdecydowali się, by dążyć do Boga w określonym rodzaju życia. Dla Ignacego fundamentem „Ćwiczeń” jest właściwa postawa człowieka wobec Boga – i właśnie temu celowi, coraz pełniejszemu otwarciu się na Boże działanie w życiu, ma służyć rozeznanie. Mówiąc inaczej, w rozeznaniu duchów najważniejsze jest nie tyle analizowanie różnych przedmiotów wyboru i stanów własnego wnętrza w obliczu tych przedmiotów; ważniejsza jest postawa zdecydowanego dążenia do Boga, gotowości do przyjęcia wszelkiej Jego woli – postawa, która umacnia się poprzez rozeznanie w konkretnych sytuacjach, ale sięga głębiej.

Dążenie do Boga ma charakter osobisty. Człowiek jako osoba jest kimś niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju; dlatego realizacja własnej osobowości jest zadaniem, którego spełnienie może się dokonać nie przez porównywanie siebie z innymi czy przez zwykłe zastosowanie do własnego przypadku ogólnie obowiązujących norm. Wszystko to może być dla człowieka ważną wskazówką, ale jako niepowtarzalna osoba może on i musi odnaleźć swe własne miejsce w życiu tylko tak, że szuka go w Bogu, który tę “osobność”, niepowtarzalną osobowość mu daje i zadaje. Im bardziej otwiera się człowiek na Stwórcę, tym bardziej staje się sobą – osobą, jaką widzi w nim Stwórca. Kiedy zatem Ignacy łączy ludzkie dążenie do Boga z rozeznaniem i wyborem przez indywidualną decyzję, wtedy zakłada, że Bóg prowadzi człowieka przez życie w sposób osobisty, jedyny i niesprowadzalny do tego, jak prowadzi innych. Każdy ma swoją własną drogę. Bóg pragnie ją wskazać przez konkretne doświadczenia, które człowiek musi rozeznać ostatecznie sam, bo nikt inny nie zdoła go w tym wyręczyć. Osobisty sens moich doświadczeń, w których odsłania się Bóg jako cel i spełnienie mojej drogi do Niego, jest tak nieodłącznie związany z moją osobą, że tylko ja sam – prowadzony przez Bożego Ducha – mogę ten sens odkryć i przyjąć. I w „Ćwiczeniach” Ignacy zakłada, że Bóg prowadzi w ten sposób człowieka przez poruszenia, które w nim wywołuje i których ostateczny sens może objawić człowiekowi On jeden.

Działanie Boga w świecie

Ignacjańskie rozeznanie duchów łączy się z określoną wizją ich działania – na tle Bożego działania w stworzonym świecie. Relację Boga do świata wyraża najpełniej wspomniana już formuła: Non coerceri maximo, contineri tamen a minimo divinum est („Nie być objętym przez to, co największe, a jednak dać się objąć temu, co najmniejsze, to Boskie”). Transcendencja Boga, przewyższającego i obejmującego wszelką rzeczywistość, oznacza zarazem Jego immanencję, przenikanie wszystkiego, co istnieje. Oba wymiary jednoczą się w tajemnicy Boga w Trójcy Jedynego, który jako Stwórca przewyższa wszelkie stworzenie, jako Zbawiciel okazuje mu swoją bliskość i jednoczy się z nim ostatecznie przez Wcielenie, a jako Duch napełnia stworzenie swoim własnym życiem, ożywia je – przebóstwiając i dopełniając w sobie samym.

W świetle tej wizji działanie Boga w świecie oznacza z jednej strony Jego obecność we wszystkim, co istnieje, z drugiej zaś strony szczególne działanie, które objawia się w dziejach zbawienia. Punktem wyjścia religii judeo-chrześcijańskiej było to drugie: doświadczenie Boga zbawiającego – działającego w szczególnie trudnej sytuacji. To doświadczenie (Wyjście!), które zapoczątkowało dzieje zbawienia, pozwoliło rozpoznać więcej: Bóg, okazujący swą moc w najtrudniejszych momentach, musi nad wszystkim panować: wszystko przewyższać i we wszystkim się przejawiać. Kulminacyjnym objawieniem tej prawdy stało się dopełnienie Przejścia (Paschy!) w Nowym Testamencie – w Przejściu Jezusa przez śmierć do pełni życia. Kto w tym doświadczeniu przeżył obecność Boga, zdoła znaleźć Go doprawdy we wszystkim…

„Ćwiczenia” nie tylko zakładają, lecz uczą rozpoznawać tajemnicę Boga, który działa we wszystkim, a zarazem objawia się przez określone, wyróżnione działania. Dla Ignacego szczególne Boże działanie wiąże się przede wszystkim z pocieszeniami, o których mówi w Regułach o rozeznaniu duchów . Ale celem, jaki mu przyświeca w „Ćwiczeniach”, jest więcej aniżeli otwarcie człowieka na szczególne, nadzwyczajne formy Bożego działania. „Kontemplacja dla zyskania miłości” jako docelowa, kulminacyjna wizja „Ćwiczeń” poświadcza: dopełnieniem ignacjańskiej formacji jest otwarcie człowieka na Boże działanie we wszystkim. Ignacy przyjmuje wprawdzie, że Bóg udziela pomocy w formie pocieszeń wtedy, gdy człowiek staje przed koniecznością zasadniczego wyboru. Ale szczególna pomoc oraz wybór, który z nią się wiąże, mają właśnie uzdolnić człowieka do przyjęcia, że Bóg działa we wszystkim, nieustannie, a nie tylko w nadzwyczajnych sytuacjach, kiedy można to “odczuć”.

Innym przejawem tajemnicy Bożego działania w świecie jest swoista dialektyka wymiaru pośredniego i bezpośredniego. Szczególne działanie Boga, jakiego doświadczali w swych dziejach Izraelici, było przez nich pojmowane jako Jego osobista, bezpośrednia interwencja. Jednak dokonywało się to w Starym Testamencie zawsze za pośrednictwem innych rzeczywistości: przez niezwykłe zjawiska przyrody a przede wszystkim przez wybranych ludzi – Mojżesza, proroków, wcześniej zaś przez Abrahama, Izaaka, Jakuba… Ten pośredni a zarazem bezpośredni charakter doświadczenia Boga różnie był opisywany. Gdy należało podkreślić bezpośredniość Bożego działania, mówiło się, że to Bóg wyprowadził naród z niewoli, że On sam prowadził go przez pustynię itd. Natomiast dla podkreślenia, że nawet – a może zwłaszcza! – w swym bezpośrednim działaniu Bóg pozostaje nieuchwytny, niewidzialny, tajemniczy, zauważa się pośredni charakter Jego działania jako dokonującego się zawsze za pośrednictwem innych rzeczywistości. W tym kontekście pojawiają się także rozmaite duchy, stworzone przez Boga i używane przez Niego jako pośrednicy do spełnienia Jego własnych zamierzeń.

Egzegeci biblijni zauważają dzisiaj, że wypowiedzi Starego Testamentu o duchach jako stworzonych istotach, którymi Bóg się posługuje w swoim działaniu w świecie, nie należały do pierwotnego wyznania wiary w Boga Jahwe. Doświadcze¬nie tajemniczych mocy działających w świecie jest odrębne od właściwego Objawienia rozpoczętego w Izraelu i zostało przejęte od innych religii dla wyrażenia prawdy, że moc Boga Jahwe rozciąga się na wszelką rzeczywistość. W tym sensie biblijną wiedzę o aniołach można uznać nie tyle za objawioną, ile za wyrażenie objawionej wiedzy o Bogu na tle ówczesnych wyobrażeń o rzeczywistości. Tajemnicze moce – czczone w innych religiach jako bóstwa – są w Objawieniu podporządkowane Bogu Jahwe jako stworzone przez Niego i wykorzystywane dla realizacji Jego planu.

Znamienna jest ewolucja biblijnych wypowiedzi o podporządkowanych Bogu mocach działających w świecie. Ich zależność od Boga Jahwe była początkowo tak silnie podkreślana, że nawet duchy, które później określano jako złe, pojmowano jako istoty na usługach Boga dla wykonania tego, co ujawnia się w świecie jako zło. Przykład takiego pojmowania “złych duchów” mamy we wspomnianej starotestamentowej wzmiance o fałszywych prorokach (1 Krl 22): duch, który przebywa w otoczeniu Boga (jakże mógłby więc być “zły”?), gotów jest wykonać Jego polecenie, by zwieść króla. Także we wstępie do Księgi Hioba widzimy: duch, który sprowadza na człowieka nieszczęście, ma bliski dostęp do Boga (Hi 1,6nn). Tak oto zło działające w świecie jawi się nie jako wymykające się jakby spod Bożej mocy, lecz jako tajemnica, za którą działa ostatecznie On sam. Dopiero w późniejszym judaizmie pod wpływem dualistycznych religii babilońsko-perskich zło i związane z nim duchy zdają się zyskiwać większą niezależność, choć właśnie na tym tle Nowy Testament ukazuje moce zła jako ostatecznie przezwyciężone przez Chrystusa. Więcej, na tle wcześniejszych wyobrażeń o aniołach jako pośrednikach Bożego działania w świecie Chrystus jest przedstawiony nie tylko w przeciwieństwie do złych duchów jako ich Zwycięzca, ale i w przeciwstawieniu do dobrych duchów jako prawdziwy Pośrednik między Bogiem i ludźmi (Hbr 1,1-5).

Ignacjańskie Reguły o rozeznaniu duchów odwołują się także pod tym względem do chrześcijańskiej tradycji, posługując się jej językiem. Aniołowie występują w poszczególnych rozważaniach „Ćwiczeń”: dobrzy, jak Gabriel, w kontemplacji o Wcieleniu (CD 106), źli, jak Lucyfer, w rozważaniu o dwóch sztandarach (CD 136). O dobrych i złych duchach wspominają także Reguły, które nazywamy “Regułami o rozeznaniu duchów”. Ignacy jednak używa bardziej zróżnicowanej terminologii. Reguły związane z I tygodniem „Ćwiczeń” określone są w tytule jako “służące do odczucia i rozeznania w pewnej mierze różnych poruszeń, które dzieją się w duszy: dobrych, aby je przyjmować, złych zaś, aby je odrzucać” (CD 313). Ignacy nie mówi zatem o duchach, lecz używa języka bezpośrednio związanego z doświadczeniem; interesują go “poruszenia” czyli to, czego człowiek doświadcza w swoim wnętrzu jako stanów psychiczno-duchowych. Ignacy zakłada oczywiście, jak to wynika dalej z tekstu Reguł, że przyczyną jednych stanów jest dobry duch, przyczyną zaś innych – zły. Jednak w rozeznaniu mamy się zajmować nie przyczynami stanów, ale samym ich odczuciem – z jednej strony pokoju, z drugiej niepokoju – by skonfrontować je z zasadniczym kierunkiem, w którym zmierza wybór.

Więcej mówi Ignacy o duchach w Regułach II tygodnia, służących – zgodnie z tytułem – „do tego samego celu – dla większego rozeznania duchów” (CD 328). Większe rozeznanie nie znaczy tu jednak, aby więcej uwagi poświęcać rozważaniu przyczyn odczuwanych poruszeń. Istotne jest raczej subtelniejsze rozeznanie samych poruszeń, a zwłaszcza zauważenie, że dobre myśli także domagają się rozeznania, gdyż mogą prowadzić rekolektanta do celu, który nie jest dla niego dobry. Dla Ignacego liczą się nie tyle przyczyny, ile skutki, do których określone stany czy myśli prowadzą – według ewangelicznej zasady, że drzewo poznaje się po jego owocach. Zasadnicze pytanie w rozeznaniu stanów duchowych brzmi zatem nie tyle: „skąd one pochodzą”, ile raczej: „dokąd mnie prowadzą” – czy zbliżają do Boga, czy też od Niego oddalają. Przypomnijmy ponadto, że stan, który jest dziełem samego Boga, jest określany przez Ignacego jako pocieszenie “bez poprzedzającej przyczyny” (CD 330). Nie chodzi więc ostatecznie w rozeznaniu stanu mojego wnętrza o takie czy inne jego przyczyny, lecz o samego Boga jako źródło wszystkiego, co istnieje.

Reguły o rozeznaniu duchów, jak zresztą wszystkie ćwiczenia, należy pojmować w świetle Fundamentu z całym jego radykalizmem: “Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją” (CD 23). Człowiek i Bóg… Tylko to w końcu jest istotne, by stworzony, pochodzący od Boga człowiek odnalazł w Nim ostateczny cel swego życia. W obliczu tego Celu wszystko inne to po prostu: “rzeczy stworzone dla człowieka, aby mu pomagały dla osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony”. Skoro Ignacy obejmuje tym określeniem “rzeczy stworzone” wszystko, co znajduje się pomiędzy człowiekiem i Bogiem, wolno zaliczyć do tych “rzeczy” także stworzone przez Boga duchy, które mają służyć człowiekowi do osiągnięcia jego celu; przeto w „tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu”…

Działanie Boga w człowieku

Rozeznanie poruszeń, różnych stanów i myśli we wnętrzu człowieka, ma służyć coraz większemu rozpoznaniu w nim Bożego działania. W konsekwencji życie człowieka winno się porządkować, uzgodnić z działaniem Boga. Stwórca nie przestaje działać i pragnie, by człowiek otworzył się na Niego jak najpełniej – nie tylko był, ale działał w świecie na Jego obraz.

W procesie ćwiczeń Ignacy rozróżnia szereg etapów, przez które Duch Boży prowadzi. Punktem wyjścia jest sytuacja rozdźwięku, dysonansu między Bogiem a człowiekiem w jego konkretnym, nieuporządkowanym życiu. Nie dają mu spokoju sprzeczne jakby poruszenia: z jednej strony potrzeba harmonii i ładu, z drugiej strony poczucie bezradności wobec faktycznej sytuacji. Nieszczęsny człowiek odczuwa potrzebę działania, które mogłoby zmienić jego stan, a jednocześnie czuje się do takiego działania niezdolny.

Jakie rozwiązanie podsuwa Ignacy? Reguły I tygodnia pokazują: warunkiem właściwego działania jest uświadomienie sobie najpierw i odczucie sprzeczności tkwiących we mnie, sprawiających, że również moje działanie jest niewłaściwe. Mam odkryć w nim elementy sprzeczne z Bożym działaniem, obecnym we mnie głębiej i podtrzymującym nie tylko przy życiu, lecz i „na duchu”, domagającym się zarazem ode mnie przyjęcia tego działania – Bożego Ducha. Dlatego w I tygodniu ważne jest nie tyle działanie człowieka, ile oczyszczenie go, by mógł nastąpić wybór jako pierwszy niejako krok właściwego działania w świadomym otwarciu się na działanie Boga we mnie. Taki jest sens zasadniczego, fundamentalnego wyboru, jakiego należy dokonać w „Ćwiczeniach”: odpowiedzi na działanie Boga. Dlatego trzeba dokładnie, nieomalże skrupulatnie rozeznać podstawowy wybór, aby moje działanie opierało się na Bożym fundamencie – jedynym, na którym można stawiać trwałą, wieczną budowlę.

Jedność Bożego i ludzkiego działania, która przyświeca Ignacemu w „Ćwiczeniach”, jest ideałem, nie wymyślonym, ale wcielonym w Jezusie, Bogu-Człowieku. W Jego ludzkim działaniu objawia się bez reszty działanie Boga – Syna, który jest obrazem Ojca w Duchu Świętym, umożliwiającym rozpoznanie tego misterium. Dlatego w procesie ćwiczeń istotna jest kontemplacja tajemnic życia Jezusa, by w jedności z Nim działanie Boga mogło się przejawić i w naszym życiu. Tajemnicę Jezusa trzeba przyjąć w całości, nie tylko tam, gdzie działa On cuda jako znaki Bożej mocy, ale także – zwłaszcza! – wtedy, gdy podczas ukrzyżowania nic nie czyni, niczego nie może uczynić poza przyjęciem cierpienia i zła, które przez cierpienie usiłuje Go obezwładnić. W tej ciemnej godzinie właśnie znoszenie zła przez Jezusa objawia działanie Boga. Dotykamy tu samego centrum tajemnicy jedności bóstwa i człowieczeństwa – w powierzeniu się Syna Człowieczego na krzyżu Bogu-Ojcu, który w Duchu Świętym – i zmartwychwstaniu – wyraźnie poświadcza, że człowieczeństwo Syna prawdziwie złączyło się z bóstwem. Oto dlaczego także w „Ćwiczeniach” oddanie siebie Bogu staje się najwyższym ludzkim aktem, do którego zmierza i z którego czerpie swą moc wszelkie pomyślne (po myśli Bożej) działanie. Wyraża to znana modlitwa: “Zabierz, Panie, i przyjmij całą moją wolność…” – w odpowiedzi na pierwsze rozważanie „Kontemplacji dla zyskania miłości” (CD 234). Tutaj akt oddania jest opisany od jego ludzkiej strony jako paradoksalny akt najwyższej wolności oddającej się całkowicie Bogu. Od innej strony mówią o tym zarówno Reguły o rozeznaniu duchów II tygodnia, jak i uwagi o pierwszej porze wyboru . W obu wypadkach, tj. w pocieszeniu “bez przyczyny” jako pochodzącym niewątpliwie od Boga oraz w takim poruszeniu ludzkiej woli, że bez cienia wątpliwości odpowiada ona Bożemu wezwaniu, chodzi o ludzką decyzję, która jest w całości wyrazem Bożego działania. Tutaj człowiek nie może uczynić nic innego jak to, co czyni w nim Bóg. Na pozór oznacza to największą niewolę, najgłębszą pasywność człowieka, ale w rzeczywistości jest to akt najwyższej wolności i najwyższej – Boskiej – aktywności.

Tajemnica jedności, która w Bogu-Człowieku wyraziła się w każdym działaniu czy niedziałaniu Jego życia, jest w innych ludziach, otwierających się na Niego przez wiarę, jeszcze nie do końca wcielona. Gdy jesteśmy najgłębiej sobą według obrazu, który Bóg złożył w każdym z nas, owa Bosko-ludzka jedność stanowi ukryty rdzeń naszej prawdziwej tożsamości. Jednak obecnie, mówiąc słowami Apostoła Pawła, przechowujemy skarb ten “w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas” (2 Kor 4,7). Dlatego zasadniczy wybór, wobec którego nieustannie stajemy w każdej nowej sytuacji naszego życia, jest ostatecznie jeden: Czy ulegniemy naszej ludzkiej słabości, której bez końca musimy doświadczać, czy raczej zawierzymy i powierzymy siebie wraz z naszą słabością, w całości – Bogu i Jego mocy, która właśnie w słabości najpełniej może się objawić. A zasadnicze rozeznanie, które musimy na drodze naszego życia nieustannie ponawiać, dotyczy jednego: Czy pozwalam działać we mnie Duchowi Bożemu, coraz pełniej otwierając się na Jego ukryte działanie we mnie – czy może przeciwnie: koncentruję uwagę na moim własnym działaniu, ulegając euforii, gdy jest ono udane, a poddając się zwątpieniu, gdy się nie udaje. Takie falowanie, owszem pogrążanie się w falach – by użyć ewangelicznego obrazu Piotra zbliżającego się do Jezusa po wodzie (Mt 14,28nn) – jest znakiem, że zamiast wpatrywać się w Chrystusa odwracam wzrok, a spoglądając na siebie i swoje nikłe możliwości – ulegam słabości. Jedynie w jedności z Chrystusem – w ufnym spojrzeniu na Niego – mogę przezwyciężyć moją słabość, otwierając się na Jego moc i pomoc.

Tekst pochodzi z książki “Zająć się ogniem”, wydawnictwo WAM

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code