New Age, czy znamy nową religię?

 New Age

 

Motto NEW AGE

„To my stwarzamy energię, materię i życie pomiędzy nicością a wszelkim znanym stworzeniem. Wkraczamy w nowy wszechświat, stwarzając go i wypełniając… Jestem „jednym z chłopaków w maszynowni, którzy pompują stworzenie z nicości do znanego nam wszechświata. Ja sam pompuję z tego, co nieznane, do tego, co znane.” John Lilly – „The Center of the Cyclone.

Czym jest New Age?

Odpowiedź na to pytanie rozpocznę od określenia, czym ono nie jest. Na pewno nie jest związkiem czy stowarzyszeniem o określonych strukturach. Nie jest również sektą, chociaż stanowi doskonałą bazę wyjściową do powstawania takowych.

Jest natomiast ruchem pseudoreligijnym, prądem kulturowym, a może bardziej poszukiwaniem nowego stylu życia opartego na nowej moralności i nowym myśleniu, dostosowanym do potrzeb dzisiejszego człowieka. Stanowi mieszaninę różnych religii (buddyzmu, hinduizmu, chrześcijaństwa), filozofii wschodu, wierzeń, osiągnięć świata nauki (np. psychologii, psychiatrii czy astrofizyki) oraz rozmaitych poglądów. Znajdziemy tu także elementy magii, spirytyzmu, mitów, ekologii i Bóg wie czego jeszcze. W istocie jest to dziwny stwór – zlepek, do którego wszystko pasuje. Każdy może znaleźć tu coś dla siebie i dorzucić coś od siebie.

To dziwne zjawisko, będące nowoczesną postacią okultyzmu, jest prawdopodobnie efektem rozterki, jaką przeżywa współczesny zagubiony człowiek rzucony w zamęt zmaterializowanego świata. Czując się samotny i opuszczony, z jednej strony łapczywie poszukuje Boga, Jego miłości; z drugiej zaś strony – wychowywany w hołdzie dla własnej wolności odrzuca Jego przykazania. Szuka więc dla siebie “religii” alternatywnej, takiej, w której epicentrum byłby on sam, a nie Bóg.

Ideologia.

Podstawą ideologii New Age jest zastąpienie Boga człowiekiem, któremu przypisuje się cechy boskie. Wielka propagatorka idei tego ruchu Shirley MacLaine pisze: “Nie możesz oddawać czci nikomu czy niczemu innemu niż sobie, albowiem ty jesteś Bogiem. Kochać siebie oznacza kochać Boga.”. A więc człowiek sam dla siebie ma być sobie panem, przewodnikiem i sędzią. Dzięki tzw. boskiej energii, którą trzeba tylko umieć pobudzić do “życia” osiągnie tzw. “wyższą świadomość, co pozwoli mu wznosić się ponad wszystko. Jest to związane z głoszoną przez New Age teorią, która mówi, że Bóg jest nieosobową energią przenikającą wszystko, czyli Bóg jest wszystkim i wszystko jest Bogiem (panteizm). Z kolei Jezusa Chrystusa uważają za jednego z mistrzów, który doszedł do takiego stopnia doskonałości, ponieważ uwierzył, że jest Bogiem. Ducha Świętego przedstawiają jako energię, którą można posługiwać się w sposób twórczy lub psychiczny. Wierzą także, że dusza, opuszczając umierające ciało, po jakimś czasie wchodzi w inne w chwili jego narodzin (reinkarnacja). Głoszą także tzw. trójpostaciowość tj. tezę o posiadaniu oprócz ciała i duszy, jeszcze “ciała astralnego” lub “psychicznego”, a co za tym idzie – istnienie oprócz ziemskiego naturalnego świata, świata tajemniczego, do którego możemy dotrzeć poprzez astrologię, wróżbiarstwo, media spirytystyczne itp.

Największym wykroczeniem – grzechem jest niezdawanie sobie sprawy z własnej boskości. Jest to bowiem nieodzowny warunek rozwoju mocy psychicznej i dojścia do wyższych stanów.

Co oferuje New Age?

Przede wszystkim bogactwo form terapii i medytacji. Młodych ludzi wabi wiedzą “tajemną”, praktykami astrologicznymi, magią, wędrówką dusz czy samo zbawieniem. Obiecuje osiągnięcie doskonałości, a więc zdrowie, zdolności umysłu czy pełne samozadowolenie. Wszystko jest możliwe, jeśli pobudzimy wspomnianą już “boską energię” drzemiącą w każdym człowieku. W tym celu wykorzystuje się różnorodne techniki. Wśród nich jogę, tanie szefi, ćwiczenia oddechowe, różnorodne medytacje. Dopuszczalne są także narkotyki halucynogenne, które pomogą osobie dojść do odmiennego stanu świadomości. Wspomina o tym książka pt. “Biblia New Age”: “narkotyki psychogenne (…) pozwoliły na wizjonerskie doświadczenia samo transcendencji dostatecznej liczbie osób, w związku z czym mogą one determinować przyszłość ludzkiego rozwoju (…)”

Jeśli w przebudzeniu owej “boskości człowieka” zawodzą wszystkie metody, pozostaje jeszcze na pocieszenie reinkarnacja: “Każdy będzie powracał na ziemię dotąd, dopóki nie osiągnie pełni.”

Sposób na życie propagowane przez “wyznawców” New Age w efekcie pozbawiony jest jakichkolwiek ograniczeń, zwłaszcza tych norm etycznych. Uważa się bowiem, że zbyt krępują wolność jednostki. Wolna miłość, wzniosłość, narkotyki, aborcja są tu czymś normalnym.

Popularyzacja ruchu.

Do upowszechnienia się prądu New Age w znacznej mierze przyczynił się młodzieżowy ruch “Flower Power” oraz fascynacja UFO. Za kolebkę uważa się Amerykę, gdzie w latach 60- tych w wyniku konfliktów narodowych i wojny w Wietnamie doszło do rozbicia społeczeństwa. Wtedy narodziła się subkultura młodzieżowa zbuntowana wobec otaczającej rzeczywistości. Na czele stanęły jednostki uczące wolnej miłości i korzystania z narkotyków. Nowy styl życia propagowany przez młodych Amerykanów szybko przemieszczał się na Wschód i Zachód, stając się zaczątkiem ideologii współczesnej postaci ruchu New Age.

Mieszające się ze sobą religie, filozofie i dyscypliny naukowe zostały tak przerobione i uproszczone, aby mogły być przyjęte przez współczesnego człowieka. Powstałą “papką ideologiczną” karmi się całe społeczeństwa. Obecnie wpływ Nowej Ery jest widoczny praktycznie wszędzie, w filmie, telewizji, radiu, prasie, sztuce, muzyce, literaturze, a nawet w modzie. Nie zawsze, a może nawet bardzo rzadko, zdajemy sobie sprawę jak często massmedia próbują przerzucić na nasz grunt i wszczepić nam ideologię nowej religii”.

Uważa się, że pod wpływem ruchu New Age jest dziś większość organizacji feministycznych, ekologicznych, partii zielonych czy wreszcie działających sekt.

Zapowiedź Nowej Epoki.

“Proroctwa” zwolenników ruchu ściśle powiązane są z astrologicznym wierzeniami. Wierzą oni, że ostatnie tysiące lat zdominowane były przez znak Ryb symbolizujący chrześcijaństwo. Era Ryb, która rozpoczęła się z chwilą nadejścia Chrystusa, zmierza ku końcowi. Nadchodzi natomiast nowy wiek, będący Erą Wodnika, co ma doprowadzić do upadku chrześcijaństwa i rewolucyjnych zmian na świecie. Te “rewolucyjne zmiany” to m.in.: rozwój świadomości ekologicznej, powrót do natury i wierzeń z nią związanych, wzrost zainteresowania seksualizmem oraz rolą kobiety w społeczeństwie. Będzie to także okres pokoju i oświecenia, a ludzie będą zdolni porozumiewać się nawet ze zmarłymi. Jednak zdaniem niektórych New Age-owców przemiany te poprzedzą liczne kataklizmy i katastrofy. Najwięksi pesymiści uważają nawet, że dojdzie do zagłady nuklearnej. Później jednak wszystko wróci do normy i zapanuje pokój.

Shirley MacLaine – ideał wyznawcy New Age

Jako duchowny protestancki nie sposób abym nie odniósł się do choćby jednej tezy propagowanej przez liderkę ruchu New Age i tak: MacLaine niejednokrotnie twierdziła, że ona sama i wszechświat stanowią jedno, i co wynika z tego – jest uczestnikiem boskiej natury. Jej niektóre twierdzenia możemy zaobserwować np. w poniższym przykładzie – „Królestwo niebieskie jest w nas; poznaj siebie, a to cię wyzwoli; bądź wierny samemu sobie; znać siebie to znać wszystko; wiedz, że jesteś bogiem; wiedz, że jesteś wszechświatem” (Dancing in the Light, dz. Cyt. s.350) – Ten zbiór powiedzeń łączy frazy z wielu źródeł. Królestwo niebieskie jest w was, to prawdopodobnie przekręcenie tekstu z Ewangelii Łukasza. Dokładnie przetłumaczony powinien brzmieć: Królestwo Boże jest pośród was (liczba mnoga) lub pośrodku was (liczba mnoga), co podkreśla fakt, iż Bóg jest obecny pośród jego ludu. Poznaj siebie samego (wyrocznia delficka, cytowana przez Sokratesa), a to cię wyzwoli (słowa Jezusa z Ewangelii Jana 8:32, połączone jednak w tekście oryginalnym z całkowicie inną ideą niż „poznaj samego siebie”). Bądź wierny swojemu ja (słowa Poloniusa,  starego głupca w Hamlecie Szekspira); poznaj, że jesteś bogiem (zniekształcone echo słów Psalmu 46:10, w którym Bóg mówi- „uciszcie się i poznajcie, że Ja jestem Bogiem”. A więc idea całkowicie przeciwna). Po zacytowaniu tych fraz MacLaine dodaj, że „wszyscy duchowi mistrzowie mówili to samo, każdy z nich nauczał, że dusza jest wieczna, każdy z nich przedstawiał aluzje do swoich wielu istnień w przeszłości, nawet Chrystus: „przyszedłem wcześniej lecz nie poznaliście mnie”. Wszyscy oni nauczali, że celem życia jest znalezienie własnej drogi do swoich wielu istnień w przeszłości, nawet nauczali, że celem życia jest znalezienie własnej drogi powrotu do boskiego źródła, którego wszyscy jesteśmy częścią”. MacLaine  nie podaje źródła jej  cytatu słów Chrystusa, a jak mniemam takiego miejsca w Biblii nie ma. Tak czy owak nic, co tutaj mówi Jezus, nie wskazuje na reinkarnację czy też to, jakobyśmy  mieli poszukiwać naszej drogi powrotu do boskiego źródła. Co więcej, według Biblii nie jesteśmy częścią tego źródła, lecz raczej jego stworzeniem. Jest to tylko jeden z przypadków, w których MacLaine często zniekształca lub źle rozumie teksty religijne, patrz także Out on a Limb, s. 209,211,233,239-240,242-244. Na stronie 297 niezgodnie z prawdą przypisuje słowa „poznaj siebie samego” Chrystusowi. Inne przykłady błędnej interpretacji można znaleźć w Don’t Fall off the Mountain, s. 216, Dancing in the Light, s. 114,254-255 oraz It’s All in the Playing s. 221-2222. Ogólne studium przypadków przeinaczania Biblii można znaleźć w książca Scipture Twisting, InterVarsity Press, Downers Grove III.1980 – James W. Sire.

 

Bibliografia:

1.        S. Wołoszyn – Nauki o wychowaniu w Polsce XX wieku, próba syntetycznego zarysu na tle powszechnym, Kielce 1998

2.        J.W. Sire – Światy wokół nas – wprowadzenie do podstawowych koncepcji światopoglądowych, Wyd. Aeropag, Katowice 19991

3.        Kenneth R. Wade – Sekrety New Age – CHIW – Znaki Czasu – Warszawa 1991

4.        www.sekty.iq.pl/katalog/newage.htm

 

 

41 Comments

  1. ahasver

    Synteza nie stanowi zagrożenia.

    Świetnie opracowany artykuł Kazimierzu. Mam jednak nieco odmienne zdanie na temat zasadnicznych kwestii przez Ciebie poruszonych.

    Sam nie należę do New Age, niemniej sympatyzuję. Uważam, że błędem tego ruchu (choć właściwie trudno nazwać New Age ruchem; jest to niezmiernie różnorodny prąd, który tak został nazwany przez socjologów kultury) jest nadmierny eklektyzm, w którym zatraca się jedyna główna idea regulatywna, na którą możemy w tym przypadku mówić, a mianowicie dążenie do syntezy wszystkich aspektów kultury duchowej ludzkości i brak odpowiednich kryteriów hermeneutycznych w doborze elementów symbolicznych, ponadto całkowity brak jakkolwiek sprecyzowanej metodologii w doborze argumentów i użyciu środków pewnych praktyk religijnych i spirytualnych. Niemniej nie bił bym na alarm. New Age sam w sobie nie stanowi zagrożenia, ponieważ odzwierciedla konieczność większej interreligijności i zdystansowanego podejścia do kwestii symboliki religijnej, jej semantyki i sfery praxis; w dobie łatwiejszego dostępu do wiedzy, a przez to odkrywania współbieżności i podobieństw różnych religii w kwestiach fundamentalnych, metaforyczne traktowanie zawartych w świętych księgach słów jest nieuniknione i wcale nie prowadzi do zaniku ich sensu, a wręcz przeciwnie: Pomaga zachować ich poetykę jako odpowiadającą na najgłębsze pytania dotyczące sensu ludzkiej egzystencji. 

    Odczyt głównej idei New Age jest bardzo trudny, o ile w ogóle możliwy,

    – Po pierwsze, pluralizm wewnętrznych światopoglądów i relacji do dziedziny Sacrum jest zbyt rozciągnięty, aby określać NA jako nurt panteistyczny. Zarówno Bahaizm jako próbę systematycznej i wcale nie tak eklektycznej syntezy wszystkich religii (jedną z głównych idei Bahaizmu jest puryzm, tzn. oczyszczenie z symbolicznych naleciałości nie oddających istoty boskości) jak i ruch Hare Kryszna, które w dużej mierze utożsamiane są z falą New Age, należałoby utożsamić raczej z panenteizmem; energia przenikająca każdą cząsteczkę materii i przyrównywana do świetlistej fali, na której niesiony jest cień materii i światło widzialne jest wciąż transcendentna, co znaczy, że nie jest tożsama z materialnym światem przyrody, niejako zanurzonym w tejże energii. Pamiętajmy, że jest to modyfikacja starożytnej, starszej niż chrześcijaństwo, wschodniej koncepcji prany jako energii przenikającej świat widzialny i jako taka intuicja przypomina chrześcijańską światłość Boga. Nie należy utożsamiać energii przenikającej świat z energią fizykalną. To o wiele głębsza intuicja. 

    – Po drugie, idea boskości człowieka nie oznacza utożsamienia człowieka z Bogiem, a bezosobowość Boga New Age nie stanowi przeciwieństwa Boga Osobowego Religii Chrześcijańskiej. Filozofia personalistyczna ujmująca Boga jako tajemną strukturę korelującą na pewnym poziomie z wyższymi strukturami mentalnymi / duchowymi człowieka – wspomnę tutaj Bubera czy Maritaina – rozumuje "osobowość" jako odmienność (co nie oznacza jakiegoś diametralnego antagonizmu, raczej współzwrotność) względem struktur fenomenalnych, czyli w skrócie – empirycznych / naocznych (olbrzymie uproszczenie). Bóg Osobowy oznacza: Bóg niefenomenalny, czyli taka struktura sensu, którą jest w stanie pomyśleć tyllko człowiek, owego sensu poszukujący. Tak rozumiana osobowość Boga jest przecież nietożsama z jego antropomorfizacją: Bóg Osobowy nie jest człowiekiem w sensie homo sapiens. Jako Bogo-człowiek stanowił swoją epifanię w postaci Jezusa Chrystusa oraz innych proroków. W tym znaczeniu nieosobowy "Bóg-energia" NA, wciąż transcendentny i niematerialny, przypomina osobowego Boga chrześcijaństwa, natomiast fakt, że to człowiek jest istotą boską, a więc predestynowaną do odczytu głębszych sensów boskości ukrytych w świecie, prowadzi do konstatacji, że skoro celem człowieka w Chrześcijaństwie i innych religiach jest zbawienie, w Buddyzmie – nirvana, która po porównaniu Boga chrześcijańskiego do pustki rozumianej po prostu jako czystość również przypomina zbawienie, to naturalnym następstwem uduchawiania człowieka jest jego u t o ż s a m i a n i e  s i ę  z  B o g i  e m; utożsamianie, "rozpływanie w Bogu" nie oznacza jeszcze substancjalnej tożsamości w jakimś zatrzymaniu tak jak boskość człowieka nie oznacza, że jest on Bogiem, jeśli owo "jest" rozumiemy jako dokonany fakt, czyli w tradycyjnej ontologii dominującej w krajach Europy. Z resztą  same motto: "Ja sam pompuję z tego, co nieznane, do tego, co znane”, implikuje istnienie czegoś, co nieznane, tzn. nie-tożsame z człowiekiem i transcendentne. Niczego nowego z resztą tutaj nie odkrywamy: Każdy kapłan "pompuje" w ludzi to, co nie znane, choćby rozdając hostię na mszy.

    – Po trzecie, różnorako możemy rozumieć owo "jest" w zdaniu "Człowiek jest Bogiem". Intuicja naszego brata, jakim jest Jezus, który powiedział przecież, że jest Bogiem, może być tutaj znacząca i być może na tym polega zbawczy czyn Chrystusa, którego winniśmy naśladować. Grzeszność pogaństwa, rozumianego jako bałwochwalstwo, a nie panteistyczny czy panenteistyczny symbolizm archaicznych religii politeistycznych (polimorficznego monoteizmu, bo tak naprawdę nie ma politeizmu) polegała na odgradzaniu Boga od człowieka i jego świata; jego konsekwencją była ekstrapolacja struktur myślowych kategoryzowalnych jako poznawcza relacja do sfery bytowej w kierunku transcendencji, co oznaczało redukcję dziedziny Sacrum do sfery bytowości i jej fetyszyzację, w języku filozofii rozumianą jako błąd reifikacji, czyli ekwiwokacji polegającej na pomieszaniu struktur symboliczno – znaczeniowych (struktur sensu) z dziedziną fizykalną. Owo "jest" Bogiem w zdaniu, że człowiek jest Bogiem nie oznacza automatycznie antropomorfizacji Absolutu. Wspaniały i o niepodważalnej prowieniencji mistyk średniowieczny, Mistrz Eckhart twierdził, że  j e s t  Bogiem i że każdy człowiek powinien zrozumieć, ze jest Bogiem, a jego dusza zostanie zbawiona. Jak widać, nie jest to więc idea nowa. Transcendencja nie oznacza oddzielności względem człowieka, ponieważ jej róznica z immanencją, czyli tzw. "wnętrzem" człowieka jest wtórną interpretacją "Tamtego Świata" w kategoriach przestrzennych, a więc dotyczących dziedziny bytowości. W porządku teologicznym immanencja i transcendencja mogą być tożsame. Założenie, że człowiek  j e s t  Bogiem  nie ulega logicznej dyskwalifikacji w momencie, kiedy przyjmiemy, że immanentna / transcendentna istota człowieka jest dla niego samego niepoznawalną tajemnicą, do której poznania jako zbawienia dąży i symbolika chrześcijańska, np. płomień w sercu (Bóg w wnętrzu człowieka) wcale temu nie przeczy. Wręcz przeciwnie.

    – I po czwarte, choć było wpierw; NA to nie jest okultyzm. Occultus znaczy "ukryty", tajemny. Tajemność w tym przypadku nie dotyczy jednak Boskiej Tajemnicy ani energetycznych wrót ukrytych w ciele człowieka (czakramów), tylko mocy pochodzenia pozaziemskiego, często o charakterze demonicznym (daimonion w tym przypadku posiada pierwotne znaczenie "pośrednika", w późniejszych czasach został utożsamiony z "rozdartym", a w chrześcijaństwie – z Diabłem). Zamierzeniem okultysty jest ich wyzwolenie za pośrednictwem rytualnych praktyk wspomaganych fetyszystycznym oprzyrządowaniem. W obrębie NA zdarzają się bardzo często, ponieważ nurt ów posiada swój czarno-magiczny aspekt. Nie należy jednak dokonywać podobnych redukcji, ponieważ większa część praktyk dotyczących działań w obrębie aury i ciała astralnego wywodzi się z Religii Wschodu i nie każdy zwolennik NA praktykuje mroczny obskurantyzm rodem z piwnic średniowiecznych zakonów. Natomiast utożsamianie astralności z okultyzmem samo zakrawa na obskurantyzm, stanowi wynik ignorancji w zakresie wiedzy o energetycznych aspektach relacji ludzkiego ciała z rzeczywistością duchowo – symboliczną i prowadzi do znieważania poważnych praktyk wielkich mistrzów Wschodu. Jeśli ktoś nigdy nie widział swojej aury lub aury przyjaciela, jego strata. Swoją drogą nawet święci mają aureole.    

    Idee i założenia jakie niesie ze sobą New Age nie stanowią więc zagrożenia, ponieważ są bardzo stare, szacowne i sprawdzone w największych religiach świata i wręcz z nimi tożsame. Obawa przed New Age wynika z instytucjonalnego nastawienia do religii, dla którego wszelkie nieinstytucjonalne objawy religijności człowieka jawią się jako zagrożenie dla hierarchicznych struktur. Tak jak w Jerozolimie i Starożytnym Rzymie ruch zapoczątkowany przez Jezusa był uważany za zagrożenie i dość głupawą, prymitywną sektę, tak dziś wszelkie nowe gałązki NA są wpisywane na czarne księgi przez przestraszonych zakonników w ich obwarowanych centrach monitoringu, czego wynikiem jest dezinformacja i negatywne nastawienie społeczeństwa na wszystko, co inne, nowe, odmienne. Prawdziwym zagrożeniem jakie może nieść NA jest spłycenie i fetyszyzacja wielkich religii świata, ponieważ pozostawanie przy podanej na szybko i bez refleksji symbolice nie wnikającej głębiej od ich materialnego poziomu prowadzi, jak już wspomniałem, do eklektyzmu, w którym ilość rytuałów przesłania źródło sensu, podczas gdy prawdziwa synteza najpiękniejszych elementów wielkich religii prowadzi do rozszerzenia wiedzy na tematy sakralne, a przede wszystkim – do pogłębienia intuicji w odczuwaniu tego wszystkiego, co człowiek nazwał Absolutem.

    Pozdrawiam Cię serdecznie, dzięki za poruszenie tematu.

    – Bartosz ‘Ahasver‘ Bednarczyk.

    http://www.youtube.com/watch?v=evlll4vS_0Q&feature=related

     

     
    Odpowiedz
  2. zibik

    A co ostatecznie poznają, znajdują i doświadczają?

    Panie Kazimierzu !

    Nie wiem, w jakim celu zadał Pan sobie tyle trudu, aby  napisać ten tekst. M.in. takie sformułowanie : "To dziwne zjawisko, będące nowoczesną postacią okultyzmu, jest prawdopodobnie efektem rozterki, jaką przeżywa współczesny zagubiony człowiek rzucony w zamęt zmaterializowanego świata."

    Nie jestem osobą duchowną, ani zbyt obeznaną w New Age, lecz nie mam żadnych złudzeń, ani wątpliwości, że to nie jest efekt rozterki, ani dziwne zjawisko, lecz następstwo zaufania ludziom – jakim ludziom?…….., zamiast Panu Bogu Trójjedynemu.

    Ma Pan rację lekceważą, ignorują i odrzucają Jego przykazania, bo są źle wychowani, a nawet zdeprawowani. Ponadto zdezorientowani i zmanipulowani irracjonalnymi ideologiami, szukają przede wszystkim wygody, przygody, oraz tego, co jest nowe (nowoczesne), łatwe i przyjemne.

    A co ostatecznie poznają, znajdują i doświadczają?…….może warto i trzeba właśnie, o tym dokładnie napisać, ku przestrodze.

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  3. Kazimierz

    Bartoszu

    Dziękuję za twój komentarz, niebawem nieco szerzej ci odpowiem, póki co chciałbym zachęcić cię do śledzenia moich blogów nt. Królestwa Bozego, już niebawem będą się ukazywać. Myślę, że wiele rzeczy o których piszesz, bierze się w człowieku  właśnie z powodu utracenia przez Adama, tegoż Królestwa i właściwej pozycji człowieka w Bożym dziele – jako tego, który panuje – jednak nie nad drugim człowiekiem, ale nad ziemią – "czyńcie ja sobie poddaną…: Gen. 1:28a

    Póki co – Kazik

     
    Odpowiedz
  4. Kazimierz

    Panie Zbigniewie

    Ma Pan zapewne rację, że trzeba wpierw stanać na twardym gruncie, aby ewentualnie z tegoż fundamentu móc spojrzec na otaczający świat i zagrożenia wynikającego z niego.

    Ale………, emapatia ewangelizacyjna mówiła Pawłu np. "dla Żyda jestem Żydem, dla Greka Grekiem itp.

    Fascynacja światem, odkrywanie jego tajemnic, z gruntu sługi Bożego może przynieść jedynie dobre skutki, ponieważ jest próbą znalezienia Boga (śladów Boga) w każdym pierwiastku stworzenia – a że tak jest chyba nie musze nikomu tłumaczyć. Rzeczywistość tak duchowa, jak i fizyczna nie jest poza Bogiem, ani nie jest zakryta przed Bogiem. Bóg wykorzystuje fascynacje ludzkie różnego rodzaju, aby nawigować człowieka ku prawdzie. W ostateczności poszukiwacz, nawet w najgłębszych odmętach ciemności ma większe szanse na poznanie Boga, niż usztywniony religijny człowiek, który myśli, że poznał, chociaż jest dalej niż ów w odmętach. Bóg nagradza nasze wysiłki poszukiwawcze i promuje je poznaniem. Jednak poznanie odmętów, prowadzi ku światłości, każda ryba zanurzona w mule szuka światła, tak i człowiek w końcu szuka tych wód żywych. Ale często jest tak, że aby móc doświadczyć tych żywych i czystych musi doświadczyć tych zmąconych, aby już nigdy nie pomylić jednego z drugim.

    U mnie przynajmniej tak było, i poznając wiele świadectw ludzi odrodzonych tak właśnie mieli. Przezywamy dziś, we wielu krajach upadek dotychczasowych form kościelnictwa, dlaczego, ano pewnie też dlatego, że zostały one zformalizowane, zinstytucjolizowane i sprowadzone do roli kulturowej powinności – cz o to Bogu chodziło. W Dziejach Apostolskich nawet nie ma wspominku do takich praktyk, może już czas aby szukać i znaleźć?

    Musze już kończyć, pozdrawiam Kazik J

     
    Odpowiedz
  5. zibik

    Postawa ewangelizacyjna !

    Po pierwsze postawa ewagelizacyjna Św. Pawła, ani innych osób błogosławionych, świętych, bądź tylko prawych, nie inspiruje katolików, chrześcijan, ani innych, aby upodabniać się, a tym bardziej utożsamiać z tymi, co bardziej ufają ludziom, zamiast Bogu. A zatem rozpaczliwie, bądź ślepo poszukują Jego Miłości i prawdziwego dobra, jednocześnie dają się zbyt często oszukiwać, wykorzystywać, a nawet krzywdzić, bo trwają w grzechu, czy uporczywie błądzą i źle wybierają.

    Jeśli ktokolwiek rzeczywiście pragnie w pełni, bądź lepiej doświadczać obecność i bliskość Boga, Jego Miłość – to chyba nie powinien zbytnio fascynować się światem, który jest domeną złego ducha. To przecież nie Pan Bóg, lecz człowiek (my) możemy wykorzystywać owoce Jego Miłości, a nawet Miłosierdzia, także miłość bliźniego, jako jedyne, bądź najlepsze medium doświadczania Boga.

    Pan o tym wie, że fascynacje ludzkie szczególnie ofertą współczesego świata, nazbyt często prowadzą na manowce, dlatego lepiej jest być ostrożnym i czujnym, a nawet "usztywnionym" , oraz pragmatycznie unikać wody mętnej, wszelkich brudów, mułów itp.

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  6. straus07

    To wkracza tez do Kosciolow.

    Kanalem jest tzw. "Ruch Wiary". Ostrzegal przed tym Dawid Wilkerson w Warszawie w roku 1986 i okolo 10 lat temu w Katowicach, a znacznie wczesniej  Dawid Hunt w ksiazce "Zwiedzione Chrzescijanstwo".

    http://www.inbook.pl/a/produkt/id/6239/ksiazki_zwiedzione_chrzescijanstwo_hunt_dave.html

    W ksiazce tej wykazuje niekiedy nawet identycznosc glownych sloganow Ruchu Wiary nauczanych przez jego glownych kaznodziejow ze sloganami ruchu New Age.

    Ruch Wiary to ci, ktorzy wprowadzili do kosciolow zjawisko przewracania na plecy zgromadzajacych sie ludzi przez dotkniecie, chuchniecie na nich, pstrykniecie lub wpatrywanie sie kaznodziei w punkt miedzy oczami tzw. "trzecie oko" – czakram, i inne jeszcze sposoby. Dokladnie to samo robia niektore kulty hinduistyczne w Indiach, czarownicy w Afryce, kulty magiczne w Brazylii, potrafia to tez ci co uprawiaja Tai Chi a w Europie przed wojna juz funkcjonowalo to jako tzw. "hipnoza estradowa". Ostatnio cos podobnego dzialo sie na seansach z Kaszpirowskim.

    Zdumiewajace jest to co napisal Bartosz. Niechcacy ujawnil, ze Kosciol Rzymsko Katolicki wczesnego i srodkowego Sredniowiecza byl wlasnie czyms w rodzaju New Age. Wynika to z tego, ze cesarze rzymscy usilowali stworzyc "Religie Super", na ktora by przystal kazdy obywatel cesarstwa a jednoczesnie jednolita, zchierarchizowana i zcentralizowana, aby mozna ja bylo latwo kontrolowac. I zrobili to na kanwie Chrzescijanstwa. Dodali do niego Idolatrie, Dzapas (ruzaniec), mistycyzm (Joga), zmieszali to wszystko z filozofia grecka i nadali tej religii strukture wojskowa. To moglo by tlumaczyc dlaczego w tak niby obwarowanym i zamknietym na rzeczy zewnetrzne dzisiejszym Kosciele Katolickim, praktyki wziete z Ruchu Wiary sie tak szybko zadomowily w ciagu ostatnich zaledwie 10-ciu lat.

    Zdumiewajace jest jednak to, ze praktyki Ruchu Wiary a takze gdzie niegdzie rowniez ich nauki, staly sie nagminne w wielu zborach Kosciola Zielonoswiatkowego, charyzmatycznego podobno Kosciola, ktory powinien miec dar rozruzniania duchow i szacunek do starszych zboru. Starszyzna zaczela byc jednak lekcewazona a bardzo liczne ostrzezenia prorockie oraz ludzi z darem rozrozniania duchow kompletnie zignorowane. Handel ksiazkami RW kreci sie dotad niezle. To jest po prostu niewytlumaczalne. To hanba. Przepraszam. Moze sie zagalopowalem. Powinienam byc oczywiscie bardziej biblijny i nazwac to wielkim zwiedzeniem czasow ostatecznych. Czy pastorzy ktorzy mnie dawno temu nauczali na zjazdach mlodziezowych nie byli jednak przeznaczeni do zbawienia tylko do niewoli lub pod miecz? (ks Objawienia) Oby predestynacja jednak nie istniala i oni otrzymali jeszcze jedna szanse na upamietanie.

    Odlaczmy falsz od prawd na naszym koscielnym podworku. To powinien byc nasz glowny bol glowy.

    Nie mniej za artykul dziekuje. I dobrze ze go zamiesciles.

    CDN – dla Bartosza i Zibika.

     
    Odpowiedz
  7. straus07

    No Bartosz!

    Nie wiedzialem ze o NA mozna tyle dobrego powiedziec. Piszesz doktorat o tym?

    Dodrze ze przestrzegasz przed polowaniem na slowka i sugerujesz, ze nie wszystkie wypowiedzi ludzi z NA nalezy brac tak doslownie. Bronisz w ten sposob jakosci metodologii badan. Kaznodzieje tez przeciez nieraz dziwne rzeczy wygaduja w kazaniach jako niby porownania.

    Musze Ci wyznac, ze jestem dawnym wyznawca drog, ktore dzisiaj, czasem zbyt pochopnie, sie nazywa New Age.  Np. Joga Integralna (guru Ramana Maharishi). Troche Tarotu. Kiedys na 4 karty wyszlo mi 1-nie pamietam, 2-karta szalenca, 3-zmartwychwstanie, 4- czlowiek powozacy rydwanem (pelne panowanie nad silami jang i jin). A w calym rozlozeniu wyszlo mi kiedys ze plan bogow dla mnie to wiedza. Lecz stopniowo o dziwo kierowalam sie od impersonalizmu w strone przeciwna. Epizod z Hare Kriszna. Mantrowalem juz nawet do 8 okrazen Dzapasu dziennie. Poslugiwalem sie znakomicie I Chingiem. Lecz po dwoch latach intensywnych praktyk, poprzedzonych jeszcze kilkoma latami zwyklego tylko zainteresowania, stwierdzilem, ze wcale jednak nie rozwijam sie duchowo a wrecz przeciwnie. Niektore moje doznania duchowe napawaly mnie przerazeniem a nie pokojem. Po przeczytaniu pewnej teozoficznej pozycji, nabralem juz pewnosci, ze moja dusza stacza sie do zatracenia a nie idzie ku gorze.

    Wowczas postanowilem szukac jeszcze gorliwiej. Oczywiscie wsrod pradow tzw. New Age. Bo z domu
    bylem ateista i nigdy mi nie dano zadnego religijnego wychowania. W pewnym momencie szukalem juz nie rozwoju duchowego tylko zwyklego ratunku, bo zaczalem miec poczatki choroby psychicznej. Moze tez od mieszania technik duchowych z roznymi preparatami wyskokowymi.

    Wowczas zobaczylem w telewizji, ze sa jacys Chrzescijanie, ktorzy uzdrawiaja. Po pewnym czasie
    udalem sie tam. Przedstawilem swoj problem a oni mnie pocieszali i wyjasnili w jaki sposob Jezus moze mi pomoc. Bylem wowczas juz na etapie ze ci ktorzy dawno odeszli gdzies tam przeciez sa i mozna sie z nimi skomunikowac. Wiec postanowilem sprobowac z Jezusem.
    Znalazlem sie wiec na pewnym malym zgromadezeniu gdzie zdecydowalem sie na modlitwe – czego wczesniej na powaznie nie praktykowalem. Byla dosc prosta.
    Mniejwiecej tak:

    "Panie Boze wyznaje, ze jestem zgubionym grzesznikiem i tylko Ty mozeswz mi teraz pomoc.
    Prosze o przebaczenie moich wszystkich grzechow i obmycie mnie krwia Jezusa Chrystusa przelana za mnie na Golgocie.
    Jezu! Wierze ze umarles za moje grzechy na Golgocie i  zmartwychwstales. Zapraszam Cie teraz do mojego serca i prosze Cie abys sie stal moim osobistym zbawicielem i Panem. Przyjmij mnie na swojego ucznia.
    Wypelnij moje serce Duchem Swietym i zmieniaj mnie wedlug Twej woli.

    Amen. Dzieki Ci ze mnie wysluchales Panie."
    Gdy po tej modlitwie usiadlem i zaczely sie spiewy, doznalem takiego przezycia, ze jakby niewidzialna
    jasnosc przeniknela mnie calego od gory do dolu. Potem umysl moj sie zupelnie uspokoil a serce zaczelo sie napelniac niesamowita miloscia i szczesciem. Podzielilem sie tym doznaniem z prowadzacym spotkanie. Wowczas on mi podsunal do przeczytania 2 rozdzial Dziejow Apostolskich. Wowczas uwierzylem ze modlitwa ktora zanioslem zostala wysluchana.

    Wyszedlem z tamtad z przeswiadczeniem ze zylem tylko po to aby tego dnia i w tym miejscu spotkac sie z Jezusem. Po powrocie do domu jeszcze trzy dni chodzilem w ekstazie. Ona sie kiedys skonczyla, ale cos
    pozostalo na zawsza. Wewnetrznie odpychalo mnie od wszystkiego co Biblia nazywa grzechem tak ze latwo mi sie tego bylo wyzec. Dawniej nawet nie dal bym sobie wytlumaczyc ze pewne lubiane przezemnie rzeczy sa grzechem. Stwierdzilem tez ze modlitwa moja teraz jest intensywnym odczuwaniem i obcowaniem z Duchem Bozym. Pozniej otrzymalem tez charyzmaty, ktorymi zaczalem sluzyc innym ludziom. Wszedlam w nadnaturalna rzeczywistosc o ktorej nawet mi sie nie snilo i do ktorej wczesniej nie mialem sie nawet jak zblizyc bo nie slyszalem o czyms takim nawet w legendach powtarzanych przez mlodych Joginow. Szybko stwierdzilem, ze ten jeden wieczor z Jezusem, dal mi wiecej niz dwa lata praktyk poprzednich z wegeterianizmem wlacznie. Totez z mojego domu zniknely niebawem zdjecia roznych guru i takie rzeczy jak I Ching, ktore przeciez prowadzily mnie dawniej w zupelnie inna strone, bo Chrzescijanstwo w moim  srodowisku bulo wysmiewane. Era niby tych ryb etcetera.

    Bartoszu!
    Era ryb istotnie mija. Uczylem sie tez astrologii. Jesli chodzi o drogi NA to akceptowalem wszystkie argumenty za a nawet wymyslilem jeszcze kilka nowych. Ale Era Ryb minie w ten sposob, ze niedludo powroci Jezus i zalozy swoje krolestwo. Bo nie sposob aby nie wypelnilo sie tych brakujacych jeszcze 2% nie spelnionych przepowiedni biblijnych skoro 98% juz sie wypelnilo i to tak zdumiewajaco precyzyjnie. Biblia jest zreszta jedyna ksiego religijna zawierajaca spelniajace sie precyzyjnie proroctwa. 
    W tym co piszesz o New Age zgadzam sie najbardziej z tym, ze to bardzo stara sprawa tylko przywdziana w nowa szate. Jest to polaczenie dorobku ludzkiej wiedzy empirycznej z ta objawiana przez duchy. To bylo juz w Babel. To nie mit czy alegoria, tak samo opowiesc o Nimrodzie zalozycielu Babilonu. To skrutowo
    przedstawiony fragment dziejow ludzkosci. A scisle mowiac ten okres kiedy zbuntowana przeciwko Bogu
    stworzycielowi wszystkiego czesc ludzkosci, steroryzowala reszte, narzucajac jej swoje poglady i obyczaje. Przedtem wszyscy ludzie znali tylko jednego Boga i jedna droge do niego. Dlatego aby odnowic
    poznanie Boga prawdziwego na wieksza skale, Bog musial wyprowadzic Abrachama z Ur chaldejskiego i
    stworzyc z jego potomkow narod misjonarzy.

    Bartoszu! Jeszcze cos.
    Do Apostola Pawla zawolano kiedys: "wielka twoja uczonosc odbiera ci rozum". Jednak nie mieli racji.
    Choc moze niekiedy sie tak dzieje, ale raczej nazwal bym to inaczej.  Jednak co do Pawla mylili sie. On
    istotnie byl wielkim uczonym swoich czasow, erudyta, uczniem najwiekszych owczesnych medrcow. Mial same chyba zalety. Jednak czegos mu jeszcze brakowalo. Mysle ze dokladnie tego samego brakuje i Tobie. Otorz Pawel z Tarsu kiedys na drodze z Jerozolimy do Damaszku spotkal niespodziewanie Jezusa Chrystusa i to tego juz po zmartwychwstaniu. (Dzieje Ap. 9). Nieco inaczej ja go spotkalem jak wyzej czytales. Nieco inaczej jeszcze inni. Ale to jest mozliwe.
    Bardzo bym Ci tego i innym zyczyl.

     
    Odpowiedz
  8. straus07

    Panie Zibiku!

    Dziwie sie ze dyskusja na ten temat skreca w nie ta co potrzeba strone.

    Zaczyna Pan dyskusje z autorem od slow:

    "Nie wiem, w jakim celu zadał Pan sobie tyle trudu, aby  napisać ten tekst. M.in. takie sformułowanie :"

    To tak jak by Pan mial pretensje ze autor cos w w ogole napisal.

    W jakim celu?

    A no moze chocby po to zebysmy sie dowiedzieli jakie poglady ma na ten temat pan Bartosz.

    Nie powinno byc Pana bolem glowy co i jak napisal p. Juszczak ale raczej co zrobic zeby New Age nie zebralo jeszcze wiekszego zniwa w Kosciele Katolickim.

    Widzialem na youtobe jak niejaki Manjackal, hindus, przewracal ludzi dotykiem na katolickiej mszy. A nie wie Pan czasem skad ten "waz starodawny" sie tam wzial?

     
    Odpowiedz
  9. ahasver

    Nie wartościuję.

    Drogi Strausie!

    1. Nigdzie nie wypowiadam pozytywnych opinii o NA. Twierdzę tylko stanowczo, że jako zjawisko nie jest jeszcze do końca zidentyfikowany i problem z jego atrybucją przypomina próby zdefiniowania postmodernizmu. Natomiast jestem stanowczym przeciwnikiem konstruowania sądów wartościujących dotyczących zjawisk zbyt rozległych, aby – dokonując licznych i nieuprawomocnionych redukcji – jednym hurtem porównywać to zjawisko do okultyzmu czy sekciarstwa. W nurcie NA zachodzi wiele pozytywnych zjawisk wewnętrznych, wśród których należy wymienić większy dostęp do wiedzy w zakresie różnych religii świata i sprzyjajaca temu otwartość mentalna, choć eklektyzm, o którym wspomniałem w komentarzu i który z syntezą ma niewiele wspólnego, stanowi poważne zagrożenie dla duchowej głębi człowieka, ponieważ nagromadzenie symboliki i łączenie jej w arbitralny sposób pozbawia znaku semantycznej ciągłości, tzn. jakiegokolwiek kontekstu. Tak, w tym sensie NA stanowi duże zagrożenie. 

    2. To, że nie udało się Tobie osiągnąć niczego pozytywnego poprzez opisane przez Ciebie doświadczenia nie jest odpowiednim kryterium rozstrzygającym o słuszności / niesłuszności pewnych ścieżek duchowości. Niektóre z nich, takie jak Hare Kryszna wymagają wielu poświęceń i znam ludzi, którzy praktują podobne rytuały od ok. 15 lat i raczej nie mają powodów do narzekania o braku Boga i miłości. Wręcz przeciwnie, na tle niektórych katoli zipiących zacietrzewioną, polityczną poprawnością, moralizatorskim tchórzostwem objawiającym się w terroryzowaniu ludzi o troszkę odmiennym postępowaniu i wynikającym z braku wiedzy i własnych kompleksów, jakiegoś niespełnionego dążenia do władzy i przywództwa, wypadają jak owieczki z reklamy perwolu na tle czerwonolicych piwoszy rodem z Kiepskich. 

    3. Za duchowe doradztwo bardzo dziękuję. Niczego mi nie brakuje, ponieważ właśnie brakuje mi wszystkiego i uważam to za odpowiednią drogę; tęsknota jest czasem wskazana. Nie znasz mnie i nie wiesz jakie są ścieżki mojej duchowości, więc proszę, nie wypowiadaj opinii na ten temat. Mój doktorat obejmuje trochę inne zagadnienia, niemniej – jak to w przypadku filozofii – korespondują one w większej lub większej mierze z całościowym kontekstem zjawisk zachodzacych w naszej obecnej, niczym Wieża Babel złożonej kulturze. Stąd, chcąc nie chcąc, jestem niejako zmuszony do pogłębiania swojej wiedzy w zakresie NA itp. 

    Pozdrawiam serdecznie.

    Bartosz Bednarczyk.

     
    Odpowiedz
  10. zibik

    Neutralizowanie groźnego i szkodliwego wpływu NA !

    Sz.Panie …..

    Jeszcze jestem pod wrażeniem pięknego tekstu, jaki był Pan uprzejmy napisać zapewne nie tylko, do Pana Bartosza.

    Proszę się nie dziwić, a tym bardziej nie sugerować innym, że ja mam pretensje, do autora.

    To, co uprzednio napisałem jest wyłącznie wyrazem troski o tych, którzy czytają – takie sformułowania autora, jak powyżej cytowałem.

    Kierunek, bądź poziom, profil, charakter dyskusji na forum "Tezeusza", dzięki wspaniałomyślności, życzliwości i wyrozumiałości "Wodza i Kapitana" wyznaczamy wspólnie, razem.

    Skoro Pan uważa, że sprawą nadrzędną jest neutralizowanie groźnego i szkodliweo wpływu NA na wspólnotę Kościoła katolickiego, to w dalszej dyskusji będę Pana sprzymierzeńcem i sojusznikiem.

    Byłbym bardzo rad, gdyby cel naszej twórczości edytorskiej był zbieżny, a autor tekstu i inni dyskutanci nas utwierdzili w przekonaniu, że wskazana sprawa powinna być w tej dyskusji kluczową i najważniejszą.

    Wg. mnie ten "starodawny wąż" jest zawsze tam, gdzie znajduje audytorium i posłuch – słuchaczy, bądź czytelników, dlatego staram się m.in. w necie rozpoznawać i ukazywać jego obecność, starania i wysiłki – zwykle oddziaływanie wyjątkowo inteligentne i subtelne, bądź wyrafinowane. 

    Wiele osób jeszcze uważa, że on nie istnieje albo nie umie nawet posługiwać się klawiaturą  i w przestrzeni medialnej nie występuje, a w Kościele katolickim nie ma racji bytu.

    Co Pan o tym sądzi?…..

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  11. straus07

    Bartoszu!

    Rozumiem , ze bronisz nie NA ale "SYNTEZY", ktora sie on posluguje?

    Szkoda tylko, ze nie dostrzegasz wiekszych wad w NA niz EKLEKTYZM. Bo widzisz istnieje tez odwrotna strona medalu. Widzialem wielu ktozy od tych praktyk nie tylko ze sie nie rozwineli ale wrecz zwariowali. Ci zas ktorzy dumni i zadowoleni tkwia silnie przy jakims kulcie, to ludzie ktorzy przeoczaja ze 2000 lat temu Jezus zmienil na zawsze rzeczywistosc duchowa swiata i uczynil wczesniejsza duchowosc nie aktualna, bo opierala sie ona na ludzkich wysilkach zblizenia sie do Boga a to jest juz dluzej nie potrzebne bo Bog sam przyszedl do czlowieka. I nie jest to zaden postswiateczny slogan. To swieta sa postwcieleniowe. 

    O ile Postmodernizm wlasnie nam powstaje, o tyle New Age jak juz sie chyba umowilismy jest sprawa raczej starawa.

    Zgadza sie ze nie da sie szybko powiedziec o wszystkim. Nie bylo to tez celem autora. I na przyklad ja powinienem sie oburzyc – znajac temat – ze Kazimiez twierdzi, ze Flower Power popularyzowalo NA. Powinien sie wyrazic "niektorzy czlonkowie ruchu FP". Nie prawda jest tez, ze wszyscy z tego ruchu byli podkomendnymi propagatorow narkotykow jak np. Ginsberg czy Leary. I w ogole ma na pewno na mysli hippisow – a to, to jest dopiero zjawisko szerokie. Oj, szersze od New Age, oj szersze! Z tego ruch wylonil sie okolo milionowy ruch nowonarodzonych Chrzescijan dzialajacy poczatkowo jako Jesus People. Hippisi wywodza sie z pradawnych ruchow pacyfistycznych i wolnosciowych i wielu z nich nie zdazylo sie nawet dowiedziec co to sa narkotyki i NA. (Inna jeszcze sprawa jest to, ze zadne narkotyki nie istnieja a jedynie narkomani.  Bo mozna miec tez nalog hazardu i co jest wtedy substancja narkotyczna papierowe karty czy plastikowe zetony – ale to oczywiscie inna wiedza i temat.)

    Nie powiedzialem ze poprzednie moje praktyki nic pozytywnego mi nie dawaly. Przeciwnie, mowilem ze mialem spore sukcesy. Bylo mi tez z tym bardzo dobrze. Niestety tylko przez pewien czas. I tu tkwi problem. Tobie tez jest teraz dobrze z Twoimi przekonaniami i sciezka, ale jesli by to kiedys przestalo Ci wystarczac to przeczytaj po prostu jeszcze raz moje slowo do Ciebie o Jezusie. Co do moralnosci i szczerosci intencji ludzi jak Bhaktowie Kriszny to calkowita zgoda. Przeciez nie spedzil bym z nimi tyle czasu gdyby bylo inaczej, prawda?

    Ciesze sie ze tak gorliwy jestes w swoich studiach filozoficznych. Warto jednak wiedziec co sadzil Tomasz a Kempis na temat wiedzy, nauki, czytania ksiazek, to znaczy jakie to moze miec miraze i co moze a czego nie moze to dac.

    pozdrawiam

    07

     
    Odpowiedz
  12. straus07

    Panie Zbigniewie!

    Dziekuje za cieple slowa! Zrozumialem tez lepiej co Pan chcial powiedziec. Ma Pan odwazne cele. Niech Pan pamieta o zasadzie konspiratorow: inflirtacja zamiast konfrontacji. Pssst. Trzeba pisac, trzeba czytac. Polecam Zwiedzione Chrzescijanstwo. Naprawde. Moge jeszcze Panu cos przeslac jesli Pan udostepni maila. Nie jestem pewien czy juz potrafie obslugiwac ta strone Tezeusza bo byc moze mozliwe jest posylanie prywatnych wiadomosci uzytkownikom.

    Klaniam sie!

    07

     
    Odpowiedz
  13. zibik

    Cele pośrednie i ostateczny !

    Sz. Panie…….

    A co wg. Pana chciałem powiedzieć?……

    Ma Pan rację warto i trzeba czytać, bądź słuchać bardzo uważnie, a pisać publicznie dobrze jest roztropnie i odpowiedzialnie.

    Cele nasze tj. katolików i chrześcijan, także ich lokalnych wspólnot, a tym bardziej całej wspólnoty Jego Kościoła Świętego na świecie są bardzo różne i wielorakie, jednak zawsze podporządkowane jednemu celowi, temu ostatecznemu.

    Czy moje postawy i czyny są zawsze roztropne, odpowiedzialne i odważne napewno nie,  a nasze śmiem wątpić…… Chyba jednak są zdecydowanie bardziej miłe Panu Bogu, niż tych, którzy nagminnie i uporczywie uchylają się, od respektowania Jego przykazań i pouczeń.

    Proponuję Panu pisać posty (komentarze) w formie bardziej przystępnej i użytecznej, dla innych. Wg. mnie nasza wymiana myśli, doświadczeń, odczuć, spostrzeżeń etc. na forum nie powinna być zbyt osobista i zamieniać się w konwersację.

    Proszę mnie nie wyróżniać, jeśli ma (zna) Pan coś godnego, do polecenia to najlepiej udostępniać link aktywny wszystkim użytkownikom portalu "Tezeusz" – (tak jest praktykowane nie tylko, w tym portalu).

    Wg. mnie najlepiej czytać lektury wybrane świadomie, bądź sprawdzone, czy polecane, przez osoby dobrze znane i wiarygodne. Co Pan, o tym sądzi?…..

    Ps. Jak mam rozumieć to, że Sz.Pan……………. woli być incognito?…….

     

     
    Odpowiedz
  14. aharonia

    AMARANTINE

     

     

     

    „Panczas”  zawsze
    odnajdzie drogę

     

    żeby twoje serce uwierzyło że to prawda

     

    Wiesz że milość to wszystkie słowa które do mnie wypowiadasz

    Twój szept

    Twoja obietnica  ktorą
    mi  dajesz

    czuję w uderzeniach serca

    I wiesz że to na tej ścieżce spotykasz we mnie anioła który
    nie może się objawić”.

     

    I wiesz kiedy oddajesz swoją miłość na zawsze

    to otwiera twoje serce

    wszystko jest wtedy nowe

    i wiesz że czas zawsze odnajdzie drogę

    żeby twoje serce uwierzylo ze to prawda

     

    wiesz że milość to wszystkie slowa które wypowiadasz

    szept, słowo,

    obietnica ktora dajesz

    czujesz to w uderzeniach serca

    wiesz ze to na tej scieżce jest miłość.

     

    ref.

    amarantine…

    amarantine…

    amarantine…

    to jest
    milosc

    to jest milosc

    milosc

     

    wiesz ze miłość może doprowadzić do płaczu

    wiec pozwól płynąć łzom

    one popłyną na zawsze

    dla ciebie łzy pozwalają latać

    tak daleko jak potrafi serce

     

    ref.

     

    wiesz kiedy to miłość

    blask w twych oczach

    może to gwiazdy

    przelatujące nad nami

    i wiesz ze miłość

    jest kiedy wznosisz się

    dla przemijających dni i nocy dla milosci

     

    amarantine…

    amarantine…

    amarantine…

     

    Ptak czy barwa?

    W piórach pigment miłości nosi

    Czy chcesz posłuchać co mówią moi słoneczni bracia?

     

     

    PoWYŻEJ  mój brat ptak z rodziny amarantów 

    Pompadour Cotinga z rodziny Bławatników amarantowych.

     

    "W piórach pigment miłość nosi". 🙂

     

    Taki New Age J

     

     

     

    Posłuchaj więc tego co Ci powiedziałem w poetyczny
    amarantowy  sposób…JAK ŚWIĘTY fRANCISZEK Z ASYŻU.

     




    http://www.youtube.com/watch?v=55NbSJO6CAM

     

     
    Odpowiedz
  15. Kazimierz

    Dyskusja ustała?

    Myslę sobie, że warto kontynuować dyskusję, wszak NA jak dziś na to patrzę bezgłośnie, ale wkroczyła na świat i dobrze się ma.

    Co prawda teraz inaczej się nazywa i zmieniła postac, ale w sumie mozna powiedziec, że współczesna religia jest mieszaniną nauk wschodnich, chrześcijaństwa, astrologii, ekologii, ezoteryki i okultyzmu. Niektóre kościoły nawet nie będąc świadome od dawna to praktykują.

    Nie mniej kosmopolityzm religijny, zapewne nie mniejszy niż w starozytnym Koryncie, Efezie, Atenach itp. nie jest niczym nowym, gdyż człowiek od zawsze szuka "raju utraconego" i jest to dobre. Poszukiwacz, chocby nie wiem jak daleko szukał ma szanse na odnalezienie. Dobrym przykładem jest zapewne syn marnotrawny. Zostawił wszystko, co było dobrze znane, wszystko co wydawało się bezpieczne i poszedł żyć własnym życiem. Moglibysmy określic głupim, rozpustnym i pijaczym, co doprowadziło go do całkowitego upadku, ale gdyby nie ta droga do upadku, być może nigdy nie upamiętałby się. Jego doświadczenia zyciowe spowodowały pradziwe poszukiwania i odnalezienie prawdziwej wartości.

    Kolejnym przykładem może byc autor psalmu 30, pewny siebie mówi nie zachwieję się nigdy, a za chwilę był śmiertelnie chory i skomlał do Boga o ratunek, czy było to wołanie do drzewa – nie, czy było to wołanie do zwierzęcia, posągu, chmurki na niebie – nie. Ale z głębi swego jestestwa wołał do Boga, swojego stworzyciela – ratuj!

    Bóg przyszedł z pomocą, a on napisał psalm, ot co spotkanie z Odwiecznym przynosi radość, daje poczucie tozsamości, któej zapewne zagubionemu człowiekowi brakuje. Tak więc poszukujmy śladów Boga wszędzie, bo są one widoczne dla tych , którzy ich szukają. A gdy znajdziemy, wtedy wiemy, że to jest ta najcenniejsza perła i najcenniejszy skarb, którego nie pozwolimy nikomu odebrać.

    Dedykuję poszukującym pieśń z Psalmu 30 – http://www.youtube.com/watch?v=h64opCwLZCw&feature=PlayList&p=32EEA38F1EAF6391&index=0&playnext=1

    oraz – http://www.youtube.com/watch?v=ulKysx8c9gY

    Pozdrawiam serdecznie

     
    Odpowiedz
  16. ahasver

    Synteza a eklektyzm.

    Szukajmy raczej zagrożeń w obrębie NA, natomiast nie skreślajmy tego zjawiska. Jest fenomenem kultury i walka z nim przyczyni się najwyżej do wzmożonej kontrreakcji i negacji światopoglądów tradycyjnych. Przede wszystkim powinniśmy akcentować rozróżnienie metody syntetycznej i eklektycznej.

    Pierwsza prowadzi do porzucenia nadmiernej symboliki i zawierzenia transcendencji. W jej odkrywaniu pomagają wszelkie intuicje zawarte w największych religiach świata. Wymagają ogromnej koncentracji, dużego wysiłku intelektualnego i duchowych rewolucji prowadzących często do ekstazy. Metodę taką cechuje nieśpieszność namysłu, ponieważ każde znaczenie zawarte w religijnych imperatywach cechuje interkontekstualność wymagajaca namysłu nad całością. To właśnie stanowi meritum różnicy pomiędzy syntezą i eklektyzmem. Ten ostatni prowadzi do nagromadzenia symboli wyrwanych ze swojego kontekstu. Koncentracja na ich rzekomym podobieństwie prowadzi do zasłonięcia pola semantycznego, którego definiowanie umożliwia precyzja i zgodność w doborze treści. "Wyrwanie" z takiego pola usuwa duchową głębie i proponuje pozostanie na poziomie religijnego ekwiwalentu pod postacią symbolicznego fetyszu. I to właśnie stanowi zagrożenie ze strony NA. Samo zjawisko jest jak rzeka – można nią spławić drzewo, czerpać z niej wodę, ale można też utonąć. Tak czy owak Nowa Era staje się, nadchodzi. Przewidział ją Fryderyk Nietzsche. Jesus is coming back. Kiedyś musi dojść do wielkiej duchowej rewolucji. Pierwszym symptomem był Woodstock 69. Reszta należy do nas.   

    Swoją drogą – cóż złego w ekologii? Za beskidzkie lasy i wilki byłbym w stanie dać się pochlastać i nie jest to żaden fanatyzm, tylko bezgraniczna miłość do przestrzeni i przyrody – stworzenia Bożego. Proszę zwrócić uwagę na norweską szkołę ekozofii T, profesora Arne Naessa, bardzo racjonalną i naukową, pozbawioną spirytualistycznych zapędów i jakiejkolwiek ezoteryki, a propagowaną jako nurt tzw. głębokiej ekologii, w którym podkreśla się tożsamość ludzkiego corpus z magnificencją natury. Moja praca doktorska w dużej mierze porusza zagadnienia głębokiej ekologii w aspektach przeżycia estetycznego związanego m.in. z doświadczeniem przyrody i jej zniewalającego piękna. Czy to New Age? Tak, jak najbardziej, jest to element NA. Nowa Era – jeśli nie pozwolimy na jej nadejście i sami się do tego nie przyczynimy, to cały ten padół łez, wojny, przemocy, chorej polityki, zniszczenia środowiska naturalnego, fanatyzmów mieszających się z prowadzącymi do współczesnego, cywilizowanego niewolnictwa formami agresywnego kapitalizmu, po prostu szlag trafi i Edenu nie będzie.

      http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2128,article,2669

     

     
    Odpowiedz
  17. aharonia

    NEW AGE a Kabała

     

    "Świat jest pełen
    potężnych świateł i tajemnic, ale człowiek zakrywa je swoją małą dłonią"


    Malchut (hebr. ?????, królestwo) – dziesiąta i ostatnia
    sefira kabalistycznego Drzewia Życia oznaczająca materię, bądź obecność Boga w
    świecie materialnym (Szechina).

     

    A mnie ciągnie to prawdziwej Kabały…a nie do New Age

    Ciągnie mnie do tego by widzieć w Malchut dziesiątą i
    ostatnią sefirę Kabalistycznego Drzewa życia oznaczającego materię , bądź
    obecność Boga w świecie materialnym (Szechina)

     

    Oczywistym jest że bez Biblijnych podstawa można pobłądzić i
    pójść za Bajkami wierząc w coś jak w opowieści Tolkiena.

     

    Więc zamiast do New Age ciągnie mnie do Szechiny która nie
    prowadzi do zanegowania, lecz pogłębienia Objawienia strzeżonego przez
    ortodoksyjny judaizm.

    Pewien Rabin powiedział kiedyś że "Nie chce mieć ściany
    pomiędzy swoimi  oczami a świętą
    Torą"

    I ja również pragnę widzieć w świecie który mnie otacza
    przejawianie się Bożej obecności.

    Boska rzeczywistość jest przed człowiekiem ukryta.
    „Oknami", przez które można ją zobaczyć, są właśnie święte pisma i język
    hebrajski. Dlatego jedną z najważniejszych dróg poznawania Boga była dla
    mistyków żydowskich Tora. Kabalistom nie wystarczało jednak czytanie i
    rozumienie Biblii zgodne z ortodoksyjną wykładnią. Pragnęli docierać do
    głębszego sensu Objawienia. W zależności od sposobu lektury wyróżniali kilka
    modeli wyjaśniania Biblii. Pierwszym jest pszat, czyli odczytywanie tekstu w
    sposób dosłowny, literalny, drugim ramez, pozwalający na wyjaśnianie danego
    fragmentu za pomocą pewnych alegorii i przypowieści. Z kolei darasz tworzą przypowieści
    homiletyczno-rabiniczne. Sens badanych słów jest tłumaczony za pomocą
    przypowieści rabinów. Ostatnia brama do
    odkrycia Świętej Księgi to sod – poznanie mistyczne, zgłębianie ukrytego sensu
    biblijnych opowieści. W tym właśnie specjalizowali się kabaliści.

     


     

    „Wydaje mi się, że Szechina  nie jest dla Ciebie jasna. Posłuchaj więc tej melodii, a nauczę cię, jak
    połączyć się z Bogiem"… Zaczął nucić jakąś melodię bez słów…

    To była pieśń Tory, o wierze w Boga, o pragnieniu Pana i miłości do Niego. „Teraz rozumiem, czego chcesz mnie nauczyć – zawołał starzec. – Poczułem ogromną chęć zjednoczenia z Bogiem"



    A teraz posłucha j

     

    Obrazuje to jedna z pięknych opowieści.

     

     Tora
    jest w niej porównywana do pięknej dziewczyny ukrytej w jednej z komnat zamku.
    Regularnie odwiedza ją tam zakochany mężczyzna. Na początku kobieta ukrywa się
    za zamkniętymi drzwiami i pokazuje mu się tylko na mgnienie oka. Kiedy ten nie
    ustaje w staraniach, by ją poznać, pozwala mu coraz bardziej się do siebie
    zbliżać. Mężczyzna zostaje nagrodzony za wytrwałość uczuciem ukochanej. Tak
    samo wyróżnienie spotyka gorliwego kabalistę: Tora wyjawia mu wszystkie
    zapisane w niej od wieków tajemnice.



    Skorzystałem z
    poniższego tekstu 

    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/list_01_2010_kabala.html


    Poniżej obrazek do opowieści z powyżej 🙂



    Pa………..



     


     
    Odpowiedz
  18. Kazimierz

    Arturze

    Pięknie napisałeś, ale oprócz ST i kabały jest Objawienie Nowego Przymierza, wyobraź sobie teraz, że to wszystko, co było obiecane w ST, to wszystko co było zapowiedzią stało się!

    W Chrystusie jesteś kapłańskim królem, jestes posadzony na okręgach niebiańskich, przeniesiony zostałeś ze świata ciemności do cudownej światłości. Bóg jako dobry Ojciec posadził ciebie na swoich kolanach i czule szepcze – kocham cię synu. Czyż nie jest to wspaniałe?

    KJ

     
    Odpowiedz
  19. aharonia

    KAZIMIERZ

     http://nowy.tezeusz.pl/node/201207/talk.html

    Dziękuję za przypomnienie. 

    Dzięuję Ci Kazimierzu za przypomnienie tego co dla Nas uczynił Syn Boży. 

    Kaziu ja Tobie dziękuję za te słowa które do mnie napisałeś. 

    Zapewne to co mi napisałeś jest udziałem również Twojego życia i życia Tych wszystkich którzy  się piszą na Tezeuszu. Zapewne jest to słowo które również przeżywają Ci którzy już tu nie piszą a być może chcili by abyś do nich napisał … Naprzykład Halinka Halst. Czy ktoś o niej pomyślał? Dlaczego nie pisze…?

    Dla mnie Tezeusz to nie tylko towarzystwo wzajemnej adoracji ale chciałbym by był miejscem w którym spotykam osobę żywą. Bo jeśli słowo Boże zbudowane z literek ożywia ludzkie pragnienia i wyobrażenia o Tym który żyje to czyż nasze słowa, choć pisane przez ludzi są bez wartości? Czy  nasze słowa pisane w internecie są bez życia? Czy za słowem Twoim nie stoi Kazimierz ale również ten który w Kazimierzu mieszka?

    Jeśli więc żyje w Tobie duch tego który zbawia to spotkanie z Tobą jest jakby spotkaniem z kimś kto nosi w sobie obecność Boga samego…

    Zapewne więcej jest Aniołów takich jak Ty…Takich nosicieli Bożego słowa…którzy odrodzili się przez obecność bożą która daje życie prawdziwe. Życie ponad ciałem i krwią a jednak w ciele i krwi. 

     

    Więc ja pamietam ludzi. Pamiętam tych którzy odeszli a którzy do mnie pisali. 

    Dla mnie "Tezeusz" to coś więcej niż  "Deon". To coś więcej niż internetowy dom rekolekcyjny E-dr, a to dlatego że tu spotykam się z ludźmi którzy nie zabijają inności ale starają się tą inność zrozumieć ..

    Przez to podejście z miłością można wiele zrozumieć…

    Ktoś mówi na forum że Chrześcijanie są tacy czasami srodzy no …

    http://openforum.tezeusz.pl/openforum/forum_entry.php?id=12476&page=0&category=all&order=time

    i serce mi się kraja jak to słyszę… Chce mi się wtedy krzyczeć jak dziecko że to nie prawda że mój Tata jest zbrodniarzem !!!!!

    Bo jeśli Bóg jest moim Ojcem to ja tego ojca będę bronił za wszelką cenę przed porównywaniem Go do 

    Zbrodniarzy. 

    Myślę że jeśli mój dziadek w Oświęcimiu miałby możliwość ukręcić kark "Hitleryzmowi" to by to zrobił ze    zmrożonym okiem a cały boży świat uznał by to za wolę bożą i dar niebios. 

     

     

     

    "Jeśli ludzie nie zmienią się pisząc w internecie to zamienią to miejsce  w wielkie bagno nieprawdy"

    AHARON 

     

    Newijim Acharonim czyli ?

     

     
    Odpowiedz
  20. straus07

    Internet juz jest bagnem klamstwa, z malymi wyspami prawdy.

    Jest bowiem przegladem dzialalnosci ludzkiej. Tyle tylko, ze do tych wysp prawdy, latwiej doplynac, dzieki systemowi naprawde dobrej nawigacji. Autor blogu "Zbawienie" pisze mniej wiecej tak/; "wrzucam jakis temat w przeszukiwarke i po chwili czytam na ten temat rozne stanowiska. Porownuje to ze soba, analizuje i wyciagam wnioski, tak ze po paru tygodniach wiem na dany temat wszystko." Co nie znaczy ze ten bloger w swoim zbiorze doktryn ani razu sie nie pomylil. Kazdy bowiem patrzy na to co czyta przez pryzmat wlasnych doswiadczen, szczesliwych lub nie. Powinnismy sie cieszyc ta wolnoscia w internecie ile  tylko mozemy bo moze sie kiedys zkonczyc.

    ZIBIEMU odpowiadam: bo chce byc pozniej niz Pan aresztowany. A poza tym nie jestem zupelnie incognito i ktos kto sie postara odnajdzie mnie. Chodzi o to aby nie odnalazl mnie za szybko ktos, komu tak naprawde nie na tym zalezy.

    W kontekscie bierzacej dyskusji chcial bym wspomniec o najbardziej zadziwiajacym klamstwie, ktore trzyma sie mocno juz ponad 1500 lat! Co gorsza, w rozprzestrzenianiu tego klamstwa prym wiodly niektore koscioly z KRK na czele. Brzmi ono:

    "Zydzi nie przyjeli Jezusa jako mesjasza".

    Dzieki Bogu za Biblie Swieta ktora mowi mi ze Zydzi:

    – rozpoznali,

    – przyjeli,

    – i trwaja bezustannie w wierze w Jezusa jako Masjasza izraelskiego.

    Aby sie o tym przekonac wystarczy raz przeczytac Ewangelie, Dzieje apostolskie i fragmenty listow Pawla ktore mowia o stosunku Zydow do  Jezusa.

    Aby zaoszczedzic w tym watku miejsca pragne skierowac Was do dyskusji jaka na ten temat juz odbywalem z niejaka Fasola tu:

    http://lutownica.blox.pl/2007/08/CHRZEST.html

    Paradoksalnie wiec, te koscioly, ktore to glosily – a nawet ze Zydzi zamordowali Jezusa – zamiast dokonywac misji ewangelizacji Zydow, zamykali im droge do prawdy. Doszlo do tego, ze gdy wiesza sie plakat o ewangelizacji typu: "Przyjdz na spotkanie z Bogiem. Bedzie gloszona dobra nowina o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Po nabazenstwie beda modlitwy o chorych i ty mozesz byc tez uzdrowiony." – to Zyd widzac to mysli: "Hmm, brzmi niezle ale to nie dla mnie. Zydzi przeciez odrzucili Jeszua". I nie przychodzi. Dlaczego? Bo go oklamano, ze Zydzi nie uznali Jezusa za mesjasza.

    Jesli mi odpowiesz ze Pawel pisal ze nie przyjeli go, to ci odpowiem pozostalymi fragmentami Pisma i slowami tegoz Pawla, ktory mowil "coz z tego ze niektorzy go nie przyjeli?" Nie wiem jak slowo NIEKTORZY zamienilo sie u niektorych w slowo PRAWIE WSZYSCY. Ale nawet PRAWIE  czyni jednak wielka roznice. A potem u niektorych zamienilo sie w slowo WSZYSCY. Taka jest historia tego klamstwa.

    Ewangelia i Jeszua jest jak najbardziej dla Zydow!

    Ukzyzowanie Jezusa jest spiskiem jednej tylko kliki politycznej, ktora popierala kaplanow kolaborantow, ustanowionych przez rzymian a nie wedlug zasad Mojzesza. Glosowanie Jezus czy Barabasz nie odbywalo sie nad Jordanem gdzie sie ludzie chrzcili tylko pod palacem Pilata gdzie mieli dostep glownie ludzie z tej wlasnie kolaboranckiej kliki, a przyzwoity czlowiek tam nawet sie nie zblizal. Przypomina mi sie "sobor powszechny" w Nicei gdzie zostali zaproszeni tylko dobrze wyselekcjonowani duchowni, glownie z okolic stolicy imperium Konstantynopola a gdy mimo to nie bylo jeszcze jednosci to dwoch biskupow co glosowali inaczej poprostu wyprowadzono i jeszcze raz zaglosowano uzyskujac jednoglosnosc – rzekome swiadectwo obecnosci Ducha Swietego. Co za fersa. A tam pod palacem Pilata bylo zapewne wiecej niz dwoch uczciwych ale ich zakrzyczano. Stare metody politykow z pod ciemnej gwiazdy.

    Dlatego dzis ani Zyd ani nie Zyd, nie musi juz aby poznac znaczenie Pism, siegac do takich atrap poznania jak Kabala, Talmud Jerozolimski /nie mylic z babilonskim/, itp komentarze.

    Prawda jest w Jezusie jak Juszczak slusznie zauwazyl.

    On teraz jest w niebie, ale pojawia sie wszedzie tam gdzie sie go wzywa. Mozna sprawdzic. Jesli ktos to zrobi na powaznie przekona sie. Na codzien jednak korzystamy z tego co Jezus obiecal w Ew. Jana r 14-16 – Duch Swiety wprowadza nas we wszelka prawde. No powiedzmy we wszelka potrzebna nam w danej chwili prawde. Pamietajmy, ze pewnych rzeczy nie musimy wiedziec aby byc szczesliwymi i zbawionymi. Lepiej nawet abysmy pewnych rzeczy nie wiedzieli. Niektore sa nawet zakryte przez Boga z Jamu wiadomych celow. Wiec napewno slusznie. Zbytnia ciekawosc prowadzi w zla strone. To co Duch Swiety objawia wystarcza calkowicie.

    Idzmy i powiedzmy Zydom prawde! Jeszua jest ich mesjaszem i Zydzi go rozpoznali i przyjeli juz dawno. Przeciez to podobno madry narod a tymczasem ich Hasydzi i inni gorliwi przywodcy od 2000 tysiecy lat daja sie oszukiwac i manipulowac przez dawno wymarle zdradzieckie stronnictwo ktore nawet nie ma chyba dzisiejszego odpowiednika.

     
    Odpowiedz
  21. aharonia

    Halina

    A no widzisz Kaziu ja nie wiem dlaczego a boję się do niej napisać więc może Ty napisz i spytaj jak się czuje?

    Jeśli tego nie zrobisz to może ktoś do niej napisze …jak nie znasz maila to ja znam.

    Pozdrawiam Cię Kaziu .

    Twój brat Artur  

     

    Ps

    widzisz Kaziu 

    ja się boję rozkręcić bo później mi jest się trudno zatrzymać ale jak się rozkręcę to mnie niesie…  🙂 

    a czasami po prostu nie czas na to by "latać" by mówić ale by milczeć….

    zobacz też to 

    http://nowy.tezeusz.pl/node/201210/talk.html#comment-519918

    Pa

     

    Pieśń dla Hallinki jeśli słyszy…

    http://www.youtube.com/watch?v=91YhTgwWvKk&feature=related

     

     
    Odpowiedz
  22. zibik

    Uprawnienie, czy ułomność?…..

    A propo nie tylko internetu – zdarza mi się czasami zaglądnąć, do wielkich portali i nie razi mnie dominująca w nich głupota, czy ignorancja, a nawet prostactwo, bezczelność, chamstwo piszących publicznie, zwykle tylko komentujących.

    To, co wg. mnie jednak zasługuje na szczególną uwagę to fakt, że ktoś tych młodych ludzi ponoć wykształconych i inteligentnych, zwyke z wielkich miast, w jakimś ważnym momencie ich życia zdradził i opuścił. Albo go nigdy nie było.
    Dlatego nie tylko wypisują głupoty – mają, do tego prawo, ale czynią to bez świadomości, że je piszą, a to już nie uprawnienie, ale ułomność.

    Cytuję : Porownuje to ze soba, analizuje i wyciagam wnioski, tak ze po paru tygodniach wiem na dany temat wszystko. – to chyba nieprawda, a napewno przesada?….

    Gratuluję Panu z powodu poczucia humoru, lecz czynione utrudnienia w ustalaniu naszych danych osobowych, a nawet preferencji, czy intencji w przypadku aktywnego uczestnictwa w dyskusji –  wydają się zbędne, a dla dociekliwych bez znaczenia.

    Sz.Panie to nie kłamstwo, że : "Zydzi nie przyjeli Jezusa jako mesjasza". a tym bardziej kłamstwo ponoć zadziwiające, lecz absurd. Nie wiem skąd Pan wyciągnął, tego "królika"  – chyba nie z rękawa?…..

     Proszę skupić się i uważnie to przeczytać : "Aby sie o tym przekonac wystarczy raz przeczytac Ewangelie, Dzieje apostolskie i fragmenty listow Pawla ktore mowia o stosunku Zydow do  Jezusa." i ewentualnie zastanowić się, oraz powstrzymać się, od takich zapewnień, aby nie kompromitować się publicznie.

    Ponadto dobrze jest najpierw zapytać się innych, najlepiej mądrzejszych i bardziej doświadczonych, ile trzeba studiować, medytować, rozważać etc. Pismo Święte – Słowo Boże, aby cokolwiek właściwie poznać, zrozumieć i przyjąć.

    Szczęść Boże !

     

     

     
    Odpowiedz
  23. straus07

    Panie Zibiku!

    W odpowiedzi na Pana ostatni wpis odpowiadam:

    niech Pan jeszcze raz przeczyta moj wpis na temat Zydow i Jezusa, tylko tym razem uwaznie.

    Nastepnie prosze przeczytac linkowana przezemnie dyskusje bo nie widze potrzeby aby w tym watku ta sprawe omawiac, zwlaszcza ze juz wykonalem na ten temat troche roboty.

     

     
    Odpowiedz
  24. straus07

    LINKI dla pilnych.

    W kontekscie dyskusji bierzacej. Jesli ktos by chcial sie cos wiecej dowiedziec na temat nauk tzw. Ruchu Wiary , przesylam link:

    mewauk.blog.onet.pl/T-L-Osborn-Dobre-Zycie-Warszaw,2,ID335064114,n

     

    Adla Pana Zibika, aby sie nie powtarzac i nie zajmowac tu za duzo miejsca tym razem juz chyba aktywny link :

    lutownica.blox.pl/2007/08/CHRZEST.html

    Proponuja zaczac czytac od nastepujacego wpisu obywatelki Fassola:

    2007/08/27 19:49:57

    Jeżeli Żydzi w Chrystusie nie rozpoznali Mesjasza, którego zapowiadaly Pisma, to czy rzeczywiście są autorytetami w sprawie kanoniczności ksiąg ST?

    Szczesc Boze!

    07

     
    Odpowiedz
  25. Kazimierz

    strausie

    Skoro nie chcesz podac swojego imienia, to chyba tak trzeba do ciebie pisac.

    Widze, z powyzszch , że z chrześcijanina stajesz się krytykiem kaznodzieji, to bardzo przykre, bo pokazuje jedynie pychę i brak pokory. Tak , ja wiem najlepiej, wszyscy inni to matoły i zwodziciele, oj nie ładnie, nie ładnie. Twoje pojmowanie wiary, może byc inne niz kazdego innego , równiez kazdy może się mylic włącznie z toba.

    Osborn, to sędziwy człowiek, o ile jeszcze zyje, bo nie wiem, przeszedł swoje zycie i zostawił tysiące dzieci duchowych, miał wpływ na miliony ludzi – pozytywny, sędziwy mąż Bozy, ale trzeba go opluc, bo ty inaczej to widzisz, to ty jesteś lepszy. Napisz prosze ile tysięcy ludzi przyprowadziłes do Jezusa, ile milionów ludzi nauczałes i wzbudzałeś w nich wiarę, umacniałes itp. Będę czekał na odpowiedź.

    A tak na marginesie , cóż powiesz o błogosławieństwie finansowym w kontekście II Kor. 9:6-15, szczególnie werset 11 – ubogaceni we wszystko, mając wszystkiego pod dostatkiem 8 w. – cóż za ewangelia sukcesu – oh ten Paweł!

    http://www.radiopielgrzym.pl/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=32&Itemid=55

     
    Odpowiedz
  26. zibik

    Czy istnienie różnych wiar jest możliwe i racjonalne?

    Panie Kazimierzu !

    Wiara to pewność i przekonanie !

    Zakłamywanie (przeinaczanie) pojęć – oto prawdziwy problem, a raczej współczesny sposób medialnej – totalnej manipulacji i dezinformacji.

    Przecież jest tylko jedna wiara, owszem mniejsza lub większa – niezłomna, ewentualnie brak wiary (beznadzieja). 

    Najlepiej zdefiniowana jest w liście do Hebrajczyków (11,1) – to pewność tego, czego się spodziewamy, i przekonanie o tym, czego nie widzimy.

    A więc nie rozumiem, jak można z pozycji znawcy Pisma Świętego, także nauczyciela, głosiciela Słowa Bożego, świadomie relatywizować pojęcie wiary i odpowiedzialnie rozpowszechniać, takie sugestie :

    Twoje pojmowanie wiary, może byc inne niz kazdego innego , równiez kazdy może się mylic włącznie z toba.

    Właściwe pojmowanie wiary zapewnia : wnikliwe i sukcesywne poznawanie, rozważanie i systematyczne medytowanie Pisma Świętego, a nie jedynie czytanie, bądź  intencjonalne wertowanie i szukanie potrzebnych fragmentów.

     

     
    Odpowiedz
  27. ahasver

    Ortodoksja i Sztuka.

    Coś w tym jest, co Zibik pisze. Ale należy rozróżnić ortodoksję dwóch płaszczyzn semantycznych: 1) Ortodoksję społeczną, zamykającą się na Mesjasza, którego sensem jest nadchodzenie i 2) Ortodoksję mistyczną, czyli oświecony pogląd na samo pojmowanie i doznawanie wiary jako stanu, do którego doprowadzić może a) zgłębianie tradycji Wielkich Religii, dzięki którym spotęgowana zostanie różnorodność doznań epifanijnych, b) unikanie dążenia do jednorodności wyrazów wiary, c) synteza, która oznacza świadomy wybór najistotniejszych elementów religii z akcentem na purystyczne ich pojmowanie bez barier interpretacyjnych, nastawiona na analizę własnej egzystencji i egzystancji zwanej Tym Światem, d) Poświęcenie WSZYSTKIEGO Tamtemu Światu poprzez dokonywanie w mentalności takiej syntezy-analizy traktującej Religię jako Sztukę.

    _______________________________________________________ 

     

     
    Odpowiedz
  28. Kazimierz

    Panie Zbigniewie.

    Panie Zbigniewie, zgadza się, że najlepszą definicją na okreslenie wiary w kontekście chrześcijańskim jest definicja z listru do Hebrajczyków – jest pewnością tego czego się spodziwamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy – i to jest prawda. 

    Jednak słowo wiara ma jeszcze różne konoptacje, jest używana w kontekście różności wiar – buddyzm, islam, judaizm, chrześcijaństwo itp. 

    Słowo wiara jest używane – również przez Jezusa w kontekście mocy danej wiary, lub też jej posiadania lub nie – "gdzież jest wasza wiara" , "gdyście mieli wiarę jak ziarnko gorczyczne"  i wiele innych przykłądów. Wiara w ujęciu chrześcijańskim jest czynna, jest wzrastająca lub słabnąca. Nie może być statyczna, bo wówczas nie jest wiarą lecz skrótem, lub schematem. Wiara w Boga  , jest wiarą w żywą istotę, a wiara w Boga, który żyje we mnie jest chodzeniem w wierze i wzrastaniem w poznanie Boga i wzmacnianiem wiary, jak również ze względu na poznanie wzrastaniem w poznaniu  i poznawaniu Boga, ze względu na wzrastającą wiarę. A więc tak poznanie, jak i wiara są są współpracujące.

    W kontekście natomiast mojej wypowiedzi wobec strausa, określiłem wiarę jako właśnie tę, która musi wzrasatć, rozwijać się i poznawać Boga. Poznawanie Boga, to też poznawanie Jego działania tak w sobie samym (i dawanie Jemu prawa do tego) działania w Kościele, wspólnocie lokalnej, jak i też w świecie. W takim ujęciu straus stanął na bardzo wątłym gruncie, jako osoba oceniająca, a wręcz krytykująca uznanego męża Bożego, w moim przekonaniu jest to akt bardzo arogancki i z Bogiem niewiele, o ile wogóle mający coś wspólnego. Promowanie ponadto swoich poglądów – nie zweryfikowanych, a nawet nieweryfikowalnych ( ze względu na właściwość portalu Tezeusz – katolicki w dużej mierze) jest aktem zwanym nader złym w moim przekonaniu. 

    Zapewne Panu, jak i wielu czytelnikom nazwisko Osborn nic nie mówi, dlatego też strausie, jeśli czytasz tę moją wypowiedź, zachęcam cię abyś swoje opinie zamieściłw środowisku, które zna nauczania Osborna, zna być może jego samego i tam myślę, że twoje wypowiedzi nie będa miały znamion plotkarstwa.

    Póki co pozdrawiam KJ 

     
    Odpowiedz
  29. straus07

    Kazimierzu!

    Jestem zdegustowany. Coz to za personalny atak na moja osobe?! Za co?!

    Za to, ze podalem link do mojej pracy sprzed 10 lat na temat jednej z postaci Ruchu Wiary, ktorego sprawe poruszylem tu jako nurt podobny do New Age? Czy moze za to co na jego temat napisalem? Czy moze za to, ze w ogole mam jakiekolwiek poglady???

    Bo co? Nie wolno?  I czemu wlasciwie zawdzieczam tak niemerytoryczna i emocjonalna krytyke?

    Piszesz bowiem:

    "Widze, z powyzszch , że z chrześcijanina stajesz się krytykiem kaznodzieji, to bardzo przykre, bo pokazuje jedynie pychę i brak pokory. Tak , ja wiem najlepiej, wszyscy inni to matoły i zwodziciele, oj nie ładnie, nie ładnie."

    W tych dwoch zdaniach popelniles caly szereg bledow i nierzetelnosci.

    Nie masz prawa wypowiadac sie tak jak bys mnie dobrze znal i zbadal, bo mnie nie znasz i nie zbadales. Ocenienie mnie tak na podstawie odkrycia tylko tego ze moje poglady o jakims czlowieku nie pokrywaja sie z Twoimi jest ublizajace i mnie i rozumowi.

    I Ty mienisz sie pastorem? Chrzescijaninem? Reprezentantem jakiegos srodowiska? Powaznym pracownikiem i kandydatem na doktora?

    Jesli moj tekst o "kaznodziei" jest sprzed 10-ciu lat to moze z krytyka kaznodziejow stalem sie przez ten czas chrzescijaninem. Gratuluje przenikliwosci.

    To co napisalem nie pokazuje mojej pychy ani braku pokory bo niby jak?  Czesto obrzucasz ludzi takimi epitetami najgorszego kalibru bez udowodnienia?

    Nie powiedzialem ze uwazam wszystkich oprocz mnie za matolow i zwodzicieli – a Ty wlozyles to w moje usta.

    Oj, nie ladnie, nie ladnie.

    Dalej piszesz:

    "Osborn, to sędziwy człowiek, o ile jeszcze zyje, bo nie wiem, przeszedł swoje zycie i zostawił tysiące dzieci duchowych, miał wpływ na miliony ludzi – pozytywny, sędziwy mąż Bozy, ale trzeba go opluc, bo ty inaczej to widzisz, to ty jesteś lepszy."

    Sa inne zdania: Dostalem dwa listy od pewnego czlowieka z poludnia Polski. Pierwszy napisal do mnie po przeczytaniu 10 lat temu tego samego co Ty tekstu o Osbornie i mocno mnie w nim skrytykowal. Bylo to tuz przed krucjata Osborna w Polsce. Potem po krucjacie napisal do mnie drugi list mniej wiecej tej tresci:

    "Przepraszam cie bracie, ze w poprzednim liscie tak na ciebie naskoczylem ale myslalem, ze twoje przestrogi sa przesadzone. Jednak widzac teraz jakie spustoszenie wywolal przyjazd Osborna w zborach na poludniu Polski widze ze to ty jednak miales racje".

    Co wywolal przyjazd Osborna? Spustoszenie a nie zbudowanie. Ty jako pastor polski nie wiedziales o tym? To po co sa te wasze zamkniete zjazdy dla pastorow?

    Dalej piszesz:

    "Napisz prosze ile tysięcy ludzi przyprowadziłes do Jezusa, ile milionów ludzi nauczałes i wzbudzałeś w nich wiarę, umacniałes itp. Będę czekał na odpowiedź."

    A niby po co mial bym cos takiego pisac. Ten watek nie jest o mojej biografii.

    A jesli juz to stawiam teze ze wiecej niz Ty.

    Byly takie dwa miesiace kiedy moje swiadectwo /ktorym Zibik byl gleboko poruszony / uslyszalo wiecej niz 2000 osob. A to tylko dwa miesiace z mojej 25-cio letniej sluzby.

    A poza tym co to za miernik wielkosci i co to wlasciwie za konkurs?

    Dalej piszesz:

    "cóż powiesz o błogosławieństwie finansowym w kontekście II Kor. 9:6-15, szczególnie werset 11 – ubogaceni we wszystko, mając wszystkiego pod dostatkiem 8 w. – cóż za ewangelia sukcesu – oh ten Paweł!"

    Zawsze cieszylem sie obfitoscia blogoslawienstw ktore sa tu wspominane odkad zawierzylem Jezusowi. Wiec z moja wiara wedlug Osborna i Hagina jest wszystko OK, nieprawdaz? Zaiste to chyba inni raczej maja cos nie tak w swojej wierze. Chwala Bogu za wylanie na mnie tych obfitych blogoslawienstw! Mialem zazwyczaj nieco ponizej sredniej krajowaj ale zawsze duzo powyzej sredniej swiatowej. Czyz mozna sobie wymarzyc wieksze blogoslawienstwo?

    Ale dlaczego wlasciwie cytujesz ten akurat werset w kontekscie Osborna? I jeszcze dowcipkujesz niepotrzebnie "oh ten Pawel"?

    Czysbys smial sugerowac, ze nauka sw. Pawla byla w czymkolwiek podobna do nauczania T.L. Osborna? Gdyby tak bylo, to musialbym Ci wprost powiedziec, ze to klamstwo!

    Pawel nieco wczesnie pisal o Macedonczykach – opisujac ich sytuacje materialna – "skrajne ich ubostwo". Innymi razy pisal "umiem znosic dostatek, umiem i glod cierpiec". On cierpial czasem nie tylko ubostwo ale i byl przewlekle chory. Jak to sie ma do twierdzen Ruchu Wiary ze "kto prawidlowo wierzy ten jest zawsze zdrowy i bogaty" ?!

    W nastepnym wpisie /do Zibika/ piszesz:

    "W takim ujęciu straus stanął na bardzo wątłym gruncie, jako osoba oceniająca, a wręcz krytykująca uznanego męża Bożego, w moim przekonaniu jest to akt bardzo arogancki i z Bogiem niewiele, o ile w ogóle mający coś wspólnego. Promowanie ponadto swoich poglądów – nie zweryfikowanych, a nawet nieweryfikowalnych ( ze względu na właściwość portalu Tezeusz – katolicki w dużej mierze) jest aktem zwanym nader złym w moim przekonaniu."

    Po pierwsze w mojej dosc powaznej i rzetelnej pracy o ksiazce Osborna pt. "Dobre zycie" podalem bibliografie z jakiej korzystalem i podalem cytaty autorytetow chrzescijanskich, ktorzy nauki i postepowanie Osborna oceniaja tak samo jak ja, wiec nie jest to tylko promocja moich pogladow.

    Moja prace o Osbornie inni pastorzy ocenili pozytywnie. Nie tylko Ty jestes pastorem. Ocenilo ja pozytywnie takze wielu dojrzalych, madrych i wyksztalconych teologicznie chrzescijan. Jest to potwierdzone listami z roznych czesci Polski jakie dostawalem. A przed ostateczna redakcja z takimi wlasnie ludzmi sie konsultowalem.

    Nie szczedzisz mi slow gigantycznej krytyki ale za co? Za to ze jak twierdzisz "skrytykowalem uznanego meza Bozego"? Dlaczego taki akt uwazasz za "nie majacy nic wspolnego z Bogiem"? A czyz sw. Pawel wlasnie tak nie postepowal? On smialo zganil Apostala Piotra za jego dwulicowosc w sprawie kontaktow z poganami i bojazliwosc w stosunku do Zydow ktorzy takich kontaktow nie akceptowali. Pawel w swoim liscie mowi "jawnie mu sie sprzeciwilem". W ten sposob dal nam przyklad jak reagowac na bledy "uznanego Meza Bozego". Ty Kazimierzu uwazasz ze powinno sie robic inaczej? Ze nie wolno takiego skrytykowac gdy grzeszy lub glupstwa gada? To Ty chyba reprezentujesz poglady sredniowiecznego episkopatu Rzymsko Katolickiego?!

    Tak! Nawet jakbym skrytykowal "uznanego meza Bozego" to nie mialbym grzechu.

    Jednak Osborn taka osoba nie jest. Jak UDOWODNILEM  w swoim opracowaniu o jego ksiazce "Dobre zycie" jest glosicielem blednych nauk! Jest niebezpiecznym zwodzicielem, bo robi to notorycznie, mimo wielu napomnien i bez pokuty.

    Stoje na mocnym gruncie. Biblii i faktow.

    Osborna nie oplulem – jak blednie twierdzisz o mnie – chociaz moglem to fizycznie zrobic, bo bylem na spotkaniu z nim w Warszawia. Nie bylo tam zadnego "stosu kul" porzuconych przez uzdrowionych ludzi jak pisze sie na obwolutach ksiazek Osborna reklamujacych jego krucjaty ani tysiecy nawroconych.

    Moja MERYTORYCZNA krytyka nie jest zadnym opluwaniem. Piszac ze go opluwam popelniasz wielkie naduzycie!

    PODSUMOWUJAC:

    Twoje Kazimierzu oceny mojej osoby nie sa sprawiedliwe a wypowiedzi na temat moich tekstow nie merytoryczne. Posluchaj opinii BARTOSZA w sprawie rzetelnosci metod  w badaniu pewnych zjawisk i faktow. I szybko to zrob bo jesli sie prawidlowych metod nie nauczysz to Twoj doktorat moze byc nawet zagrozony.

    NA ZAKONCZENIE:

    Zadziwiac moze jak moglo dojsc do takiej emocjonalnej napasci na mnie ze strony chrzescijanskiego pastora.

    Innych oczywiscie, bo raczej nie mnie. Znam bowiem ten ton od dawna.

    Pobrzmiewa mi to wpisami na moim glownym blogu. Tam ludzie "pluja na mnie piana" zawsze wtedy kiedy moje kompetentne dowodzenie blednosci nauk Ruchu Wiary dotyka ich do zywego bo sami holduja tym naukom. Kazimierzu, czy ty tez holdujesz tym naukom, czy tylko tolerujesz je?

    JESLI WIDZISZ ZLO W NEW AGE TO DLACZEGO BRONISZ RUCHU WIARY?

    Moze ty sam utozsamiasz sie z tym co oni glosza?

    W takim razie zgodnie z pouczeniem mojego dawnego duszpasterza powinienam Cie "raz napomniec i zostawic".

    Wiecej na Twoj temat nie bede sie tu rozpisywac bo to nie rozmownica prywatna. Ale jasli tylko zdolam zdobyc namiar na Ciebie to napisze Ci osobiste najpierw napomnienie jak uczy Pismo.

    W NASZYCH DYSKUSJACH TUTAJ ZDERZA SIE chec uszanowania pogladow, wierzen, religii i poszukiwan innych z troska o czystosc nauczania w Kosciele. Walke o cztstosc przekazu prawdy "raz swietym podanej" nakazal nam sw. Pawel.

    Jesli sie okaze, ze Ty Kazimierzu, jestes haginowcem, to jeszcze raz Cie napomne, tylko tym razem publicznie, a potem zaczne Cie traktowac jako czlowieka innej religii z okazywaniem nalezytego w takich wypadkach szacunku.

    Tyle o tym

    07

     
    Odpowiedz
  30. zibik

    Absurd, czy kłamstwo?….

    Sz.Panie …….

    Mam wrażenie, że zaistniało między nami zwykłe nieporozumienie.

    Proszę zauważyć, że staram się pisać i czytać teksty uważnie, co prawdopodobnie niekórzy mają mi za złe, dlatego w poprzednim wpisie odniosłem się, jedynie do dwóch spraw.

    Tj.moim zdaniem absurdalnego uogólnienia, a jeżeli kłamliwego stwierdzenia, to i tendencyjnego, oraz prostackiego i nie przekonywującego : „Żydzi nie przyjęli……:, co jak Pan również zauważa, precyzyjnie, poprawnie, prawdziwie i właściwie ujmuje  św. Paweł dodając słowo „niektórzy”…..

    A druga rzecz dotyczyła, wg mnie niezbyt szczęśliwego Pana sformułowania : „wystarczy raz przeczytać”, może było by lepiej – wystarczy skupić się (pomodlić) i raz uważnie przeczytać……

    Często bywam świadkiem, jak ludzie zamiast czytać w skupieniu wybrany tekst, bezwiednie albo odruchowo (nerwowo) wertują strony gazety, bądź czasopisma albo zadawalają się czytanien tytułów, czy tylko oglądaniem kolorowych obrazków.

    Dziękuję za obszerny, lecz taktowny, stosowny i pouczający tekst adresowany chyba również, do innych osób, traktujących adwersarzy podobnie, jak Pan Kazimierz.

     

     
    Odpowiedz
  31. Kazimierz

    strausie

    Strausie, zapędziłes się, to co piszesz jest raczej wyrazem wielkiego krzyku urażonej dumy. Cóż to mi osobiście wiele mówi.

    Jeśli chodzi o twoje pogróżki o jakims napominaniu, to napominaj sobie ile chcesz we wspólnocie w której jesteś, o ile jesteś.

    Skoro 10 lat temu ten tekst pisałeś i sugerujesz, że mogły nastąpic zmiany w twoim pojmowaniu tej sprawy, to nielogicznym jest odwoływanie się do tego tekstu, no chyba, że chciałeś się nium pochwalić. Piszesz na portalu katolickim o pastorach protestanckich – dlaczego? Zabrakło ci pola na portalach ewangelikalnych? Przeciez wątpię, aby ktokolwiek tu, oprócz mnie znał Osborna – w moim przekonaniu to plotkarstwo. To tak jakbym na forum zielonoświątkowym wypowiadał się o nauczaniu jakiegoś biskupa katolickiego – którego nikt nie zna  – napisałbym jakieś opracowanie, jak ty to zrobiłeś – nieweryfikowalne przez czytających, bo kto chciałby wgłębiać się w nauczanie tegoż biskupa – nie widzisz w tym swoich błędów?

    Ruch wiary poruszany przez ciebie, traktuje jak kazde inne zjawisko w kościele i on jest, jak wiele innych. Piszesz, że mienię się pastorem, nie nie mienię się – jestem nim i nie ty mnie powołałeś, ale mężowie Boży i tobie nic do tego. Podobnie też mój doktorat nie powinien ciebie interesowac, to nie twoja sprawa, ale jak widac lubisz zajmować się nie swoimi sprawami. Nie musisz mnie pouczac o metodologii prowadzenie badań naukowych to sprawa pomiędzy mną moim profesorem i uczelnią.

    Ja na ciebie nie napadam, ale ci zwracam uwagę, że najgorsze co zrobiłeś, powtórzę to jeszcze raz, że wyrażasz się negatywnie o ewangelikalnym pastorze (Osbornie) w środowisku, które nie jest w stanie zweryfikowac twoich poglądów, czyli jednym słowem plotkujesz . Jeśli już mówisz o naukowych badaniach, czy naukowym podejściu do sprawy to powinieneś podac tak pozytywne opinie, jak i negatywne, takimi prawami kieduje się nauka. Przedstawiasz wahlarz poglądów, dopiero na koniec możesz coś swojego napisać i  to jedynie jako delikatna sugestia, a twoje pisanie,  niestety z naukowymi metodami nie ma za wiele wspólnego.

    Wyjezdżam na tydzień w góry  i nie chciałby się dalej z toba przekomazac, bo widze żeś człek zacietrzewiony i nie liczysz się z nikim, to niedobre. Pisz lepiej blogi i dziel się swoją wiarę zamiast wchodzić w bezproduktywne przepychanki, czy tez smarowanie negatywne o pastorach.

    KJ

     

     
    Odpowiedz
  32. zibik

    Chcieć to za mało !

    Drogi Arturze !

    Bóg Trójjedyny powierzył Tobie ponadprzeciętne talenty i uzdolnienia. Wspaniale, że owe biblijne talenty nie trwonisz, lecz pomnażasz i pragniesz, możesz dzielić się nimi, aż z tak wieloma bliźnimi (siostrami i braćmi).

    Mam nadzieję, że będziesz nas czytelników "Tezeusza" długo ubogacał, zdumiewał, zachwycał i uszczęśliwiał – tym, co otrzymujesz, od Niego.

    W obecnej sytuacji, kiedy w UE mury i granice są likwidowane. Prawdziwą, lecz smutną wydaje się konstatacja, że : „Nie ma fizycznych ścian, ale granice pomiędzy pomieszczeniami są zaznaczane w działaniach aktorów Tezeusza.”  

    Natomiast optymistyczne jest to, że :”Piosenki na scenie Tezeusza płyną na ogół z określonego źródła: gramofonu serca……”

    Bardziej skompikowaną sprawą chyba jest słuchanie muzyki duchowej, wg mnie chcieć, a nawet pragnąć to za mało……

    W tym przypadku owszem konieczna i potrzebna jest nasza dobra wola, a nawet czasami determinacja i konsekwencja, oraz objawienie, światłość, łaska Ducha – nieustająca modlitwa, wiara i nadzieja, o wsparcie i pomoc Boga Trójjedynego.

    Módlmy się również o to…..

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  33. straus07

    Kazimierzu!

    Znowu popelniasz nierzetelnosc. Dlatego musze zdementowac informacje jakie podales.

    Przede wszystkim T.L. Osborn nie jest pastorem ewangelikalnym!

    Prosze nie obrazac ewangelikalnych pastorow!

    Tradycja "Ewangelicals" powstala z ruchu, ktory postanowil byc bardziej biblijny od katolikow, luteran i kalwinow. Jego podstawowe zalozenia to:

    – Biblia i tylko Biblia jest wyznacznikiem w sprawach doktryn i postepowania.

    – Nauczamy wszystkiego czego naucza Biblia nic nie pomijajac i nic nie dodajac.

    – Proroctwa sa testowane przez Biblie.

    – Co Biblia mowi – mowimy, o czym Biblia milczy – milczymy.

    Jak wykazalem w swym opracowaniu T.L. Osborn nie spelnie powyzszych kryteriow bo naucza niezgodnie z Biblia, celowo deformujac fragmenty i nie slyszalem zeby jakis ewangelikalny kosciol w Polsce go uznawal. Wiem na pewno ze nie uznaja go Baptysci, Zielonoswiatkowcy i Kosciol Zborow Chrystusowych.

    Nie sugerowalem, ze w moim pojmowaniu "tej sprawy" zaszly ostatnio jakies zmiany – zle zrozumiales.

    PLOTKARSTWO? A  jak rozumiesz to slowo? Bo wedlug mnie to wypowiadanie niwprawdziwych informacji, celowo, lub powtarzanie nie sprawdzonych, przewaznie w niecnym, egoistycznym celu. Wiec w tych naszych wypowiedziach kto plotkuje? Ba to co napisalem o Osbornie jest zgodne z prawda. A to co Ty napisales i wciaz piszesz o mnie, nie. I ja sie nie zamierzam tu z Toba droczyc. Zwada ustanie wtedy kiedy przestaniesz wypowiadac o mnie i innych takie rzeczy ktore trzeba sprostowac. Wiec na przyszlosc prosze Cie zastanow sie zanim cos o kims powiesz.

    PISZESZ:

    "Ruch wiary poruszany przez ciebie, traktuje jak kazde inne zjawisko w kościele i on jest, jak wiele innych."

    To znaczy jak? Jaki on jest? Pozytywny? Negatywny?

    Nie rob unikow. Ja zadalem Ci konkretne pytanie, a Ty mi nie odpowiedziales.

    PISZESZ:

    "nie ty mnie powołałeś, ale mężowie Boży i tobie nic do tego."

    Dzieki ze to powiedziales. "Liczy sie pierwsz odpowiedz".  Moze sie po prostu przejezyczyles… Nie chce z Ciebie w takim razie szydzic. Jest to jednak baaaaaardzo zastanawiajace. Jak moglo dojsc do tak dziecinnego bledu. Dziecko nawet wie ze aby objac funkcje duszpasterza w kosciele trzeba byc powolanym przez Boga a nie przez ludzi. Rozwaz czy nie minales sie w takim razie z powolaniem.

    PISZESZ:

    "a twoje pisanie,  niestety z naukowymi metodami nie ma za wiele wspólnego."

    Nie niestety tylko na szczescie. Nie mam ambicji pracownika naukowego. W tym co robie obowiazuje mnie zas stosowanie metod biblijnych przed wszystkimi innymi. I tak to robie.

    Nie uwazam w sytuacji obecnej za sluszne, segregowac chrzescijan na niekatolikow i katolikow. Wszystkie koscioly stoja przed tymi samymi zagrozeniami i wielu wierzacych sie juz nauczylo kto jest wrogiem a kto nie. Mi osobiscie blizsze sa poglady katolikow niz wielu kosciolow niekatolickich.

    A pisze tu dlatego ze uznalem strone "Tezeusz" za dobra.

    Zycze wypoczynku i rozeznania jakich spraw warto bronic a jakich nie.

    PS. Pisalem Ci zebys sie zwracal do mnie 07 a nie strausie, nie pamietasz?

    z powazaniem

    07

     
    Odpowiedz
  34. straus07

    Kazimierzu!

    Znowu popelniasz nierzetelnosc. Dlatego musze zdementowac informacje jakie podales.

    Przede wszystkim T.L. Osborn nie jest pastorem ewangelikalnym!

    Prosze nie obrazac ewangelikalnych pastorow!

    Tradycja "Ewangelicals" powstala z ruchu, ktory postanowil byc bardziej biblijny od katolikow, luteran i kalwinow. Jego podstawowe zalozenia to:

    – Biblia i tylko Biblia jest wyznacznikiem w sprawach doktryn i postepowania.

    – Nauczamy wszystkiego czego naucza Biblia nic nie pomijajac i nic nie dodajac.

    – Proroctwa sa testowane przez Biblie.

    – Co Biblia mowi – mowimy, o czym Biblia milczy – milczymy.

    Jak wykazalem w swym opracowaniu T.L. Osborn nie spelnie powyzszych kryteriow bo naucza niezgodnie z Biblia, celowo deformujac fragmenty i nie slyszalem zeby jakis ewangelikalny kosciol w Polsce go uznawal. Wiem na pewno ze nie uznaja go Baptysci, Zielonoswiatkowcy i Kosciol Zborow Chrystusowych.

    Nie sugerowalem, ze w moim pojmowaniu "tej sprawy" zaszly ostatnio jakies zmiany – zle zrozumiales.

    PLOTKARSTWO? A  jak rozumiesz to slowo? Bo wedlug mnie to wypowiadanie niwprawdziwych informacji, celowo, lub powtarzanie nie sprawdzonych, przewaznie w niecnym, egoistycznym celu. Wiec w tych naszych wypowiedziach kto plotkuje? Ba to co napisalem o Osbornie jest zgodne z prawda. A to co Ty napisales i wciaz piszesz o mnie, nie. I ja sie nie zamierzam tu z Toba droczyc. Zwada ustanie wtedy kiedy przestaniesz wypowiadac o mnie i innych takie rzeczy ktore trzeba sprostowac. Wiec na przyszlosc prosze Cie zastanow sie zanim cos o kims powiesz.

    PISZESZ:

    "Ruch wiary poruszany przez ciebie, traktuje jak kazde inne zjawisko w kościele i on jest, jak wiele innych."

    To znaczy jak? Jaki on jest? Pozytywny? Negatywny?

    Nie rob unikow. Ja zadalem Ci konkretne pytanie, a Ty mi nie odpowiedziales.

    PISZESZ:

    "nie ty mnie powołałeś, ale mężowie Boży i tobie nic do tego."

    Dzieki ze to powiedziales. "Liczy sie pierwsz odpowiedz".  Moze sie po prostu przejezyczyles… Nie chce z Ciebie w takim razie szydzic. Jest to jednak baaaaaardzo zastanawiajace. Jak moglo dojsc do tak dziecinnego bledu. Dziecko nawet wie ze aby objac funkcje duszpasterza w kosciele trzeba byc powolanym przez Boga a nie przez ludzi. Rozwaz czy nie minales sie w takim razie z powolaniem.

    PISZESZ:

    "a twoje pisanie,  niestety z naukowymi metodami nie ma za wiele wspólnego."

    Nie niestety tylko na szczescie. Nie mam ambicji pracownika naukowego. W tym co robie obowiazuje mnie zas stosowanie metod biblijnych przed wszystkimi innymi. I tak to robie.

    Nie uwazam w sytuacji obecnej za sluszne, segregowac chrzescijan na niekatolikow i katolikow. Wszystkie koscioly stoja przed tymi samymi zagrozeniami i wielu wierzacych sie juz nauczylo kto jest wrogiem a kto nie. Mi osobiscie blizsze sa poglady katolikow niz wielu kosciolow niekatolickich.

    A pisze tu dlatego ze uznalem strone "Tezeusz" za dobra.

    Zycze wypoczynku i rozeznania jakich spraw warto bronic a jakich nie.

    PS. Pisalem Ci zebys sie zwracal do mnie 07 a nie strausie, nie pamietasz?

    z powazaniem

    07

     
    Odpowiedz
  35. straus07

    Panie Zbigniewie!

    Przyznaje ze chcialem byc prowokujacy, ale do myslenia, a nie do odpowiadania sloganami. Chodzi o moje tezy o Zydach.

    Szanuje Pana coraz bardziej i mam nadzieje ze Pan moje tezy na powaznie przemysli. Bo naprawde duza niecnote popelnialismy dotad powtarzajac slogany i zabobony. Ten temat jest godny oddzielnego potraktowania, ale chyba powinnismy zrobic to na FORUM. Sprobuje czy mi sie uda to zrobic. Na razie zapytuje czy Pan chcial by ze mna wlasnie na forum przeprowadzic w tej sprawie siarczysta dyskusje.

    Natomiast w tym watku proponuje abysmy omowili na ila grozne moze byc New Age.

    W jednym z wpisow porownalem NA do Babel. Czy NA zechce siegnac po wladze nad swiatem?

    Czy po przejeciu wladzy zaprowadzi terror?

    Interesujace sa ksiazki Perretiego "Wladcy ciemnosci", "Kaplani manipulacji" i inne. Sprobuje podac do nich linki. Interesujace jest tez to co ludzie pisza na blogach o swiatowej konspiracji, ktora zakulisowo juz w duzej mierze rzadzi swiatem i ma ponoc zamiar przechwycic cala wladze. Czy NA to bujajacy w oblokach marzyciele /jak i Lenon, Mc Cartney/, czy partnerzy spiskowcow?

    uszanowanie

    07

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code