Izolatka

Jak może skończyć się przygoda człowieka z nieprzebaczeniem?

Cóż to wogóle jest nieprzebaczenie? W kogo uderza? Czy przebaczyc, znaczy zaufać?

Zapewne często zadajemy sobie takie pytania. Ludzie ranią nas czy to świadomie, czy nieświadomie. Boli nas, nabieramy dystansu do danego człowieka , czy grupy osób, bo boimy się, ze może się powtórzyć, bo boimy się konfronatacji w celu wyjaśnienia spornej kwestii.

Jaką rolę pełni czas w procesie przebaczania? Czym dłużej tym lepiej, czy gorzej? Czy do decyzji przebaczenia mamy dojrzeć, czy możemy prosić o nie natychmiast, kiedy zdamy sobie sprawę z konsekwencji swojego działania?

Znalazłem na facebook-u słowa przytoczone przez Tezeusza – Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi. (prymas Stefan Wyszyński) – głęboka prawda, chociaż można i należy z nią polemizować.

No ale spróbujmy odpowiedzieć na zadane pytania – co dzieje się, gdy człowiek żyje w nieprzebaczeniu  – Pan Jezus uczył swoich uczniów, że mają przebaczać siedem razy po siedemdziesiąt – czyli –  zawsze. Oto Boża zasada. Być człowiekiem, który chodzi w przebaczeniu, aby jak to pisze autor listu do Hebrajczyków – Hebr. 12.14-15 – "Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana. Bacząc żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej, żeby jakiś gorzki korzeń, rosnący w górę, nie wyrządził szkody i żeby przezeń nie pokalało się wielu"

Gorzki korzeń, jest tu przyrównany do życia w nieprzebaczeniu – do życia bez pokoju z innymi. Cóż się dzieje, kiedy nie stosujemy Bożej zasady, niechaj nie zachodzi słońce nad gniewem waszym? Pozwalamy, temu dziwnemu korzeniowi, który zamiast w dół, rośnie w górę zawładnąć swoimi emocjami, decyzjami, drogami życiowymi. A nawet wymusza na nas swoje postawy, mimikę twarzy, kiedy spotykamy osobę, która nas skrzywdziła.

Och jakie miny widziałem, zwłaszcza krzywdzicieli, którzy nie mogli mi np. przebaczyć, czasami nawet nie wiem czego. Chyba najdobitniejsze sytuacje dotyczą starej zasady, jeśli chcesz stracić przyjaciela, to pożycz mu pieniądze….. Co prawda Biblia mówi o tym aby być hojnym, aby pożyczać, aby nie być skąpcem. No ale ludzie z "tego świata" tego nie rozumieją i zdażyło się, że pewna osoba pożyczyła na ważną rzecz sporą kwotę ode mnie i nie oddała, cóż Biblijnie rzecz ujmując, pożyczajcie nie spodziewając się zwrotu i staramy się z żoną tak robic, aby nie mieć wobec takiej, czy innej osoby żalu. Ale co się stało, kiedy spotkałem na ulicy tę osobę, o mało co sobie głowy nie wykręciła, tak ją ode mnie odwróciła. Zastanowiłem się, cóż ja ci osobo, takiego złego zrobiłem, że tak ode mnie głowę odwracasz i nie chcesz mnie znać. Niezrozumiała sytuacja, ale jak głęboko w jej sercu musi być – no właśnie co?……

Nieprzebaczenie głównie uderza w nieprzebaczającego, gdyż osoba, do której żywi urazę, może nawet nie wiedzieć  o tym, albo juz dawno zapomniała o incydencie. Natomiast, ów korzeń goryczy toczy nieprzebaczającego. Jednego dnia po zajęciach, jedna kobieta mówi mi, jak mam przebaczyć swojej siostrze? Zadziwiony zapytałem, cóż ona takiego zrobiła, że nie może pani jej wybaczyc? Ona przeszła do Świdków Jehowy. …………………Co mam powiedzieć – mają przecież obie po ponad 40 lat… musi pani jej dać wolność w jej wyborach życiowych, nie ma innej drogi. Uff, taka prozaiczna prawda, a na ile lat skłóciła siostry.

Dlaczego nieprzebaczamy? Bo chcemy, aby było tak jak ja chcę? Bo chcemy, aby nikt nie łamał utartych norm? Bo chcemy, aby większośc ludzi była podoba do nas?

Czy przebaczyć znaczy zaufać?

Zapewne nie, kiedyś kiedy się nawracałem do Pana czytałem bardzo ciekawą broszurę o przebaczeniu. Tam ojciec gwałcił swoją córkę, kiedy dorosła nawróciła się do Pana i miała wielki problem, jak wybaczyć ojcu, jak go błogosławić, wszak Pan uczy właśnie tego, a ona chciała być posłuszna. Jej doradca wyjaśnił jej, że czym innym jest przebaczenie, do którego jesteśmy zobligowani, a czym innym jest zaufanie, na które trzeba sobie zapracować. Kiedy to zrozumiała była w stanie wybaczyć ojcu, po tym jak mu o tym powidziała ojciec otworzył się i wyznał jej winy, prosił o przebaczenie, pokutował. Nawrócił się do Pana całym sercem, jednym słowem  córka otworzyła mu drzwi do wieczności.

Czy warto czekać z przebaczeniem –  nie, nie warto trzeba działać szybko, im szybciej, tym lepiej.

W kontekście przebaczenia i przyjęcia przebaczenia trudno zgodzić się z kard. Wyszyńskim, czy jestem zawsze odpowiedzialny, za to jakie uczucia wzbudzam u innych?  Czasami zapewne tak, ale ja nie wiem co rodzi się w głowie drugiego człowieka, ja nie wiem, jakie on ma uprzedzenia wobec takich ludzi jak ja. Nie wiem, jak zareaguje na informacje o mnie, oj nie wiem. I tym bardziej nie mogę być odpowiedzialny, za uczucia, jakie budzę w kimś innym, bo wówczas nie mógłbym np. wogóle sie wypowiadać, bo zawsze są tacy, którzy oponują. Natomiast na pewno muszę być osoba pełną empatii.

 Cóż więc z tym przebaczaniem i nieprzebaczaniem – Bądźmy ludźmi, którzy niosą pokój i przebaczenie, chociaż nie zawsze musimy szybko ufać krzywdzicielowi, czasami musi sobie zapracować na nasze zaufanie. Jeżeli nie przebaczamy, umieszczamy się sami w izolatce , gdyż coraz bardziej tracimy realizm życia.

www.youtube.com/watch

Kazik J.

 

 

 

Komentarze

  1. Malgorzata

    Złamane serca i wrogowie

    Kazimierzu!

    Po raz pierwszy spotkałam się ze spostrzeżeniem, że jesteśmy odpowiedzialni za swoje uczucia, gdy jeden z moich znajomych odmówił wystąpienia w charakterze osoby towarzyszącej na jakimś przyjęciu. Motywował to następująco: "Nie chcę dziewczynie, z którą miałbym pójść, robić nadziei". Po prostu kobiety nie interesowały go, a znał subtelność kobiecych uczuć i pragnień.

    I zupełnie inna historia. Pan X i pan Y konkurowali ze sobą w biznesie. Pan Y odnosił większe sukcesy, co spowodowało wrogie zachowania ze strony pana X. Pan Y wiedział, że pan X rozpowiada o nim brzydkie plotki, donosi do urzędów itp., a mimo to przyjmował go u siebie w domu. Zapytałam, dlaczego. Usłyszałam wtedy, że wrogowi też trzeba pozwolić, niech sobie pożyje, a nawet dać mu pewną dawkę informacji, żeby sam nie wymyślił jeszcze gorszych rzeczy.

    Piszę dość obrazowo o tych przypadkach, aby pokazać, że działając, wchodzą w określone relacje, wywołujemy siłą rzeczy pozytywne i negatywne uczucia. I nie zgadzam się z Tobą, Kazimierzu, że tak bardzo trudno przewidzieć, co zrodzi się w głowie i w sercu drugiego człowieka. Mądrość życiowa polega według mnie właśnie na tym, aby umieć przewidywać ludzkie reakcje, a nawet nimi kierować. Aby nie zachwycać się, że ktoś nas może polubić, ani nie przerażać, że ktoś inny znienawidzi. 

    Piszesz, że nie mógłbyś się wypowiadać, bo zawsze są tacy, którzy oponują. Głoszący prawdę i broniący jej zwykle mają wielu wrogów. Jezus jest tutaj najlepszym przykładem. Ważne, by ludzkiej sympatii oraz iluzji pokoju nie cenić sobie wyżej niż prawdy. 

    A co do przebaczania w kontekście odpowiedzialności za uczucia innych: bardzo istotne wydaje mi się, co napisałeś, że przebaczenie i odzyskanie zaufania to różne sprawy. Mogę zrozumieć motywy czyjegoś postępowania, mogę nie czuć chęci odwetu ani nawet smutku na myśl o krzywdzie, mogę wreszcie dojść do takiego etapu, gdy czuję się współwinna choćby dlatego, że pozwalałam się krzywdzić – ale to nie znaczy, że mogę odzyskać zaufanie do krzywdziciela i na przykład podjąć z nim na nowo współpracę, jeżeli nie dał dowodów, że jego postępowanie zmieniło się na lepsze.

    Pozdrawiam serdecznie

    M.F.

     
    Odpowiedz
  2. jadwiga

    całkowicie sie z Toba zgadzam

     Przede wszystkim w zakresie ze nie jestesmy odpowiedzialni za uczucia jakie rodzimy w drugim człowieku. No bo rzeczywiscie – skad moge wiedziec co dany człowiek czuje? Moze nienawidziec kobiet inzynierów? Moze. Moze nienawidziec kobiet bez makijazu ? Moze. Moze nienawidziec kobiet noszacych sportowe spodnie a nie sukienki? Moze. Wreszcie nawet w kwestii zachowania – intonacji głosu, gestów, mimiki – moge tej osobie przypominac osobe która go bolesnie skrzywdziła. Nie, nie jestem w stanie przewidziec jakie uczucia ma do mnie – bez wzgledu na moje zachowanie czy cokolwiek innego. Te jego odczucia – sa problemem tego człowieka – a nie moim. To on powinien sie zastanowic dlaczego takie a nie inne cechy wywołuja u niego złośc – ja nigdy tego sie nie domyslę.

     

    Podobnie przebaczenie. Tak krzywdziciel winien przede wszystkim zasłuzyc na zaufanie. Przebaczenie to cos zupełnie innego niz zaufanie.

     

    Dlaczego nieprzebaczamy? Ja nie mam takich problemów – owszem przebaczam, ale nie chcac byc dalej krzywdzona raczej nie kontunuuje znajomosci. Po co ładowac sie w nastepną krzywde i przebaczenie?

    Sadze ze ci którzy maja trudnosci w przebaczaniu – rzeczywiscie tak jak piszesz -chca aby było tak jak oni chca i dlatego daza do rewanzu w krzywdzie. A wiec trzeba uswiadomic sobie ze gdy dazymy do tego aby "nasze było na wierzchu" – krzywdzimy samych siebie.

     
    Odpowiedz
  3. Kazimierz

    Małgorzato

    Dziekuję Ci za wpis i słuszne spostrzeżenia. Oczywiście jest też tak jak piszesz. We wielu sytuacjach, możemy przewidzieć jakie reakcje wywołamy w drugim człowieku, czy też grupie ludzi.

    "Kamień rzucony w góre spada na tego, który go rzucił", "Kto dołki kopie, sam w nie wpada" i tym podobne mądrości z Księgi Salomona, uczą nas, że jesteśmy we wielu przypadkach odpowiedzialni, za uczucia jekie wzbudzamy u innych.

    Mi jednak chodziło bardziej o kwestię emblematowania, z tych czy innych względów. Kiedy z powodu skóry, kraju pochodzenia, religii, którą wyznaję, rodzaju muzyki, który słucham itp. jestem szufladkowany i traktowany "z góry". I w tym kontekście, nie moge byc odpowiedzialny za czyjeś uczycia, które wzbudzam, gdyż jest to kwestia uprzedzeń, antysemityzmu, ksenofobii, czy innych "chorych" postaw ludzkich. Nie moge się zgodzić, żeby myśleć  o wszystkich Indianach, jako tych, którzy noszą pióropusze i powinni żyć w rezerwatach, nie mogę się zgodzić, że wszyscy lekarze, to łapówkarze, nie mogę się zgodzić, że wszyscy Polacy, to katolicy (i takimi powinni być), nie moge się zgodzić, że wszyscy starsi ludzie mają rację, a młodzi jej nie mają. I wtakim rozumieniu wzbudzania emocji, nie jesteśmy odpowiedzialni, za to co kto może przeżywać z naszego powodu.

    Często bywa tak, że młode kobiety wzbudzają zazdrość u starszych, o urodę, o powodzenie, o wiek – ale czy jest to świadome i zamierzone – może czasami tak, ale…..  Często bywają też taki przypadki, o których pisze Jadwiga, oj często.

    Zapewne w słowach kardynała jest wiele prawdy, ale sami wiemy, jak trudno, choćby w portalu Tezeusz uniknąć emblematowania, sztampowania, wsadzania do jednego worka, swojego worka ludzi, którzy mają prawo do wolności i jej wyrażania w określonych ramach. Jakie emocje wzbudzają dyskusje "emblematorów" z osobami, które się wyłamują z ramek i szufladek.

    Gdybyśmy byli odpowidzialni za uczucia, które wzbudzamy u innych zawsze, wówczas inności nie byłoby, gdyż, mało jest osób, które cenią sobie "inność", różnorodność, pluralizm itp. Człowiek w większości przypadków, jest istotą  komformistyczną i chciałby tak wszystkich do jednego worka. Kiedys Jadwiga podała link do filmiku animowanego o szafkach z szufladkami, bardzo dobry obraz, wykorzystuje go w moich szkoleniach, który właśnie traktuje o tym.

    http://www.youtube.com/watch?v=zpifAxFgcwA

    Pozdrawiam serdecznie Kazik

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code