Zbroja Boża – sandały by być gotowym do…

 

 

EF. 6.  (11) Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi.

(12) Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich.

(13) Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego, ostać się.

(14) Stójcie tedy, opasawszy biodra swoje prawdą, przywdziawszy pancerz sprawiedliwości

(15) i obuwszy nogi, by być gotowymi do zwiastowania ewangelii pokoju,

(16) a przede wszystkim, weźcie tarczę wiary, którą będziecie mogli zgasić wszystkie ogniste pociski złego;

(17) weźcie też przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boże.

(18) W każdej modlitwie i prośbie zanoście o każdym czasie modły w Duchu i tak czuwajcie z całą wytrwałością i błaganiem za wszystkich świętych

 
       Caligae – sandały rzymskie
           
          Caligae były obuwiem noszonym przez rzymskich legionistów do centurionów włącznie. Były one formą podkutych sandałów.
Nie okrywały palców, miały grubą, nabijaną gwoździami podeszwę, składającą się z kilku warstw skóry. Sandały przytwierdzano do stóp rzemieniami pokrywającymi podbicie i dolną część nogi. Dodatkowo noszono skórzane lub metalowe cholewki okrywające w całości goleń.
          Stworzone do walki w lato na równinie były lekkie i wygodne. W czasie jednak wypraw w skaliste góry, legioniści nawlekali na nogi ścierki i materiał. Z kolei zimą sandały ocieplano tkaniną lub futrem. Buty były skrojone z uwzględnieniem różnic pomiędzy prawą i lewą stopą, co było w owych czasach nietypowe.
          Od nich pochodzi przydomek cesarza Kaliguli, który jako mały chłopiec przebywał w obozie nad Renem. Tam właśnie ojciec, wódz rzymski Germanik, pokazywał swoim żołnierzom ubranego w dziecinny strój legionisty Kaligulę.
 
 
 
 
 
"OBUWSZY NOGI, BY BYĆ GOTOWYMI DO ZWIASTOWANIA EWANGELII POKOJU"
 
 
Żołnierz w czasach Pawła potrzebował dobrej ochrony stóp. Podobnie współcześni chrześcijanie. Sandały zapewniały swobodny dostęp powietrza, a jednocześnie chroniły stopy przed cierniami, kamieniami i nierównościami podłoża. Zapewniały także stabilne oparcie w walce.
 
Podobnie "ewangelia pokoju", zapewniająca pokój zarówno z Bogiem, jak i z ludźmi, jest skutecznym duchowym "oparciem" i ochroną przed niedogodnościami życiowej drogi. Ewangelia, przyjęta i zastosowana w życiu, chroni nas przed skaleczeniami, sińcami i urazami, które nam zagrażają, nie tylko w walce z szatanem, ale także ze strony ludzi i obiektywnych przeciwności. Kiedy Paweł pisał swoje triumfalne zapewnienie w Rzym. 8,31-39, z pewnością miał na stopach sandały ewangelii!
 
Ewangelia
 
 
  Powinniśmy wyobrazić sobie coś takiego.
 
Jesteśmy w Jeruzalem i jest czas wojen. Nasz król i nasze wojska są daleko od domu walcząc z silnym, groźnym wrogiem. A my czekamy na wiadomość. Biegnie do nas posłaniec z dobrą nowiną, że nasz król pokonał wroga i jest pokój. Pokój na ziemi. Posłaniec dzieli się dobrą nowiną pokoju. Mamy być tacy jak on. Musimy ciągle i nieustannie mówić ludziom o naszym Królu, który pokonał wroga, żebyśmy mogli żyć w pokoju i wolności.
 
  Wojna, w której uczestniczymy, nie jest osobistą wojną pomiędzy tobą i szatanem. Jest to uniwersalna wojna, w której jesteś jednym z żołnierzy. Nie dzielisz się dobrą nowiną tylko dlatego, że to pomaga ci osobiście, żebyś nie został zraniony w tej wojnie. Ale dzielisz się ewangelią, ponieważ tylko poprzez słuchanie ewangelii ludzie mogą zmienić strony w tej bitwie. Dzielimy się ewangelią, żeby jak najwięcej ludzi zostało wybawionych od królestwa szatana. Mówimy o Jezusie, żeby więcej ludzi stało się dziećmi Boga. Mówimy o Jezusie, ponieważ jest on godzien chwały. Pragniemy, żeby cały świat wyznał, że Jezus jest Panem i oddał Mu pokłon. To są rzeczy, które motywują nas do mówienia tej dobrej nowiny
 
Ale wiemy, że też są rzeczy, które motywują nas, aby milczeć. Co powoduje, że milczymy i nie mówimy o Jezusie? Obawa, że stracimy przyjaciela. Obawa, że nie będziemy znali wszystkich odpowiedzi na pytania. Obawa, że ludzie będą myśleć, że jesteśmy nienormalni.
 
 Po pierwsze jesteśmy nienormalni. Normalność w tym świecie jest w Bożych oczach obrzydliwa. Nie mamy wstydzić się tego, że nie zgadzamy się z tym, co jest akceptowane w tym świecie.
 
Po drugie, jest możliwe, że stracisz przyjaciela z powodu ewangelii. Ale wydaje mi się, że zdarza się to nie tak często, jak się tego obawiamy. Nie musimy kłócić się z ludźmi o ewangelię.
„A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, Napominający z łagodnością krnąbrnych, w nadziei, że Bóg przywiedzie ich kiedyś do upamiętania i do poznania prawdy” (2 Tym. 2:24-25) Nie jest to twoja odpowiedzialność, aby spowodować upamiętanie i poznanie prawdy. To jest Boże działanie. Twoją odpowiedzialnością jest, aby napominać z łagodnością, nauczać, cierpliwie znosząc przeciwności.
 
Musimy czuć się wolni, aby mówić ludziom o Jezusie, nie czując odpowiedzialności, aby powodować nowe narodzenie. To nie jest nasza odpowiedzialność.
 
Po trzecie, nie bój się, że nie znasz wszystkich odpowiedzi. Nikt nie zna wszystkich odpowiedzi. Kiedy nie znasz odpowiedzi, powiedz, „Nie wiem tego. Postaram się dowiedzieć i odpowiedzieć za kilka dni.” To, co jest problemem, to kiedy zawsze starasz się odpowiadać, nawet jeżeli nie znasz odpowiedzi.
Teraz mam do ciebie pytanie, czy dzieliłeś się z kimś ewangelią przez ostatni rok? Czy jest to twój zwyczaj, aby mówić ludziom o Jezusie? Jeżeli nie, to musisz prosić Boga o przebaczenie i o moc, aby zacząć wypełniać swoją odpowiednią rolę w tej uniwersalnej wojnie.
 
Po co Ewangelia – ludzi problem
 
 
Problemem wszystkich ludzi jest grzech. A to dlatego, że po pierwsze, wykoślawia on nasze życie – wszystko, co w nas cenne – pragnienia, dążenia, cele, motywacje, ich realizację, nasze więzi. Po drugie, zrywa również więź każdego z nas z Bogiem, którą naturalnie człowiek przed upadkiem w grzech posiadał. Dalej, grzech nie podoba się Bogu i ściąga na nas Jego sąd – zarówno małe, doczesne sądy i kary, jak i ten Ostateczny, którego wyrok zadecyduje o naszym wiecznym potępieniu.

Ze względu na grzech, który spaczył każdą dziedzinę naszego życia, nikt nie zasługuje na to, aby być w niebie. Nikt nie może również wymagać od Boga błogosławieństwa za swoje cnotliwe życie. Bóg nie jest do niczego względem człowieka zobowiązany; nic człowiekowi nie jest winien prócz sprawiedliwego, potępiającego wyroku, ze względu na swoją świętość (oddzielenie od grzechu) i sprawiedliwość.

W związku z tym człowiek rozpaczliwie potrzebuje ratunku (czyli zbawienia) od grzechu i jego skutków; potrzebuje pojednania z Bogiem i nowego życia; jakiegoś sposobu, aby zamiast na wieki doświadczać Bożego gniewu, doświadczać Bożej miłości.

 
Brak nadziei i sił w nas samych
 
 
Własne próby osiągnięcia tego stanu są skazane na niepowodzenie. Nie ma czegoś, co możemy uczynić lub osiągnąć, nie ma stanu, który zyskiwałby grzesznemu człowiekowi aprobatę sprawiedliwego i świętego Boga. Dobrymi uczynkami nie jesteśmy w stanie zapracować na Boże błogosławieństwo lub uniknięcie wiecznej kary; nie jesteśmy również w stanie wymusić na Nim litości, gdyż żadne z naszych „dobrych” zachowań ostatecznie nie zaspokaja Bożych norm dobroci i sprawiedliwości. Człowiek sam więc, poprzez swe działanie i wprowadzane przez siebie w życiu zmiany, nie jest w stanie w jakikolwiek sposób poprawić swojej sytuacji.

Sam zbawić się nie może i musi sobie to dogłębnie uświadomić, aby być gotowym na wołanie o pomoc do Boga.

 
 
Dar Boga dla człowieka
 
 
          Takim właśnie beznadziejnie pogrążonym w zepsuciu grzesznikom Bóg z miłości zesłał własnego Syna, aby przez Niego mogli otrzymać przebaczenie i nowe życie.

Synem tym jest obiecany w Starym Testamencie Mesjasz, czyli Zbawiciel, który stał się ciałem – człowiekiem jak my – aby jako jeden z ludzi złożyć swoje życie na krzyżu jako doskonała ofiara, która zakrywa wszystkie grzechy. Dokonał przez to odkupienia – czyli wziął na siebie winę grzeszników, i przez to zadośćuczynił wymaganiom Bożej sprawiedliwości, których sami inaczej jak przez wieczne potępienie, nie byliby w stanie spełnić.

         
Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Kto wierzy w Niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego (Jana 3:16, 18).
 
 
Konieczność przyjścia do Jezusa
 
 
Do tego Zbawiciela, danego ludziom, należy przyjść. Nie ma innego sposobu na to, aby pojednać się z Bogiem. Bóg dał aż Swego Syna i tylko Swego Syna jako pośrednika między sobą a nami, który obdarza nas zbawieniem i nowym, wiecznym życiem.

Zbawienie Chrystus daje grzesznikom z łaski. I nie inaczej. Oznacza to, że nie można sobie na nie zasłużyć, bo gdyby Bóg dawał je w zamian za zasługi, nie byłoby z łaski, a Pismo uczy, że z łaski właśnie jest. Oznacza to, że zbawienie jest darem Bożym, prezentem, które Bóg daje nie w zamian za dobre uczynki, ale za darmo, właśnie niezasłużenie, każdemu, kto prosi – przychodząc do Niego poprzez Chrystusa.

 
 
W jaki sposób grzesznik przychodzi do Chrystusa
 
 
Upamiętanie to zmiana spojrzenia na życie, Boga i siebie. To uświadomienie sobie tego, że Bóg jest Bogiem, a człowiek jego stworzeniem, które ma w posłuszeństwie chwalić swego Stwórcę i czynić wszystko, czego Bóg od niego zażąda. To więc zmiana nie tylko intelektualna, ale i pragnień; celów; gotowość i otwartość na wszelkie posłuszeństwo. Przemiana z buntownika w lojalnego sługę.

Wiara jest zaufaniem osobie Chrystusa, jako doskonałemu Zbawicielowi; przekonaniem, że On jest wszystkim, czego jako grzesznik potrzebuję. Oznacza więc, że nie próbuję już dalej zyskiwać aprobaty Bożej przez własne uczynki, ale widzę, że dzięki doskonałej ofierze Chrystusa za mnie i Jego wspaniałemu życiu, które Bóg mi przypisuje, On nie gniewa się już na mnie; że jestem na wieki objęty łaską, przebaczeniem i miłością Bożą. Wszystko to tylko z łaski Bożej, tylko w Chrystusie.

Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. (Ef 2:8-9)

 
 
Ewangelia – Dobra Nowina
 
 
          Albowiem nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy, najpierw Żyda, potem Greka.
           Bo usprawiedliwienie Boże w niej bywa objawione z wiary w wiarę, jak napisano: A sprawiedliwy z wiary żyć będzie Rz. 1. 16-17
          Prowadźcie wśród pogan życie nienaganne, aby ci, którzy was obmawiają jako złoczyńców, przypatrując się dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia. 1 Piotr 2.12
          (15) Lecz Chrystusa Pana poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej, (16) lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem. Miejcie sumienie czyste, aby ci, którzy zniesławiają dobre chrześcijańskie życie wasze, zostali zawstydzeni, że was spotwarzali. 1 Piotr 3. 15-16
 
Tak więc zawsze bądźmy obuci w sandały do głoszenia Ewangelii, nie zdejmujmy ich pod byle pozorem, ale nieśmy Boże życie.
 
Przykład sprzed lat, przemienionego miasta Ewangelią –
 
 
 
 
 
 
 
.
 
 

Komentarz

  1. misjonarz

    “Pragniemy, żeby cały

    "Pragniemy, żeby cały świat wyznał, że Jezus jest Panem i oddał Mu pokłon. To są rzeczy, które motywują nas do mówienia tej dobrej nowiny"

    To nie jest "do końca prawda".  Zły duch też potrafi powiedzieć "Jezus jest moim Panem". Tak samo potrafi się "uniżyć" wobec Jezusa.

    Natomiast zupełnie inaczej wygląda sprawa z tym: "każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele jest z Boga".

    Kiedyś zrobiłem takie eksperyment. Chciałem wybadać osobę, która zajmuje się tzw. "miękkim New Age". To była osoba, która kiedyś należała do KK, ale zbutnowała się i obecnie uważa, że "każda religia jest zła".

    Tak więc trochę ją prowokowałem i zapytałem, czy wypowie słowa: "Jezus jest moim Panem".  Powiedziała – "bez zająknięcia". Trochę mnie to zdziwiło – no i drążyłem dalej – powiedziała również "Jezus Chrystus przyszedł w ciele". To też powiedziała – no i co ? – ona jest z Boga ? Ciekawa sprawa, że po wypowiedzeniu tych "drugich słów", zareagowała nagle "dosyć gwałtownie". Polegało to na – "obrażeniu Najświętszego sakramentu", ponieważ osoba ta porównała ofiarę mszy św. – do pogańskich rytuałów, gdzie były składane ofiary z dzieci.

    Ok. – pytanie – co tu było "nie tak" ? Gdzie w tych sprzecznościach jest istota sprawy ? Co działo się w sercu tej osoby przy tych moich "badaniach" ? Ja domyślam się co się tutaj działo, ale sprawę zachowam dla siebie.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code