Trzeciej drogi nie ma

komentarz  niedzielny

Pwt 11,18.26–28 Ps 31 Rz 3,21–25a.28 Mt 7,21–27

Ustami Mojżesza Bóg przypomina nam o możliwości naszego wyboru. Możemy wybrać „błogosławieństwo”, albo „przekleństwo” (por. Pwt 11). Wybór jest bardzo konkretny: albo jedno albo drugie. Trzeciej drogi nie ma

Patrząc na rzeczywistość, jak i na naszą ludzką naturę, wydaje się, że mało, kiedy człowiek tego wyboru dokonuje w pełni świadomie. Któż o zdrowych zmysłach wybrałby dla siebie „przekleństwo”? Owszem może znalazłby się taki, który zrezygnowałby z owego „błogosławieństwa”, ale ściągnąć na siebie, z własnej woli i wyboru przekleństwo? To zrezygnowanie z „błogosławieństwa”, także bliższe jest niewiedzy i naszej ludzkiej naiwności niż świadomej decyzji. Bóg, bowiem chce nam dać „błogosławieństwo”, czyli nic innego jak „szczęście”, a ze szczęścia już tak łatwo rezygnować nie chcemy. Naiwność nasza polega na tym, że wydaje nam się, iż szczęście możemy zbudować sobie obok tego ewangelicznego błogosławieństwa. Tak po swojemu. Inaczej niż w prawie, łatwiej, lżej, przyjemniej. A wybór jest przecież pomiędzy: albo jednym, albo drugim, „błogosławieństwem”, lub „przekleństwem”. Trzeciej drogi nie ma.

Chrystus uwidacznia dramat naszych wyborów przedstawiając nam dwie ludzkie postawy. Tych, którzy „Słowa słuchają i wypełniają” i tych, którzy „Słowa słuchają i nie wypełniają”(Mt 7). Można było by zapytać, gdzie są Ci, którzy Słowa nie usłyszeli? Czyżby oni byli usprawiedliwieni? Wszak przecież nie byli w stanie wypełnić czegoś, o czym nie mieli pojęcia? Chociaż tok tych rozważań dotyczący tej grupy ludzi nie wydaje się nie zasadny, to jednak chyba trzeba te myśli zostawić na boku. Wszak one nas nie dotyczą. W XXI w, w środku europy, w epoce nie tylko druku, ale również Internetu, nie sposób mówić o niezawinionej niewiedzy. Każdy choćby przy odrobinie chęci, nawet nie uznając Chrystusa za Syna Bożego, musiał słyszeć o jego Ewangelii. Każdy przy odrobinie dobrej woli z łatwością może poznać podstawy Jego przesłania. Każdy posługujący się własnym rozumem i inteligencją, może rozpoznać prawo moralne i je wypełniać. Zatem niełatwo było by całkowicie usprawiedliwić własną niewiedzę.

Ci, którzy „Słuchają Słowa Bożego, a nie wypełniają go, podobni są do ludzi, którzy dom swój budują na piasku”(Mt 7). To ludzie, którzy chcieliby zbudować własną „trzecią drogę”. Uznają nawet słuszność moralnego przekazu Ewangelii. Jednak próbują budować szczęście łatwiej, wygodniej, taniej. Już nie na skale, którą jest Chrystus, ale na sobie. Na własnych siłach i pomyśle. Starają się wdrażać „prywatną wizje raju”. Dramat polega na tym, że takiego szczęścia, takiej trzeciej drogi nie ma. Wybieramy, albo „błogosławieństwo”, albo „przekleństwo”. Oczywistym jest, że nieszczęście przekleństwa jest wybierane nie do końca świadomie. Bo przecież pragniemy szczęścia. Podejmujemy wysiłek „budowy domu” tylko, że na kiepskim fundamencie i dlatego „upadek jego jest nie uchronny”.

 Chrystus przestrzega nas, że do tych śmiałych budowniczych „na piasku” nie należą jedynie Ci, którzy świadomie rezygnują z wypełniania trudnych Słów Ewangelii, ale również Ci, którzy wołają do niego „Panie Panie”. A nawet tacy, którzy „prorokują i wyrzucają złe duchy mocą Jego imienia”.

Zatem niebezpieczeństwo dotyczy również nas, którzy przyjęliśmy Chrystusa. Należymy do Jego Kościoła. Żarliwie działamy w Jego imię. A nawet w to imię przemawiamy i Jego mocą czynimy cuda. Może się, bowiem zdarzyć, że w działaniu religijnym bardziej szukamy wizji i woli własnej, niż Bożej. Tak łatwo przecież pomylić biblijne „błogosławieństwo” z własną wygodą i prywatną wizją raju.

Można zadać pytanie: któż, zatem zdoła osiągnąć królestwo niebieskie? Jak „zbudować dom na skale”, skoro pod naszymi nogami wciąż tyle miałkiego piasku, wszak „wszyscy zgrzeszyliśmy” (Rz 3). Potrzebna jest nam wiara, która przyniesie nam usprawiedliwienie (Rz 3). Budujmy naszą wiarę, która jest ufnością, że dostąpimy usprawiedliwienia za darmo, poprzez łaskę, która jest w Chrystusie. (Rz 3)

Nie zwalnia nas to z wysiłku ciągłego wypełniania Słowa Bożego i budowania domu na skale, którą jest Chrystus. Wszak możemy wybrać, albo Jego, albo przekleństwo. Trzeciej drogi niema.

 

Komentarze

  1. Kazimierz

    Arku

    Piszesz – "Ci, którzy „Słuchają Słowa Bożego, a nie wypełniają go, podobni są do ludzi, którzy dom swój budują na piasku”(Mt 7). To ludzie, którzy chcieliby zbudować własną „trzecią drogę”. No właśnie im dłużej chodze z Chrystusem tym bardziej zastanawia mnie fakt, że najwięcej tych, którzy oddają zycie Jezusowi i wypełniaja Jego Słowo, wpierw posmakowało budowania na piasku i dowiedziała się często bolesnie, że jest to utopia.

    Myslę, że każdy w jakims momencie swojego życia budował ku ruinie, nie wiedząc o tym, głupotą jednak jest wciąż na nowo podejmowanie budowli bed fundamentalnej skały, jako postawy życia. Szczęściem i łaską nade wszystko od Boga jest refleksja prowadząca ku upamiętaniu i skorzystaniu z tego co Bóg oferuje, ale ta droga wiedzie przez krzyż, dlatego też wielu budowniczych, pomimo tego, że już dowiedzieli się utopijności własnych budowli nie chce podejmować budowli wyrzeczeń, często wśród naśmiewania i ironii – "komu więcej darowano, ten bardziej miłuje…" czytamy w Jego Słowie, ale nawet i tym co wiele darowano, często ciężko zrezygnowac z własnych chatek.

    Wczoraj rozmawiałem z kolega pastorem, który prowadzi prace charytatywną rozdając żywność i mówi tak, wiesz ile ludzi przychodzi na nabożeństwa z tej akcji – ponad 200, a wiesz ilu z nich nawróciło się do Chrystusa w ciągu ostatnich dwóch lat – nikt. W czym problem? W tym , że dla tych ludzi nie jest ważny Chrystus, ale te trochę jedzenia, którą dostają i nawet z bojaźni aby tego nie stracic, będą prosić o modlitwę, będą zapraszać Jezusa do serca, ale nawrócenie nie nastąpi, nowe zycie nie rozpocznie się, bo dla Jezusa może jest tam miejsca 10%. A Jezus nie będzie się dzielił z nikim i z niczym w sercu człowieka. Pytałem, czy doświadczają Bożych cudów, tak odpowiedział mi, bywają uzdrawiani, jeden nawet został uwolniony z alkoholizmu i nie pije juz dwa lata i opowiada o tym, ale już zapomniał o Kościele, żyje jak chce, cieszy się wolnym życiem.

    Myslę, że Łaska Boża, jest dla nas nie do ogarnięcia, ale my sami możemy wprowadzić ludzi w złudny stan posiadania, nawet Chrystusa – bo przecież chodzimy do Kościoła, bo przecież modlą się o nas, bo przecież zostałem uzdrowiony – ale gdzie jest serce? Czy jestem w Bożym błogosławieństwie?

    Jadę za miesiąc do kolegi, zwiastować i nauczać te osoby o uzaleznieniach, o dziedziczonej biedzie, ale nade wszystko o Chrystusie, któy może im napełnić talerze, tak aby nie byli zdani na kolejną pomoc socjalną, który może im dać pracę, która zmieni ich postrzeganie świata, która zmieni i złamie nimoc, która im towarzyszy od pokoleń. W końcu, zwiastowac będą Chrystusa Pana, który ma plan dla ich życia, plan wyzwolenia z ich Egiptu.

    Pozdrawiam serdecznie Kazik

     
    Odpowiedz
  2. elik

    Ile jest dróg właściwych, dobrych i bezpiecznych?…..

     

    Rzeczywiście "trzeciej drogi nie ma", choć wielu współczesnych ideologów, propagandzistów, także ekspertów, rownież uczonych, mędrców, bądź "proroków", czy intelektualistów, myślicieli lub przywódców religijnych usiłuje nie tylko sugerować, wręcz definitwnie stwierdzać, a nawet zapamiętale upierać się, że:

    • jest nie tylko "trzecia", a nawet zdecydowanie więcej dróg i wszystkie są właściwe, dobre i bezpieczne, a co najmniej równorzędne i warte polecenia.

    Bo jak rozumieć to, że:

    • nie tylko w życiu osobistym wielu osób, lecz jednocześnie rodzinnym, czy wspólnotowym, publicznym, także w internecie dominuje taki pogląd, a nawet przeświadczenie, że Jezus Chrystus, ani Jego następcy i wspólnota Kościóła katolickiego na świecie nie mają obowiązku, ani prawa wyłączności, aby przywoływać, wytyczać, bądź wskazywać owych dwóch dróg, do zbawienia lub zatracenia.

    Istotną również kwestią wydaje się to, co jest rzeczywiście konieczne, aby nie pozorować, udawać, lecz rzeczywiście "budować dom na skale"?…..

    Autor słusznie uważa, że potrzebna jest wiara (chyba bezwarunkowa, a nawet bezgraniczna), także ufność, że Bóg nas pierwszy umiłował i nadal kocha, także nasz "wysiłek ciągłego wypełniania Słowa Bożego."

    Natomiast ja ośmielam się zapytać, tych orędowników i zwolenników bardzo wielu dróg tj. różnych wyborów i decyzji życiowych, także wspólnot, denominacji, wyznań etc.

    Czy w tym budowaniu wspólnego domu na świecie mogą być zbędne?…….. nie jakaś przynależność, lecz żarliwa modlitwa, także wierność i oddanie  wspólnocie Kościoła katolickiego, także powszechne dążenie katolików, do poznawania całej prawdy, oraz  stosownych porozumień w sprawach zasadniczych i autentycznej zgody i jedności wspólnoty Kościoła na całym świecie?……

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code