O potrzebie zostawienia i samotności…

Znalezione obrazy dla zapytania powołanie Elizeusza

 

 O potrzebie zostawienia i samotności…


Nowonarodzenie z Ducha Świętego, zrodzenie z Boga, metanoja, nawrócenie czy jeszcze jakkolwiek nazwiemy moment, proces czy decyzję o tym, że oddaję życie Panu Jezusowi Chrystusowi, wierząc w to, że On umarł za moje grzechy z miłości do mnie i że w Nim mam odkupienie, oczyszczenie i uwolnienie, którego fizycznie i psychicznie doświadczam jest najwspanialszym uczuciem w życiu. Ta ogromna fala ojcowskiej miłości, która w tym czasie napełnia serce, duszę i ciało człowieka jest niewyobrażalna. Oczywiście każdy przeżywa to w różny sposób, gdyż jesteśmy różni, ale jedno jest dla wszystkich wspólne, wiemy już, że Bóg jest naszym Ojcem, wiemy już, że należymy do nieba i wiemy już, że należymy do Jezusa. Jako jedno z pierwszych przekonań jest przekonanie o oczyszczeniu z grzechów, najczęściej w tym czasie też Bóg uwalnia człowieka od różnych zniewoleń, z którymi sobie w życiu nie radził. Proces przemiany został zapoczątkowany i będzie trwał przez całe życie, gdyż Chrystus jest wierny i jako nasz przyjaciel, brat, Bóg będzie kontynuował rozpoczęte dzieło w nas.

Ci, którzy przeżyli nowonarodzenie doskonale rozumieją o czym piszę, ale wiemy dobrze, że to nie jest tylko praca Pana nad nami, ale zmiany w naszych sercach, dojrzałość chrześcijańska i rozwój darów Ducha Świętego oraz owoców zależy również od nas, od naszej determinacji w chodzeniu z Panem. Nie tylko samym chodzeniu ale w wykonywaniu Jego Słowa. To otwartość na Słowo Boże, które przyjmujemy jako pokarm i wykonujemy je w Duchu Bożym daje nam wzrost. Oczywiście wszystko jest łaską. Wiemy doskonale, że naukowcy czasami mają pełne głowy Słowa Bożego a są ateistami. A więc nie o takie karmienie się Słowem chodzi. Chodzi o karmienie się Chrystusem. To karmienie polega na spożywaniu Słowa Bożego namaszczonego i objawionego nam przez Ducha Świętego. To On daje nam pokarm we właściwym czasie, oczywiście wykorzystuje do tego członki Kościoła, czyli braci  i siostry w Chrystusie.

Znalezione obrazy dla zapytania duch święty

Bywa jednak tak, że człowiek odrodzony nie wzrasta, stoi w miejscu, jak go pamiętamy sprzed roku, dwóch tak nadal jest taki sam i zmaga się w kółko z tymi samymi problemami, dlaczego, być może zadajemy sobie takie pytanie. W moim przekonaniu jedną z przyczyn jest brak determinacji. Przedstawię dwa przykłady Biblijne w 1 Krn, 19, 19-21 widzimy scenę powołania Elizeusza. Eliasz, który jeszcze nie dawno był prekursorem przebudzenia w Izraela poprzez próbę na górze Karmel, po czym ze względu na pogróżki Izabel, żonę króla Achaba popadł w depresję otrzymał od Boga zachętę. Bóg zaprosił go na górę Horeb i tam, jak się później okazało dał mu zadania, wypełnienie których w większości przekroczyło jego bycie na ziemi i spoczęło na jego uczniu Elizeuszu. Chciałbym tu zauważyć, że Bóg imiennie wskazał jego następcę, niebyła to loteria ani domysły. Bóg jasno precyzował swoje zadania dla proroka.

Ostatnio latam samolotami, mając 55 lat pierwszy raz poleciałem i podoba mi się to. Ten rok i przyszły będą latami, gdzie intensywnie będę podróżował między Polską a Anglią, gdzie tak naprawdę mieszkam wraz z rodziną. Kiedy samolot jest ponad chmurami, wówczas w sercu, w głowie rodzą się nostalgiczne myśli i ten ogrom przestrzeni i małości domków ludzkich na dole powoduje namysły filozoficzne. Czasami myślę sobie, ojej to już tyle lat za mną, co jeszcze mnie czeka? Bóg zmienił miejsce naszego zamieszkania, a wiem, że to jeszcze nie koniec. Czy byłem gotowy na taką zmianę, pewnie nie i czasami Bóg musi nas trochę przycisnąć, aby złamać konformizm naszego bytowania. Myślę sobie, że podobnie miał Elizeusz, nagle widzi proroka, to było wydarzenie i on narzuca na niego płaszcz prorocki i wszystko staje się jasne. Myślę sobie, że w głębi jego serca jednak Bóg włożył tęsknotę za takim właśnie życiem, a nie życiem jako rolnik. Wszak orał pole był synem właściciela ziemskiego. Gdy przychodzi powołanie jednak zostawia wszystko, zabija woły, gotuje mięso ich , żegna się z ojcem i wyrusza w nieznane. Być może niektórzy pomyśleli zwariował, być może robili sobie z niego żarty, jak chłopcy z niedalekiej miejscowości.

Znalezione obrazy dla zapytania Elizeusz łysy, łysy

Elizeusz posłuszny Bożemu powołaniu nie liczył kosztów, nie kalkulował, co stracił ale przyjął Boże powołanie i jego życie już nigdy nie było takie jak przed powołaniem. Po niedługim czasie został sam, kiedy Eliasz został wzięty do nieba przez Pana, częstokroć słudzy Pana są samotni, gdyż inni żyjący w konformizmie ich nie rozumieją. Mierzą własną miarą i takiego rozmiaru Eliaszowego czy Elizeuszowego nigdy nie zaakceptują. Mamy też przykład z Nowego Testamentu, uczniowie Pana, właściwie każdy z nich zostawił swoje dotychczasowe życie i na powołanie Jezusowe odpowiadali pozostawieniem wszystkiego i przyjęciem tego, co oferował Jezus. Czyli tak naprawdę tułaczki po Izraelu i uczestniczeniu w życiu Jezusa. To uczestniczenie czasami zamieniało się we własną służbę, kiedy Pan Jezus ich rozsyłał po miastach i wsiach Izraela.

Piotr, Andrzej, Jan, Mateusz i wielu innych, bo przecież nie tylko 12 z Nim chodziło, kobiety, które rozpoznały Pana, wszyscy ci ludzie pozostawili to co do tej pory było dla nich ważne. Jedno ich łączyło wyznanie i przekonanie, że – Ty jesteś Chrystus syn Boga Żywego, jak to wywiedzieli: Natanel, Piotr, Maria, Tomasz i każdy z nich w ten czy inny sposób. Bez tego rozpoznania i spotkania z Panem zapewne nikt by z Nim nie chodził. Ta potrzeba biskości i zażyłość pomiędzy uczniami Jezusa a Nim samym to nowy charakter relacji Boga z człowiekiem, Bóg nie jest już odległy, nieznany, groźny – ale Bóg jest z nami (Emmanuel). To już nie religia, nie wierzenia, ale osobista intymna relacja z Jezusem. Patrząc na płaczącego Piotra po zaparciu się Chrystusa widzimy głębokość tej relacji.

Czy my, dziś mamy taką relację z Panem? Czy po spotkaniu z Nim, byliśmy gotowi zostawić dotychczasowe życie, aby żyć Jego życiem? Czy raczej nasza wiara nie ma żadnego wpływu na nasze życie, jacy byliśmy tacy jesteśmy? Czy godzilibyśmy się na utratę tego, co było do tej pory? Paweł apostoł uznał wszystko, co osiągnął przed spotkaniem z Chrystusem za śmieci (dosłownie gnój). A jak jest z nami? Czy nasza wiara jest tylko ładnym i błyszczącym dodatkiem do naszego egoistycznego życia? Czy pozwalamy i pragniemy aby Bóg potrząsał naszym życiem? Czy jesteśmy gotowi zabić woły i upiec je w ten sposób żegnając się z luksusem i wygodnym życiem, na rzecz życia Bożego tułacza podobnie jak Elizeusz? Czy jesteśmy gotowi na Boże powołanie porzucić bezpieczny dom, zawód, rodzinę ( w tym sensie, że jest ona już nr 2  a nie 1, gdyż Pan stał się nr 1)? Czy w końcu godzimy się na samotność w wierze, ataki świata, ludzi cielesnych i religijnych?

Znalezione obrazy dla zapytania bóg, rodzina, służba

Pan Jezus nauczał o ziarnach rzuconych na różne gleby, co z nami robi Boże Słowo, czy nasze serce jest gotowe, aby wydawać plony dla Pana, czy szukamy poklasku tu na ziemi i nie wychylamy się, bo stracimy? Jak często zapominamy, że należymy do nieba i z całą mocą angażujemy się w sprawy nie naszej Ojczyzny – nowego Jeruzalem w Królestwie Bożym, ale w sprawy tego świata. Jeśli nas Pan do takiej służby powołał to amen, ale jeśli nie to prędzej czy później poniesiemy ogromne szkody. A nasze życie duchowe zamiast rozwijać się będzie karłowacieć. Kochani wzrastajmy raczej w Pana i w Jego przeogromną moc, aby gdy przyjdzie nie stać przed Nim z pustymi rękami.

Wasz w Panu Kazik J.   


 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code