Moc siekiery

 

Moc siekiery
 
Siekiera to pożyteczne narzędzie, służyło wielu pokoleniom ludzi do ścinania drzew, do rąbania drewna. Siekierą można było również się obronić, narzędzia walki podobne do siekier, wykorzystujące ich budowę były używane w bitwach i siały postrach wśród nieprzyjaciół.
Aby władać siekierą , toporem trzeba być silnym, słaby człowiek nie da rady ścinać drzew, rąbać drewna, czy też walczyć tym narzędziem. Topór służył też w pewnym okresie historii jako narzędzie egzekucji, szybko i zdecydowanie pozbawiano skazańców głowy, szczególny renesans przezywał ów topór w czasach średniowiecza.
 
Dziś jednak chciałbym zająć się siekiera tą tradycyjną, którą wykorzystuje się do ścinania drzew i rąbania drewna. Zachętą do rozważania niech będzie tekst z II Król. 6.1-7
 
(1)      Uczniowie proroków powiedzieli do Elizeusza: Oto miejsce, w którym my z tobą mieszkamy, jest za ciasne dla nas. (2) Chcemy iść nad Jordan, i niech każdy stamtąd weźmie jedną belkę, abyśmy urządzili sobie schronienie, gdzie moglibyśmy zamieszkać! Odpowiedział: Idźcie! (3) Ktoś odezwał się: Racz – proszę – iść razem ze sługami twoimi. Odpowiedział: Pójdę, (4) i poszedł z nimi. Przyszedłszy nad Jordan, ścinali drzewa. (5) Wówczas jednemu przy ścinaniu pnia siekiera wpadła do wody i on zawołał: Ach, panie! – i to jeszcze pożyczona. (6) Lecz mąż Boży zapytał: Gdzie upadła? On zaś wskazał mu miejsce. Wtedy odłupał kawał drewna, wrzucił tam i sprawił, że siekiera wypłynęła. (7) I powiedział: Wyjmij [ją] sobie! On zaś wyciągnąwszy rękę, chwycił ją. (Tysiąclatka)
(2)       (1) Pewnego razu rzekli uczniowie proroccy do Elizeusza: To miejsce, gdzie przy tobie mieszkamy, jest dla nas za ciasne. (2) Pozwól nam pójść nad Jordan i przynieść stamtąd każdy po jednej belce, abyśmy mogli wznieść sobie tutaj pomieszczenie dla siebie. A on rzekł: Idźcie! (3) A jeden z nich rzekł: Racz i ty pójść ze swoimi sługami! A on odpowiedział: Owszem, pójdę. (4) I poszedł z nimi. A gdy doszli nad Jordan, zaczęli ścinać drzewa. (5) A gdy jeden z nich obalał pień, siekiera wpadła do wody. Wtedy zawołał: Ach, mój panie, ona była pożyczona! (6) Wtedy rzekł mąż Boży: Gdzie wpadła? A gdy on pokazał mu miejsce, uciął kij i rzucił go tam, i sprawił, że siekiera wypłynęła. (7) Potem rzekł: Podnieś ją sobie! Ten zaś, sięgnąwszy ręką, pochwycił ją. (Warszawska)
 
 
Ta bardzo krótka historia z Elizeuszem, mężem Bożym, jako tym, który sprawia, że naturalne prawa fizyczne przestają działać, być może umyka nam przy czytaniu Słowa Bożego i być może traktujemy ją jako codzienność proroka, który powinien czynić takie rzeczy – powiedzmy otwarcie cuda.
Być może nigdy nie zastanawialiśmy się głębiej nad tym, co też dziś dla nas dla Kościoła może znaczyć ta opowieść, ta historia z życia proroka i jego uczniów.
 
1. Dowiadujemy się, że ludzi, którzy skupili się wokół męża Bożego było już tak wielu, że było im ciasno. Nie mieścili się w domu w którym przebywał Elizeusz, było im niewygodnie, chcieli rozwoju, chcieli stworzyć warunki do lepszego egzystowania, zapewne by lepiej służyć Bogu. Ciekawym faktem jest zapewne to, że oni nie służyli w świątyni, nie służyli w szatach kapłańskich, nie składali ofiar, ale Bóg był z nimi. Ich służba się rozwijała, Boże pomazanie było nad ich nauczycielem i oni chcieli być w tym namaszczeniu, nie w tym, które dokonywało się w świątyni, gdyż tamto było już tylko wspomnieniem, tego co było kiedyś, ale w tym co teraz Bóg czynił wśród swego ludu. Mieli niezwykły wgląd w Boże sprawy i najważniejszym celem ich misji było być tam, gdzie jest Bóg.
 
Juda, Izrael, Samaria wówczas były w wielkich tarapatach, rządzili tam królowie, którzy nie chodzili z Bogiem, Bóg smagał ich wojskami Aramejskimi,  a oni zamiast ukorzyć się przed Nim – woleli z głodu zjadać swoje dzieci (II Król. 6. 24-29). Był to tragiczny czas, ale Bóg miał rozwiązanie dla swojego narodu. Ta natomiast grupa ludzi z Elizeuszem na czele, była sumieniem narodu i głosem Boga w tych bezbożnych czasach.
 
Ludzie ci, zapragnęli uczynić cos fizycznego, zapewne modlili się, słuchali Boga, studiowali pisma, słuchali proroka, ale nie zapomnieli o tym, że trzeba też zadbać o fizyczność. Poprosili swego nauczyciela, aby poszedł z nimi  rąbać drzewa, aby zbudować z nich pomieszczenie dla siebie. Zdawać by się mogło, że w tak prostej i nieduchownej sprawie nic ciekawego wydarzyć się nie może, ale jednak Pan Bóg szuka sposobów aby nas uczyć w każdej sytuacji.
 
2. Uczniowie chcieli aby ich nauczyciel był z nimi, można zapytać – po co trudzicie mistrza? Niech lepiej odpoczywa, modli się, czyta święte księgi, zgłębia tajemnice, ale oni nie – racz pójść z nami i Elizeusz chętnie z nimi poszedł. Obecność męża Bożego była dla nich ważna, bez niego być może czuli się samotni, być może potrzebowali potwierdzenia tego, że czynią dobrze, że nie są egoistami, którzy myślą o swojej wygodzie, którzy nie dziękują Bogu za to co mają i poprzestają na tym co mają, ale chcieli wiedzieć, że ich plan rozwoju podoba się Bogu, gdyż uzyskali akceptację jego proroka.
 
Zaczęli ścinać drzewa, nie wiemy do kogo należały, czy w ogóle do kogoś należały, ale dowiadujemy się , że ów las rósł nad Jordanem, rzeką znaczną dla Żydów. Kiedy rozpoczęli ścinkę może myśleli o Jozuem, który wchodził do ziemi obiecanej i wraz z ludem w szyku kapłańskim przechodził przez Jordan, a Pan zatrzymał wody, tak, że przechodzili suchą stopą (Joz. 3.1-17). Być może wspominali różne dokonania Dawida, Gedeona, Samsona, które były związane z tą rzeką . Być może zastanawiali się, dlaczego ta piękna rzeka przyniosła zdrowie Namanowi dowódcy wojsk Aramu, które to za niedługi czas miały ciemiężyć Samarię. Ale zdaje się, że nie to było teraz ważne, ale zadanie, które sobie wyznaczyli, ściąć drzewa, które będą budulcem dla ich domu, domu prorockich uczniów.
 
3. Dochodzi do paradoksalnej sytuacji, jednemu z uczniów spadła z trzonka metalowa część siekiery , bez której  przestała być siekierą. Mało tego okazuje się, że ta siekiera była pożyczona, nie była własnością ucznia! Żelazo wówczas nie było tak dostępne jak dziś, w każdym sklepie metalowym możemy za niewielką cenę kupić siekierę, ale wówczas było to niemożliwe. Metal był drogi, mało dostępny. Co robić?
 
Uczeń zwrócił się do nauczyciela ze swoją rozpaczą. Nie wiedział co robić, gdyby było tam płytko zapewne sięgnąłby po nią, gdyby było bezpiecznie być może zanurkowałby aby ją odzyskać. Warunki jednak zapewne były tak niesprzyjające, że uczeń stał bezradny i zdezorientowany nie umiał jej odzyskać .
Być może właśnie dlatego pożyczono mu tę siekierę, bo był uczniem prorockim i można było mieć do niego zaufanie, być może oni z Elizeuszem na czele byli ostatnimi w Izraelu ludźmi, którym można było zaufać. Zapewne mieszkańcy tamtych terenów, którzy pożyczyli uczniowi siekierę wiedzieli i rozpoznali, że ci ludzie chodzą z Bogiem w odróżnieniu od ich oficjalnych przywódców. Rozpacz ucznia być może zawierała te emocje, które mówiły – zawiodłem ich, jak oni będą teraz na mnie, nas patrzeć. Może nasz autorytet, który mamy dzięki obecności Boga pośród nas ucierpi i powiedzą, a może jesteś złodziejem i sprzedałeś tę siekierę?
 
4. Mąż Boży zapewne rozumiał te rozterki i nie biadolił z uczniem, ale zrobił coś, co utwierdziło wiarę młodego ucznia – po wskazaniu przez ucznia miejsca feralnego zdarzenia przygotował kij i wrzucił go do rzeki i nagle ku zdumieniu ucznia siekiera wypłynęła z wody na przekór wszelkim prawom fizyki.
 
Podnieś ją sobie słyszy, być może oczom nie wierzył, ale tak było. Mógł sięgnąć po ostrze i znów założyć je na trzonek, ale tym razem dobrze je zabezpieczając, aby nie spadło i mógł tak pracować dalej, jak i później oddać siekierę właścicielom. Zapewne uczeń był zdumiony, jak to w tak zdawałoby się prozaicznej sytuacji Bóg dokonał cudu, dla mnie, użył Elizeusza aby rozwiązać mój osobisty problem, czy to możliwe. Przecież Bóg, rozdzielił morze Czerwone, spuścił plagi na Egipt, zburzył mury Jerycha, i ten sam Bóg skłonił się ku mnie, maluczkiemu uczniowi i zmienił prawa natury, aby wyrwać go z kłopotu?
 
Zapewne była to niesłychana lekcja dla ucznia prorockiego, ale czy dla nas również jest lekcją, czy my również możemy się czegoś nauczyć z tej historii?
 
Spróbujmy – a więc uczymy się, że nie zawszejest tak, żegdy ktoś uważa, że służy Bogu, faktycznie Mu służy, bo być może już dawno zapomniał co to znaczy. To Bóg wybiera ludzi, których serca są oddane, aby pomiędzy nimi przebywać. Czasami może to być garstka, która chodzi w jego namaszczeniu. Obecność Boga pośród ludzi można rozpoznać, poprzez życie godne Boga w pokorze, w optyce Marii siostry Łazarza, nakierowanej na przebywanie z Bogiem i słuchaniem Jego, jak i wykonywaniem tego co mówi On.
Grupa ludzi oddanych Bogu zawsze widzi radość z przebywania ze sobą i w dziwny sposób rozwija się i pomnaża, jak zakwaszone ciasto, i potrzebuje nowych terenów do działania. Kiedy popatrzymy na pierwszy Kościół, widzimy jak Pan rozsyła Apostołów wszędzie, wpierw im to ogłasza (Dz. Ap. 1.8) a potem przez Swego Ducha wręcz zmusza ich do tego, kiedy już im tak dobrze razem jest i już zapomnieli o tym do czego ich Pan powołał (Dz. Ap. 8). Czy my dziś nie mamy tendencji do tego aby żyć konformistycznym życiem? Czy myślimy sobie, e nie trzeba niczego robić, nie umiem pracować siekierą, aby poszerzyć swój teren, po co inni może to zrobią. Może jeszcze nie ten czas, chociaż już 40, 50, 60 na karku. Ludzie odrodzeni duchowo powinni posiadać tę skłonność, aby ulegać Duchowi Świętemu i być tam, gdzie On jest, czy to w modlitewnym uniesieniu, czy przy rąbaniu drewna.
 
Nie naszą rzeczą jest, aby ratować coś, co uratować się nie da, Elizeusz ani myślał o ratowaniu kultu świątynnego, kapłanów, systemu ofiarniczego. Jego zadaniem i jego uczniów było słuchać Boga i czynić Jego wolę. Czyż i dziś naszym zadaniem nie powinny być te same sprawy, aby chodzić z Bogiem i czynić Jego wolę? Odrodzeni chrześcijanie nie są naprawiaczami świata, są solą tego świata, nie są rekinami politycznymi, ale miastem położonym na górze, które ma świecić Bożym blaskiem, nie walczymy ludzkimi sposobami, ale mamy moc Ducha Świętego aby burzyć diabelskie warownie. Czasami trzeba fizyczności, czasami trzeba wziąć w dłoń siekierę, czasami trzeba wykrzyczeć w imieniu Jezusa Chrystusa, nie zgadzam się aby diabeł tryumfował !!!
 
Obecność Ducha Świętego, którym Bóg napełnia odrodzonego ucznia Pańskiego, jest nieodzowna w jego życiu. Pan napełnia go Swoim Duchem, kiedy ten w pokorze oddaje (powierza) Jemu swoje życie, kiedy rozumie swoją grzeszność i przyjmuje łaskę krzyża Golgoty, aby żyć. Poprzez chrzest manifestujący decyzję odrodzonego chrześcijanina pójścia za Jezusem, Bóg napełnia go mocą z wysokości, aby mógł żyć zwycięskim życiem, aby mógł z radością pełnić wolę Boga. Ta obecność staje się nieodzowna w każdym aspekcie życia ucznia Pana. Każde decyzje, kroki są konsultowane ze Zmartwychwstałym, jak też potwierdzane przez Jego Ducha. Tak chodzący z Panem uczeń, nie zbłądzi ale jego nauka będzie jeszcze intensywniejsza. Nie wyruszy on w żadną drogę, jeśli nie będzie on miał pewności, że Mistrz jest z Nim.
 
Nie ważne jest wówczas, czyj to osiołek stał pod płotem , jest on przygotowany, bo Pan go potrzebuje – Mat. 21.1-7, lub też nie ważne jest czyja to izba, ale Pan chce tam zjeść kolację z nami – Mar. 14.12-16. Nie zadajemy zbędnych pytań, ale czynimy co Pan mówi, bo On wszystko przygotował wcześniej, a szczególnie serca ludzkie. Ważne jest, że Pan jest z nami i że my wiemy o co Jemu chodzi, jak też wiemy, że On chce abyśmy byli otwarci na Jego nowe, świeże działanie.
 
Siekiera może symbolizować w naszym życiu, właśnie ta ostrą relacje z Panem, te ostrość Słowa Bożego – wszak jest ono mieczem obosiecznym. Tę ostrość naszego życia opartego o Słowo, moc Ducha Świętego i społeczność z Panem. Dopóki tak żyjemy, możemy ścinać drzewa, możemy być i żyć w radości z Panem. Ale co się dzieje, kiedy nam ostrze odpadnie, dlaczego odpada? Co wówczas robimy? Czy współczesny Kościół – Kościoły posiadają jeszcze ostrze na trzonku?
 
Uczeń Elizeusza mógł, robić dużo hałasu i walić trzonkiem bez ostrza po pieniu drzewa, żeby może inni nie pomyśleli, że cos jest nie tak, mógł udawać ciężko zapracowanego, ale czegoś najważniejszego jednak mu brakowałoby, ostrza. Kiedy zatracamy Ewangelię, kiedy zatracamy relację żywą z Jezusem, kiedy zamieniamy prawdziwe działanie Boga na nawet błyszczące imitacje jesteśmy jak głupcy, którzy wala trzonem po drzewie, udający uczniów Pańskich, nigdy nimi nie będąc.
 
Siekiera symbolizuje również chodzenie w mocy Bożej, w darach Ducha Świętego, być może chodzisz wiele lat do Kościoła i jaki wszedłeś do niego, taki wychodzisz, nic się nie dzieje, a może ta wspólnota, w której praktykujesz wiarę już dawno zapomniała co to jest działanie Boga, co to SA dary Ducha Świętego. Być może nigdy nie widziałeś Boga w działaniu, być może nie doświadczyłeś uzdrowienia, uwolnienia, spełnienia modlitw, daru języków, proroctwa. Być może nawet twoja wspólnota mówi ci, to nie istnieje, to było na początku, teraz tego nie ma, Bóg tak nie działa. Nie daj się oszukać, Jezus Chrystus wczoraj i dziś i na wieki ten sam! I właśnie przezwój Kościół Chrystus chce – aby nadziemskie władze i zwierzchności w okręgach niebieskich poznały różnorodną mądrość Bożą – Ef. 3.10 – czy jesteś gotów?
 
Uczeń Elizeusza mógł powiedzieć, e tam rezygnuję, idę powiem tym ludziom, że zgubiłem ich siekierę, że pewnie się do tego nie nadaję, jakoś odrobię im to w polu, czy jeszcze jak, po co mi chodzić z Elizeuszem, przecież Bóg nie pozwolił mi abym ściął drzewo. Być może i my w ten sam sposób myślimy, brakuje nam twórczości, brakuje bliskiej relacji z Panem, którego traktujemy jak odległego, nie zainteresowanego naszymi przyziemnymi problemami. Być może tą sytuacją w twoim życiu są problemy rodzinne, być może niedostatek, być może choroba.
 
Mam dla ciebie dobrą nowinę!
 
Bóg jest zainteresowany, każdym szczególikiem twojego życia! Dla Niego żadna sprawa nie jest za mała, ani za wielka. On chce interweniować w twoim życiu, ale czy ty tego chcesz. Uczeń Elizeusza chciał i zobaczył i doświadczył cudu. Czy ty jesteś gotów na to aby niemożliwe stało się możliwe? Czy jesteś gotów oglądać i uczestniczyć współpracując z Bogiem w Jego dziełach? Czy przeraża cię to? A może powiesz, głupoty piszesz człowieku. Ja nie znam takiego Boga, chcę więc ci powiedzieć, drogi czytelniku, już czas abyś poznał! Religia nie zastąpi żywej relacji z Jezusem! Może być jedynie substytutem, imitacją, ale nie prawdziwym życiem, pełnym pasji i zwrotów akcji, pełnym przemian i rewolucji, tak w twoim życiu , jak i w twoim otoczeniu.
 
W ubiegłym roku dzieliłem się, że pewien ksiądz chodząc po kolędzie, będąc w mieszkaniu jednej osoby z naszej wspólnoty, wówczas dopiero kilka tygodni po swoim odrodzeniu usłyszał, że jest w sekcie. Jego matka bardzo zbulwersowana żyła w takim przekonaniu przez cały rok, przyglądając się jego życiu, krytykując, ale też widząc wielkie zmiany w nim. Aż przyszła tegoroczna kolęda, już inny ksiądz, możecie sobie wyobrazić, jak oczekiwała matka na tę wizytę, co znów złego powie ksiądz o moim synu o młodej synowej?
 
A tu niespodzianka, na pytanie, dlaczego nie wszyscy są na kolędzie z tego mieszkania, mama stwierdziła, bo oni są innego wyznania, a ksiądz – jakiego? Są w Kościele Zielonoświątkowym………………. To rewelacja mówi ksiądz, ja się nawróciłem do Boga dzięki zielonoświątkowcom, niech przyjdą pogadamy. Jak się macie kochani, młodzi zaskoczeni, mama jeszcze bardziej, a ksiądz nawrócony, już o mało co na językach się z nimi nie modli. Konsternacja mamy spotkała się z pytaniem, czy syn teraz jest lepszy, czy gorszy, lepszy mówi z podziwem, no widzi pani, chwała Bogu! A ty młody człowieku zwraca się do młodszego syna, wzoruj się na bracie!
 
Do dziś mama nie może przyjść do siebie, ale to co popsuł jeden, naprawił drugi, którego Pan tam posłał. Młodzi tak się cieszyli, że wreszcie ich matka usłyszała prawdę o nich, o ich wierze i Kościele z ust człowieka, do którego ma zaufanie. Ucieszyłem się i ja, gdyż miałem ogromny niesmak, po wieściach z ubiegłego roku i na nowo zaczynam wierzyć, że jednak może, może być tak, że jedni nie będą wywyższać się nad drugich, że jedni będą szanować drugich, w końcu , ze jedni będą wspierać drugich. Tezeusz jest tego żywym przykładem.
 
Kochani na koniec, zachęcam wszystkich czytających ten tekst, zaufajcie Bogu, nie bójcie się iść na całość w swoim życiu, ono bardzo szybko mija i mamy coraz mniej czasu, na to aby współpracować z Bogiem w Jego dziełach. Jak przykro nam może być, kiedy staniemy przed Nim i zapyta się nas Pan – co przygotowałeś sługo??????
 
Kazik Juszczak
 
 
 
 
 
 
 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code