Komu przeszkadzają kolędy?

 W mediach kilka tygodni temu pojawiła się informacja o postanowieniu dyrekcji jednej ze szkół pod Mediolanem dotyczącym Świąt Bożego Narodzenia. W osłupienie wprawiła mnie argumentacja, jakoby zastąpienie tych chrześcijańskich Świąt miało zapobiec rozdrażnieniu wyznawców innej religii, w tym przypadku islamu. W zamian w szkole miałoby być obchodzone „święto zimy”, oczywiście pozbawione wszelkich bożonarodzeniowych symboli. Decyzja kierownictwa tej szkoły oczywiście spotkała się z protestem rodziców, jak i przedstawicieli władz lokalnych. To tylko jeden przykład nagłośniony przez media, ale takich szkół w samych Włoszech jest więcej. Obawa przed dekorowaniem choinek i śpiewem kolęd została wywołana zamachem terrorystycznym w Paryżu, do którego doszło w listopadzie br. Również z tego samego powodu merowie Francji postanowili wprowadzić zasadę „Mniej chrześcijaństwa, więcej laickości”. W tym celu wydano Vademecum laickości, w którym zaleca się m. in. brak wystawiania szopek Bożonarodzeniowych w miejscach publicznych.

Tymczasem w wypowiedzi dla włoskiego dziennika „La Stampa” Rifat Aripen – przywódca muzułmański we Włoszech wskazał, iż błędem jest zakazywać śpiewu kolęd i eksponowania symboli bożonarodzeniowych. Wbrew temu, co myślą chrześcijanie takie praktyki wcale nie przeszkadzają muzułmanom, którzy darzą religie Księgi szacunkiem. Co więcej Aripen stwierdził, że takie podejście odrywa wierzących od korzeni, z których wyrastają. Ciekawe stanowisko, muzułmanin zachęcający chrześcijan do przestrzegania własnej tradycji.
W tym miejscu można postawić pytanie: czy rzeczywiście chrześcijaństwo jest przyczyną ataków ze strony fundamentalistycznych ruchów muzułmańskich? Można też inaczej sformułować ten problem: Jeśli muzułmanie atakują chrześcijaństwo, dlaczego zatem swoje zamachy skierowali na laicką Francję? Poprzedni – styczniowy atak w Paryżu nie był dokonany na chrześcijańskie czasopismo, ale właśnie na ateistyczny tygodnik. Natomiast po listopadowym zamachu prezydent Francji stwierdził: „W piątek to Francuzi zabijali innych Francuzów”. Dlaczego zatem chce się umniejszyć obecność chrześcijaństwa w strefie publicznej? Czy w imię poprawności politycznej można pozbawiać się swobodnego wyznawania wiary i odrzucić tradycję Świąt? „Abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy” – apelował św. Jan Paweł II podczas pierwszej pielgrzymki do Polski. Na ten sam aspekt zwrócił uwagę muzułmański lider z Włoch. Natomiast arabistka dr Agata Nalborczyk oceniając relacje między wyznawcami tych dwóch monoteistycznych religii stwierdziła: „Choć nieco różnią się w swych poglądach, to widzą konieczność podejmowania dialogu z chrześcijanami na zasadach równości i wzajemnego szacunku”.
 
Owszem z całą stanowczością należy opowiedzieć się przeciw działaniom fundamentalistów islamskich, którzy pod sztandarem tej religii dopuszczają się ataków terrorystycznych. Co do takich czynów, jak wyraził się papież Franciszek: „Nie ma żadnego usprawiedliwienia. Ani natury religijnej, ani ludzkiej, ponieważ jest to nieludzkie”. Ale, to nie oznacza, że w celu zapobieżenia dalszym takim atakom mamy zamykać się ze swoją wiarą w zaciszu własnego domu. Pozwolę sobie jeszcze raz zadać pytanie: Czy rzeczywiście chrześcijaństwo jest przyczyną ataków fundamentalistycznych ruchów muzułmańskich? Przykład Francji, kraju laickiego, gdzie w szkołach publicznych nauczyciele nie mogą deklarować swojej wiary, gdzie obowiązuje zakaz obnoszenia się z religijnymi symbolami, gdzie system wartości społeczeństwa stał się coraz bardziej obcy wartościom judeochrześcijańskim zdaje się wskazywać na inne źródło tego problemu. 

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code