Gospodarowanie zasobami Bożymi cz. 3

 

koszenie kosą
 
Gospodarowanie zasobami Bożymi cz. 3
 
 
1 . Powołanie do życia
 
Wydawać by się mogło, że nasze życie należy do nas i że to nasi rodzice zdecydowali, że zaistniejemy. Jednak współczesna nauka dowodzi, że akurat z tegoż plemnika i tegoż jaja powstaje życie, którego nikt zaplanować nie może, ani nie jest w stanie, ba nawet nie możemy zaplanować płci dziecka. Bóg ustami psalmisty jednak mówi – „…ukształtowałeś mnie w łonie matki mojej…” PS. 139b , i w innym miejscu – „wszystko dla Niego i przez Niego (Jezusa) Kol. 1,16d – zostało stworzone, a skoro wszystko, to i ty i ja.
 
Zatem uczciwą logiką jest stwierdzenie, że Bóg powołał nas do życia i już wówczas nie należeliśmy do siebie, ale do Niego. Najpełniej to widać, gdy Jezus odpowiada swoim uczniom na temat dzieci – „…pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie, bo do takich należy Królestwo Niebios…” Łuk. 18,16. Tak, każde dziecko należy do Boga i kiedy umiera w każdym zakątku świata idzie prosto do Niego, Pana Wszechświata. Prawdę tę widzimy w zachowaniu Dawida po śmierci syna – II Sam. 12,22-23 – Dawid jak nikt był pewien swojego zbawienia m.in. Ps. 23,6, tak więc wiedział, że spotka się z synem u Boga. Tę prawdę zauważył też KRK i opisał , choć kontrowersje w tym temacie trwały lata i wiele jest sprzecznych opinii – http://rzymskikatolik.blox.pl/2007/04/Pieklo-Limbus-czy-Niebo.html
 
W takim kontekście – możemy śmiało stwierdzić, że każdy człowiek jest powołany do życia. Życie to jest w pewien sposób kierowane przez Boga u każdego człowieka zakonem. Jer. 33,31 i Hebr. 10,16 oraz Dz. Ap. 17,26-28 i Rz. 2,14-15. Zakon ten daje jasny obraz tego co złe i tego co dobre, dodatkowo Bóg wyposażył każdego w sumienie, które jest dobrym doradcą. Te narzędzia w nas mają jedno zadanie, poprowadzić nas ku Bogu, ku Chrystusowi. Problem w tym, że sumienie możemy zagłuszać a zakon w sercu relatywizować. Dlatego też często zwycięża w ludzkim życiu egoizm i hedonizm.
 
Dlatego też, częstokroć ludźmi odrodzonymi są ci, którzy nie mają już nic do stracenia – 1 Kor. 1,26-29 , niewielu mądrych, możnych, mocnych – ale to co u świata głupiego, słabego, niskiego rodu, co jest niczym wybrał Bóg. I to jest dobra nowina, że Bóg nie kieruje się naszymi zasługami, ale patrzy na serce, po to aby „kto się chlubi, w Panu się chlubił”, czyli że Bóg jest jego jedyną chlubą 1 Kor. 1,31.
 
Tak więc wolą Boga dla każdego człowieka jest poznanie Jego, Iz. 55,6, człowiek nawet w swojej nieświadomości szukając sensu życia, tak naprawdę szuka Boga, Adamowa tęsknota za rajem jest w nas nie do uciszenia. Nawet osiągając dobrostan tu na ziemi, nasze serca są niespokojne – jak zauważył  Święty Augustyn: „ Stworzyłeś nas Boże bowiem jako skierowanych ku tobie i niespokojne jest serce nasze dopóki w tobie nie spocznie” (Wyznania).
Zjawisko nazwane jako "Ręka Boga"
 
  1. Przyjęcie woli Bożej – dokonuje się u ludzi , którzy odpowiedzieli na Boże zawołanie, u ludzi, którzy świadomie i w pełni ufności oddali swoje życie Chrystusowi. Wyrzekli się grzechu, szatana i zapragnęli do końca swego życia podążać za Jezusem aby w niebie być zawsze z Nim. Bóg prowadzi takich ludzi w swojej mocy Ducha Świętego, naucza ich i objawia im Siebie. Ta podróż jest jednym wielkim wzrostem w poznawaniu Boga. Celem naszego życia na ziemi jest już nie tylko życie tu i teraz, ale przygotowanie się do wieczności, do której każda odrodzona z Ducha osoba należy.
 
Wzrastanie trwa całe życie, jeśli tylko idziemy z Jezusem. Pomocne w życiu z Panem jest czytanie Jego listu miłosnego – Pisma Świętego, modlitwa, czyli rozmowy z Bogiem, wspólnota, czyli Kościół – wspólnota ludzi odrodzonych, tak naprawdę rodzina Boża, bracia i siostry napojeni tym samym Duchem oraz świadectwo życia, że nie wstydzimy przyznawać się do swego Pana.
 
Jan apostoł nazwał etapy rozwoju chrześcijanina – nazywając ich – 1 Jan 2,12-14 – dzieci, ojcowie, młodzieńcy. Jak naturalne dzieci, tak i dzieci Boże wzrastają, kiedy się karmią, są otoczone miłością i troską. Rozwijają się jednak do dzieła, podobnie jak w życiu cielesnym. Ten cel, staje się bardzo ciekawy i w pewnym momencie życia duchowego, osoba taka pragnie wiedzieć – Boże do czego mnie powołałeś? Izajasz wołał na zapytanie Pana – „…otom ja poślij mnie…” Iż. 6,8 . Śpiewamy barkę, która jest wyjątkowa pieśnią powołania – ‘swoją barkę pozostawiam na brzegu, razem z tobą nowy zacznę dziś łów” – tak, nawiązuje do rybaków znad morza galilejskiego w tym Piotra.
 
Łódź rybacka w Unieściu
 
Barka naszego życia, musi pozostać, a osoba taka musi za Pawłem zawołać – „…żyję już nie ja, ale życje we mnie Chrystus, a obecne życie moje w ciele, jest życiem w wierze, w Syna Bożego…” Gal. 2,20
 
  1. Zarządzanie rzeczami materialnymi – z takiej perspektywy, rzeczy materialne należą do Boga, gdyż cały człowiek należy do Boga i co posiada jest od Boga i służy dla sprawy Bożej. Człowiek uczy się jak jego talenty, majątek ma służyć Panu. Nie szczędzi zatem samochodu, domu, czasu, siły, umiejętności ale szuka sposobności by być użytecznym w Królestwie Bożym. Nie dzieje się to od razu, chociaż może jak u Zacheusza – Łuk. 19,8, ale z czasem człowiek rozumie, że wszystko to kim jest lub co posiada jest od Pana i ma służyć Panu, tak, żebyśmy z niczym się nie wiązali. Dziś masz dom i mienie, jutro bądź gotów, że nie będziesz tego miał, gdyż przechodniami jesteśmy na tej ziemi . „…Jesteśmy pielgrzymami i przechodniami przed Tobą jak byli przodkowie nasi. Dni nasze jak cień na ziemi…” 1 Kronik 29,15
 
Dlatego też, Bóg udziela nam domów i braci i sióstr i pola, jeśli za Nim idziemy w życiu doczesnym Mk. 10,28-30, ale nie to jest celem człowieka wierzącego, ale wzrastanie w Panu i wypełnianie Jego woli. Ważne jest również uświęcenie, czyli praca nad tym, aby Chrystus w nas przenikał każdą sferę naszego życia. Aby była równowaga między postawą Marty i Marii. Łuk. 10,38-42
 
  • pieniądze – praca – powinny służyć Bogu i nam. Bóg nie chce abyśmy byli biedakami, ale – …”abyście, mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli hojnie łożyć na wszelką dobrą sprawę, …” 2 Kor. 9,8
 
 
Pieniądze, nigdy nie mogą być u chrześcijanina przedmiotem pożądania, nigdy nie mogą go palić, ani być czymś najważniejszym. Tak, są one ważne, Jezus dużo o nich mówi , jak i cała Biblia. Chrześcijanin ma panować nad nimi i dobrze nimi zarządzać, one mają być jedynie narzędziem do życia, inwestowania, a przede wszystkim błogosławienia. Portfele nasze nie chcą się nawracać, jak wielkie problemy są u ludzi, aby systematycznie łożyć na sprawy Boże, nawet u ludzi odrodzonych duchowo. Wolność jednak od pieniędzy, od pożądania ich, jest czymś szczególnym, wolność ta pozwala zachować trzeźwy umysł, pozwala widzieć Boga, który wskazuje na co chce On aby je poświęcić.
 
Zapewnienie jest ogromne, Bóg chce abyśmy mieli zawsze wszystkiego pod dostatkiem, Jezus potwierdza to mówiąc o chlebie i kamieniu, o rybie i wężu. Mówi nam o tym, abyśmy wpierw szukali Królestwa a wszystko inne będzie nam przydane. Robi porównanie do lilii, do wróbli i pokazuje to. Piotr idzie do ryby, która ma w pyszczku pieniądze na podatek, uczniowie idą i sprowadzają osła do wjazdu do Jerozolimy, właściciel jego wiedział, że ma go dać. Inny dał salę na Ostatnią Wieczerzę. Eliasza karmiły kruki, obóz Izraelczyków został zaopatrzony łupami przeciwników, gdy uciekli w popłochu, bo Bóg ich przeraził. Wiemy to wszystko, a mimo to troskamy się, jesteśmy mentalności niewolników, którzy gdy są zdani na siebie i Boga zaczynają się gubić.

Dlatego też, wielu odrodzonych chrześcijan boi się podejmować własna działalność gospodarczą, tłumacząc to, że nie będą służyć mamonie, ale tak na prawdę boją się uniezależnić od wygodnych pensyjek i stałej pracy, bo boja się, że Bóg ich nie zaopatrzy. Tak więc kolejny powód dla braku dojrzałości, uzależnianie się od ludzi, instytucji itp. Nie twierdzę, że każdy powinien działalność prowadzić, niektórzy po prostu nigdy by sobie nie poradzili. Jednak jeśli możemy skorzystać z wolności w tym względzie, aby uzależnić się od Pana to jest to wspaniałe. Odrodzeni ludzie, którzy prowadzą taką działalność, zapewne podzieliliby się z nami setkami świadectw zaopatrzenia od Pana. Ja ze swojej strony mogę jedynie potwierdzić, nigdy Bóg nie zawiódł i prowadzi nas tak, że nasza praca oprócz waloru zarobku, jest wspaniałym miejscem rozwoju i ewangelizacji.
 
  • majątek – dziedziczony, zarobiony
 Majątek Czartoryskich, Sielec Stary
 
Jakoś tak się składa, że jest nam trudno zaakceptować, że skoro to ja własnymi rękami to teraz mam to stracić, albo poświęcić na służbę dla Pana. Ciężko też jest nam docenić coś, co dostaliśmy za darmo np. po rodzicach. To chyba takie pokłosie diabelskiego działania w sprawie łaski, łaski zbawienia. Dziwne to, że my ludzie chcemy sobie na wszystko zapracować, być sobie jedynie dłużni wdzięczność, gdy cos dostajemy za darmo trudno nam to szanować. Oczywiście w tym względzie lepiej powiedzieć „tymi rękami się dorobiłem” , ale dziecko Boże nie mówi takim językiem, albo jeszcze lepiej Panu zawdzięczam to co posiadam, albo jeszcze lepiej Pan dał mi w użytkowanie wiele wspaniałych rzeczy. Poprzez takie wyznanie uwielbiamy Boga, składamy świadectwo bardzo oczywistego zależenia od Boga, gdyż On nam daje tchnienie, siłę, mądrość i wszystko co jest potrzebne. Nawet chcenie i wykonanie – to jest to świadczenie o Jezusie, całym swoim życiem.
 
  • Zagrożenia
 
 
Zagrożenia powstają, gdy zaczynamy sobie przypisywać zasługi. Ja to, ja tamto itp. Można by rzec kiedy Pan to widzi, jak w Psalmie 30 – może nas wypróbować odwracając od nas swoje oblicze w. 8b. Psalmista widzi to w swoim upadku i woła o ratunek. Bóg przychodzi a psalmista nauczony doświadczeniem już nigdy nie odwróci się od świadczenia od dobroci Boga. Będąc zarządcą dóbr Bożych, kiedy stosujemy optykę Bożą, możemy być zainspirowani do obdarowywania tym czym Pan nas łaskawie obdarował. Pamiętam jedno świadectwo, które usłyszałem jakieś 15 lat temu. Opiszę wam je.
 
Pewna para, małżeństwo dzwoniła do pastora kościoła, że chce go odwiedzić. Pastor ów mówiący nam to świadectwo, myślał różnie o takich, którzy wpraszają się na nabożeństwo, potem na obiad. Ba myślał nawet tak, że mają taki styl, aby z kościoła do kościoła i tak sami siebie uhonorowują każdej niedzieli. Przerabiał już takich ludzi. Ale Duch Święty go uspokajał i upewniał, że ma ich przyjąć.
 
Pastor był w trudnej sytuacji, Bóg kilka lat wcześniej objawił plany dla jego wspólnoty, miała to być duża wspólnota, mieli prowadzić szkołę biblijną, działania charytatywne i wiele innych. Znaleźli nawet działkę pod wymarzone budowle, problem jednak tkwił w pieniądzach, których po prostu nie mieli w wystarczającej ilości. No ale wierzyli, wyznawali pozytywnie, ta ziemię nam dał Pan, ona jest nasza. Umówili się na dzień zakupu wierząc, że Bóg w cudowny sposób ześle pieniądze na ich konto. Owszem wpływały pieniądze, ale to była kropla w morzu potrzeb. Wielki dzień się skończył kasy nie było, blamaż i jęk zawodu. Panie dlaczego?
 
W takim mniej więcej czasie przyjeżdża owa para. Są na nabożeństwie, potem pastor ich gości i pogadują sobie o planach pastora, oni podziwiają odwagę i determinację i odjeżdżają. Za miesiąc znów się wprosili i chcą dalej słuchać, wypytują o szczegóły, pastor się niecierpliwi. Mijają tygodnie i zapraszają pastora do hotelu. Wielkie dwa budynki wielopiętrowe. Baseny, korty tenisowe, restauracja. Pastor zastanawia się dlaczego nie u nich w domu? W pewnym momencie starszy pan pokazuje łyżeczkę i mówi – to wszystko od tej łyżeczki po te wielkie budynki, korty , baseny i wszystko co tu jest nasze. Bóg pobudził nas, abyśmy to wszystko przekazali na waszą służbę, oto klucze to jest twoje.
 
Pastor zdębiał i oniemiał, nie myślał, że Bóg jest tak hojny i tak wspaniały i że On zaplanował gotowe obiekty dla nich pomijając trudy budowy. Tak, do dziś znajduje się tam ta wspólnota , która dobrze się rozwija i college i wiele innych cennych inicjatyw do których powołał tych ludzi Bóg. A starsi państwo usługują studentom w college w obiektach, którymi kiedyś zarządzali , a w których Bóg zmienił zarządców. O taką postawę Bogu chodzi w naszym życiu, abyśmy patrzeli na to co posiadamy tak, jakbyśmy mieli to wszystko tylko do użytkowania, Pan natomiast ma prawo aby dać w zarząd nasze dobra komu innemu.
 
 
  • perspektywy horyzontalne
 
Taki sposób myślenia nie jest możliwy dla tych, którzy patrzą na tu i teraz, wszak Paweł apostoł mówi – Ufam, bo gdybym tylko za życia doczesnego w Chrystusie pokładał nadzieję, byłbym bardziej od wszystkich ludzi godzien politowania. (1Kor 15,19). Czyli, jeśli to życie byłoby tylko dla mnie ważne i Chrystus byłby mi potrzebny do tego, abym miał dostatek, władzę czy co innego, to Chrystus nie byłby Chrystusem a ja nie byłbym Jego uczniem. Nasza nadzieja jest w wieczności, Królestwo do którego Chrystus nas zaprosił, jest pełnią, ale tą pełnię doświadczymy, kiedy będziemy z Nim. Teraz ważniejsza od naszego dobrostanu jest wylewająca się łaska Boża, którą Chrystus chce, abyśmy ogłaszali temu światu, który nie doświadczył tej wspaniałości Pana. Jego zbawienia.
 
KJ
 
 

Komentarze

  1. desta2012

     Tak zastanawiam się nad

     Tak zastanawiam się nad sensem tego co Pan napisał?. Trochę brak w tym logiki. Bo, po pierwsze jeśli Bóg jest właścicielem wszystkiego co mamy w swoim życiu, to nie możemy rozporządzać nie swoimi dobrami, nawet gdybyśmy chcieli je dać jako dar dla Bogu. Byłaby to po prostu kradzież nawet jeśliby miała służyć jakiemuś wniosłemu celowi. Zrzesztą byłoby to również świętokractwo. Po drugie, jeśli przyjmniemy, że jesteśmy ”szafarzami dóbr Bożych” to i tak nadal one nie sam nasze, my nimi tylko dysponujemy, zarządzamy, a jako ekonomii mamy obowiązek robić to rzetelnie i według najlepszych umiętności. I teraz jeśli Bóg ich jest właścicielem to niemusi wydzielać sobie,ile Mu się należy z Jego właśności. Wtedy mieli byśmy ciekawą sytuację, byłaby właśnośc Boża w właśności Bożej. To by przypominało masło maślanie. I teraz jeśli wszystko co mamy jest wynikiem naszej pracy i zaangażowania to możemy się podzielić swoimi dobrami z potrzebującymi. To się podoba Panu Bogu i jest miłe Jego sercu. Ale w tym już jest zawarty akt naszej woli. Bo chrześcijaństwie wolność jest ważna, nie niewola. Do wolności zostaliśmy powołani i tylko korzystajmy z niej dobrze i sumie. I nieczynmy w tej wolności innych niewolnikami.

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    desta2012

     

     Dziekuję za komentarz, spróbuję się do niego odnieść. 

    Widzisz, Bóg jest właścicielem wszystkiego, bo w Nim wszystko się znajduje 🙂 Dz. Ap. 17,24-28 – proszę przeanalizuj ten tekst. Szczególnie w. 28 – "w Nim żyjemy i poruszamy się i jesteśmy…." Bóg napełnia cały wszechświat swoją obecnością, nie istnieje miejsce, w którym Go nie byłoby por. Ps. 139.

    Przyjdzie dzień, kiedy Bóg zwinie tą ziemię jak starą szatę, „… Tyś, Panie na początku ugruntował ziemię. I niebiosa są dziełem rąk twoich; One przeminą, ale Ty zostajesz; I wszystko jako szata zestarzeją się, I jako płaszcz je zwiniesz, Jako odzienie, i przemienione zostaną…” (List do Hebrajczyków 1,10-12 i Psalm 102,26-27). Wiele fragmentów Słowa o tym mówi, ukazując Boga, jako tego, który stworzył wszechświat i nie pozostawił go bez opieki, ale go przenika i zarządza nim. 

    Dał nam do użytkowania tę ziemię – 1 Mojż. 1,28-29, zapewniając również zaopatrzenie. On to wszystko wymyślił i On zrealizował i nadał sens. 

    Co do dawania Bogu, to wielki temat, może tylko zawężę go do najważniejszego, Bóg pragnie naszej miłości, oddania Jemu chwały, abyśmy cieszyli się Nim, abyśmy Go kochali. Oddawać Bogu materialne rzeczy, to zaopatrywać Jego dzieła – w ST Świątynię, teraz Kościół, poprzez , który Bóg objawia swoją chwałę –    Spodobało się Bogu w swej dobroci i mądrości objawić siebie samego i ujawnić nam tajemnicę woli swojej (por. Ef 1,9), dzięki której przez Chrystusa, Słowo Wcielone, ludzie mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają się uczestnikami boskiej natury (por. Ef 2,18, 2 P 1,4). Przez to zatem objawienie Bóg niewidzialny (por. Kol 1,15, 1 Tm 1,17) w nadmiarze swej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół (por. Wj 33,11, J 15,14-15) i obcuje z nimi (por. Bar 3,38), aby ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej. Sobór Watykański II 

    Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym  „Dei Verbum”, § 1


    Bóg udziela nam wszystkiego, a więc dając nam w użytkowanie przekazuje nam to, co stworzył, co powołał do istnienia, z radością nam udziela i błogosławi nam. 

    Nie jesteśmy złodziejami, mylnie konkludujesz, dlaczego niby? 

    Jesteśmy szafarzami, powiedzmy zarządcami i własnie tak mamy postępować. Słuchać Pana, jak zarządzać tym, co nam daje i kogo błogosławić. W ST, normalną sprawą były dziesięciny , ofiary i jałumuzna. Moim zdaniem nic się wtym aspekcie nie zmieniło, teraz cali nalezymy do Pana, oczywiście, jesli odrodziliśmy się z Ducha Bozego. A więc teraz, Pan moze zarządac nawet oddania wszystkiego na Jego sprawę. Dlatego tez nie powinniśmy się z niczym wiązać. 

    Rzetelnie nie musimy się z nikim rozliczac, gdyz tej miary nie ma, gdybyśmy mieli jasne instrukcje np. 25 procent zanieś do lokalnej wspólnoty, tak jak było w ST, 10 proc do Świątyni, to byłby jakiś wyuznacznik, ale Bóg dał nam wolną wole i Ducha, aby do nas przemawiać bezpośrednio i prowadzić nas mówiąc do nas. Na perwno 10 cina jest czymś dobrym i powinniśmy ją zawsze oddawać do wspólnoty, aby słuzyła Kościołowi, ale nie ma takiego obowiiązku.

    Wszystko nie jest wynikiem naszej pracy, ale Bozego błogosławieństwa, zauważ – Jeśli Pan domu nie zbuduje, Próżno trudzą się ci, którzy go budują. Jeśli Pan nie strzeże miasta, Daremnie czuwa stróż.  Daremnie wcześnie rano wstajecie, I późno się kładziecie, spożywając chleb w troskach: Wszak on i we śnie obdarza umiłowanego swego.  Psalm 127

    Nie od naszego zabiegania zalezy nasze powodzenie, ale od Bozego błogosławieństwa, nie zwalnia nas to oczywiście z obowiązku pracy, bo "kto nie chce pracować niechaj też i nie je" 2 Tes. 3,10

    Możemy dzielić się z potrzebującymi tym co posiadamy, ale lepiej, gdy słuchamy Pana w tym względzie, wówczas będziemy pełnic Jego wolę nie własną. 

    Piszesz o wolności chrześcijańskiej, wszystko się zgadza, a największa wolność nasza jest w Chrystusie, kiedy jesteśmy Jemu posłuszni, paradoksalnie wówczas jestesmy najbardziej wolni. Kiedy jesteśmy sobie poddani, najczęściej jesteśmy niewolnikami samych siebie. 

    KJ

     

     

     

     

     

     


     

     

     

     
    Odpowiedz
  3. desta2012

     Jestem w pewnym stopniu z

     Jestem w pewnym stopniu z obligowany odpowiedzieć Panu. Po pierwsze, dzisiaj nie możemy czynić znaku równości między Świątynią Jerozolimską a Kościołem. To Jezus powiedział, ”zbuduje Kościół mój”.  A Świątynia miała charakter bardziej ofiary, zadośćprzebłagalny. Składano na jej terenie tysiące ofiar za grzechy. Ale jak Pan wie, żadna z tych ofiar nie miała wartości takiej aby mogła zmażac grzech i to na zawsze. Te ofiary były ‘cieniem’ tej jedynej, niepowtarzalnej, wiecznej i skutecznej ofiary Jezusa na Golgocie. Cały rytuał, jaki się odbywał stracił swoje znaczenie ekspacyjne, w momencie gdy Jezus oddał swoje życie. Myślę, że również Pan wie o tym, że zbawienie jest z łaski Bożej. Jeśli Bóg zbawia człowieka, to dokonuje tego w imię Jezusa Chrystusa, a nie ludzkich uczynków czy poprzez obliczenie wkładu jakie człowiek wnosi do trzosu Kościoła. To ile Ktoś daje na potrzeby Kościoła jest aktem jego woli i szczerości serca. Można się zastanowić co by Bóg pomyślał o takim datku pochodzącym z nieochotnego serca. Kiedyś powiedział, że ‘miłosierdzia chcę, nie ofiary’. I Bóg ma rację, jeśli miłosierdzie jest obecne i pięlegnowane w życiu człowieka, to poprzez ten fakt obecności miłosierdzia człowiek niesie pomoc osobom potrzebującym, a to znaczy więcej dla Bogu, niż dawanie ofitych datków na potrzeby Kościoła. Również znaczenia ma sposób pozyskania środków jakie się daje na potrzeby Kościoła. Czy przypadkiem nie kryje się za nimi wyzysk, płacz i cierpieniu ludzkie. Bóg brzydzi się taki darami! Po drugie, zbawienie człowieka nie równa się Kościół. Bo gdyby tak było, to wystarczyłoby aby Jezus zbudował Kościół. Ale do zbawienia człowieka była i jest potrzebna ofiara Jezusa. I ma Pan rację, że aby prowadzić taką instytucję czy to Katolicką czy Protestanską potrzebne są środki finasasowe. Ale Jezus powiedział ‘ zbuduje Kościół mój’, niepowiadział, ‘że zbudujemy Kościół mój czy nasz’.Jeśli Jezus podjął taki plan zbudowania Kościoła, to na pewno obmyślił dostarczenie środków na jego funkcjonowanie i utrzymanie. Albo wierzymy Jezusowi, albo jak ci robotnicy wyrywamy się do zdobywania środków finasowych. A gdzie nasza wiara?, Gdzie miejsce na  działanie Ducha Świętego?, Gdzie miejsce na cud rozmnożenia?. Albo mamy serce otwarte na słowa Pana i cierpliwie czekamy na Jego plan rozwoju dla Jego Kościoła, albo myślimy jakby tu pozyskiwać ciągle środki. Może czas na uczenie się i pięlegnowanie miłosierdzia?, Może wrecie pora na szukanie Królestwa Bożego?, Może czas by światło Ewangelii oświeciło nasze serce?,  I może czas by nieprzeszkadzać Jezusowi w relacji planu zbawienia dla wszystkich ludzi? Pan  jest wielki, wie co jest dobre dla Jego ludu. Niech kroczy przed nami i niech Jest Panem w swoim Kościele

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code