Drzewo życia a drzewo poznania dobra i zła…

 Rozważanie na Sobotę II tygodnia Adwentu, rok C2

tezeusz_adwent_2015.jpg

Kiedy widzimy tragiczną scenę wypędzenia naszych przodków z ogrodu, w którym wiedli spokojne i dostatnie życie w obecności samego Boga, robi nam się smutno, bo to tak trochę jakby nas wygoniono. Na dodatek Bóg postawił swoje cheruby i ognisty miecz wirujący, aby strzegły drogi do drzewa życia, które mogłoby stać się naszym życiem wiecznym, gdybyśmy tylko zjedli z owoców tego drzewa. Bóg nie chciał, aby człowiek, który skosztował z drzewa poznania dobra i zła, łamiąc Jego przykazanie, miał żyć wiecznie. Raczej czas życia na ziemi miał stać się dla człowieka czasem, w którym przestanie on pragnąć spożywania z drzewa śmierci, a zapragnie jeść z drzewa życia. Kiedyś bardzo mnie intrygowała ta sprawa, czy być może gdzieś jest to drzewo i ten miecz, i cherubowie. Może są gdzieś na ziemi? Jak jednak wiemy, naszymi ludzkimi oczyma tego nie zobaczymy.

Drzewa_KJ12_12_0.jpg

Przeczytałem niedawno proste wytłumaczenie widzenia cielesnego i duchowego. Autor artykułu pokazywał, że tylko od gęstości atomów zależy, czy coś jest widzialne, a coś nie jest i coś o niskiej gęstości atomów przenika coś, co ma gęstą strukturę. Być może to jest tak jak z dźwiękami. Wiemy przecież, że istnieją dźwięki, które słyszą np. zwierzęta, a my nie. Są nawet specjalne gwizdki dla psów, które tylko one słyszą. Świat, który nas otacza, jest przepełniony falami elektromagnetycznymi, te fale niosą przecież obraz, dźwięki, nasze rozmowy telefoniczne, a tego wszystkiego nie widzimy i nie słyszymy, więc potrzebujemy nadajników i odbiorników. Wiemy też, że istnieje mnóstwo rzeczy, których nigdy nie zobaczymy ani nie usłyszymy, chyba że człowiek zbuduje odpowiednie urządzenia pozwalające na to.

Ludzie, którzy przeżyli psychozę z omamami czy to wzrokowymi, czy słuchowymi, doświadczyli świata, którego nie widać, który jest dla nas w normalnym stanie niewidoczny i obcy. Gdy jednak nasz mózg ma stan zapalny, zaczyna odbierać obrazy i głosy, których nie potrafimy zrozumieć ani interpretować, zatem zaliczmy je do wytworów chorego umysłu. Jednak moim zdaniem wcale tak być nie musi. Kiedy nad tym rozmyślam, przychodzi mi na myśl fragment ze Słowa Bożego z 2 Krl 6, 14 – 23. Tam widzimy Elizeusza i jego sługę. Elizeusz pomagał królowi Izraela, mówiąc mu, co zamierza zrobić król Aramu. Bóg objawiał mu te prawdy i Izraelici unikali starcia. Król Aramu zirytował się na proroka i kazał na niego napaść. Sługa zobaczył zasadzkę w Dotanie, pełno wrogiego wojska. Patrzył oczyma cielesnymi i nie widział tego, co było właściwą rzeczywistością. Na prośbę Elizeusza Bóg otworzył jego oczy i zobaczył on zjawisko, które pewnie przeraziło go jeszcze bardziej. Oto „góra była pełna koni i wozów ognistych wokół Elizeusza” (w. 17). Ta Boża rzeczywistość spowodowała, że Elizeusz mógł robić, co chciał, z tym wojskiem. Wojownicy oślepli, a Eliasz zaprowadził ich do króla Izraela, ten nakarmił ich i odeszli, raz na zawsze załatwiając sprawę napadów. Po prostu Aramejczycy już więcej nie nękali Izraelitów.

Kobieta_we_mgle.jpg

Chodzenie w Bożej rzeczywistości to chodzenie w ponadnaturalności. To wchodzenie w Bożą obecność, która gdy żyjemy w sposób cielesny, jest nieosiągalna. Nawet dla osób zrodzonych z Ducha Bożego doświadczanie rzeczywistości nieba tu na ziemi jest utrudnione, gdy spożywają owoce z drzewa poznania dobra i zła, ponieważ to drzewo, jak wiemy z historii Adama i Ewy, rodzi śmierć. Żyjąc w śmierci, będziemy żyli na wzór tego świata, wplątani w przeróżne grzechy, które będziemy chcieli zwalczać na swój sposób, bezskutecznie. Gnębić nas będzie religijność, prawo i schematyczność, które są wynikiem śmierci. Potrzebujemy zbliżyć się i spożywać z drzewa życia, które widzimy w wielu opisach biblijnych, ale chyba najwyraźniej w Apokalipsie 21, 2: „Na środku ulicy i na obu brzegach rzeki drzewo żywota, rodzące dwanaście razy, wydając co miesiąc swój owoc, a liście drzewa służą do uzdrawiania narodów”. Podobny obraz znajduje się w Ez 47 ,12, gdzie liczba tych drzew jest większa niż jedno.

Wiemy doskonale, że tym, który daje życie, jest Jezus Chrystus, On jest owym drzewem życia – „Ja jestem zmartwychwstanie i życiem wiecznym…” (J 11, 25 – 26). Każdy, kto się w Nim znajdzie, żyje Jego życiem, które jest wieczne. Być w Nim, gdy On jest w nas, to zrodzić się z Niego. Z łaski przez wiarę. To wejście do Królestwa Bożego, zbliżenie się do drzewa życia i korzystanie z niego. Póki tu żyjemy, wiemy, że żyjemy w śmiertelnych ciałach nie tylko dlatego, że muszą one umrzeć lub być cudownie przemienione w czasie Paruzji, ale dlatego, że w naszych ciałach mieszka grzech. I nie chodzi tu o nasze grzeszenie, ale o grzech jako ten, który rodzi grzechy. Grzech, który Jezus zwyciężył w ciele – Rz 8, 1 – 6 – nie panuje nad nami wówczas, gdy Duch Boży ożywia nasze śmiertelne ciała (Rz 8, 11). I tak życie Boże, które ma wymiar wieczny, promieniować może nie tylko w nas, ale też poprzez nas. A my zamiast karmić się z drzewa poznania dobra i zła, pragniemy drzewa życia, czyli Jezusa.

 

Adan_i_Ewa.jpg

Bóg sprawił, że nasz powrót do Edenu stał się możliwy, że w Chrystusie staliśmy się Jego dziećmi i Jego własnością, którą wykupił. Więcej, w czasie ziemskiego życia proces zmiany rozpoczyna się w chwili nowonarodzenia z Ducha Bożego (nie podczas chrztu niemowlęcia) i trwa całe życie. Można przeżyć życie, żyjąc śmiercią, karmiąc się śmiercią, ale możemy tez przeżyć życie w życiu. Umierając dla siebie, ale żyjąc dla Pana. Jest to trudniejsza droga, bo zapierania się siebie, ale za to droga przemiany tego, co śmiertelne w to, co odwieczne. Nasz duch, napełniony przez Ducha Bożego, może być nośnikiem życia dla naszej duszy i ciała. Wówczas możemy i my doświadczać Bożych cudów i przemiany, ale też mogą ich doświadczać ci, na których promieniuje Chrystus w nas.

Cuda i znaki są wówczas czymś naturalnym, choć są skutkiem jakby ubocznym naszego życia skierowanego na dawcę życia. Uczmy się zatem korzystania z drzewa życia, abyśmy rzeczywiście żyli.

Wszystko to jednak nie nastąpiłoby, gdyby w małej stajence w małym Betlejem pośród bydła nie zrodziło się życie. To kruche życie, które było bezbronne w naszych oczach, a które Bóg osłaniał tysiącami Aniołów, wzrastało pomiędzy nami, aby pokazać nam siebie, aby pokazać nam wszystkie rozwiązania w naszym życiu. Tymi wszystkimi rozwiązaniami na nasze życie jest On, życie. Jezus Chrystus.

Radosnych Świąt Bożego Narodzenia czytelnikom i twórcom Tezeusza życzy wasz w Panu Kazik J.

Drzewa_KJ12_12.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code