Co daje im siłę?

61 – letni trener Portugalii Fernando Santos wyznał, że zaczyna dzień od modlitwy i czytania Biblii. Podobne słowa wypowiedział jeden z najlepszych polskich piłkarzy Jakub Błaszczykowski: „Najważniejsza jest dla mnie codzienna Eucharystia i czytanie Pisma Świętego. Czasami zwyczajnie, po ludzku, nie chce mi się. Modlitwa daje mi jednak siłę i staram się jej nie zaniedbywać. Wiem, że ani sława, ani pieniądze nie dają tyle radości, co bycie z Bogiem”. Z kolei najsłynniejszy już dziś piłkarz reprezentacji Polski – Robert Lewandowski niespełna dwa lata temu w jednym z niemieckich magazynów informacyjnych dla dzieci oświadczył, że swoje piłkarskie sukcesy zawdzięcza "rozmowom z Bogiem". Sportowiec wyraził przekonanie, że swój sukces odniósł dzięki modlitwie.

Dla jednych te świadectwa być może są wyrazem tzw. „oczywistej oczywistości”, dla innych stanowią wyraz ogromnej odwagi. Rzeczywiście w tych powyższych wypowiedziach zapewne nie byłoby nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że autorami tych słów są osoby związane ze sportem, który w tej części kontynentu budzi najwięcej emocji. Co więcej, nie sposób nie zauważyć, że we współczesnym futbolu jest wiele przypadków rażących działań korupcyjnych spowodowanych nieuczciwymi układami.
R. Lewandowski przyznał też, że często przed meczami chodził do małego kościoła, dzięki czemu mógł pokonać wszelkie zmartwienia i obawy. Natomiast selekcjoner reprezentacji Portugalii ceni sobie modlitwę przed tabernakulum w sanktuarium maryjnym w Fatimie.
Ale nie tylko u piłkarzy możemy zaobserwować głębokie życie religijne. W wydanej kilka lat temu książce ks. Kazimierza Sowy będącej zbiorem wywiadów ze znanymi osobami inny wybitny sportowiec K. Hołowczyc tak mówił o kościele: „Wierzę, że ludzie przychodzą do kościoła po to, by stać się lepszymi. To jest takie miejsce, gdzie każdy może podsumować jakoś swoje życie i, mówiąc językiem gospodarczym, naładować swoje baterie dobra. Ten przekaz, który jest na mszy św., bardzo często na kazaniu, daje szansę, żeby się nad sobą zastanowić i zrobić jakieś postanowienia”.
Natomiast podróżnik, zdobywca biegunów Marek Kamiński, w tej samej książce: „Słownik języka boskiego” wyznał, że w jego podręcznym ekwipunku podróżnika, który pozwala przetrwać mu w ekstremalnych warunkach znajduje się również Biblia. „Czuję się przede wszystkim człowiekiem i uważam, że religia jest bardzo ważna w życiu człowieka, a przede wszystkim to Bóg jest ważny w życiu człowieka”  – zaznaczył Marek Kamiński.
 
Powyższe wypowiedzi to oczywiście tylko nieliczne z tak wielu przejawów odważnego, ale przede wszystkim świadomego przyznawania się znanych osób swojej do wiary i wyznawanych wartości. Przytaczane przez media (głównie tzw. katolickie) stwierdzenia wybitnych sportowców świadczą o ich poczuciu odpowiedzialności za swoje życie religijne.  Ale co bardziej istotne, takie świadectwa stanowią zachętę szczególnie młodego pokolenia – wśród których i sportowcy zyskują najwięcej fanów – by zastanowić się nad własnym życiem wewnętrznym. Często, to właśnie w swoich ulubionych zawodnikach młodzież dostrzega ludzi sukcesu, tych którzy osiągnęli cel. Tym bardziej potrzeba takich wypowiedzi, które będą potwierdzały, że na sukces nie pracuje się samemu, a nawet przeciwnie: wtedy gdy zawodzą siły ludzkie, gdy organizm najzwyczajniej w świecie odmawia posłuszeństwa, gdy nie starcza sił na długotrwałe treningi – wtedy przychodzi moc z góry. Ci sportowcy wskazują także na jeszcze jedną ważną sprawę. Dowodzą, że nie sława i powiększane środki na kontach bankowych stanowią cel ich życia i to nie one są dla nich źródłem spełnienia, czy zadowolenia. Dobrze, jeśli sportowcy otwarcie przyznający się do swojej wiary i pokornie uznający swoje słabości, niedociągnięcia znajdą odbiorców dla swych poglądów wśród ludzi młodych, u których to poprawne widzenie świata jest często mocno wypaczone, a ciekawość świata i dążenie do osiągnięcia spełnienia w życiu odbiega od podstawowych norm etycznych. Ale myślę że poprzez takie formy ewangelizacji, tak naprawdę każdy z nas może wiele skorzystać, bo problemy te nie dotyczą tylko młodzieży. Każdy z nas, przez całe swe życie wyznacza sobie różne cele – te mniej lub bardziej wyniosłe, zasadnicze znaczenie ma tu jednak właściwa klasyfikacja dóbr. Bo, jak słusznie zauważył Krzysztof Hołowczyc w rozmowie z ks. K. Sową: „Nigdy nie będzie dobrze, jeżeli nie będziemy mądrzejsi, nie będziemy mieli dobrego serca i nie będziemy chcieli zrobić czegoś dla innych. To właśnie kościół i msza św. Dają taką szansę”.
 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code