Od trzech dni Kościół daje nam możliwość rozważenia fragmentów Ewangelii, opisujących cudowne gesty Jezusa. Jednak w każdym z tych tekstów akcentowany jest inny aspekt.
W niedzielę Słowo Boże zachęcało nas do pochylenia się nad problemem zazdrości, zawiści, braku wiary w czyjeś możliwości, braku wiary w Jezusa. W poniedziałek mieliśmy okazję skonfrontować postawę ufności i zawierzenia kobiety cierpiącej na krwotok – z wyśmiewaniem Jezusa przez tłum.
W kolejnym dniu możemy przeczytać m. in. takie słowa: „(…) leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości (…)”. (Mt 9, 32-37)
Bóg nie zostawia nas samych, chociaż pozornie możemy czuć się opuszczeni, pozostawieni sami sobie, bez jakiejkolwiek nadziei na przetrwanie. W jednej z pieśni kościelnych śpiewamy: „On cię napoi krwią swoich ran, On Ojciec, lekarz, Pan”. Taki jest właśnie Bóg. Zawsze obecny w Sakramentach Kościoła, Swoim Słowie i drugim człowieku. Ważne, abyśmy stale się na Niego otwierali. Abyśmy pragnęli, (jak ta kobieta, z której „uchodziło” życie) dotknąć się choć frędzli jego płaszcza.