Bóg czyli kto?

Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest taka prosta. Wielu może nawet nie zadaje sobie trudu, by na nie odpowiedzieć. A jest to według mnie kwestia bardzo istotna. Jest to podstawa naszej wiary. Nie sposób przecież oddawać się w opiekę Bogu nie wiedząc, kim On jest, jaka jest Jego natura. Uważam, że jeżeli ktoś chce głęboko i prawdziwie przeżywać swoją wiarę, musi sam sobie odpowiedzieć na szereg pytań: czym dla mnie jest moja relacja z Bogiem?, kim dla mnie jest Stwórca?, jakie żywię w stosunku do Niego uczucia?

Pewien jestem że, mówiąc wprost, wielu ateistów nie wierzy, bo po prostu Boga nie poznali. Albo poznali w sposób mocno wykoślawiony, zebrali o Nim błędne, lub co najmniej niekompletne informacje. Niekoniecznie owo błędne poznanie jest wynikiem złej woli. Trzeba sobie bowiem jasno powiedzieć, że "rozszyfrowanie" Stwórcy to strasznie trudna rzecz. Otwieramy Pismo święte i czytamy o wielkiej dobroci Pana, o dziełach wielkich i godnych podziwu, jakie przygotował On swojemu ludowi. Ale mamy też w uszach słowa o sądzie Bożym, o karze za grzechy. A zatem z jednej strony miłosierny Tatuś, a z drugiej srogi Ojciec. Jak pogodzić ogień z wodą? Wielu, nie mogąc tego dokonać, tworzy sobie fałszywy obraz Pana.
 
Dla niektórych Bóg to zgorzkniały, wszystkowiedzący mędrzec, który tylko czeka na najmniejsze potknięcie człowieka, aby móc go pognębić. Dla mnie osobiście, po przeczytaniu Ewangelii, ta wizja wydaje się chora. Niestety, jest ona wśród ludzi znajdujących się daleko od Boga bardzo rozpowszechniona. Pamiętam jak mocno uderzyła mnie wypowiedź młodego człowieka, który opowiadając o kulisach swojego nawrócenia mówił: "Ja dopiero mogłem szukać kontaktu z Bogiem kiedy przekonałem się, że nie jest On bezwzględnym władcą, wymachującym z góry szabelką." Wielu ludzi odrzuca obraz Boga miłosiernego, przebaczającego, kochającego każdego z nas, widząc w Nim jedynie srogiego sędziego, który chce się "wyżyć" na człowieku. Jasne, Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, Bóg postawił przed nami zakazy i nakazy. Ale czy to oznacza, że jest bezduszny i bezlitosny? Spójrzcie na swoje relacje z ziemskimi rodzicami. Pokrzyczą czasami? No pewnie? Ukarzą? Jasne, że tak. I to najczęściej w pełni zasłużenie, co przyznajemy sami, ale dopiero po latach i nie publicznie. Czy jednak rodzic jest srogi, bo chce się wyładować na swoim dziecku? A gdy stanie się coś złego, na przykład gdybyś uległ wypadkowi, wskutek zbyt brawurowej jazdy samochodem. Co zrobią Twoi rodzice? Czy będą dumnie chodzili i powtarzali: "I dobrze! Tak szalał na drogach to teraz ma za swoje". Nie, będą rozpaczać i zrobią wszystko, żebyś wrócił do zdrowia. A wszelkie kary i zakazy stosują właśnie po to, abyś wskutek braku doświadczenia i błędnego zapatrywania na niektóre sprawy nie złamał sobie życia.
 
Często także patrzymy na Boga jako na kogoś może nie tyle srogiego i miotającego piorunami, lecz wielkiego, gigantycznego władcę całego Kosmosu, który siedząc na niebiańskim tronie, nie jest w stanie zza chmur dostrzec obecności naszej skromnej osoby. Czy to w ogóle wypada zawracać Panu głowę moimi sprawami? Stwórca przeraża swoją wielkością, a zawstydza z kolei swoim miłosierdziem. No bo ja ciągle upadam, a On ciągle mi przebacza. No i po jakimś czasie jest mi już po prostu wstyd, że nieustannie go zawodzę. Czy jednak nie na tym polega miłość? Przecież tylko osoba naprawdę kochająca może wybaczyć każde świństwo. Powinniśmy się cieszyć, że jest Ktoś, kto nas kocha. Kocha bezinteresownie i w każdej sytuacji.
 
Jest również grupa, która widzi Stwórcę jeszcze inaczej. Ci ludzie, nawet po zrobieniu oczywistego świństwa, powtarzają zawsze: "Bóg jest miłosierny, na pewno mi przebaczy". Dla nich Bóg to taki poczciwy dziadziuś z siwą brodą, który coś tam zrzędzi, ale i tak nikt go nie słucha i nie bierze sobie do serca jego opinii, no bo: "Co tam stary może wiedzieć? Pozrzędzi, pozrzędzi, a i tak będzie nas wszystkich kochał, chociaż nie będzie pochwalał tego co robimy." Ojciec Niebieski nie może jednak tolerować takiej postawy! Pewnie, że każdy rodzic chciałby swojej córce czy swojemu synowi Nieba przychylić (a ten Niebieski to nawet dosłownie :)). Ale dla dobra dziecka nie można go rozpieścić, nie można dopuścić żeby robiło co mu się żywnie podoba. Na co dzień stykam się z wieloma ludźmi. Również z egoistami, gburami, chamami, którzy wiedzą wszystko najlepiej, uważają się za pępek świata, a których każdy ma serdecznie dość. Tacy ludzie niewątpliwie są nieszczęśliwi. Co gorsza, nieszczęśliwi z własnej winy. A przyczyna takiego stanu rzeczy tkwi, w ogromnej większości przypadków, w tym, że rodzice pozwalali im niemal na wszystko, że nie istniały dla nich żadne zakazy ani nakazy.
 
Warto zastanowić się, jak ja postrzegam Boga i czy przypadkiem nie powinienem niektórych przynajmniej moich sądów o Stwórcy zweryfikować. Przede wszystkim jednak, zanim zaczniesz narzekać na Boga, wypadałoby dowiedzieć się kim tak naprawdę On jest i czy wiedza, jaką o Nim posiadasz, jest zgodna z rzeczywistością. A skąd można uzyskać najpełniejszą i najbardziej rzetelną informację o Stwórcy? Oczywiście z Pisma świętego, które jest zbiorem ksiąg opisujących, jak układały się relacje Boga z Mojżeszem, Dawidem i wieloma innymi. Z Biblii dowiesz się jaka jest natura Boga poprzez zaobserwowanie, jak reagował On na dobre czyny i na występki człowieka. Chrystus i autorzy listów apostolskich opowiedzą Ci o Bogu, który kocha każdego bez względu na płeć, wiek i pochodzenie, który pragnie szczęścia każdego z nas, który płacze nad każdym człowiekiem odchodzącym od Niego, i który nie opuści Cię bez względu na wszystko.
 
Jacek Stojanowski stoja@wp.pl
 
www.siewy.prv.pl – moja strona Internetowa
 

Komentarze

  1. Alicja

    w jedym zdaniu

    …jak postrzegam Boga? To rzeczywiście skomplikowane, bo na obraz, relacje ja – Bóg wpływa wiele czynników, często pewnie gdzies spychanych przez nas, odrzucanych, ubieranych w zbroje i kolorowe maski…

    A w jednym zdaniu? Widzieć w Bogu bardziej Ojca niz Absolut…

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    Bóg-Ojciec

    Jacku,

    Ciekawy tekst, ale bardzo idealistyczny.  Postawa rodziców, na którą się ciągle powołujesz często bywa krzywdząca. Nawet nieświadomie rodzice mogą się przyczynić do powstania wykrzywionego obrazu Boga. Na początku swojego życia człowiek postrzega Boga w odniesieniu do pierwszego autorytetu. Obraz Boga surowego i karzącego jest gdzieś głeboko zakorzeniony w polskiej katolickiej metnalności.  Wielu ludzi ma problem z obrazem Boga Ojca także ze względu na relację z ojcem. Bo jak powiedzieć do Boga "Abba Tatusiu", skoro te słowa więzną w gardle, bo kojarzą się z bólem, krzywdą i obojętnością?? Tutaj potrzebna jest długa droga uzdrowienia wewnętrznego i przebaczenia. Niektórzy szukając Boga w Piśmie Świetym nie potrafią dostrzec dobrych cech Boga, ale widzą wszystko to co mówi o karze, sprawiedliwości i sądzie.

    Boga trzeba szukać przez całe życie. Jego obraz , który wydawał się nam w pewnym momencie zadowlający za jakiś czas robi sie przestarzały. Kiedy już nam się wydaje, że wierzymy w Boga pełnego miłości i miłosierdzia, nagle łapiemy się na tym, że znowu przed Nim uciekamy w lęku przed karą. Jest ktoś, kto nieustannie nas okłamuje i sieje wątpliwości w sercu, fałszuje obraz Boga byśmy przestali wierzyć w to, że Bóg chce naszego dobra. Tak jak już było w raju, szatan zasiał wątpliwość w sercu Ewy. Parafrazując słowa z księgi Rodzaju: czy Bóg chce na pewno waszego dobra? Pismo Święte jest źródłem poznania Boga przy pomocy darów Ducha Świętego, ale czym innym jest czytać o Bogu a czym innym jeszcze doświadczyć Jego obecności. Można było czytać i studiować dzieła Jana Pawła II, słuchać relacji innych ludzi, ale nic nie zastąpiło osobistego spotkania z nim. Wówczas dopiero można było powiedzieć: poznałem papieża. Dlatego modlitwa i uczestnistwo w Eucharystii to momenty prawdziwego spotkania i poznawania Boga.

    Bóg wykracza poza wszelkie nasze wyobrażenia o Nim, poza wszelkie nasze obrazy, poza wszelkie nasze pragnienia. Bóg przerasta każdy opis, każde wrażenie i doświadczenie Jego obecności. Wykracza poza wszelką miłość i dobroć jaką możemy sobie wyobrazić. 

    Wszystkim owocnych poszukiwań!

    Pozdrawiam

    joa

     

     
    Odpowiedz
  3. krok-w-chmurach

    Mój Bóg się zmienia.

    Mój Bóg się zmienia. Ściślej mówiąc, Jego wizerunek zmienia się wraz z moim stopniem dojrzałości religijnej. Tym, co stałe w permanentnym rozwoju jest zdziwienie i zachwyt jaki budzi Bóg kochający człowieka – pełnia Jego Miłości wobec mojej niedoskonałości.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code