Tezeuszowy rok

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

MicrosoftInternetExplorer4

Z decyzji przyjęcia zaproszenia do blogowania na Tezeuszu jestem po prostu zadowolony. To jedna z ciekawszych rzeczy, która przydarzyła mi się w pierwszym roku po zamieszkaniu w Montrealu.

Moja obecność tutaj interpretowana jest zazwyczaj dwuznacznie. Dokładam jakiś tam procencik, który niektórym rozwiewa katolickość portalu. Z drugiej strony, niektórzy widzą w tym próbę mego nawrócenia, ponownego poszukiwania wiary. Nic z tego. Ja i Kościół katolicki już dawno powiedzieliśmy sobie, że w podstawowych sprawach się nie zgodzimy. Zdarza nam się co prawda na Tezeuszu iść w tym samym kierunku, ale przeważnie i tak po dwóch różnych stronach.

Już z początku dosyć wyraźnie zaznaczyłem swoją obecność na portalu. Strach przed narodem odbił się szerokim echem. Myślę, że był on reakcją na swego rodzaju wyzwolenie jakiego nagle, w dodatku w dostatku zaznałem w Montrealu. Odlałem sobie wrzącej złości na polskie społeczeństwo, z bezpiecznego miejsca, ale też tam gdzie mogłem być pewny, że zostanie to zauważone.

Migracja rozmyła moją przestrzeń. Tezeusz zastąpił mi polskie podwórko i zapełniał kreatywnie czas. Zdarzyło mi się nie spać nocami po tekstach czy komentarzach znalezionych na portalu. Często same komentarze prowokowały następne teksty. W końcu zrozumiałem, że Tezeusz to spore zaplecze osób, z którymi jestem w stanie się dogadać. Co więcej mają one sporo ciekawych rzeczy do powiedzenia. Wszystkich słuchać i czytać nie muszę. Po za tym to zawsze można pogadać o przyrodzie i o pogodzie.  

Mam też świadomość, że wielu przyjaciół Tezeusza przestało mnie czytać, a zwłaszcza komentować. W zasadzie po prostu nie jestem komentowany. Co nie znaczy, że nie jestem tutaj wyraźny. I nie tylko dlatego, że moja koszula jest na lewą stronę. Sama redakcja dosyć często wrzuca mnie na tytułową stronę portalu. Dumny jestem z tego, bo w końcu nie tylko o samą moją lewostronność pewnie chodzi.

Wiem, że moimi najwierniejszymi czytelnikami są moja rodzina i przyjaciele z Polski. To oni nabijają pierwszą setkę odwiedzin. Następne należą do osób z oceanu internetowego świata. Szperając trochę w FB jestem w stanie wyłowić dosłownie kilkorga fanów i fanek mojego bloga. To cieszy specyficznie. Taka jakby bratnia dusza, która o mnie wie sporo, a ja o niej nic.

Tezeusz w sumie dobrze zgrał się z moją nową rzeczywistością. To tutaj na portalu i tutaj w moim nowym mieście dostałem ekspresowy kurs dystansu do siebie. Wciąż nad nim pracuję, ale skoro wciąż jestem i tu i tu – to znaczy, że pewnie sobie radzę.

Plany na nowy blogowy rok? Czasami zastanawiałem się czy po prostu nie zakończyć tej rocznej przygody. Tylko, że historia życia w Montrealu trwa nadal i potrwa jeszcze minimum następny rok. Pewnie mniej aktywnie, choć mam nadzieję nie mniej zauważalnie  – zostaję na minimum następny rok.

 

Komentarze

  1. jorlanda

    Podsumowania są dobre

    Moja obecność tutaj interpretowana jest zazwyczaj dwuznacznie. Dokładam jakiś tam procencik, który niektórym rozwiewa katolickość portalu. Z drugiej strony, niektórzy widzą w tym próbę mego nawrócenia, ponownego poszukiwania wiary. Nic z tego. Ja i Kościół katolicki już dawno powiedzieliśmy sobie, że w podstawowych sprawach się nie zgodzimy. Zdarza nam się co prawda na Tezeuszu iść w tym samym kierunku, ale przeważnie i tak po dwóch różnych stronach.

    Pozwoli Pan, że zapytam, nie z chęci pogrążenia Pana i portalu ale z powodu dociekliwości teologa. Dlaczego nie widzi Pan szans na pójście drogami Kościoła?

    Wiem, że ten problem dyskutowano tu wiele razy, i pewnie zaraz napisze Pan, że chodzi o nieustępliwość nauki Kościoła w kwestiach dla Pana ważnych. Ale – czy to naprawdę "tylko" o to chodzi?

     

     
    Odpowiedz
  2. rzusto

    drugie dno?

    Pani Jolanto,

    dziękuję za komentarz. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony Pani pytaniem. W końcu to głównie z Panią dyskutowałem tutaj te podstawowe kwestie. To przecież Pani jest tutaj na Tezeuszu główną dyskutantką broniącą pozycji Kościoła katolickiego w kwestiach homoseksualizmu. Naszą różnicę zdań ukazuje dość czytelnie dyskusja pod debatą.

    Mam też wrażenie, że chce Pani mi coś zasugerować.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code