Rozpoznanie

 
Rozważanie na Sobotę II tygodnia Adwentu, rok A2

tezeusz_adwent_2013.jpg

Dzisiejsze czytania stawiają nam przed oczy los Jana Chrzciciela – tego, kto poprzedzał przyjście Jezusa. Nauczał o Mesjaszu, wzywał do radykalnego nawrócenia, dawał świadectwo życia wiarą. „Nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli” (Mt 17,10-13) – odpowiada Jezus na pytanie uczniów o nowego Eliasza, którym był właśnie zamordowany Jan. Jednocześnie Chrystus odsłania też pewien paradoks: „Nie ma większego człowieka od Jana Chrzciciela, a jednak najmniejszy w królestwie niebieskim jest od niego większy” (Mt 11,11).

Dzisiejsze życie Kościoła stawia nam przed oczy papieża Franciszka – tego, który (zgodnie z tradycyjną tytulaturą) zastępuje na ziemi Jezusa jako następca Piotra. Naucza i daje świadectwo. Również on nawet wśród „swoich” wzbudza pewien rodzaj oporu, wręcz sprzeciwu. Również wobec niego okazuje się, że ludzie wierzący mogą być bardziej przywiązani do własnych oczekiwań i wyobrażeń, niż gotowi do przyjęcia tego, co przez ludzi mówi Bóg. Tak było z Janem Chrzcicielem, tak było z Jezusem, tak teraz jest z Franciszkiem, który – jak się okazuje – nie dość dba o swoje obuwie (żeby przywołać tylko Cejrowskiego).

Do wczucia się w położenie Jana Chrzciciela i słowa Jezusa o nim przygotowało nas wczorajsze czytanie z Ewangelii: „Przyszedł Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: »Zły duch go opętał«. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: »Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników«” (Mt 11,16-19). Nie ulega żadnej wątpliwości, że rozpoznanie Boga jest wielkim problemem w spotkaniu z drugim człowiekiem. Tymczasem wiara jako osobista relacja człowieka z Jezusem bynajmniej nie oznacza zamknięcia na drugiego człowieka, lecz wręcz przeciwnie – jak podkreśla Franciszek w „Evangelii gaudium” – nakazuje wyjście ku niemu. W tym wyjściu wiara się sprawdza, rozwija i umacnia.

Każdy z nas ma „swojego” Jana Chrzciciela – tego, który poprzedza nasze spotkanie z Jezusem, i „swojego” Franciszka – który w jakimś sensie zastępuje nam Jezusa, prowadzi lub towarzyszy na drodze wiary. Niechby chociaż było właśnie tak, że w życiu rozpoznajemy choć jedną osobę Jana i choć jedną osobę Franciszka. Jest w tym jednak konieczna gotowość stałego otwarcia w relacji. Relacje przechodzą bowiem przez czas próby. Gdy nagle słowa Jana lub Franciszka zaczynają nas uwierać, wyłania się pokusa – zwykle z groźnego uwierzenia we własną wiarę – aby je zlekceważyć. Nie rozpoznać w nich osobistego wezwania, lecz postąpić tak, jak jest nam najwygodniej.

Taki już los proroków naszej wiary.

Rekolekcje Adwentowe Tezeusza 2013

 

Przew__duch__PONIKLO.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code