Perły wiary

Rozważanie na XXI Niedziela Zwykła, rok B1
 

"Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym"  (J 6, 54)

Muszle.jpg

Jeżeli rozpatrywać te słowa Jezusa w kontekście Eucharystii, to wszystko staje się jasne. Aby przystąpić do sakramentu, trzeba spełniać pewne warunki. Postarać się o taką dyspozycję serca, aby nie być odłączonym od Boga z powodu grzechu ciężkiego, a grzechy lekkie są gładzone w spowiedzi powszechnej (oczywiście pod warunkiem, że żałuję za nie).

Warunek wstępny przystępowania do stołu Pańskiego dyscyplinuje mnie i motywuje do utrzymywania wewnętrznego porządku, czystości serca. Jeżeli cenię sobie ten sakrament, to zrobię wiele, aby go nie opuszczać. Gdy przydarzy się upadek, zawsze mogę poprosić Boga o skreślenie zadłużenia, wyczyszczenie mojej duchowej hipoteki tak, aby z czystym kontem pojawić się na Mszy Świętej i przystąpić do uczty. Chcieć to móc.

Aspekt drugi: duchowa transfuzja krwi i serca Jezusa dla mnie. Wow… Przyjmuję komunię i mam Tą krew w sobie, a moje serce zostaje wzmocnione Jego sercem. Tylko dlaczego to tak słabo działa, tak krótko, tak szybko przemija? Bo cały czas moja duchowa krew pełna jest przeciwciał tego świata, które atakują i niszczą we mnie ślad Jezusa. Każde zranienie, upadek, incydent nie oddany Jemu, nie opatrzony, nie uleczony przez Niego – sprawia, że zostają we mnie ślady, ciała obce, które jak wirus krążą w moim krwioobiegu, w moim ciele duchowym, nie pozwalając mi wyzdrowieć. Jeżeli komunię Eucharystyczną przyrównać do szczepionki, to muszę ją brać jak najczęściej, aby się uodpornić na wirusy tego świata, który nie jest królestwem Jezusa, bo królestwo Jezusa nie jest z tego świata, ono znajduje się w czystym sercu, w ubogich w duchu, w cichych, w miłosiernych, pokój wprowadzających.

Aspekt trzeci: sakrament Eucharystii nie jest mechaniczny ani magiczny. Sam fakt przyjęcia nie zmieni niczego (przynajmniej tak podpowiada mi moje doświadczenie) bez mojej współpracy. Jeżeli podejdę do tego tak, że przyjąć – odbębnić i załatwione, to nic mi to nie da. Zmarnuję bezcenny dar, trochę jak perły rzucone przed wieprze.

Ze swojego doświadczenia wnioskuję, że pełne uczestnictwo we Mszy Świętej musi być poprzedzone solidną dawką mojej osobistej modlitwy – spotkania z Bogiem. I pisząc „solidną”, nie mam na myśli długości, ale jakość. U mnie działa modlitwa, w której pozwalam Duchowi Świętemu przemieniać moje wnętrze. Zapraszam Go kilkoma słowami, np.: „Duchu Święty, duszo mojej duszy, uwielbiam Cię, prowadź mnie do mego wnętrza tam, gdzie mieszka Bóg”. Zamykam oczy i próbuję skupić swoją uwagę na Bogu, który jest obecny w głębi mojej duszy, w najdalszych zakamarkach. Niczego nie oczekuję i nie planuję, pozwalam, aby On działał tak, jak chce.

Bardzo pomocne jest także studiowanie Pisma Świętego, które jest Mieczem Ducha. Potrzebna jest cierpliwość i niezniechęcanie się. Początki bywają trudne. Z czasem, czytając fragment, odkrywam znaczenie za nim ukryte. Jest to fascynujące, bo coś, czego nie rozumiałam, co sprawiało mi kłopot, nagle odsłania sens, zaczynam dostrzegać wyjaśnienie i rozumiem.

Dlaczego tak bardzo nie potrafię wyciągnąć korzyści z mojej wiary? Dlaczego przecieka mi ona przez palce jak piasek i niewiele zostaje? Może dlatego, że nie docieram do głębi, zatrzymuję się na pierwszych trudnościach, zniechęceniu i nawet nie próbuję przedostać się dalej (albo co gorsze, wcale nie próbuję, nic nie robię). Może dlatego, że perły wiary są ukryte dla tego, kto nie wybudzi się z wieprzowej bezmyślności, nie zrzuci klapek z oczu i nie dostrzeże, że tam za sześćdziesiątą próbą modlitwy kryje się perła, że tam za osiemdziesiątą próbą odczytania Pisma Świętego odsłania się perła, że tam za setną próbą powierzania Bogu swojego serca jest perła.

Odnajdujmy perły, które Bóg dla nas przygotował.

Rece_z_perlazmn.jpg

1. Obrazek z perłami i napisem pochodzi ze strony facebook’a – Mów do mnie prostymi słowami: 

https://www.facebook.com/730147897050396/photos/a.736846446380541.1073741828.730147897050396/807019292696589/?type=1&theater

2. Zdjęcie z perłami i muszlą jest ze strony: 

http://blog.wiara.pl/sapientiapulchritudinis/2013/02/14

Rozważania Niedzielne

 

 

5 Comments

  1. arturah

    Brak aromatu

    Pociąg polityczny najwyraźniej ma opóźnienie . Siedzę więc spokojnie na ławce i czytam ten blog. Trafiam w nim na ciekawe pytania . Np te :

    Dlaczego tak bardzo nie potrafię wyciągnąć korzyści z mojej wiary? Dlaczego przecieka mi ona przez palce jak piasek i niewiele zostaje?

    Po chwili przychodzi mi na myśl to co napisał Rimbaud w wierszu swoim, amianowicie

    Lodowce i fale z pereł, nieba żar, słońca posrebrzane,

    W zatokach brunatnych mielizny zdradliwe,

    Gdzie węże olbrzymie przez pluskwy zżerane

    W fetorze szkaradnym spadają z drzew krzywych.

     

    Mielizna zdradliwa . Chyba na niej nie jeden ludzki statek osiadł. Upał daje się ludziom we znaki ale oni tych znaków nie widzą. Nie słyszą głosu Boga, który być może przemawia kolejną zwrotką z Rimbauda :

    Jedzcie szutry ziarniste, Granit kościołów podniebny, żwir dawnych potopów , chleby ciśnięte w doliny mgliste…

     i dalej

     


    Chcę Europy wód chłodnych, szarzyzną zamglonych,

    I o zmierzchu chcę poczuć aromat rodzimy,

    
    
     
    Odpowiedz
  2. zk-atolik

    Powinności, zależności i…….

    Pani Beato dziękuję za kolejny wyjątkowo refleksyjny i ubogacający tekst, a szczególnie za przypomnienie tych wymaganych, a nie zawsze w pełni uznawanych i należycie tj. sumiennie urzeczywistnianych powinności i zależności:

    Aby ….trzeba spełniać pewne warunki. Postarać się i …..żałować, pokutować, zadośćuczynić, także modlić – pokornie prosić, a nawet nieraz błagać…., żeby móc ostatecznie znależć perły wiary i godnie przystąpić do uczty.

    Ps. Przepraszam za to, że bez uprzedzenia wykorzystam Pani blog, aby również odnieść się, do wybranego, lecz wyjątkowo aktualnego i znaczącego fragmentu wpisu Artura.

    Sądzę, że znaki widzą, lecz ich nie uznają, a większość owych biednych głodnych duchów jednak jest nie tylko zauważanadostrzegana, lecz również ekspediowana niczym fala, do Europy – w jeszcze bliżej nie rozpoznanym i zidentyfikowanym celu.

    Arthur Rimbaud???…….

    Szczęść Boże!

     

     
    Odpowiedz
  3. arturah

    Chce Europy rodzimej. Wyjaśnienie.

    Rodzimy znaczy :

    właściwy danemu narodowi, plemieniu, krajowi, miejscu; pochodzący lub wytworzony przez jakiś naród, plemię, rodzinę; swojski, miejscowy, rdzenny…Chrześcijański ?

    w cytacie który napisałem powyżej a mianowicie :

    "

    Chcę Europy wód chłodnych, szarzyzną zamglonych,

    I o zmierzchu chcę poczuć aromat rodzimy…

     

     Czy można być Polakiem nie będąc chrześcijaninem? Jeśli można , to ja się pytam w jaki sposób np uchodźcy z Syrii – ci muzułmanie staną się polakami? Obywatelami Polski. Jak nauczycielka języka Polskiego ma nauczyć muzułmańskie dziecko np Legendy o świętym Aleksym albo Piesni o Rolandzie . Roland tłukł arabów , rozbijał im czaszki , aż im oczy wychodziły na wierzch bo był rycerzem chrześcijańskim, mówił do Arabów np TY PSIE, no i za to jak umarł w walce z ARabami to zeszli aniołowie z nieba i zabrali jego dusze do raju . Proszę sprawdzić jak nie wierzycie . Tak oto Roland stał się wzorem chrześcijańskiego rycerza. I tego uczą w Polskiej szkole na lekcji jezyka Polskiego ..

    Więc ja się pytam . W jaki sposób Ci uchodźcy których ponoć dwa tysiące ma się znaleźć w Polsce staną się Polakami?

    Więc zanim kogoś wpuścimy do Polski musimy się zastanowić jak dotrzeć do ludzi którzy tak naprawdę za nic mają Pieśń o Rolandzie .

     

    Mówię jak jest …

    A*

     

    PS.

    Dzisiaj definitywnie stwierdziłem , że np Polska nie ma rodzimych wiadomości telewizyjnych w mediach powszechnych. No bo która telewizja jest Polska w 100 % ?

    Oglądamy telewizję , dzienniki telewizyjne itd . Które z tych dzienników mówią o Chrystusie , o chrześcijaństwie itd.?

     

     

     
    Odpowiedz
  4. zk-atolik

    Współczesne zagrożenia i……

    Arturze – dziękuję za wyjaśnienie, choć moją intencją było zwrócenie uwagi czytelników m.in. na biografię autora, oraz użyteczność i wiarygodność polecanego źródła tj. jak sądzę jego twórczości (myśli i czynów).

      Ciekawe może być –  przez kogo inspirowanej?…..  

    Natomiast jestem pełen uznania, dla Twojej troski, aktywności i inwencji twórczej w kwestiach doniosłych, oraz stanowiących współczesne zagrożenia, dla Polski, a nawet całej Europy.

    Rzecz i sprawa wydaje się jednak bardziej złożona, bo dotyczy nie tylko ewentualnej edukacji rodzin uchodźców, w tym ich dzieci, lecz przede wszystkim ich wychowywania, oraz resocjalizacji, asymilacji etc.

    A to już absolutnie nie jest zadanie proste, ani przedsięwzięcie, działanie wyłącznie, dla pedagogów, a tym bardziej nauczycielek j. polskiego.

    Ps. W kwestii obiektywizmu, a związanej z historyczną inwazją, oraz agresją Saracenów, czy Maurów wobec chrześcijan w Europie. A więc i oceny wojny – walki obronnej m.in. władcy Francji Karola Wielkiego i jego dzielnego rycerza, wręcz bohatera Rolanda.

    Chyba w opisie nawet lapidarnym, lecz w miarę obiektywnym – nie należy ograniczać się, do ukazywania wyłącznie rycerza Rolanda bezwzględności nie w napadzie, lecz w obronie wobec wrogów (barbarzyńców) nie tylko własnego honoru i życia.

    Szczęść Boże!

     

     

     
    Odpowiedz
  5. arturah

    Zbigniewie .

    Wszystko co napisałeś się zgadza, tzn jestem za tym co napisałeś . Twoje wyjaśnienia rozumiem .

    Chciałem w swoim poprzednim wpisie dotknąć jedynie małego problemu przed którym niebawem staną nauczyciele Języka Polskiego a mianowicie uczenia dzieci Syryjskich uchodźców miłości do ojczyzny w której będą obywatelami Polski. No chyba że Ci uchodźcy nie będą Polakami . Jednak z tego co wiem , to uchodźcy w Polsce , bynajmniej niektórzy będą starali się o przyjęcie Obywatelstwa Polskiego a co za tym idzie równiez naszej kultury itd. No bo jesli oni chcą być Polakami i nauczyć się żyć miedzy Polakami to muszą chyba poznać co to znaczy być Polakiem . Polak to człowiek który swoje korzenie ma w chrześcijaństwie i czy się to komuś podoba czy nie to tak jest . Bogurodzica itd. Nie wyobrażam sobie Polaków którzy odcinają się od swoich korzeni. To tak jakby Żyd odcinał swoje korzenie Biblijne i wmawiał sobie że jest Żydem . Tak jak Żyd jest zakorzeniony w Tanach tak Polak jest zakorzeniony w Chrześcijaństwie . Można oczywiście twierdzić że się jest niewierzącym albo że jest się wyznawcą innej religii a przy tym jest się Polakiem , jednak dla mnie to nie wygląda autentycznie . Choćbyśmy użyli nie wiem jakiego pumeksu to gdzieś tam na dnie naszego serca mieszkają nasi pradziakowie którzy zasypiali z pieśnią do Bogarodzicy , z pieśnią do Pana Jezusa . Polak to dla mnie przedewszystkim ktoś kto ma korzenie w tym co nas scaliło w jedno a tym jednym był Pan Bóg który objawił się w Synu – Mesjsaszu – w Jezusie .

    I teraz będąc np nauczycielem Polskiego stajesz na przeciw uchodźcy z Syrii któremu ojciec czyta Koran a ty

    masz mu pokazać jak nasz naród walczył tatarzynem i co? Zaczynają się schody .

    Dziecko przychodzi do domu . Ojciec Syryjczyk pyta i jak ? Czego się synu nauczyłeś na lekcji Polskiego? A dziecko na to : no o Rolandzie pani nam opowiadała jak  "wycinał Muzułmanów – Saracenów " Saracenami nazywano wówczas wyznawców Mahometa.

    Więc ja myślę że będziemy mieli problem z tym Syryjczykami którzy będą chcieli zostać Polakami , no chyba że nie bedą chcieli , ale jeśli nie Polakami to kim ?

    Pozdrawiam Cię i dziękuję za trafne uwagi Zbyszku .

    A*

     

    PS. Właśnie nadjechał pociąg polityczny , muszę wsiadać bo Ewka mi ucieknie :):)

    Ostatnio ona i Beata koty ze sobą drą . Poszło o referendum . No i ta nagonka na Andrzeja się zaczyna .

    Oj gdzie ta Polska ? Gdzie to chrześcijaństwo między politykami się podziało? Gdzie Polskość?

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code