Rodzicielstwo w dialogu z Bogiem

Rozważanie na Czwartek II tygodnia Adwentu, rok B2
 
 
 

Adam zjada owoc z drzewa zakazanego przez Boga, a następnie, odczuwając wstyd, nie odpowiada na Boże wezwanie, ukrywa się. Odnalazłszy Adama, Bóg mówi do niego: „Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty”.

„Błogosławiona jesteś między niewiastami” – słyszy Maryja od Bożego anioła, ponieważ przyjmie bez sprzeciwu zadanie, jakie Bóg dla niej przygotował, zgodzi się zostać matką Jezusa. Mimo wątpliwości i obaw odpowie: „„Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!”

***

Jako chrześcijanie wiemy, że rodzicielstwo bywa zawsze dla każdej i każdego z nas Bożym darem i jednocześnie zadaniem. Wiemy, że możemy ten dar otrzymać całkiem niespodziewanie, w najmniej pożądanych okolicznościach, możemy również mimo naszych pragnień nie otrzymać go wcale albo może ono mieć jakiś szczególny charakter, jak to się dzieje w przypadku adopcji czy rodzicielstwa o charakterze wyłącznie duchowym.

Jako chrześcijanie wiemy, a przynajmniej powinniśmy wiedzieć, że wobec Bożego daru rodzicielstwa należy postępować tak, jak uczyniła Maryja: zaakceptować go na warunkach przewidzianych dla każdej i każdego z nas przez Boga. To oznacza zgodę nie tylko na posiadanie dziecka, ale także niekiedy na jego brak czy na realizowanie macierzyńskich/ojcowskich potrzeb poza związkami biologicznego pokrewieństwa.

Jakie bywają nasze osobiste rozmowy z Bogiem o rodzicielstwie? Czy słuchamy w ogóle, co Bóg ma nam w tej sprawie do powiedzenia? Czy zastanawiamy się, czego oczekuje od nas w tym może najistotniejszym wymiarze naszego życia? Owszem, wielu oburza się, że Kościół zagląda do sypialni, że choćby w kwestiach aborcji czy zapłodnienia In vitro usiłuje wpływać na prawo obowiązujące nie tylko wierzących, że bez należytego uzasadnienia broni antykoncepcji… Zapomnijmy jednak na chwilę o tym, czego naucza obecnie Kościół. Maryja nie rozmawiała przecież z przedstawicielem Kościoła ani nawet z żydowskim duchownym, przedstawicielem swojej religijnej wspólnoty.

Bóg, do którego docierają nawet nasze niewyartykułowane życzenia i modlitwy, często zapewne słyszy: „Chcę mieć dziecko, muszę mieć dziecko, należy mi się dziecko”. Pragnienie posiadania potomstwa jest czymś zupełnie naturalnym, ale ponadto współczesna kultura, zwłaszcza w bogatszych państwach, ma to do siebie, że rodzicielstwo traktuje jak pewnego rodzaju przywilej. Jak zabezpieczenia socjalne, obowiązkową edukację, dostęp do Internetu itp. Techniki medyczne coraz skuteczniej pozwalają na urzeczywistnienie chęci posiadania dziecka nawet pojedynczym osobom, bez konieczności trudnego budowania trwałej więzi z kimś drugim, z kim podjęłoby się odpowiedzialność za los nowego człowieka. A jeśli Bóg odpowiada: „Nie, teraz mam dla ciebie/dla was inne plany”? Pokusa pójścia na skróty i przechytrzenia Boga jest ogromna, a przyjmowanie do wiadomości Bożych racji – zbyt bolesne.

Bywają też sytuacje przeciwne. Bóg słyszy zdecydowane: „Nie, nie chcę/nie chcemy dziecka”, choć poprzez sakrament małżeństwa ludzie dobrowolnie wzięli na siebie obowiązek przyjęcia Bożego daru życia. Ambicje zawodowe, trudności ekonomiczne, potrzeba osobistego rozwoju i mnóstwo innych powodów sprawia, że takie postawy określa się chętnie mianem odpowiedzialnego rodzicielstwa. Rodzicielstwa, które niekiedy nigdy nie nadchodzi, bo nigdy sytuacja nie jest wystarczająco ustabilizowana, bezpieczna, jasna, bo zawsze coś pozostaje do załatwienia, bo wreszcie Bóg mówi: „Nie, teraz mam dla ciebie/dla was inne plany”. Gdyby Maryja postępowała według takiej logiki, to Jezus pewnie nigdy nie przyszedłby na świat, a w każdym razie nie ona byłaby Jego matką.

Niekiedy Bóg sam rozpoczyna rozmowę i mówi: „Zastanów się, czy wolno ci brać odpowiedzialność za powołanie do życia drugiego człowieka”. Przed takim dylematem stają osoby niepełnosprawne, wiedzące, że mogą przekazać dziecku poważną genetyczną wadę albo zdające sobie sprawę, że rozmaite czynności opiekuńcze będą dla nich w pewnym momencie za trudne. Tak, zdarzają się sytuacje, że Bóg wymaga również wyrzeczenia się rodzicielstwa, przynajmniej tego pojmowanego w sensie fizycznym. Wówczas właściwa odpowiedź wymaga takiej samej odwagi, posłuszeństwa, wyrzeczenia się własnego egoizmu, jakich przykład pokazała Maryja w rozmowie z aniołem.

Współczesne dyskusje o rodzicielstwie skupiają się na jego fizycznym wymiarze. A przecież anioł mówi do Maryi: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię”. To przypomina, że każde rodzicielstwo ma wymiar duchowy, nie sprowadza się do biologicznego aktu zapłodnienia, trwania ciąży, porodu. Rodzicielstwo duchowe nie jest zarezerwowane dla tych, którzy z różnych powodów nie zostają rodzicami biologicznymi. Można by nawet powiedzieć, że rodzice biologiczni, wychowujący swoje dzieci mają naturalną łatwość „rodzenia dla wieczności”, czyli przekazywania tych wartości, które uważają za trwałe i niezbędne przyszłym pokoleniom.

***

Czy nasze dialogi z Bogiem o rodzicielstwie przypominają dialog Adama z Bogiem, czy może raczej dialog Maryi z aniołem?

Warto przeczytać: 

Encyklika „Humanae vitae” 

Instrukcja o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godność jego przekazywania („Donum vitae”)

 

 

zwiastowanie.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code