Życie kobiet jest adwentem

Rozważanie na IV Niedzielę Adwentu , rok B2
 
 
 
Faktem jest, że w wielu społeczeństwach kobiety pracują niemal
we wszystkich dziedzinach życia.Winny one jednak mieć
możliwość wykonywania w pełni swoich zadań zgodnie z
właściwą im naturą, bez dyskryminacji i bez pozbawienia możności
podjęcia takiego zatrudnienia, do jakiego są zdolne; nie pomniejszając
poszanowania dla ich aspiracji rodzinnych, jak też i dla ich
szczególnego wkładu, jaki wraz z mężczyznami wnoszą
w dobro społeczeństwa.
                                  Jan Paweł II, Laborem exercens
 
Dzisiejsze czytania kierują naszą uwagę na Maryję i wypełnienie proroctw o Mesjaszu w osobie Chrystusa. W osobie dziwnej, bo nieskończonej i jednocześnie narodzonej, nieogarnionej i wszechmocnej, a jednocześnie ograniczonej istnieniem w ciele człowieka, w życiu zaczynającym się i kończącym. Mesjasza zapowiadały proroctwa, które opisywały Jego potęgę, moc, chwałę i wielkie triumfalne czyny. Mimo, że pokolenia Izraelitów z prawdziwą wiarą czekały na Zbawiciela, chyba nikt się nie spodziewał, że Jego życie Bóg powierzy … kobiecie.
 
Adwent to słowo pochodzące od łacińskiego adventus, które oznacza „przyjście”. Najczęściej kojarzy nam się on z czasem oczekiwania na Boże Narodzenie. Jednak z perspektywy historii zbawienia adwent to o wiele większe oczekiwanie, głębsze i poważniejsze niż tylko cztery tygodnie przed niedzielą Narodzenia Pańskiego.
 
ewa.jpg
 
Pierwsza Ewa 
 
Wróćmy do czasów mitycznych chrześcijaństwa, czyli do świętej historii Początków. W Księdze Rodzaju znajdziemy jeden z mocniejszych akcentów historii zbawienia – scenę, w której Bóg wyciąga konsekwencje grzechu pierworodnego i mówi do szatana: „Wprowadzam nieprzyjaźń między Ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 15). Jest to tak zwana Protoewangelia, czyli pierwsza Dobra Nowina, pierwsza w historii ludzkości zapowiedź Mesjasza. Jeszcze w Raju, jeszcze w miejscu gdzie ludzie żyli w jedności z Bogiem – już tam mowa o napięciu między upadłym aniołem a Bogiem, między szatanem a ludźmi, między Złym a Zbawicielem. Bóg nie mówi tego do Ewy i do Adama, mówi to do upadłego anioła. A ludzie prawdopodobnie to słyszą, ale tylko się przysłuchują. Jest to akt rozgrywający się w sferze sacrum, w miejscu gdzie ziemia jest święta i nieskażona, gdzie wszystko się zaczęło i gdzie się zakończy. I skąd za chwilę Stwórca wygna ludzi. Zanim to zrobi, Bóg zapowiada swemu stworzeniu Wielki Adwent. Oczekiwanie. Dla mnie osobiście to dramat pełen napięcia.
 
maryja201.jpg
 
W moim rodzinnym mieście w neogotyckim kościele, gdzie udzielono mi swego czasu sakramentu bierzmowania, przy wejściu do świątyni stoi wielka figura Matki Boskiej. Skromnie ubrana w białą szatę przepasaną złotym sznurem. Jej ramiona okryte są niebieskim płaszczem narzuconym na głowę. Maryja stoi na kuli ziemskiej. Pod stopami ma gwiazdy. I jeszcze coś tam jest. Postać niepokojąca i mroczna. Wąż, któremu kobieta miażdży głowę. Protoewangelia w kiczowatym akcie sztuki sakralnej wbiła mi się w pamięć na zawsze i wciąż zastanawia: dlaczego kobieta ma być w nieprzyjaźni z szatanem, dlaczego Bóg mówił o zwycięstwie nad złem w tak bardzo do kobiety odnoszący się sposób?
 
Nowa Ewa
 
maryja4.jpg
 
Maryja, która bez wahania podjęła Boży plan narodzenia i wychowania Mesjasza, staje się zatem Nową Ewą. Bóg nie powierza dzieciństwa Zbawiciela kapłanom, mędrcom, piastunom, ale kobiecie. Wskazuje na kobietę, od której zaczął się upadek, wskazuje też na tę, która zgodziła się uczestniczyć w misji ŻYCIA. To ona zgodziła się urodzić Chrystusa. I potem oddać Go światu na trudną misję. Pozwoliła swemu potomstwu na wypełnienie słów Boga: „ono zmiażdży ci głowę, ty zmiażdżysz mu piętę.” To ona od początku do końca towarzyszyła Jego krokom, nawet na drodze krzyżowej. I to ona do końca przy Nim została. Była też świadkiem zesłania Ducha Świętego i towarzyszyła nowej wspólnocie Kościoła od samego jej początku. Dla Maryi ważne było, co Bóg zdecydował, nawet jeśli miała inne plany i inne zdanie na temat zdarzeń, które stały się jej udziałem. Pewnie nie rozumiała wszystkiego do końca, potrafiła jednak nie zbuntować się i nie zdenerwować ciągłym „nie wiadomo co będzie”. Ufała Bogu. Mimo wszystko. 
 
jesus-m.gif
 
Kobiety Kościoła
 
Kobietę Bóg stawia na początku historii zbawienia, na początku adwentu ludzkości. Na początku tajemnicy istnienia zła na świecie. I przypomina o jej miejscu również w osobie Maryi. Dlaczego zatem tak mało kobiet w dzisiejszym Kościele poczuwa się do opieki nad dziełem Zbawcy? Tak jakby pamięć o katastrofie w Raju przytłoczyła całą resztę historii zbawienia, wszystkie inne zadania jakie Bóg stawia ludziom stworzonym jako kobieta i jako mężczyzna? Czy postać Maryi w ogóle jeszcze inspiruje współczesną kobietę?  
 
Mar_z_Jez.jpg
 
Pytanie o miejsce kobiet w Kościele rozbrzmiewa na nowo w dzisiejszych czasach. Tu chodzi o odpowiedzialność za życie, za żywego Boga. O ciągłe wzrastanie w powołaniu do prawdy o tym, co znaczy być kobietą w Chrystusie i mężczyzną w Chrystusie. Dziś, kiedy prawdę o tożsamości płciowej ustala się za pomocą głosowania i naciąganych badań naukowych. Dziś, kiedy prawdę o powołaniu kobiety i mężczyzny zgubiliśmy w nowoczesnych trendach samodzielnego ustalania norm związanych z ludzką płcią i seksualnością. Dzisiaj, kiedy prawdę o powołaniu człowieka rozpatrujemy raczej w kategoriach sukcesu zawodowego albo mentalnych ograniczeń typu „baby do g arów”, „chłopy do roboty”. Kiedy nawet w Kościele czasami trudno o rozsądny głos na temat godności kobiety i jej roli we wspólnotach chrześcijańskich.
godnosc_kobiety_wKosciele.jpg women_priest.jpg
 
A w Kościele (piszę o katolickiej wspólnocie) kobiet brakuje. Brakuje w Kościele promocji świadectwa kobiet teologów. Tych, które mówią głosem Kościoła na katechezie i w swoich domach, w miejscach pracy i w życiu społecznym. I niestety też takich, które modlą się i uczą innych, jak piękny może być kontakt z Bogiem. Brakuje kobiet, które odważnie wychowują dzieci (i mężów) do wiary pełnej wolności i dobrego rozeznawania. Takich, które chcą odnosić sukcesy w zakresie służby Bogu i są gotowe w tej kwestii na wszystko. A służba Bogu w wydaniu kobiecym to przede wszystkim poddanie się działaniu Jego woli w najgłębszych i najważniejszych decyzjach życia. Odważne decydowanie. Powołanie kobiet w Kościele rozumiem jako troskę o Boga, który JEST i ŻYJE. Kobiety powinny dbać o relację z Nim, i świadczyć o Nim swoimi decyzjami. Opowiadać się za Nim, za życiem, którego Bóg jest wielkim fanem i miłośnikiem.
 
kobiety01.jpg
 
Kobiety z powołania
 
Słucham czasem nastoletnich panienek, które bez cienia wątpliwości wygłaszają kwestie w stylu: aborcja nie jest złem, to sprawa kobiet; antykoncepcja jest w porządku, a stosunek przedmałżeński to dowód miłości, więc co w tym złego? Patrzę też czasami na to, jak się zachowują wobec chłopców, jak się zaśmiewają z prymitywnych tekstów o podtekście seksualnym pod swoim adresem. I zastanawiam się: co się dzieje z tymi młodymi kwiatami kobiecości w ich sercach? Kto ich strzeże w ich domach i czy w ogóle ktoś dba o rozwijanie ich kobiecej natury, o dojrzewanie w nich rozsądku, poczucia własnej wartości i świadomości misji życiowej, jaką kobieta odkryć powinna? Czy ktoś im w ogóle mówi o Bogu i powołaniu do poszukiwania Go? I wtedy myślę o ich matkach, o ich babciach, o matkach babć, o praprzodkiniach każdej z nas. Jedną z nich była Ewa. Ale wśród naszych pramatek jest też Maryja – duchowa matka każdego człowieka, o czym Jezus mówił z krzyża. Trochę w nas Ewy, która zamiast słuchać Boga, słucha kłamstw węża i nie wzywa na pomoc ani Boga ani mężczyzny (który tak na marginesie stoi obok i patrzy na scenę kuszenia bez żadnej reakcji). Ale mamy też potencjał Maryi, która wiarą i odwagą, a zwłaszcza zaufaniem Bogu imponuje mi niezmiernie z roku na rok coraz bardziej. Gdybym miała wzorować się na Maryi, chyba wybrałabym jej zdolność do nie zadawania zbędnych pytań i  do nie podejmowania niepotrzebnych dyskusji.
 
  kobiety2.jpg
 
Co może nas kobiety Kościoła w Niej inspirować? Jakiego rodzaju życie chcemy współtworzyć w relacji z Bogiem? Czy mamy odwagę być w Kościele i służyć tam, gdzie Pan nas powołał? Czy stać nas na wytrwałość w obliczu trudności, upokorzeń ze strony wspólnoty? Czy chcemy modlić się za prawdę o kobiecości i męskości w Chrystusie? Czy chcemy być jak Ewa? Czy może jak Maryja?
 
Na te pytanie każda z nas powinna odpowiedzieć sobie sama.
 

crushing-the-serpents-head.jpg

 

Rozważania Rekolekcyjne

Rozważania Niedzielne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code