Wybieram wieczność

Szanowna Czytelniczko!

Szanowny Czytelniku!

Od razu uprzedzam, że nie jest to tekst przedwyborczy, a w każdym razie nie dotyczy (bezpośrednio) wyborów parlamentarnych, które czekają nas w najbliższą niedzielę. Bo cóż mają nasze polityczne wybory wspólnego z wiecznością? Wybieramy posłów i senatorów na kilka lat, a potem przyjdą nowi ludzie, nowe konfiguracje, odmienne problemy do rozwiązania. To się nazywa doczesność. Właśnie tu i teraz, kurczowo trzymając się swojej opcji, nerwowo poszukując jakiegoś w miarę rozsądnego rozwiązania albo pogrążając się w izolujący od zgiełku stupor – właśnie tu i teraz odczuwamy doczesność z całą jej pociągającą i odpychającą wyrazistością.

Chociaż  z drugiej strony… Nie trzeba być wierzącym chrześcijaninem, aby zdawać sobie sprawę, że nasze życiowe wybory nie są nigdy ograniczone do dającego się ściśle określić kręgu czasu i spraw. Któż nie słyszał o efekcie motyla, który trzepocząc uroczo skrzydłami, wywołuje burzę piaskową w odległej części świata? Nigdy tak naprawdę nie wiemy, gdzie kończy się oddziaływanie naszych decyzji, czynów i zaniechań. Mędrcy różnych epok i różnych religii przyjmowali na ogół, że jest ono nieskończone w czasie, czyli wieczne.

Odrębną sprawą jest odpowiedzialność. Niektóre systemy religijne czy światopoglądowe zakładają istnienie trwałego podmiotu tej odpowiedzialności (dusza, jednostkowa jaźń), który jest trwalszy niż fizyczne życie człowieka. Inni liczą na ślad w zbiorowej pamięci potomnych albo przynajmniej mówią o informacjach zapisujących się nieodwracalnie w strukturze wszechświata.

Pascal stanął twarzą w twarz z Nieskończonością i przeraził się. W swoim słynnym zakładzie wybierał wiarę w Boga, aby zyskać wieczność. Nieważne, czy jego rozumowanie zawiera logiczne błędy, czy też ich nie zawiera. Nieważne, czy był rzeczywiście przekonany, że można podjąć decyzję o uwierzeniu w Boga, czy przywiązywał wagę głównie do zewnętrznych oznak religijności.  Ważne, że myślą, wyobraźnią, odczuciem sięgnął daleko, daleko poza granice bieżących potrzeb i doświadczeń. Właściwie zanim umarł, wygrał już swój zakład, zyskując dostęp do wieczności.

„Kup teraz!” „Zadzwoń teraz!”, „Głosuj teraz!”. „Teraz Polska”, „Teraz rock”, „Teraz albo nigdy”, TKM… To prawda, że spoza tej chmury niecierpiących zwłoki wezwań trudniej nam dostrzec nieskończony wymiar swojego istnienia, niż siedemnastowiecznym filozofom. Dbamy o coraz lepszą jakość życia, dążymy do samorealizacji w obrębie różnych zawodowych specjalności czy hobby, kupujemy rozmaite polisy ubezpieczeniowe, przeżywamy chwile ekstazy przy telewizyjnych wiadomościach – troszczymy się i niepokoimy o wiele, pomijając najlepszą cząstkę.

W tekście Katolicyzm zamknięty w doczesności napisałam : „… katolicyzm czy jakakolwiek postawa światopoglądowa powinna wynikać z wolnego wyboru, lecz jest to wybór śmiertelnie poważny, dotyczy przecież całej wieczności". Według pewnego Czytelnika „jest to jednak raczej ponure, żeby dla przekonania kogoś do jakichkolwiek poglądów używać tak śmiertelnie poważnych argumentów jak ten o zapewnieniu sobie dobrej wieczności”.

Na temat odczuwania czegoś jako ponure trudno dyskutować. Przyznam się jednak, że u mnie ponure i klaustrofobiczne doznania budzi raczej przekaz, który w imię dobrego samopoczucia nie tylko nie sięga poza granice ludzkiej egzystencji, ale też stara się je jak najstaranniej pomijać milczeniem. Toteż wybieram wieczność. Wybieram wieczność, ponieważ nieskończenie pomnaża radość z każdej miłej chwili i nieskończenie pogłębia sens każdego podejmowanego przeze mnie trudu. Wybieram wieczność już teraz, a później zobaczymy… Czego i Wam życzę Szanowne Czytelniczki oraz Szanowni Czytelnicy.

 

7 Comments

  1. jorlanda

    Najlepszy tekst przedwyborczy

    … jaki kiedykolwiek czytałam. Kandydujesz? Na jakiej liście mam postawić krzyżyk?

    Dobrze, że wiesz co wybrać… Ostatnio uczniowie, którym klarowałam Zakład Pascala ziewnęli przeciągle i stwierdzili, że to ich nie rusza, że taki zakład nie wzbudza w nich żadnych pytań i niepokoju…

    Ciekawe na kogo oni zagłosują za parę lat…

     
    Odpowiedz
  2. jadwiga

    co wybrac?

    Toteż wybieram wieczność. Wybieram wieczność, ponieważ nieskończenie pomnaża radość z każdej miłej chwili i nieskończenie pogłębia sens każdego podejmowanego przeze mnie trudu. Wybieram wieczność już teraz, a później zobaczymy… 

    Tyle, że aby poczuć szczeście, doświadczyc go trzeba umieć cieszyc sie z danej chwili. Z "tu i teraz". Sądze, ze wiele osób jest tylko dlatego nieszcześliwych, ze wybierają to co będzie – to co ich czeka w nieokreslonej przyszłosci.Bez względu czy to będą dobra materialne, czy też nie. To szczescie ma być, odsuniete w czasie. Nie umieją dostrzec radości i szczęścia w "tu i teraz:". Dla tych osób to nie istnieje, nie ma radości, będzie kiedyś. 

    A najwspanialsze szczęscie jest wtedy, kiedy można je dostrzec w kazdej przeżywanej sekundzie życia, bo tak naprawdę w kazdej jakies piekno istnieje. Dostrzec je – jest naprawdę bardzo trudno, bo nie umiemy tego – nastawieni na jakieś "kiedys". I czekamy w ponurym nastroju w depresji, że KIEDYS to będzie. Nie dostrzegamy "TERAZ".

    To jest naprawdę trudne, wiem, bo nie potrafiłam. Ale przezywajac "teraz" jestem dużo szczęśliwsza.

     
    Odpowiedz
  3. Malgorzata

    @Jola

     Jolu!

    Jak zwykle i nieustannie staram się kandydować z Partii Miłośników Zdrowego Rozsądku. Niestety, nasza partia jest wciąż działającym w podziemiu ugrupowaniem partyzanckim.

    Pozdrawiam Cię serdecznie, życząc dobrych wyborów.

    M. F.

     

     
    Odpowiedz
  4. elik

    Teraz być marionetką.

    Jadziu i inni  zwolennicy fetyszyzowania  wyłącznie "TERAZ", a ignorowania przeszłości i przyszłości:

    Proszę zauważyć i ewentualnie rozważyć –  jakież to okropne być TERAZ, aż tak ważną marionetką. W końcu każdy człowiek ma te ambicje, a tu go różni wciąż ustawiają. Będziesz prezydentem, nie będziesz prezydentem, bo masz być premierem, idź grać w piłkę, zostaw już tę piłkę, masz tu autobus i jedź do Chorzowa. Jednak nie będziesz premierem. No to – kim TERAZ będę?…..
    Mój syn twierdzi, że on od tego zwariował. I stąd te jego nie tylko wczorajsze dziwne wypadki.

    Pozdrawiam – Zbigniew

     
    Odpowiedz
  5. elik

    Partyjniactwo, partyzantka, czy…….

    Pani Małgosiu proponuję zamiast partyjniactwa, czy partyzantki  zdecydować się wreszcie na słuszny gniew i właściwy (rozsądny) wybór. Ponadto uwolnić się, od zbędnych emocji, czy uprzedzeń, lęku, a szczególnie niezbyt udolnie ukrywanej wrogości, w tym niechęci wobec ludzi naprawdę dobrej woli, oraz prawych i sprawiedliwych. A jednocześnie rozpocząć nie pozorne, czy doraźne, fragmentaryczne, wybiórcze, lecz autentyczne, systematyczne i kompleksowe naśladowanie Jezusa Chrystusa, czy choćby wybranych błogosławionych i świętych w Kościele katolickim – powszechnym, apostolskim i rzymskim tj. Jego wiernych i oddanych wyznawców. Wiem, że jest to bardzo trudne, lecz z pomocą Boga Trójjedynego, oraz wspólnoty Jego Kościoła zawsze możliwe.

    Czy Jezus Chrystus i Jego uczniowie, wyznawcy unikali, bądź unikają teraz wyborów, wyzwań i decyzji trudnych, wręcz heroicznych, lecz słusznych i właściwych?……

    POzdrawiam Panią serdecznie – nie Elik, lecz Zibik.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  6. jadwiga

    Eliku Zbyszku

     Proszę zauważyć i ewentualnie rozważyć – jakież to okropne być TERAZ, aż tak ważną marionetką. W końcu każdy człowiek ma te ambicje, a tu go różni wciąż ustawiają

     

    Ja nie pisałam o TERAZ i BYCIU MARIONETKĄ. Pisałam o TERAZ i ODNAJDYWANIU SIEBIE. W tym "teraz."

    Naprawde bardzo trudno odnależc swoje własne szczęście w "teraz". Przewaznie odnajdujemy je w jakimś nieokreślonym "Później". Tu nie chodzi wcale o bycoe marionetką. To nie KTOS ma kazac ale własne JA. Tu i teraz. Nie potem. To jest naprawdę trudne.

     
    Odpowiedz
  7. elik

    Intencje.

    Jadziu odczytałem i doskonale rozumiem Twoje intencje, lecz mam wrażenie, że nie całkiem zorientowałaś się na kogo?… i na co?… chciałem zwrócić uwagę.

    Pozwoliłem sobie skojarzyć słowo "TERAZ" z aktualną sytuacją D. Tuska osoby jeszcze najważniejszej w państwie, której nadzwyczaj trudno nie tylko teraz odnajdywać się, ale również tu i teraz być sobą, a tym bardziej niezależnym (wolnym), pogodnym i szczęśliwym.

    Ponadto uważam, że szczególnie w chwilach przełomowych i trudnych zdecydowanie ważniejsze są miłość w prawdzie, stan ducha tj. niezłomna wiara i nadzieja, oraz perspektywa zbawienia duszy i życia wiecznego, a nie zauroczenie i fascynacja tym, co jest teraz.

    Pozdrawiam – Zbigniew

     
    Odpowiedz

Skomentuj elik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code