Różne rodzaje posłuszeństwa

Na Tezeuszu trwa dyskusja o posłuszeństwie. Nieposłuszny ma być Andrzej (choć konsekwentnie milczy), nieposłuszny mam być ja, nieposłuszni są ci, którzy nie zgadzają się z poglądami jakiejś części przełożonych. Brak nam ducha kościelności, zrozumienia argumentacji hierarchii, a do tego niektórzy z nas nie noszą sutann (przyznaję się bez bicia w sutannie byłem jeden raz w życiu na jakimś obozie połączonym z rekolekcjami ignacjańskimi w pierwszej klasie liceum). I muszę powiedzieć, że te głosy napełniają mnie przerażeniem. Tak przerażeniem, bo choć na początku mnie śmieszyły ? to uświadomiłem sobie, że pokazują one stan polskiego katolicyzmu, katolicyzmu, w którym główną cnotą jest ?wojskowe wykonywanie rozkazów?, a dowodem katolickości myślenia ? subordynowane powtarzanie opinii za biskupami. Prawdziwy katolik nie myśli, nie spiera się – tylko nosi sustannę (albo przynajmniej inny widoczny znaczek katolickości), popiera biskupów i zawsze się z nimi zgadza, nawet gdy co jakiś czas zmieniają oni zdanie.

I muszę powiedzieć, że mnie taki katolicyzm głęboko nie odpowiada. Nie jestem patrologiem, historia Kościoła nie jest moim konikiem, ale czytając historie starożytności chrześcijańskiej doskonale przypominam sobie, że nierzadko nieposłuszeństwo hierarchii (nie tylko zakonnej, ale nawet biskupiej) okazywało się tam cnotą. Bo biskup, choć jest ojcem w wierze, choć ma się nią opiekować, pozostaje także współpielgrzymem i może się mylić. A gdy tak jest ? grzechem jest nie protestowanie przeciwko jego błędom. Grzechem tchórzostwa, zaniedbania, konformizmu. Oczywiście jest także grzechem pychy przekonanie, że na pewno to ja mam rację. Zgoda, ale? od rozstrzygnięcia nie jest przełożony (tym bardziej, że jako świecki go nie mam) a sumienie. To ono pozostaje ostatecznym gwarantem, cokolwiek nie z niego pochodzi jest grzechem. A sądzić nas będzie ? nie biskup, nie prowincjał i nawet nie papież, ale sam Bóg. I to On oceni, kto miał mniej, a kto więcej racji w toczonych obecnie sporach.

To oczywiście utrudnia sprawę. Traci się proste drogowskazy, wypowiedź biskupa (nawet biskupa miejsca) w sprawach społecznych czy politycznych przestaje być wciąż ponawianym objawieniem, a staje się wskazówką ojca, z którą dziecko może, ale nie musi się zgodzić. Posłuszeństwo z prostego wykonywania rozkazów ? staje się dynamiczną relacją, w której niekiedy poddajemy swoją wolę temu, przez kogo jak wierzymy może przemawiać do nas Bóg, a niekiedy z bólem odmawiamy takiego posłuszeństwa i akceptujemy konsekwencje takiej decyzji. Na tym także polega odwaga wiary. Odwaga sprzeciwu wobec tego, którego uznajemy za autorytet. W miłości i oddaniu, ale też świadomości ograniczeń.

Jestem ojcem od trzech lat. I dzięki temu odkrywam, że nie zawsze ja (choć przecież dorosły, wykształcony, opanowany) mam rację. Czasem ma ją moja krzycząca, choleryczna córeczka. I to nawet wtedy, gdy źle to wyraża. Tej świadomości trzeba wszystkim przełożonym. Inaczej posłuszeństwo przekształci się w polecenie wydawane kiedyś przez urzędników carskich, by na przełożonego patrzeć się pokornie i z głupawym wyrazem twarzy, tak by ten ostatni nie pomyślał przypadkiem, że podwładny jest mądrzejszy od niego.

 

10 Comments

  1. Anonim

    Pan Tomasz nie jest,

    Pan Tomasz nie jest, niestety, człowiekiem z mojej bajki. I chyba nigdy nie będzie. Ale nie zmienia to faktu, że z ogromnym szacunkiem i uznaniem obserwuję jego desperacką walkę z o prawdę w polskim kościele rzymskokatolickim. Niestety, przeciwnik Pana Tomasza – ten wielopaszczowy smok stojący na straży kościelnego samozadowolenia, kolesiostwa, korporacjonizmu i braku elementarnego samokrytycyzmu wobec własnej smugi cienia – ma się dobrze i ani myśli pola ustąpić. Ale proszę się nie poddawać, Panie Tomaszu! Nie może tak być, że jak się jest Purpuratem Kościoła, to już WSZYSTKO wolno!

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    Drogi Tomaszu
    Wyglądasz na

    Drogi Tomaszu
    Wyglądasz na normalnego, lubię Cie nawet słuchać, ale czytając ten tekst – zastanawiam się nad stanem Twojego umysłu. Sugerujesz że jeżeli każdy kto chce i jak mu się podoba, będzie mówił co chce to wtedy będzie dobrze. Tak jak w tej anegdocie – gdzie trzech Polaków tam pięć partii. Piszesz o kościele a więc o wierze. Chcesz być niewierzącym katolikiem ! Bo jeżeli wierzę, to mam zaufanie. Wierzę Bogu, wierzę że to On postawił tego człowieka na tym miejscu, nawet jeżeli się nie zgadzam, nawet jeżeli nie wszystko mi się podoba, nawet jak ten człowiek (a zdarza się to wszystkim) bładzi, wierzę że Bóg to wyprostuje ! Inaczej to wszystko nie ma sensu. Ciesz się że masz jeszcze małą córeczkę, ale niedługo może Ci powiedzieć tatusiu daj mi tą brzytwę chcę się nia bawić. Jak nie dasz możesz stać się złym ojcem, tyranem, niepozwalającym się dziecku rozwijać itp. Zastanów się czsami nad tym co piszesz, co robisz i czy Twoje myślenie jest właściwe. Pomoże Ci w tym Bóg, jeżeli będziesz mu wierzyć. Wierzyć w Boga a wierzyć Bogu to wielka różnica. Bóg działa przez ludzi których stawia na naszej drodze, choć nam się to nie zawsze podoba. Zaufaj Bogu choć nie zawsze bedziesz to rozumiał i nie zawsze będzie Ci to pasować. Z wyrazami szacunku.

     
    Odpowiedz
  3. Anonim

    Jerzy szeroko a mocno

    Jerzy szeroko a mocno krytykując Pana Tomasza stwierdza m. inn., że “Bóg działa przez ludzi których stawia na naszej drodze, choć nam się to nie zawsze podoba.”
    Generalnie dobrze powiedziane, ale w szczególności to już bym tego nie był zawsze pewien.
    I tak:
    – czy to Bóg postawił onegdaj na drodze poznańskich kleryków Arcybiskupa Paetza ?

    – czy to Bóg postawił na drodze ofiar 11 września 2001 “islamskich” terrorystów?
    Wyliczać by tak można bez końca, tylko po co?

     
    Odpowiedz
  4. Anonim

    Panie Tomku,

    a mnie troche

    Panie Tomku,

    a mnie troche przeraza populistyczna manipulacja w Panskim blogu. Nie jestem biskupem, bo trudno nim byc w wielu 24 lat, wiec moge chyba spontanicznie podzielic sie, czego najbardziej nie lubie w Panskiej wypowiedzi. Chce Pan widziec Kosciol, jako militarystyczna organizacje, w ktorej wykonuje sie bezmyslnie rozkazy przelozonych. W porzadku, ma pan do tego prawo, ale to tylko Pana obraz i interpretacja. Ma Pan rozniez prawo do wlasnego rozumiena posluszenstwa, ale nie oznacza to, ze takie rozumienia podziela caly Kosciol. Wrecz odwrotnie, katolickie rozumienie posluszenstwa jest zgola inne, jak to Panu udowadniaja niektorzy wielebni ojciowie i ksieza w tym portalu. Podobnie jednak jak Pan w konfrontacji z wlasna coreczka przyznaje, ze moze ja nie wszystko rozumiem i dlatego prosze o wyjasnienie: jak Pan chcialby widziec Kosciol? Jak Kosciol mialby sie samo-oczyszczac? (Tej bzdury ks. Zaleskiego to juz w ogole nie pojmuje). Ks. katecheta uczyl mnie, ze wszelkie oczyszczanie w Kosciele to dzialanie Bozej laski, a tu nagle slysze o samooczyszczaniu. Czyzby wiec byl to jakis nowy pelagianizm? Czy nie lepiej wiec nie marnowac zadnej minuty i modlic sie o nawrocenie grzesznikow (ksiezy wspolpracujacych z SB) niz nawolywac o lustracje w Kosciele? Czytajac historie latwo dojsc do przekonania, ze wszelkie lustracje rodza nowych kapusiow i donosicieli. Samooczyszcznie nie zmienia wiec ducha i mentalnosci, ale modlitwa o dar nawrocenia TAK.

    Krzysiek

     
    Odpowiedz
  5. Anonim

    Do komentarza Krzyśka:

    Do komentarza Krzyśka: lustracja w Kościele nie wyklucza modlitwy o nawrócenie księży współpracujących z SB. Mogę powiedzieć więcej, obie są nieodzowne.
    Trupa należy pochować, bo nawet, gdy sam nie wypadnie z szafy, to napewno zacznie brzydko pachnieć, i tak się wszystko wyda.

     
    Odpowiedz
  6. Tomasz

    Wierzę Bogu. Ufam Bogu.

    Wierzę Bogu. Ufam Bogu. Ludzi – nawet tych, których Bóg postawił na mojej drodze oceniam rozumem, także mi przez Boga danym. A biskup, gdy nie wypowiada się w sprawach wiary i moralności, lub wypowiada się w kwestiach, których Kościół nie rozstrzygnął jest moim bratem w wierze i mam pełne prawo się z nim różnić. Tym bardziej, gdy nie jest on moim biskupem, a biskupem miasta, z którym nie mam nic wspólnego.

    Wolność słowa zaś to nie tylko osiągnięcie ostatnich lat, ale także to, co przez wieki kształtowało teologię i praktykę Kościoła. Gwoli przypomnienia: Orygenes wcale nie zawsze był posłuszny swojemu biskupowi.

     
    Odpowiedz
  7. Anonim

    Panie Tomaszu
    W ten sposób

    Panie Tomaszu
    W ten sposób można podważyć wszystko – lecz moim zdaniem m. in. właśnie dzięki posłuszeństwu bramy piekielne nie przemogą Kościoła (por. Mt 16,18). Wyobraźmy sobie, że każdy w Kościele tworzyłby własną definicję różnych pojęć – do czego by to doprowadziło? Wiele rozłamów w Kościele było powodowane właśnie nieposłuszeństwem – takie analizowanie i definiowanie posłuszeństwa jak Pan to uczynił – jest moim zdaniem nieuprawnione. Dziś modna jest “psychologizacja” życia duchowego – zjawisko to jest także widoczne w zakonie Jezuitów. Zaczyna się na takich dywagacjach – a można skończyć na podważaniu dogmatów wiary i odejściu od Kościoła bo jego nauczanie “nie pasuje do mojej (często jakże ograniczonej) wizji rzeczywistości”. Nie znaczy to że nie można myśleć – ale jest coś takiego jak posłuszeństwo wiary – a posłuszeństwo przełożonym w Kościele jest czymś takim właśnie – jest to zwiazane z pokorą, z podporządkowaniem swego umysłu. I to nie jest łatwe, to może być nawet element walki wewnętrznej (duchowej)- ale to w Kosciele przez wieki przynosiło dobre owoce.
    Takie jest moje zdanie.
    Z wyrazami szacunku
    Jakub

     
    Odpowiedz
  8. Anonim

    Drogi Tomaszu.
    Sprawa

    Drogi Tomaszu.
    Sprawa dotyczy Kościoła, a nawet gdyby tak nie bylo, niczego nie można robić bez Boga. Prawda bez miłości – zabija ! (Bóg jest miłościa) Bóg wie jacy jesteśmy, dlatego zostawił nam odpowiednie wskazówki w swim słowie. “jeżeli Twój brat zawini, idź upomnij Go w cztery oczy, jeżeli to nie pomoże …” Ja uczyłem się pokory od mojego przyjaciela Św. O.Pio. Ciężko mi to przychodziło i dalej ciężko idzie, moja pycha nieustannie mi podpowiada – dołóż mu, zabacz co robi ! Ale gdybyśmy tak poszukali w swoim życiu, czy nie powinniśmy być nie jeden raz potępieni ? Popatrzmy na naszych braci protestantów – czy M.Luter nie miał racji ? Ale jego słuszne z kąd inąd uwagi, spowodowały rozbicie Kościoła.W rezultacie “słuszne” uwagi doprowadziły do dalszego ich rozbicia, tak że nie wiadomo już, ile właściwie jest koścołów protestanckich. Dlatego nie możemy ulegać emocjom, a działać z rozwagą i nie zapominać że jesteśmy wszyscy grzeszni. Każdy z nas a już szczególnie Ci którzy uwarzają że jest to ich “misją” – ścigać winnych, powinni zadać sobie pytanie jaka jest moja zasługa że nie zdradziłem, że nie byłem tajnym współpracownikiem ? Co bym zrobił gdyby to mnie przyparto do “muru”, jak bym się wtedy zachował ? Czy nie powinienem dziękować Bogu że nie musiałem ? Nie każdy jest z żelaza, a ten który jest, dostał to od Boga i nie jast to jego zasługą.Więc dlaczego się tym chełpi ? Żal mi ks. Zalewskiego z różnych powodów. Jest ofiarą, ale sam się jeszcze bardziej pogrąża, a ile ma w tym pomocników ! Z MIŁOŚCIĄ bracia, z miłością. Bóg jest miłością.
    Drogi Nemo, Jezus powiedział “Moje królewstwo nie jest z tego świata”, więc nie dziw się że ten który mówił do Jezusa “oddam Ci to wszystko…” wykręca różnego rodzaju numery, często właśnie przez naszą pychę, niezgodę itp. Bóg jednak wynagrodzi nam to jeżeli jesteśmy z nim. Niedawno przejeżdżałem obok domu bł. Karoliny. Ona wybrała Boga, siedzi na jego kolanach i przytula się do niego. Ciebie też Bóg kocha takiego jakim jesteś. Potrzeba nam dużo, ale to dużo pokory, aby przezwyciężyć swoje słabości, ciągotki,pokusy… i to że mamy rację. Tak jak Piotr, kiedy upominał Jezusa , mówił dobrze – kochał Jezusa. Wiesz co mu Jezus odpowiedział ? (Mk.8,31-33 lub Mt.16,21-23)

     
    Odpowiedz
  9. Anonim

    Człowiek wybrany czy nie

    Człowiek wybrany czy nie wybrany przez Boga, Jego pomazaniec czy nie…
    nie zwalnia to człowieka od odpowiedzialności za swoje czyny, nie zwalnia z samodzielnego myślenia (w końcu od tego mamy wolną wolę i rozum, którym tak sie szczycimy). Kto tego nie dostrzega, czyni z człowieka marionetke.
    Inna kwestią jest to, że nie można wymagać od Boga, aby interweniował w każdej kwestii, gdy tylko człowiek się gdzieś pomyli, gdy zrobi coś złego. Nie od tego przecież On w końcu jest. Więc nie spychajmy na Boga odpowiedzialności za własne życie mówiąc, że lepiej coś zostawić, bo samo się rozwiąże, a i Bóg zamoczy w tym swój palec.
    Pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  10. Anonim

    Kiedys ktos

    Kiedys ktos powiedział:”prawda nie zwycięza nigdy, wymierają jedynie jej przeciwnicy”. Był to chyba Max Planck – niewazne.
    Posłuszeństwo.Dla mnie posłuszeństwo jest przede wszystkim posluszeństwem słowom Jezusa, kazy człowiek , bez wzgledu na stanowisko w Kosciele, jest tylko człowiekiem i może sie mylić. Jezus nie myliłsie nigdy. I Jemu należy być posłusznym.
    A co do lustracji…Hmmm Judasz nie był po zdradzie juz nigdy apostołem, i chociaż Jezus wybaczył jawnogrzesznicy, wybaczył tym którzy Go ukrzyzowali o nim powiedział , ze byłoby dobrze aby sie nie narodził. I chociaz Bóg mu przebaczył ( Judaszowi)i zapewne uzyskał zbawienie, apostołem juz nie był.
    Mimo wszystko nie chciałabym sie spowiadac u ksiedza donosiciela i od takiego ksiedza przyjmowac Komunie Św.

    Do Jerzego.Tu nie chodzi o donosicieli ktorych “przyparto” do muru. Chodzi o tych, ktorzy to robili przez wiele lat z własnej NIEPRZYMUSZONEJ woli.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code