Radość z rozstania?

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

MicrosoftInternetExplorer4

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}

"Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce pobłogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga." (Łk 24,50-53).

Ewangelista Łukasz maluje nam słowem obraz Jezusa żegnającego się z uczniami błogosławieństwem na dalsze ich życie. Powołuje się na proroctwo i przypomina im to co działo się  w Jerozolimie, powołuje jeszcze raz na świadków. Obiecuje Moc z wysoka, która ich umocni i wszystko przypomni wtedy, kiedy będzie trzeba; wtedy, kiedy uczniowie będą świadczyć o tym co widzieli i słyszeli, kiedy będą świadczyć o Jezusie (J 14, 26).

Liturgia Starego Testamentu też kończyła się błogosławieństwem. Po zakończonych obrzędach arcykapłan uroczyście błogosławił całe zgromadzenie, a następnie  zasłonięty przez obłoki kadzidła znikał w Miejscu Najświętszym. Jezus, Arcykapłan Nowego Testamentu, kiedy spełniły się wszystkie proroctwa, także błogosławi uczniów – Nowy Lud Boży i znika zasłonięty przez obłok. Jezus pełen chwały od tej pory przebywać będzie z Ojcem w niebie. Obłok bowiem w Piśmie św. oznacza samego Boga.

Moje myśli powędrowały na koniec Mszy św. Wszystko się dokonało tak jak dwa tysiące lat temu. Na naszych oczach Jezus odkupił nasze winy poprzez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie w złożonej ofierze Mszy św. Nakarmił nas swoim Ciałem. Teraz błogosławi swojemu Ludowi, błogosławi każdemu z nas w jego życiu, błogosławi tak jak błogosławił swoim apostołom. Jezus odchodzi do Ojca, przygotowywać nam mieszkań wiele (J 14,2), a jednocześnie pozostaje z nami w Najświętszym Sakramencie. To wielka tajemnica Jego Miłości i naszego umocnienia, budowania naszej relacji osobowej z Nim. To wielka tajemnica zesłania nam Obietnicy Jego Ojca i uzbrojenia nas "mocą z wysoka" (Łk 24, 49).

Uczniowie oddali pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy. Tam z ufnością oczekiwali na wypełnienie tego o czym mówił Jezus, wielbiąc i błogosławiąc Boga. To co św. Łukasz zapowiada w Ewangelii wypełnia się w Dziejach Apostolskich.  Jezus zesłał na swoich uczniów Ducha św. (Dz 2, 1-4). Nie zostają sierotami, nie są osamotnieni. Od tej pory umocnieni i napełnieni Bożym Duchem będą świadczyć o tym, że Jezus jest jedynym Zbawicielem człowieka, bo odkupił każdego z nas swoją Najświętszą Krwią. Znamy z Dziejów Apostolskich orędowników Bożego zbawienia, którzy głoszą Ewangelię wszystkim ludziom dobrej woli takich jak św. Piotr (Dz 2, 14-36), czy Szczepan (Dz 6,8 – 7, 60). Św. Paweł ze względu na swoją działalność misyjną nazywany jest apostołem narodów (Dz13 i n). Nie straszne im były prześladowania czy też nawet oddanie swojego życia dla Jezusa. Bóg trwa w swoim Kościele, a działania przeciwko Niemu odnoszą odwrotny skutek (Dz 11, 19-27)

Pierwotna wspólnota trwała w nauce apostołów, w łamaniu chleba i w modlitwie. Wielbili Boga, a posiłek przyjmowali z radością i prostotą serca. Znaki i cuda apostołów utwierdzały ich w bojaźni Bożej. Tworzyli wspólnotę życia i miłości. Bóg pomnażał każdego dnia tych, którzy przyjmowali Jego zbawienie i chcieli iść za Nim(Dz 2, 42-47). Rozprzestrzeniało się słowo Boże i rosła liczba Jego wyznawców.  Trwanie w nauce Jezusa Chrystusa i modlitwa to podstawa życia wspólnotowego. To zaufanie Bogu uzdalnia ludzi do miłości i przebaczenia sobie wzajemnie; solidarności, życzliwości i otwartości. Szukanie i trwanie w woli Bożej sprzyja bezinteresownej trosce o innych, podejmowaniu ascezy i znajdowaniu sensu w cierpieniu.

Czy w nas, po tym jak skończy się Eucharystia, też mają szansę narodzić się takie owoce jak w pierwotnej wspólnocie Kościoła?

Często słyszę, jak zarzucają nam katolikom, że już w Kościele rozglądamy się i oceniamy jak jesteśmy ubrani, uczesani, czy Kowalscy przyjechali nowym samochodem. Zaraz po wyjściu z Kościoła spotykając się z koleżanką wieszamy przysłowiowe psy na innej koleżance. Wracając do domu nawet nie staramy się zrozumieć młodszego czy starczego pokolenia. Ciągle zwady i kłótnie. Nie odzywamy się do siebie latami. Zazdrościmy innym dóbr doczesnych czy nawet ich rozwoju duchowego. Zaraz oceniamy i krytykujemy. Taka święta. Tylko lata do Kościoła. Widzimy najdrobniejsze przewinienie innych. Urasta ono do niewybaczalnej winy. Chcielibyśmy wszystko wiedzieć. Co nas spotka, co się stanie. Sny i senniki, karty i wróżby, horoskopy. Albo też wychodząc z Kościoła nie widzimy innych. Bo przecież zostaliśmy umocnieni Najświętszym Ciałem. Bóg do nas przyszedł. Tylko do nas. Inni pewnie niegodnie Go przyjęli. Tak szybko zapominamy o tym, że Jezus nas powołuje do innego życia. Do życia w jedności i miłości. Do oczekiwania wspólnie na Jego powtórne przyjście. Do wzajemnej pomocy i radości trwania przy Nim. Do głoszenia nadal Jego Dobrej Nowiny o Zbawieniu.

To odejście Jezusa do Ojca otworzyło uczniom nową rzeczywistość, której zapewne nie mogli by doświadczyć, gdyby nie było pożegnania z Jezusem. Także my doświadczamy w swoim życiu wielu pożegnań. Żegnamy się z dzieciństwem, młodością, sukcesami dorosłości, z tym że byliśmy w centrum uwagi. Żegnamy się z drogimi nam ludźmi, z miejscami,  w których czujemy się dobrze. Także możemy pożegnać się z ocenianiem i krytykowaniem; zazdrością i kłótniami; z przepowiedniami i pycha. Nasze życie to wędrówka. Aby zobaczyć i doświadczyć coś nowego musimy pożegnać to co mamy, gdzie jesteśmy, co robimy, kim jesteśmy. Każde pożegnanie boli, ale też oczyszcza i rozwija. Dobrze jak umiemy się otworzyć na te nowe przeżycia, bo jest w nich szansa na lepsze życie.

Rozstanie Jezusa z uczniami jest pełne nadziei i radości. Oni są pewni powtórnego przyjścia Pana. Ze swoimi troskami i radościami idą do świątyni dzielić się nimi z Bogiem. W nich właśnie wielbią i błogosławią Go. Uczniowie już tu na ziemi doświadczają nieba poprzez modlitwę, przebywanie w świątyni i wychwalanie Boga. Oni rozstają się ze swoimi dobrami, aby pomagać innym; rozstają się ze swoimi wierzeniami, przekonaniami i idą za Jezusem. Uczniowie doświadczają wniebowstąpienia w swojej codzienności. Zatem i my powinniśmy to niebo wprowadzać w naszą codzienność, w nasze relacje z drugim człowiekiem. Nie musimy wpatrywać się w niebo. Jezus jest obecny w naszej modlitwie, w Eucharystii, w każdym naszym spotkaniu z drugim człowiekiem. Nadal dziś Jezus potrzebuje orędowników Ewangelii; potrzebuje otwartości i życzliwości serc ludzi zaangażowanych w niesienie zbawienia drugiemu człowiekowi.

 

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code