„Z kim mam porównać to pokolenie?” Mt 11, 16 – to pełne goryczy pytanie stawia Jezus Jemu współczesnym. O to samo mógłby zapytać również każdego z nas – żyjących prawie dwa tysiące lat później.
Wyrzut Boga i Jego surowa ocena powinny były wywołać w człowieku refleksję dotyczącą jakości i stylu życia. Z pewnością wywołały. I nadal wywołują. Pytanie – czy właściwą chrześcijaninowi?
Izraelici odrzucili surowego Jana Chrzciciela z jego trudną nauką . Nie chcieli też słuchać Chrystusa przynoszącego pokój, czyniącego cuda i głoszącego orędzie miłości. Istotne dla zbawienia znaki pozostały nierozpoznane i zlekceważone przez pokolenie kapryśnych dzieci.
Znaki odrzucone.
Stracone.
Na topie jest dzisiaj wiara we własne siły i samowystarczalność. Współczesnemu człowiekowi zmysły podpowiadają, jak bardzo wiara w siebie jest uprawniona. Przełomowe odkrycia geograficzne i zdobycze naukowe poprawiające jakość życia, poznanie struktury DNA, klonowanie zwierząt i spenetrowanie Kosmosu – tajemnice świata wyzywają człowieka na gigantyczny pojedynek…
Podobni nierozważnemu uczniowi czarnoksiężnika z ballady Goethego, próbując stwarzać życie, skracać je, lub starając się zmienić prawa natury, sięgnęliśmy po atrybuty Boga. Tymczasem człowiek mimo całej swej pychy intelektualisty, prędzej czy później, zmuszony jest zgodzić się z niemożnością przeniknięcia wszystkich tajemnic świata, nie tylko niematerialnego, lecz także tego dającego się zbadać empirycznie.
Duma homo sapiens.
Wielkość.
„O, gdybyś zważał na me przykazania /…/ Nigdy by nie usunięto ani wymazano twego imienia sprzed mego oblicza” Iz 48, 19. Prorok Izajasz przekazuje słowa Boga pokoleniu etyków i kreatorów zasad moralnych, zawłaszczającemu prawo o decydowaniu o Dobru i Złu poprzez przeprowadzaną stopniowo nowelizację Dekalogu, dostosowującą go do współczesnych realiów tak, jakby moralność całkowicie się zdezaktualizowała.
Pyszne pokolenie indywidualistów usiłuje żyć w rodzinie i w społeczeństwie odrzucając pokorę jako warunek konieczny do harmonijnego współistnienia. Świat nie nazywa pokory cechą trendy, wydaje się ona raczej cechować życiowych nieudaczników. A jednak ta niedoceniana pokora umieszcza człowieka na właściwym miejscu w relacji do Boga i do drugiego człowieka. Pozwala zatrzymać się na chwilę refleksji, by nie wypowiedzieć gotowych do ranienia słów krytyki
Jezus wielokrotnie podkreślał wagę stanięcia przed Bogiem jak dziecko, jednak nie to kapryśne i nadąsane…
Trwa kolejny w naszym życiu Adwent, dający nam szansę, by stać się pokoleniem dzieci kochających Ojca.
Mamy do dyspozycji znaki.
I Przykazania.
„Ty na to dałeś swoje przykazania,
by pilnie ich przestrzegano.
Wtedy nie doznam wstydu,
gdy zważać będę na wszystkie Twe przykazania” Ps 119, 4.6.
pokora sponiewierana
czy patrzeniem na wszystko w kategorii daru i wdzięczności?
Zosiu, moim zdaniem pokora
Zosiu, moim zdaniem pokora jest przyjęciem siebie świadomego zarówno swoich słabości, jak i swojej siły, oraz wyjatkowości. Prawdziwa pokora nie odbiera godności….nie pozwalam się źle traktować, ale również nie pozwalam sobie na agresję wobec tych, którzy chcieliby mnie poniżyć. To "nie pozwalam" oznacza, że nie czuję potzreby oddania równie, jak atak ostrego; nie oznacza natomiast, że zabraniam tego sobie.
Pokora podobnie jak i wiele innych określeń rozumiana potocznie, jest zupełnie nie zrozumiana. Niestety. Skojarzenia, o których piszesz są powszechne.
A chrześcijańska pokora? chyba jest tą postawą, którą opisałam wyżej. Czy chrześcijanin może poddzielić swoje życie na to przeżywane po chrześcijańsku i na sposób świecki? Moim zdaniem – nie. Pewną różnicą między chrześijanami ( i chyba wogółe wierzącymi w innych bogów,) jest uświadomienie sobie wielkości Boga. Pokora rodzi się wtedy samna….
synonimy pokory
Pokora poskramia ludzką skłonność do osądów
i motywuje do wspierania i dodawania odwagi innym. Natomiast miłość pozwala zaakceptować siebie w rzeczywistości zarówno subiektywnej, jak i obiektywnej. Pokora to przeciwieństwo pychy, która oznacza też umiejetnośc otwierania się na innych. To umiejętnośc " patrzenia" co się w nas i dokoła nas dzieje, pozwala sobie, światu i innym ludziom " po prostu być". Prawdziwa pokora jest przymiotem mobilizującym, mówi nam, iż potrzeba nam pracy nad sobą, podjęcia wysiłku.Pokora to uznanie swojej zależności od innych,Boga etc, to wyraz realizmu wobec sytuacji, które podlegają zmianie w naszyym życiu i uznanie wielu czynników na które wpływu nie mamy, przyjęcie losu w takich odmianach, które w sposób bolesny nas doświadczają. Pokora pozwala zachowac życzliwość dla siebie i innych ludzi, mimo wszelkich niedoskonałości jakie oni przejawiają. Wtedy człowiek przechodzi w stan pełnej wartości wobec siebie i innych-wyrażany godnością.
Balujmy, tańczmy i pijmy 🙂
Pokora jest mocno związana z lękiem. Nie, to nie są cnoty; nie sprawdzają się w życiu. Należy być bezczelnym głupcem, aroganckim próżniakiem i pysznym obrzydliwcem – wówczas więcej uczymy się na własnej skórze i w krótce osiagamy stan wyższy od poprzedniego. Żanych autorytetów, żadnego szacunku, żadnej pokory. Wszechświat jest do bólu śmieszny i absurdalny. Abrakadabra, niech nawet mnie szlag trafi – cóż zrobię! Kosmos jest wielki i różnorodny w naszej maluśkiej skali – i cóż z tego – nawet nie mogę się w nim zagubić… Dzieło życia jest zabawne… Przyroda jest śmieszna. Tu kwiatek zapachnie, tam ptoszek se popiska, kajś tam trzaśnie pierun, spadnie kometa. Tu ktoś zginie, tam się narodzi. I tak w kółko, do usranej śmierci i narodzin, śmierci i narodzin. Ale generalnie przyjemnie jest – słonko przygrzeje, listek spadnie, las pachnie, wilki powyją romantycznie: Lepsze to niż całe to chrzanienie zbawieniu duszy… pffff…. Jeśli będę dobrym człowiekiem to pójdę do nieba. To proste jak cep. Jeśli są w boskim świecie inne porządki, to trudno, nie zostanę zbawiony. Należy być grzesznym głupcem i śmiać się prosto w twarz komukolwiek, kto palcem wkazując na nas prawi coś o nawróceniu, moralnej poprawności, boskiej potędze wielkiego kosmosu. Kosmos jest duuuUUUUUUUUUuuuuży!!!
– I co?
– No, duuuuuUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUuuuuuuży!
– I co?
– No… I super taki jest…
– Acha…
– No i trza się bać tego Kosmosu, bo on nas zabije, wiesz, Stasiu?
– To co, już się boimy?
– No, bójmy się. Bo on taki duży jest i Bóg tam siedzi. I patrzy. I może nas zabić też. Więc musimy się bać.
– O.K., to od dziś się boimy?
– Tak, bójmy się. Tam jest taka tajemnca za tym kosmosem i w nim też. Ona czycha, gapi się i nagle wyskakuje i bum!
– Ojeeeeeejku… To straszna jest ta tajemnica, czorna taka jak Diabeł.
– Ale to ni diabeł, ino Bóg.
– To ta tajemnica taka czorna to je Bóg i trza się bać i mieć pokorę?
– Tak, Bóg siedzi se tam i się gapi.
Pokora, lęk przed bohym. – Szarlataneria pełna dziwnego, ukrywanego nadęcia. Należy uznawać wyłącznie samego siebie i afirmować życie tak, aby w jego rozmiłowaniu dobrze było również osobom nam towarzyszącym. Pić wino, tańczyć, mieć kaca i bezlitośnie młócić piękne dziewczyny aż łożko trzeszczy. Żadnej pokory, żadnego lęku wobec Boga, żadnej uniżoności. Głowa do góry, pierś przed siebie… Alleluja i do przodu, piekła nie ma, siabada szatan i hulaj dusza, na bal, moi drodzy, na wieczny bal życia! Do bólu, do przypadłości, do upadku, o tak, namawiam Was do grzechu i zapraszam do piekła!
A co z Bogiem? – To już Twoja sprawa. I moja też. Więc cichosza, owieczki!
http://pl.youtube.com/watch?v=0ueD7LNoIww&feature=related
http://pl.youtube.com/watch?v=okH21JmTMiw
http://pl.youtube.com/watch?v=38_N8IbARMo&feature=related
Bartoszu, nieźle Ci odbija
Bartoszu!
Widzę, że nieźle Ci odbija
Ważne jednak, że jesteś szczery i próbujesz się konfontować z postawami tych, dla których Adwent jest okresem szczególnej Bożej łaski nawrócenia i powrotu do Boga. Prowokacyjny ładunek przesady w Twom komentrzu traktuję jako inspirację, aby głębiej zastanowić się nad tym, czym jest chrześcijańska pokora i sens Adwentu.
A jednocześnie to życie jakie proponujesz – jeśli potraktować by je serio – wydaje mi się przeraźliwie smutne: człowiek staje się jakąś żałosną karykaturą Boga, i może sobie tylko pobluźnić, poszydzić, poświntuszyć. Nuda, pustka i błazenada. Nie potrafię się tym zachwycić. To nawet nie gorszy, raczej budzi współczucie. Wybacz szczerość.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Pokora jest mocno związana
Pokora jest mocno związana z lękiem.
Uważam, że z lękiem najmocniej związana jest miłość, a nie pokora. Im bardziej się człowiek lęka, tm słabsza jest jego miłość. Testem na brak lęku było Jezusowe miłowanie nieprzyjaciół i życzliwość dla wrogów. Podszyty strachem nie jest zdolny do miłości.
Pokora nie jedno ma imię. Jej nadmiar może blokować, nie tylko rozwój osobisty. Dziś rzezcywiście nie sprawdza się życiowa nauka: "stań w kącie, a znajdą cię". W codziennym życiu trzeba niekiedy mieć twarde łokcie i przede wszystkim być zaangażowanym i kreatywnym. Świadomie podejmować odpowiedzialność za siebie i za stan świata. W takim wypadku pokora jest bardzo przydatna. Nasza egzystencja jest kosztownym dla natury przedsięwzięciem. Żyjemy dzięki ofierze składanej przez inne istot, które między innymi pożeramy. Warto zdać sobie z tego sprawę i okazać przynajmniej wdzięczność.
O pokorze !
Nasze istnienie przeżywane właściwie i szczerze ogniskuje się w pokorze, w poznawaniu, wielbieniu, rozumieniu i uznawaniu Boga, oraz w świadomym pogodzeniu się z własnym losem – Jego wolą.
Nie wystarczy życia, aby o pokorze medytować, mówić (pisać), aby ją w stopniu wystarczającym sławić. Sama w sobie jest adoracją Boga, potrafi byt przemienić, uczynić ludzkim, całkowicie prostym i zwyczajnym.
Nasze życie nie jest, aż tak doskonałe, sprawne, mocne i silne, aby człowieczeństwo – cnoty, w tym pokorę w sposób radykalny urzeczywistniać.
Medytować lub pisać o pokorze, to w gruncie rzeczy zajmować się Bogiem – Absolutem.
Co według mnie pokora oznacza ?……
Trwać i wytrwać w Bogu, poznać i uznać GO w takim stopniu, że nasze istnienie, przed Nim kurczy się, jednocześnie rozwija się, ubogaca, przemienia i staje wielkie, dobre, piękne i doskonałe.
Aby uznać wielkość, przed Wielkim się uniżyć – trzeba właściwej formacji całej osoby i duchowej wielkości.
Postawa pokory ma swoje uzasadnienie i jest realizowana naturalnie, tylko wtedy, kiedy istnieje coś absolutnego – Absolut. Wówczas to nie jest małoduszność, czy pogarda wobec samego siebie, to jest okazywana należna cześć wobec tego, co w nas jest wielkie, doskonałe, piękne, wartościowe i dobre, a zatem boskie, święte i błogosławione.
Aby stawać się i być pokornym, trzeba żyć możliwie często obecnością i bliskością tego, co absolutne m.in. doświadczać przyjaźń i miłość, które od Boga pochodzą.
Szczęść Boże !
Jestem i będę – na haju!
Kto poznaje świat, temu – później czy wcześniej – musi odbić. Fizyka jest zbiorem proporcji, które oddziaływują na mózg jak najlepszy narkotyk. Wspaniałe, niesamowite proporcje, fascynujace odległości. Świat jest kolorowym narkotykiem. Piękny jest, cudowny jest, fascynujący! Gwiazdy tak odległe, Kobiety tak pachnące, mandarynki tak pyszne, rock taki głośny i dziki, jazz tak głęboki i uliczny, z zagadkami ukrytymi pomiędzy kolejnymi dźwiękami, przyjaciele tacy dobrzy, ketchup tak smaczny na kanapce, Cieszyn taki ładny, lasy beskidzkie pachnące, wino takie zdrowe i pyszne, chmury tak zawiesiste i mrocznie pociągające! Żyć się chce! Musi odbijać!
Pozdrawiam serdecznie, Andrzeju. Żart żartem, przecież nie wszystkie swoje wpisy traktuję poważnie
Bartoszu,
“Należy być
Bartoszu,
"Należy być grzesznym głupcem i śmiać się prosto w twarz komukolwiek, kto palcem wkazując na nas prawi coś o nawróceniu, moralnej poprawności, boskiej potędze wielkiego kosmosu. Kosmos jest duuuUUUUUUUUUuuuuży!!!"
Patrząc z pojego punktu widzenia, grzesznik nie powinien być nazywany głupcem. Nie sądzisz?
A co do pokory – z mojego punktu widzenia ona jest świadectwem siły, nieprzeciętnej. Człowiek silny jest w stanie zgodnie z rzeczywistością przyjąć siebie – swoje cechy charkteru i swoja historię, nie tracąc przy tym poczucia godności ani ni wpadając w pychę. Lęk przeczy pokorze, pokora podszyta lękiem jest bliższa służalczości i hipokryzji.
Zgoda.
Inko, zgodzę się z Tobą i z Twoim tekstem. Jaja se robię po prostu. Niemniej wolę Bogu puszczać oko. Droczyć się z Nim, siłować (choć nie mam szans), żartować. On przecież też nieźle sobie z nas zażartował, pakując nas w ten absurd. Nie lubię za to Boga, jest dla mnie antypatycznym typem. Tak się nie robi. Na jego miejscu urządził bym ten świat inaczej i nie ukrywał się po krzakach, tylko ofen wylazł i pokazał twarz. Bóg nie jest moim wrogiem; Po prostu źle mi się kojarzy – i dlatego nie będę wobec Niego pokorny, choćby był taki duuuUUUUUUUUUUUUUUUUuuuuuży!
Bartoszu, ja również
Bartoszu, ja również zgodzę się z tym, że masz prawo do własnego spojrzenia na świat. Świat, moim zdaniem, doskonały w swej różnorodności i w stawianiu wyzwań. Z tym nie polemizuję
Jednak z pochwałą ketchupu na kanapce, to zdecydowana przesada…..to nawet wyglada przygnębiająco. Nie należy jeść tego, co amerykańscsy filmowcy wymyślili w celu podkreślenia efektu postrzelenia z broni wielkokalibrowej
Ketchup z Pudliszek jest świetny!
Ketchup z Pudliszek jest inny niż wszystkie. Polecam – lepszy nawet niż Helmans, o Tortexie nie wspominając