Kryzysy osobiste szansą rozwoju

Wstęp do bloku tematycznego na stronie startowej

Świat wali się nagle – po jakimś dzwonku telefonu, SMS-ie czy krótkiej rozmowie na ulicy z przypadkowo spotkanym starym znajomym. Albo rozpada się długo i prawie niedostrzegalnie, kruszony przypływami i odpływami zdarzeń. Albo jeszcze inaczej… Na ogół zupełnie inaczej, niż wcześniej potrafilibyśmy to sobie w ogóle wyobrazić…

Jak odnaleźć się na gruzach konstruowanej często bardzo pracowicie budowli własnych przyzwyczajeń czy upodobań? Jak żyć, gdy dotychczasowa hierarchia wartości została zburzona albo przynajmniej poważnie zakwestionowana? Jak płakać, gdy nawet łzy wydają się bezsensowne i jak pracować, gdy całą energię pochłania czarna dziura rozpaczy? Po co? Dla kogo? Za co?

Kryzys osobisty – czas upadku, samotności, izolacji, ale też często szansa odkrycia czegoś nowego, czego nie pozwalały wcześniej dostrzec rozmaite iluzje albo po prostu zbyt ograniczony horyzont. Coś uległo zniszczeniu, aby mogło powstać coś innego, może wartościowszego – lepszego, piękniejszego, mądrzejszego, prawdziwszego.

Wybitny polski psychiatra Kazimierz Dąbrowski uważał, że właśnie trudne chwile naszego życia są najważniejsze dla dojrzewania i rozwoju. Zdrowie psychiczne uznał nie za stan, lecz za twórczy proces. Dopóki potrafimy jeszcze iść przed siebie wpatrzeni w odległe ideały i pragnący je realizować, to mimo naszych nerwicowych zachowań, mimo obniżonego nastroju i rozmaitych dziwactw, wszystko jest jeszcze z nami w porządku. A ludzxiom, którzy mają co do tego wątpliwości, dedykuję najbardziej znany chyba tekst Kazimierza Dąbrowskiego – „Odezwę do psychoneurotyków”:

„Bądźcie pozdrowieni psychoneurotycy! Za to, że macie czułość świata, niepewność jego pewności. Za to, że tak często odczuwacie innych jak siebie samych. Za to, że czujecie niepokój świata, jego bezdenną ograniczoność i pewność siebie. Za wasze fobie mycia rąk z nieczystości świata, za wasze lęki przed zamknięciem w ograniczoności świata, za wasz lęk przed bezsensem istnienia. Za delikatność nie mówienia innym tego, co w nich widzicie. Za waszą niezaradność praktyczną i praktyczność w nieznanym, za wasz realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego, za waszą wyłączność i trwogę przed utratą bliskich, za waszą twórczość i ekstazę, za wasze nieprzystosowanie do tego, co jest, a przystosowanie do tego, co być powinno, za wasze wielkie uzdolnienia nigdy nie wykorzystane. Za to, że jesteście leczeni, zamiast leczyć innych; za to, że wasza siła niebiańska jest zawsze spychana przez siłę brutalną; za to, co w was przeczuwanego, nie dopowiedzianego, nie ogarniętego. Za samotność i dziwaczność waszych dróg. Bądźcie pozdrowieni”.

Wysłuchaj nagrania tekstu

 

Komentarze

  1. Anonim

    “Kryzys osobisty ? czas

    “Kryzys osobisty ? czas upadku, samotności, izolacji, ale też często szansa odkrycia czegoś nowego, czego nie pozwalały wcześniej dostrzec rozmaite iluzje albo po prostu zbyt ograniczony horyzont. Coś uległo zniszczeniu, aby mogło powstać coś innego, może wartościowszego ? lepszego, piękniejszego, mądrzejszego, prawdziwszego.”

    Kryzys osobisty moze tez zapoczatkowac sie choroba psychiczna lub kazda inna – a to jest raczej dalekie od szansy odkrycia czegos nowego powiekszajacego horyzont.Raczej z tego nie powstanie nic wartosciowego.
    Wtedy najczesciej człowiek tylko i wyłacznie mysli o wyleczeniu siebie z choroby ma wiec egoistycznie zawezony tenze horyzont. Ale tak byc wtedy musi.

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    Musże się z Jadwigą

    Musże się z Jadwigą zgodzić (wyjątkowo):) Kryzys nie musi wcale prowadzić do odkrycia niczego nowego, choć może. Ważne jest, by wiedzieć, że się jest w kryzysie i w związku z tym ma się spaczony ogląd rzeczywistości. Wtedy trzeba raczej zamilknąć (przeczekać), aniżeli ekstrapolować i propagowac swój chorobliwy “weltanschaung”jako osobliwa formę twórczosci, która jest w istocie destrukcją. W pewnych sytuacjach jest to najlepsze, co dana jednostka, dotknięta osobistym kryzysem może zrobić.

     
    Odpowiedz
  3. ahasver

    Destrukcja jest światu

    Destrukcja jest światu bardzo potrzebna (w tym sensie, że wszystko wskazuje na to, że świat jej “pragnie”); ot, symetryczne odbicie wyścigu jakości i propagandy dynamicznej stabilności, nie dopuszczającej myśli o tym, co niknie w powszechności “Się”. Zarazem kryzys stanowi zsubiektywizowany wyrzut sumienia bezrefleksyjnego świata, który nie poddaje już wątpliwościom (arte)faktu, że zdrowa jest introjekcja kreowanych w nim reguł. Wtedy żaden weltanschaung nie jawi się już jako ekstrapolowana destrukcja, tylko właśnie jako osobliwość, skłaniająca Innego do refleksji nad życiem. Filozofom mrocznym, szaleńcom metafizyki i paranoikom sztuki, pisarzom dotkniętym najgłębszym tąpnięciem własnej egzystencji należy przyjrzeć się intensywniej. Spójrzmy w kierunku Heraklita, Augustyna, Nietzschego i Kierkegaarda, Alberta Camusa i Emila Ciorana, Prousta, Para Lagerkvista, poczytajmy destruktywnie cygańską filozofię Georgesa Bataillego, zastanówmy się w końcu nad bodźcami nie tylko subiektywnymi, ale i uniwersalnymi faktami konotującymi metafizyczną zapaść człowieka, dowodzącymi absurdalności otaczajacej nas materii i braku jakiejkolwiek koherencji pomiędzy faktami i roszczeniową metafizyką naszej maleńkiej istoty. Ciemności są okrutne, bolesne, całkowicie paraliżujące. W stanie ruiny wartości, destrukcji horyzontu aksjologicznego i splunięcia na własną tożsamość jako idei fixe zagubionego we własnych “transcendentalizmach” rozumu, człowiek przestaje być człowiekiem. Dopiero spojrzenie w kierunku możliwości utraty własnego człowieczeństwa może stać się bodźcem do zatrzymania upadku, odbicia się od dna czy odstąpienia od wewnętrznego demontażu i zmontowania siebie od nowa. Ciemności są czymś oczywistym, czymś twórczym, instancją ustanawiającą nowy początek. Kryzys zawsze jest twórczy, nawet jeśli całkowicie sparaliżuje człowieka. Mówmy o najszerszym aspekcie twórczości, o procesie, który poprzedza jakiekolwiek dzieło.

     
    Odpowiedz
  4. ahasver

    Filozof, poeta, artysta: w

    Filozof, poeta, artysta: w absolutnym paraliżu nie przestaną być sobą, nie przestaną tworzyć. Ich światło nie przedostanie się na zewnątrz, ponieważ muszą wpierw rozświetlić ciemności świata, które zagarnęli – opatrznie bądź nieopatrznie. Upadanie zamienia upadającego w istotę amorficzną, według J. Kristevy – asymboliczną, milczącą. Jest to pozór nietwórczości, ponieważ we wnętrzu upadłego toczy się największa z możliwych batalii: Pomiędzy Słowem i słowami własnymi. I to jest dopiero twórczość.

     
    Odpowiedz
  5. Halina

    Choroba psychiczna dla

    Choroba psychiczna dla swojego ujawnienia się, nie potrzebuje kryzysów. Dopada człowieka w najmniej oczekiwanych okolicznościach. Kryzys może przyspieszyć jedynie jej ujawnienie się. Ludzie całe życie zmagają się z depresją, nerwicą i nigdy nie zapadają na choroby psychiczne. Najczęściej kryzys jest szansą dla osobistego rozwoju, to jeszcze zależy od osobowości człowieka. Cierpienia, trzeba umieć przeżywać, wtedy dodadzą nam sił. Za każdym ciosem losu, człowiek wychodzi mocniejszy. Ja jestem przekonana, że przeważnie z cierpienia rodzi się, sposobność wielkiego przekształcenia duchowości człowieka. Życie jest ciągłym ruchem, nikt nie ucieknie przed kryzysami, bo nic nie jest stałe, nieruchome. Wszystko żyje, umiera i odradza się. Bez śmierci nie można się odrodzić; tej duchowej też. Trzeba umrzeć, aby żyć na nowo. Szukamy czegoś na zewnątrz, a to co najcenniejsze jest w środku nas, w głębi. Człowiek musi nauczyć się poruszania w obrębie swojego kryzysu, nigdy nie należy przed nim uciekać. To stan, który należy przebyć, aby nawiązać bliższy kontakt z samym sobą i z Bogiem. W ten sposób przestaniemy czuć się niepokonani, nienaruszalni, wszechmocni, zarozumiali. Wszystkiego w życiu nie można mieć pod kontrolą; człowiek też musi bardziej; być niż mieć. Z losem, trzeba się mierzyć, nigdy nie uciekać ze strachem , bo niby jaki i gdzie? Cenne i nieznane informacje o nas samych, przychodzą najczęściej w kryzysach, w naszej samotności. Są nośnikami przemiany. Zawsze dają nam możliwości wzrastania. Są sposobnością. Pamiętam, jak pewien człowiek , który pokonał chorobę nowotworową powiedził mi: nie uwierzysz, ale z tęsknotą myślę o tej wielkiej sile wewnętrznej, która podtrzymywała mnie w dniach choroby. Po kilku latach, w innej sytuacji, mogłam sama sprawdzić , że tak faktycznie jest. Często ludzie wrażliwi są niezrozumiali, tajemniczy, enigmatyczni. Przeżywają traumę odrzucenia, niepowodzenia, doświadczają rozczarowania, ale wszystko to zmusza do refleksji, zmieniając porządek znaczeń i tworząc nowe możliwości, nowe wyzwania, nowe cele do osiągnięcia. Tylko zaakceptowanie śmierci prowadzi nas do tego, że stajemy się nadzy, prawdziwi, sami wobec rzeczywistości tego, czym naprawdę jesteśmy. Uciekając przed tym faktem, nie ma szans na dojrzałosć psychiczną.

    ” Normalność nie jest równoznaczna ze zdrowiem psychicznym, a nienormalność-z chorobą”-A. Kępiński.

    Kto z nas może autorytatywnie stwierdzić, w którym momencie ma prawidłowy, a kiedy spaczony ogląd rzeczywistości? Wszystko jest subiektywnym odczuciem.

     
    Odpowiedz
  6. Anonim

    Halino

    “Cierpienia, trzeba

    Halino

    “Cierpienia, trzeba umieć przeżywać, wtedy dodadzą nam sił. Za każdym ciosem losu, człowiek wychodzi mocniejszy.”

    Smiem twierdzic na podstawie obserwacji oraz nawet własnych doswiadczen ze jest na odwrót.Im wiecej ciosów tym organizm staje sie słabszy – przeciez powszechnie wiadomo ze stres obniza odpornosc organizmu.

    Na pierwszy cios reagujemy jeszcze w miare zdrowo – probujemy odreagowac, wejsc w problem i go przezyc i rozwiazac.I jest OK. Jezeli zaś drugi cios pojawi sie zbyt szybko po tym pierwszym – nasz organizm ( nie psychika, chociaz organizm pociagnie za soba psychike)zaczyna chorowac.Obniza sie odpornosc. Po kolejnym, ciosie robimy unik – nie jestesmy w stanie rozwiazac problemu i stawic mu czoła bo serce, nadnercza , tarczyca, zoładek czy watroba i wszelakie nasze czastki na ktore stres działa, po prostu maja pewna granice wytrzymałosci. Inna dla kazdej jednostki.
    Zatem albo dostajemy zawału, albo sie rozregulowujemy na tyle ze tylko i wyłacznie unik, ucieczka – moze nas w jakis sposob utrzymac w jakiejs mniej lub wiekszej stabilnosci.Chorujemy. Po prostu nie jestesmy w stanie działac, zyc i rozwiazywac jakiekolwiek problemy.Czujemy pustke. Pustka ta w miare upływu czasu po ciosie znika zdrowie w zasadzie tez – choc moze to trwac długo – o ile nie pogłebi nas kolejny cios.

    Piszesz dalej
    “Tylko zaakceptowanie śmierci prowadzi nas do tego, że stajemy się nadzy, prawdziwi, sami wobec rzeczywistości tego, czym naprawdę jesteśmy. Uciekając przed tym faktem, nie ma szans na dojrzałosć psychiczną.”

    Sa gorsze ciosy niz nieakceptowanie smierci. Czasem na nia sie czeka…..

     
    Odpowiedz
  7. Halina

    Jadwigo

    Ja też, jak każdy

    Jadwigo

    Ja też, jak każdy człowiek czekam na śmierć. Po prostu nie stresuję się tym faktem. Obecnie przyjaźnię się z kobietą, która choruje na szpiczak mnogi; ma 42 lata, dwójkę dzieci i jest osobą niezwykle pogodną. Rozmawiamy o śmierci, oswajając się z tym nieuniknionym faktem. Sama jestem po dwóch operacjach, w tym jednej kardiochirurgicznej. Czuję się w tej chwili bardzo dobrze, to fakt, ale wiem czym jest widmo śmierci. Im bardziej próbujemy uciec przed trudnościami, będą nas wtedy dopadać jak sępy, które kołują, aż wreszcie wszystko rozszarpią; najbardziej psychikę. Kryzysy, czy to te zdrowotne, czy te innego rodzaju; próbują człowieka zniszczyć najczęściej poprzez doprowadzenie do zgorzknienia. Zgorzknienie jest jak jad. To trucizna duszy, która rozprzestrzenia się nie tylko w myślach, ale atakuje uczucia, aż w końcu niszczy organizm fizyczny oraz duchowe życie. Odcina od relacji z ludźmi, i z samym Bogiem. Ja w trudnościach zbliżyłam się do Boga, zaufałam mu: co ma być to będzie (pozbyłam się stresu ).Pod wpływem lęków i problemów tworzymy w swojej wyobraźni własne filary bezpieczeństwa i pomysły na scenariusze ratunkowe. W sprawach zdrowia liczymy na wybitnych specjalistów( trzeba na nich liczyć również), ale lekarz ma też ograniczone możliwości. Zawsze jeszcze pozostaje modlitwa. Znam wiele osób, które poprzez ciąg bardzo trudnych doświadczeń otworzyło się na nowe zycięstwo w trudnościach i zaufało Bogu. Najczęściej dopiero pasmo doświadczeń, czasami po ludzku nie do rozwiązania, pozbawia nas własnego poczucia bezpieczeństwa i zabezpieczenia zbudowanego na wzniesionych przez siebie filarach. Nawet po największych burzach może zaświecić słońce i powrócić radość życia. W tym całym naszym życiu liczy się tak naprawdę: wiara, nadzieja i miłość.

     
    Odpowiedz
  8. Anonim

    “Kto z nas może

    “Kto z nas może autorytatywnie stwierdzić, w którym momencie ma prawidłowy, a kiedy spaczony ogląd rzeczywistości? Wszystko jest subiektywnym odczuciem.”

    To jest dogmatyczny relatywizm. Przed subiektywizmem zabezpiecza nas społeczeństwo. Choć to prawda, że znamy z historii sytuacje, w których całe społeczństwa a nawet narody ulegały zbiorowemu zaczadzeniu (hitleryzm, bolszewizm). Miarą prawidłowego oglądu rzeczywistosci są rezultaty naszej pracy. Jeśli obejrzymy się za siebie i stwierdzimy, że za nami tylko “popiół i zamęt”, to ewidentny znak, że żylismy dotąd w jakimś matrixie.

     
    Odpowiedz
  9. Halina

    Mnie zabezpiecza Duch

    Mnie zabezpiecza Duch Święty, modlitwa i czytanie Słowa Bożego; dlatego ufam swoim odczuciom, weryfikując je z grupą osób wierzących Bogu. Nie przeglądam się w zwierciadle spaczonych ludzkich poglądów. Mam Dekalog, który mnie zabezpiecza, a na nim opiera się cała etyka społeczna. Zależy jaką pracę masz na myśli-charytatywną, misyjną? Nie wszystkie rezultaty naszej pracy, które nas zachwycają , są napradę takie wartościowe. Tu też jakieś bardzo subiektywne kryteria stosujesz. I masz do tego prawo. Twoje życie i Twój ogląd rzeczywistości oraz nadawanie wartości swoim wytworom.

     
    Odpowiedz
  10. Anonim

    Halino mowimy o dwoch

    Halino mowimy o dwoch róznych sprawach, roznych rzeczach. Ty mówisz o psychicznym podejsciu do kryzysów do zaufania Bogu i psychologicznym podejsciu do problemu.

    “Pod wpływem lęków i problemów tworzymy w swojej wyobraźni własne filary bezpieczeństwa i pomysły na scenariusze ratunkowe. W sprawach zdrowia liczymy na wybitnych specjalistów( trzeba na nich liczyć również), ale lekarz ma też ograniczone możliwości. Zawsze jeszcze pozostaje modlitwa.”

    Ja zas mowie o reakcji fizjologicznej na stres zupełnie niezaleznej od naszej woli, na ktora nie mamy wpływu bo zupełnie inne osrodki układu nerwowego ja warunkuja. Reakcja ta jest uwarunkowana biologia naszego organizmu ( jednemu tak zareaguja nadnercza z adrenalina innemu zopełnie inaczej)a takze “nauczeniem sie” reakcji z wczesnego dziecinstwa. Na to rowniez nie mamy wpływu co mamy na stałe “wdrukowane”.

    Napisałam w wpisie nr 6
    ” Jezeli zaś drugi cios pojawi sie zbyt szybko po tym pierwszym ? nasz organizm ( nie psychika, chociaz organizm pociagnie za soba psychike)zaczyna chorowac.Obniza sie odpornosc. Po kolejnym, ciosie robimy unik ? nie jestesmy w stanie rozwiazac problemu i stawic mu czoła bo serce, nadnercza , tarczyca, zoładek czy watroba i wszelakie nasze czastki na ktore stres działa, po prostu maja pewna granice wytrzymałosci. Inna dla kazdej jednostki.”

    Tych dwoch roznych spraw nie mozna porownywac. Nie jestesmy w stanie wpływac na te reakcje.

     
    Odpowiedz
  11. ahasver

    “To jest dogmatyczny

    “To jest dogmatyczny relatywizm. Przed subiektywizmem zabezpiecza nas społeczeństwo”.

    -Wewnętrzna sprzeczność w obu zdaniach. Relatywizm nie może być dogmatyczny, a większa część jednostek społeczeństwa wyznaje zasady skrajnie subiektywistyczne, choć obudowane językiem aktualnie dominującej ideologii.

    “Miarą prawidłowego oglądu rzeczywistosci są rezultaty naszej pracy”.

    -Tkwią tutaj kolejne błędy. Otóż nie tylko Ajdukiewicz doszedł do logicznego wniosku, że dystynkcja pomiędzy oglądem a rzeczywistością jest niesprawdzalna. Poza tym sprowadzanie kryteriów teoretycznych do pragmatycznych jest pod każdym względem niedopuszczalne. Czy miarą człowieczego oglądu świata jest cywilizacyjny boom? Inną sprawą jest mierzenie jakiejkolwiek prawidłowości, ale to już kwestia ideologiczna, znana z wszystkich politycznych systemów masowego wyzwolenia poprzez czyn, tudzież małą wojenkę i dokonanie czystek wśród tych, których ogląd nie przystawał do przyjętej przez nas miary. Miara JEST KONWENCJĄ.

    Za zejście z tematu przepraszam.

     
    Odpowiedz
  12. Kazimierz

    Dlaczego części powinny

    Dlaczego części powinny być równe czy 3/4 i 1/4 tej samej cąłości są równe?
    Połowy powinne być równe, ale nie części.

    KJ

     
    Odpowiedz
  13. Anonim

    Bartoszu to konsekwentny

    Bartoszu to konsekwentny relatywizm jest sprzeczny w sobie,a więc irracjonalny. To, że masz wodę w kranie i ciepłe kaloryfery wskazuje jednak na pewien społeczny konsensus co do oglądu świata panujący przynajmniej wśrod inżynierów.

     
    Odpowiedz
  14. ajendryczko

    Halino, piszesz: “Ja w

    Halino, piszesz: “Ja w trudnościach zbliżyłam się do Boga, zaufałam mu: co ma być to będzie (pozbyłam się stresu ).” Szczerze, zupełnie bez ironii, gratuluje Ci takiej postawy. Ja nie potrafię, działa u mnie układ hormonalny opisany przez Jadwigę, ze wszystkimi negatywnymi skutkami, zwłaszcza gdy stres jest nie największy, ale długotrwały.

     
    Odpowiedz
  15. Halina

    Jadwigo

    Reakcjami

    Jadwigo

    Reakcjami fizjologicznymi organizmu będącego w stresie zajmuje się m.inn. neuropsychologia. Jak najbardziej można je kontrolować. Oczywiście układ wegetatywny zareaguje przyśpieszonym biciem serca, czy szybkim oddechem , zmianami w ciśnieniu etc., lecz to nie zdarzenia, a interpretacja tego zdarzenia jest tym ,co powoduje naszą reakcję emocjonalną. Człowiek jest istotą psycho-somatyczną. Oczywiście, że nawracające przeżycia stresowe i nieumiejętne radzenie sobie ze stresem jest przyczyną wielu schorzeń. Walkę z tym zjawiskiem prowadzi się na poziomie psychologicznym; przez odpowiednie treningi autogenne, muzykoterapię, higieniczny tryb życia, medytację etc.; wierzący może się modlić i ufać Bogu. Wszystkie te zabiegi doprowadzają do harmonii cielesno-psychicznej ,a zatem wpływają na pogłębienie samoświadomości.
    Poza tym neurobiologia sytuacji stresowej ustawia organizm na odpowiednim poziomie funkcjonowania psychofizycznego, co ułatwia znalezienie i przeprowadzenie odpowiedniej relacji. Najczęściej kończy się to pomyślnym rozwiązaniem sytuacji stresowej i często naprowadza na nowe ,skuteczne sposoby funkcjonowania. W reakcji stresowej biorą udział określone układy neuronalne i endokrynne. Kora przedczołowa poprzez liczne połączenia człowieka ze światem, hamuje bądź odblokowuje podległe jej niższe piętra uładu nerwowego; co umożliwia adekwatne rozpoznanie stresora, wybór właściwej strategii, kontrolowanie jej przebiegu. Istnieje wiele technik kontroli stresu i wewnętrznych wyznaczników emocji, dzięki którym można zapanować w znacznym stopniu nad reakcjami fizjoloficznymi.

     
    Odpowiedz
  16. Halina

    Andrzeju

    Jak zawodzi rozum

    Andrzeju

    Jak zawodzi rozum i wszystko dookoła, to zostaje już tylko pogodzenie się z wolą Boską i modlitwa( wtedy już nie ma miejsca na stres). Nie oznacza to, że nie jestem podatna na stres; przejmuję się jak każdy człowiek, ale nie poddaję się i staram się sobie jakoś radzić z trudnościami, a nie uciekać przed nimi ; to miałam na myśli.

     
    Odpowiedz
  17. pawel

    1)Istotną cechą kryzysu

    1)Istotną cechą kryzysu jest subiektywna reakcja na trudną sytuację, a nie sama trudność tej sytuacji. To subiektywne poczucie zazwyczaj nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości.

    2)W każdym kryzycie obecne jest nie tylko zagrożenie, ale też i szansa.

    3)Kryzys dotyka w różnym stopniu wszystkich sfer życia osoby: rodzina, praca, wykształcenie, stan fiznansów przez co wymaga rozbudowanej interwencji.

    4)W kryzysie rzadko istnieje jedno, dobre i szybkie rozwiazanie.

    5)Wyraźną cechą kryzysu jest koniecznosć dokonania wyboru (Grecki źródłosłów słowa kryzys to: krinein-rostrzygać, decydować). Odkładanie decyzji tylko pogłębia kryzys.

    6)Wadliwe sposoby rozwiazywania istniejacych kryzysów to: Czekanie na cud, odrzucenie pomocy lub niechęć do jej szukania, liczenie na uzdrawiające właściwości czasu.

    Strategie pomocy:
    7) Należy zakomunikować osobie w kryzysie, że ma prawo czuć to co czuje, zachęcać ją do nazywania swoich emocji.
    Być blisko i słuchać.

    8)Nierzadko potrzebna jest pomoc w ułożeniu bezładnej masy niespójnych informacji, w określeniu priorytetów i sposobów rozwiazywania trudności.

    9)Warto pomóc w poszerzeniu możliwości interpretowania zaistniałej sytuacji, przyjęcia nowych perspektyw.

    10)Trzeba też spróbować zatrzymać u osoby w kryzysie myślenie katasfroficzne.

    11)Bardzo przydaje się też zasiewanie nadziei, budowanie pozytywnych oczekiwań wobec przyszłości.

     
    Odpowiedz
  18. ajendryczko

    Halino, w sytuacji stresowej

    Halino, w sytuacji stresowej widać, kto jest przyjacielem, a kto tylko koniunkturalnie udaje. I to boli nie mniej niż sama sytuacja stresogenna, czyli terminalna. Widać kto na tym zyskuje, kto pnie się na mojej sytuacji w górę. W dodatku duży stres, który można nazwać również bardziej czytelnie – cierpieniem, dotyka całą bliską rodzinę. Oczywiście, teoretycy mówią, że z każdej sytuacji można wybrnąć i mieć z niej coś dobrego. Może. Ja jednak jestem głęboko przekonany, że cierpienie wcale nie uszlachetnia, ale coś niszczy. Co u mnie zniszczyło moje cierpienie? – Zaufanie do człowieka. Pozdrawiam,

     
    Odpowiedz
  19. Halina

    Nie chodzi o apoteozę

    Nie chodzi o apoteozę cierpienia, ale ponieważ prawie nikt przed nim nie ucieknie; warto jednak przynajmniej zaakceptować to, co nas spotyka. Każde bolesne doświadczenie, czegoś nas jednak uczy. Ileż to razy, ktoś nadużył mojego zaufania, rozczarował mnie, coś osiągnął moim kosztem. Bolało , pewnie, że tak. Jednak ja nie straciłam zaufania do ludzi; jestem tylko bardziej ostrożna. Sensu cierpienia nie da się wytłumaczyć, można go tylko ” odnaleźć” i ” przeżyć” od wewnątrz. Uciekamy od bólu i cierpienia. Coraz doskonalsze środki umożliwiają nam to. Wszyscy mówią, że cierpieć to głupota; spróbujmy więc od dziś nie cierpieć. Nie znam teoretyków cierpienia; w dzisiejszym świecie, każdy jest raczej praktykiem-na własną miarę. Ja wiem ,że to brzmi dla niektórych paradoksalnie, jednak cierpienie nosi w sobie możliwość wewnętrznej przemiany. Cierpienie nie jest czymś, od czego trzeba uciekać, ale jest miejscem, które należy “przemierzyć”, aby zagłębić się w sobie i zbliżyć do Boga. Nie można w życiu uniknąć cierpienia (to nierealne), można tylko odnieść się do niego, próbując zrozumieć( przynajmniej my wierzący), czego Bóg od nas żąda. Kiedy doznajemy cierpień, warto jednoczyć się wtedy z Jezusem. Często Bóg przez to co odczuwamy jako bolesne, wzywa nas do nowego etapu naszego życia, ku nowym horyzontom.

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  20. Anonim

    Muszę się z Haliną

    Muszę się z Haliną zgodzić co do powszechnej ucieczki od cierpienia. Choć zaczyna mnie nieco przerażać swoboda z którą mówimy tu o tak trudnych tematach. Zachowajmy choć odrobinę szacunku dla Tajemnicy, którą ostatecznie jest ludzkie cierpienie. Nie można o wszystkim bezkarnie gadać.

     
    Odpowiedz
  21. Halina

    Brak empatii jest bardzo

    Brak empatii jest bardzo powszechny w społeczeństwie. Nas ludzi, stykających się na co dzień z ludzkim cierpieniem i kryzysami; zadziwia, czasami wręcz zasmuca fakt, iż wielu katolików zupełnie nic nie wyniosło z biografii i słów papieża Jana Pawła II.

    ” Waszym bólem możecie umocnić chwiejnych, wezwać do poprawy upadających, napełnić spokojem i ufnością tych, którzy wątpią i są przerażeni. Wasze cierpienia jeżeli całkowicie przyjęte, mogą stać się wyjątkową mocą w walce o zwycięstwo dobra nad złem, po to by wyzwalało miłość, ażeby całą ludzką cywilizację przetwarzało w cywilizację miłości”-przekonywał Jan Paweł II

    Nie wszystko nadaje się do pogawędek; to fakt. Czasami ma za zadnie jedynie pomóc; w umocnieniu i zbudowaniu innego-słabego duchem.

     
    Odpowiedz
  22. Anonim

    19 Andrzej J

    “Co u mnie

    19 Andrzej J

    “Co u mnie zniszczyło moje cierpienie? ? Zaufanie do człowieka. Pozdrawiam,”

    Tak to prawda.U mnie identycznie. Jak najbardziej sie z Toba zgadzam. A najgorsze jest w tym wszystkim ze nawet teraz jezeli w jakims stopniu zaufam – spotyka mnie to samo. Mimo ze i okolicznosci inne i ludzie inni tak bardzo glosno mowiacy o empatii, zaufaniu i innych tego typu rzeczach.

    “Kiedy życie powaliło kogoś na obie łopatki, inni łupieżcy mogą sobie pozwolić na uprzejmość, jako, że nie mają już do czynienia z rywalem.Oni są uratowani, a tym samym zwyciężyli. Więc pozwalają sobie na wspaniałomyślność.”[E. Kazan “Układ”]

     
    Odpowiedz
  23. Halina

    Może Ty Jadwigo swoją

    Może Ty Jadwigo swoją postawą w jakiś sposób przyciągasz takie osoby?
    Ja mam inne doświadczenia: jak jeden “da mi po głowie”, zawsze znajdzie się ktoś, kto wyciągnie do mnie rękę. Trzeba się postarać o relacje z innymi. Zbyt często ludzkie zachowania, różnią się od tego kim człowiek jest wewnątrz. Każdy na swój sposób cierpi, oczekuje zrozumienia. Większość ludzi czuje osamotnienie. To zauważyć można przy bliższym, wzajemnym poznaniu. Trochę trzeba doceniać i rozpoznawać te pozytywne strony własnego życia. Nikt z nas nie jest najważniejszy tu na tym świecie, nie spotyka nas nic, co by nie było udziałem innych przed nami i za nami. Trzeba czasem wzruszyć ramionami na to co nas spotyka, zobaczyć własne życie we właściwych proporcjach. Zwłaszcza, że jutro też jest nowy dzień i wszystko zaczyna się od początku. Może zacząć się od początku…

     
    Odpowiedz
  24. Anonim

    16 Halina

    “Reakcjami

    16 Halina

    “Reakcjami fizjologicznymi organizmu będącego w stresie zajmuje się m.inn. neuropsychologia. Jak najbardziej można je kontrolować.”

    O ile mi wiadomo nie mozna. Bo te reakcje sa kontrolowane przez inne czesci mozgu.
    Gdyby tak było juz od dawna zniknał by problem lękow, strachow, depresji pourazowej itp….a tak nie jest.

    Zreszta tutaj nie miejsce na medyczne dyskusje.

    “Istnieje wiele technik kontroli stresu i wewnętrznych wyznaczników emocji, dzięki którym można zapanować w znacznym stopniu nad reakcjami fizjoloficznymi.”

    To jest raczej wyciaganie kasy od wierzacych w te techniki na rzekoma nauke tych technik.

     
    Odpowiedz
  25. Halina

    Oj, Jadwigo

    Oj, Jadwigo Jadwigo.

    Zaczęłaś tak bardzo medycznie, więc Ci odpowiedziałam medycznie. Nie chcę już tu załączać linków, czy podawać autorów książek; bo to nie ma sensu. Można w znacznym stopniu pomóc sobie. Warunek; trzeba chcieć. Relaks możesz zafundować sobie sama. Technik relaksacyjnych, medytacyjnych uczą w przychodniach ; za darmo. Po co zaraz wyskakiwać z tą kasą.

    No i modlitwę masz ZA DARMO, a to DZIAŁA najlepiej na nerwy.

     
    Odpowiedz
  26. Anonim

    Oj Halino Halino!

    Medycznie

    Oj Halino Halino!

    Medycznie owszem zaczełam, bo akurat z tej strony te sprawe znam. Oczywiscie Ty mozesz znac z innej. Medycyna jeszcze nie wszystko wyjasniła.I zapewne sa rozne wersje. Jakas czesc populacji pasuje do jednej na innej sprawdza sie druga.
    A co do przychodni to napewno takiej w Krakowie nie ma ktora by za darmo uczyła technik relaksacyjnych.
    Jeseli zas chodzi o tego typu terapie i techniki to o ile wiem nastawione sa raczej na to by ktos w złosci nie dał drugiemu w zęby, albo nie wbił noza w plecy. Raczej ucza jak agresje nie wprowadzic w czyn.

     
    Odpowiedz
  27. Anonim

    Halina 24

    “Zwłaszcza, że

    Halina 24

    “Zwłaszcza, że jutro też jest nowy dzień i wszystko zaczyna się od początku. Może zacząć się od początku?”

    A tak…moze. Najczesciej nowy dodatkowy kłopot…..

     
    Odpowiedz
  28. Halina

    Jadwigo

    Musi być jakiś

    Jadwigo

    Musi być jakiś psycholog w przychodni, który uczy treningu autogennego Schultza+ progresywnego Jacobsona. Ja mieszkam w mniejszym mieście i u nas jest takich “magików” kilku 🙂 Można kupić sobie kasetę i samemu się też nauczyć relasować. Nie Jadwigo, relaks służy ogólnie poprawieniu zdrowia człowieka.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Trening_autogenny
    Poza tym, ja gniotę sobie kulki z chleba jak czuję duże napięcie wewnętrzne( tak, żeby nikt tego nie widział ma się rozumieć), bo też mogłabym komuś nieraz przywalić jak widzę, że tak się nad sobą znęca! Dalej nie będę tematu rozwijać, bo nie wiem bliżej o co chodzi. Kłopoty; kto ich nie ma. Do mnie też mają nieraz o coś pretensję, ale ja wiem co mogę, a czego nie. Pomyśl w ten sposób i włącz sobie dobrą muzykę, albo popatrz na piekną przyrodę. Wyluzuj i tyle.

    pozdrawiam Cię.

     
    Odpowiedz
  29. ahasver

    1. “Dlaczego części

    1. “Dlaczego części powinny być równe czy 3/4 i 1/4 tej samej cąłości są równe?
    Połowy powinne być równe, ale nie części”

    Komentarz autor Kazimierz Juszczak ? środa, 17.09.2008 @ 18:11

    -Tak, zgadzam się, mój błąd 🙂
    ———————————————————

    2. “Bartoszu to konsekwentny relatywizm jest sprzeczny w sobie,a więc irracjonalny. To, że masz wodę w kranie i ciepłe kaloryfery wskazuje jednak na pewien społeczny konsensus co do oglądu świata panujący przynajmniej wśrod inżynierów”.

    Komentarz autor Krzysztof ? środa, 17.09.2008 @ 18:39

    I. Relatywizm zawsze jest konsekwentny, jeśli relatywizuje pewne płaszczyzny za pomocą ich własnych kryteriów metodologicznych.

    II. Sprzeczność nigdy nie oznaczała irracjonalności. Jest racjonalnym wynikiem racjonalnej argumentacji, której wynik jest negatywny. Nastąpił gdzieś błąd myślowy, a błędy nie są irracjonalne.

    III. Społeczny consensus powoduje, że na świecie panuje przyzwolenie na nierówny podział dóbr, wojny, powszechna ignorancja i skretyniała polityka. Tego, że w moim kominku trzaska akurat bukowe drewno i pięknie pachnie, nie zawdzięczam społecznemu consensusowi, tylko wspaniałemu konstruktorowi, który kiedyś go wymyślił i dał ludziom to, czego fizjologicznie potrzebują.

     
    Odpowiedz
  30. Anonim

    Ad II. Mówiąc

    Ad II. Mówiąc “konsekwentny”, miałem na myśli “absolutny”, czyli taki, który relatywizuje wszystko, a więc także własne zasady. Jeśli relatywizm relatywizuje wszystko, oprócz siebie samego, wówczas stawia siebie, w sposób arbitralny, na pozycji uprzywilejowanej i dlatego nazywam go dogmatycznym. Dlaczegóz to człowiek głoszacy absolutny relatywizm sam nie miałby ze swoimi poglądami podpadać pod ogólną zasadę, którą głosi?

    Relatywizm staje się więc w gruncie rzeczy ideologią, hasłem, ktore choć wewnętrznie sprzeczne (irracjonalne)ma usankcjonować moralną dowolność. Jako taki jest kapitulacją rozumu wykluczającą moralny dyskurs. Czymże jest irracjonalizm, jeśli nie odejściem od podstawowych zasad logiki: niesprzeczności, tożsamosci i wyłączonego środka? Nie można twierdzić: wszystkie zdania są względnie prawdziwe, oprócz zdania: “wszystkie zdania są względnie prawdziwe”. Można oczywiście tak recytować i śpiewać, ale to już dzieło sztuki a nie filozofia.

    Ad III. Samo stwierdzenie pewnych nieprawidłowości w świecie zakłada pewien, przyjęty implicite porządek wartości. W jaki sposób inaczej, relatywista mógłby w ogóle cokolwiek oceniać i kwestionować, skoro głosi on równouprawnienie wszystkich stanowisk?

    Uwaga semantyczna: Doprawdy nie rozumiem, co to znaczy “relatywizować pewne płaszczyzny”. Czy Kolega uczy w szkole? Jeśli tak, to strach.

    Pozdro.

     
    Odpowiedz
  31. ahasver

    1. Tak, uczę w szkole

    1. Tak, uczę w szkole średniej i wykładam w szkole wyższej. Strachu tam raczej nie ma.

    2. Relatywizacja płaszczyzn odniesienia polega na wykazaniu sprzeczności w ich definiowaniu. Semantyka zawsze potyka się o semiotykę.

    3. RE: Ad II. Relatywizm relatywizuje również sam siebie. Jak najbardziej. Na tym polega dogłębny dyskurs, tutaj należy dopatrywać się korzeni analizy i analitycznej filozofii. Krytyka jest fundamentem heurezy filozoficznej. Krytyka krytykuje również swoje własne metody krytyczne. Bez-gruntowość (abgrund) jest zasadą racji. Dlatego prawdziwa filozofia jest filozofią nihilistyczną. Chcemy tego, czy nie, w filozofii nie ma miejsca na myślenie “życzeniowe”.

    4. Wewnętrzna sprzeczność nie jest irracjonalna. Samo wskazanie na możliwość popełnienia błędu logicznego ma racjonalne podłoże. Popełnianie błędu również. Irracjonalna jest natomiast podstawa racjonalności. Podstawa bowiem nie może być tożsama z jej modi. Racjonalność, zgodnie z własnymi zasadami, przyjęta jest ad hoc, arbitralnie. Natomiast nie jest arbitralne racjonalne myślenie; racjonalne a’priori tworzy zespół aksjomatów i reguł stosowanych w “grach językowych” jak Wittgenstein by to ujął; apriori nie polega na arbitralności, tylko na konwencji. Przyjmujemy pewne założenia semantyczne, aby na ich fundamentach rozmawiać na określony temat.
    Relatywista relatywizuje racjonalność jako postawę arbitralną i nie musi wskazywać na jej niestosowalność (byłoby to fałszywe), tylko pokazuje inne metody postępowania i inne metodologie badawcze i teoretyczne.

    5. RE: Ad III. Porządek świata? Racjonalnymi metodami dowiedziono raczej jego entropiczność. Trzeba poczytać trochę fizyki. Natomiast relatywista NICZEGO NIE OCENIA; warunkiem możliwości zakwestionowania tezy jest wstrzymanie się od wartościowania. Sąd nie wartościuje. Relatywista może głosić równouprawnienie wszystkich stanowisk, ale nie jest to warunek konieczny; relatywizacja polega po pierwsze, na krytyce stanowiska za pomocą kryteriów metodologicznych przyjętych właśnie jako jego podstawa w kierunku wykazania jego arbitralności, a po drugie, na wskazaniu niekonsekwencji i konsekwencji negatywnych wynikających z przyjmowania takiego stanowiska.

    6. NAWIĄZUJĄC DO TEMATU: Powyższa postawa prowadzi nieuchronnie do zapaści egzystencjalnej; RELATYWIZM jest najtrudniejszą próbą dla intelektu, jego konsekwencją jest dekonstrukcja horyzontu aksjologicznego i reguł koegzystencji, a także całkowita zatrata własnej tożsamości. Niemniej po przebiciu muru całkowitej negacji świata i własnego osaczenia przez świadomość niekoherencji myślenia z rzeczywistością, choćby przez to myślenie postulowaną, człowiek (człowiek?! czymże jest człowiek?!) zaczyna żyć swoim własnym nihilizmem. O dziwo działa to katarhicznie i prowadzi do bardzo łagodnych, pełnych ciepłej rezygnacji i wzbierającej radości życia “reguł” współżycia. Nawet jeśli przyjmujemy, że wszelkie reguły są arbitralne, a cokolwiek pomyślimy, myśl przepłynie po strukturalnej sieci ideologii, której nie unikniemy. Zaczyna wówczas przyświecać nam życie.

    A życie jest całkowicie, totalnie zaskakujące, dziwne i RELATYWNE. Tak, życie jest ABSOLUTNIE RELATYWNE 🙂

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code