Kompromis nie jest imieniem Boga

Liga Polskich Rodzin zgłosiła pomysł zaostrzenia ustawy broniącej życia ludzkiego i wprowadzenia do konstytucji RP zasady prawnie uniemożliwiającej aborcji (z jednym wyjątkiem, gdy zagrożone jest życie matki), Samoobrona zapowiedziała, że poprze ten projekt. A PiS się wije. Przekonuje, że nie należy zmieniać ustawy, która jest trudnym kompromisem, że nie powinno się niszczyć dobrych rozwiązań, i wszczynać ponownej debaty publicznej. W podobnym duchu wypowiedziało się zresztą także kilku wpływowych duchownych.

I pewnie bym się nawet na ten temat nie wypowiadał (mając świadomość, że projekt LPR to element jego kampanii przedwyborczej), gdyby nie debata w ?Europie?, w której Sławomir Sierakowski, guru polskiej młodej lewicy ? zarzucił Leszkowi Millerowi, że ten nie zmienił ustawy antyaborcyjnej, gdy był u władzy. Były premier wyjaśnił, że zmiany i tak zablokowałby prezydent, a na to młody dyskutant z impetem odpowiedział: ?chodzi o świadectwo polityczne. Tak właśnie buduje się lewicową wizję, wysyła sygnały, tworzy tożsamość i identyfikację z nią w społeczeństwie. Tak ? w końcu ? walczy się o język, bo ten determinuje w dużej mierze społeczne opinie. Gdyby pan wczoraj toczył przegrane boje o prawo do aborcji, dziś wszyscy nie mówiliby o ?zabijaniu dzieci? tylko o ?przerywaniu ciąży? ? wyjaśniał Sierakowski. A w ten sposób wyraźnie uświadomił tym wszystkim, którzy zadowoleni są z obecnej ustawy, i nic nie chcą ruszać, że ?kompromis?, na który nieustannie się powołują nie jest argumentem, dla drugiej strony. Dla strony, która w odróżnieniu od postkomunistów nie tylko ma poglądy, ale i chce o nie walczyć. I dobrze by było, by po drugiej stronie także utrwaliła się świadomość, że kompromis nie jest imieniem Boga.

Dlatego trzeba ? stosując militarną terminologię ? uświadomić sobie, że znajdujemy się na polu bitwy o życie. Obecnie na polu starcia panuje zawieszenie broni. Zawieszenie lepsze dla strony pro life, ale wcale nie do końca je zadowalające, bo przecież w imię tej ustawy można nadal zabijać: nie tak często, nie zawsze, ale jednak?

Pytaniem więc jakie trzeba sobie zadać nie jest czy ta ustawa jest doskonała, bo nie jest, ale czy opłaca się ją zmieniać. Albo mówiąc wprost, czy zerwanie zawieszenia broni nie doprowadzi do tego, że ? choć teraz to my zmienimy ustawę na lepiej chroniącą życie poczęte ? to za lat kilka lewica tak zmieni ustawę, że będzie ona dopuszczała zabijanie dzieci w każdej możliwej sytuacji i na każdych warunkach? Pytanie zatem brzmi, co jest bardziej opłacalne?

I tego szczerze mówiąc nie wiem! Na razie wiele wskazuje na to, że prawica (jeśli nie PiS to PO) będzie rządziła jeszcze przez lat kilka(naście?). Jeśli tak ? to oczywiście trzeba ustawę zmienić i nie przejmować się ?kompromisami?. Tym bardziej, że wiele wskazuje na to, że nowa lewica też się już nimi przejmować nie będzie.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code