Inny człowiek – strach, fascynacja, obojętność…?

Wstęp do bloku tematycznego na stronie startowej

Inny człowiek – za ścianą, w urzędzie, w nadjeżdżającym z przeciwka samochodzie, po drugiej stronie internetowego łącza… Skoro każdy może powiedzieć, że sam dla siebie jest tajemnicą, to jakież niezbadane przestrzenie, jakież niezgłębione obszary muszą kryć się w drugim człowieku? Sama nie wiem, kim naprawdę jestem, ale przynajmniej oswoiłam jakoś tę niewiedzę, przyzwyczaiłam się do niej i nawet trochę ją polubiłam. Ale tamta niewiedza o innym jest też zupełnie inna, dotkliwsza, groźniejsza, stawiająca wciąż nowe wyzwania.

Inny zagraża. Tak przynajmniej lubi podpowiadać wyobraźnia karmiona od dzieciństwa rozmaitymi strasznymi opowieściami o ludzkiej podłości, a także pamięć doznanych krzywd, rozczarowań, oszustw. Czy kolejny napotkany człowiek powtórzy doskonale znane czarne scenariusze? Czy zechce znowu zawłaszczyć, wykorzystać, wyśmiać? Czy egoistycznie albo po prostu bezmyślnie będzie gasił wszelkie iskierki nadziei? Już samo zadawanie sobie takich pytań stwarza dystans i może łatwo zadziałać jak samospełniające się proroctwo.

Inny fascynuje. Budzi mój podziw czasami tylko przez to, że posiada właściwości, których mi brakuje, a które chciałabym mieć. Nie musi to być zresztą nic wielkiego, chociaż szczerze powiem, że umiejętność wbicia gwoździa w ścianę jeszcze mi nie wystarcza. Niekiedy inny zyskuje od razu moją akceptację, a niekiedy czeka na nią długo i bywa uważnie obserwowany. W każdym razie zachwyt drugim człowiekiem na pewno pomaga zaufać, a potem budować ciekawe relacje.

Inny pozostaje obojętny. Statystycznie tak chyba bywa najczęściej. Tylu tych ludzi przewija się przecież wokół nas. Czy zresztą można i czy warto kochać każdego bliźniego w zatłoczonym autobusie? Chociaż z drugiej strony zatłoczony autobus naszej codzienności nie jest wcale usprawiedliwieniem, aby nie zauważać, że dla kogoś zabrakło miejsca, a ktoś inny usiłuje z wielkim wysiłkiem przenieść swoje ciężkie bagaże. Obojętność izoluje od innych znacznie skuteczniej niż strach i wcześniej czy później wysyła na bezludną wyspę.

Inny czeka. Na uśmiech, na zainteresowanie i wydobycie go z tłumu, na Szymona Cyrenejczyka ofiarowującego konkretną pomoc. Może o tym trzeba przede wszystkim pamiętać w rozpoczynającym się właśnie Tygodniu Miłosierdzia.

Teksty z bloku tematycznego

ks. Józef Tischner, Inny
Wanda Musialik, Każda inność to kłopoty w zrozumieniu
Rozmowa z prof. Czesławem Porębskim, Oswajanie świata
Paul Ricoeur, Cierpienie nie jest bólem
Tomasz Ponikło, Przestrzeń Innego
ks. Andrzej Miszk, Tracić czas dla drugiego
Kazimierz Juszczak, Drogi człowieka

 

5 Comments

  1. Anonim

    “Inny zagraża. Tak

    “Inny zagraża. Tak przynajmniej lubi podpowiadać wyobraźnia karmiona od dzieciństwa rozmaitymi strasznymi opowieściami o ludzkiej podłości, a także pamięć doznanych krzywd, rozczarowań, oszustw. Czy kolejny napotkany człowiek powtórzy doskonale znane czarne scenariusze?”

    To zalezy od sytuacji. Napewno grupa podpitych wyrostkow wieczor w blokowisku jest zagrozeniem.
    W podobnych sytuacjach “inny” raczej tym zagrozeniem bedzie.
    W normalnym codziennym srodowisku ten inny zagrozeniem nie jest.

    “Inny czeka. Na uśmiech, na zainteresowanie i wydobycie go z tłumu, na Szymona Cyrenejczyka ofiarowującego konkretną pomoc. Może o tym trzeba przede wszystkim pamiętać w rozpoczynającym się właśnie Tygodniu Miłosierdzia.”

    To jest kontrowersyjne.Nie jestem pewna czy kazdy czeka aby drugi – obcy nagle sie nim zainteresował. Jezeli przezywa tragedie – usmiech kontrastujacy z jego nastrojem nie jest najlepszym wyjsciem.
    Powiem tak – gdy jestem w przysłowiowym dołku raczej nie chce byc zauwazona i wydobyta z tłumu z oczami pełnymi łez.Nie chce wtedy pustych usmiechów czy słow.Wprost przeciwnie… A o pomoc potrafie poprosic……

    Pisze o moich odczuciach. Kazdy moze miec inne.
    Ale jest to jeszcze jeden dowod, ze nie nalezy odczuc ludzkich wkładac do jednego worka…

     
    Odpowiedz
  2. Halina

    Puste słowa czy sztuczne

    Puste słowa czy sztuczne uśmiechy, nie są konkretną pomocą. Większość ludzi potrafi jednak docenić szczere zainteresowanie, pomoc, czy życzliwe spojrzenie. Wystarczy zapytać: mogę w czymś pomóc? Zawsze niech mi lepiej ktoś podziękuje i odmówi( to też każdy potrafi) niż mam przejść obok drugiego obojętnie. Inni są nam potrzebni, nie możemy bez nich żyć, przeżyć, ani się rozwijać. Trudno jest nieraz dotrzeć do wnętrza drugiego człowieka, bardziej przeżywamy nie drugiego człowieka, tylko wyobrażenie, które sobie o nim stwarzamy.

     
    Odpowiedz
  3. ajendryczko

    Małgorzato, Twój wpis robi

    Małgorzato, Twój wpis robi wrażenie, to tak, jakbym czytał Małego Księcia. Wzorowo napisany, piękna atmosfera. Wręcz atmosfera pierwotnego szczęścia, raju. Ale ja zadaję sobie pytanie, czy w tym “zatłoczonym autobusie codzienności” muszę kochać wszystkich, jeżeli tak naprawdę nie potrafię dobrze kochać ani siebie( co jest podstawą), ani najbliższej rodziny. To tylko Mickiewicz umierał za miliony (jeżeli dobrze pamiętam, jeżeli nie, to wiesz o co mi chodzi), a nie potrafił swoich spraw rodzinnych uporządkować i właściwie przeżyć. Innymi słowami – są oczywiście inni, ale jest tez konkretna hierarchia wartości, którą ja, mając tylko określone, raczej małe serce, muszę przestrzegać, aby Ci, z którymi związało mnie uczucie oraz sakrament, nie byli tak samo ważni jak człowiek “za ścianą, w urzędzie, w nadjeżdżającym z przeciwka samochodzie, po drugiej stronie internetowego łącza”.
    Moja wyobraźnia nie była “karmiona od dzieciństwa innym jako zagrożeniem”. To powstało dopiero w wieku kilkudziesięciu lat . Bo drugi naprawdę jest zagrożeniem, gdy idzie o duże stawki, honory, tytuły naukowe, pieniądze. Istnieje też zawiść (i nienawiść) bezinteresowna, której doświadczamy wszyscy.
    Mam wrażenie, że Twój wpis powstał w inkubatorze. Pozdrawiam,

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code