Idzie zima!

Odkąd tylko przeprowadziliśmy się do Kasinki, wszyscy miejscowi straszyli nas zimą, która ma być podobno szczególnie straszna w naszym nieużywanym i nieogrzewanym od paru lat domu. Potraktowaliśmy tę sprawę bardzo poważnie i gdy Prezes Fundacji podróżował po Polsce, sprawdzając jakość swojego nowo nabytego samochodu oraz równie nowo nabyte umiejętności kierowcy, ja zajęłam się przygotowaniami do pierwszej zimy w górach.

W ubiegłą sobotę przyjechało drewno z Dobrej. Olbrzymi tir ledwie wdrapał się pod górę. Wypakowano z niego siedem kubików drewna bukowego. Niestety, niesezowanego przez dwa lata, jak to się podobno bukowi należy, ale z wiosny. Sprawdzaliśmy już w kominku – syczy okrutnie przy paleniu. Może jednak przeschnie jeszcze przez kilka miesięcy, zanim skończą się zapasy buka, pozostawione nam przez właściciela domu. W każdym razie Marcin z sąsiedztwa ułożył to drewno pod balkonem tak pięknie, że aż miło popatrzeć. Od razu robi się cieplej.

Zima2

Następną ważną inwestycją był piec centralnego ogrzewania. Instalowano go we wtorek i w środę, nie bez pewnych przygód. Pierwsza to potężny szum, który dał się słyszeć w całym domu w środę nad ranem. Początkowo wydawało się, że to deszcz, ale bliższa analiza wykazała, iż rzecz dzieje się w kotłowni, która była pełna pary z przegrzanego elektrycznego bojlera. Po prostu nie zadziałał wyłącznik czasowy, bo któryś z panów instalatorów, wyjmując go poprzedniego dnia z kontaktu, aby włączyć spawarkę, nacisnął wielkim palcem przycisk i przełączył urządzenie z prawidłowego trybu AUTO na MANUAL ON… Potem ze spokojem skomentował: „To nawet dobrze, bo para wodna pod ciśnieniem świetnie przeczyściła rury”… Następnie rozpalił w piecu, wziął należne pieniądze i wyjechał. Tyle tylko, że zapomniał odkręcić zawór przy bojlerze centralnego ogrzewania, co z kolei mogło grozić rozsadzeniem tegoż bojlera. To właśnie była druga bojlerowa przygoda, która też skończyła się na szczęście dobrze.

Sam piec jest po prostu wspaniały. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo jest to też pierwszy piec c.o. w moim życiu, który potrafię sama bez kłopotu obsługiwać. Ponadto dodano do niego bardzo gustowną, niewielką “damską” łopatkę, którą bez większego wysiłku mogę nabierać węgiel. I jeszcze ten komputerek pozwalający ustawiać żądaną temperaturę oraz inne parametry – czysta poezja!

Zima3

Dzisiaj zakończyliśmy gromadzenie opału na zimę. Przywieziono nam wreszcie cztery tony węgla. Wraz z tym, co pozostawił właściciel, powinno chyba wystarczyć. Taki węgiel i jednakowa przyzwoita temperatura, która panuje w całym domu od kilku dni mogą z pewnością napełniać optymizmem.

Zima1

A w górach już jesień – złota od modrzewi i czerwona od buków… Chciałam jeszcze umieścić na zdjęciu widok z naszego salonu na coraz bardziej kolorowy Szczebel, lecz aparat fotograficzny w komórce nie sprostał temu przedsięwzięciu, a tylko takim sprzętem Redakcja na razie dysponuje.

 

14 Comments

  1. ajendryczko

    Jedna z poprzednich

    Jedna z poprzednich bloggerek pisała: Zastanawia mnie pewne zjawisko, które czasem może przerodzić się w coś negatywnego. Chodzi mianowicie o nasze wymagania i oczekiwania względem innych ludzi. Czy źródłem niektórych rozczarowań rzeczywistością nie jest nasze oczekiwanie czegoś wyjątkowego, ponad ludzkie siły i możliwości?.
    A ja pytam: czy naprawdę trzeba oczekiwać od mechanika aby wiedział co robi, gdy przełącza wyłącznik automatyczny na pozycję “bomba”? Chyba nie, trzeba go zrozumieć i nie wymagać tego od niego. Przecież jest tak zapracowany. A Ty Małgorzato, pełnisz funkcje palacza. To bardzo kobieca funkcja. Życzę samych przyjemności w kotłowni, bo diakon Miszk jest do wyższych rzeczy stworzony. Tym ironicznym stwierdzeniem pozdrawiam,

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    Krzysztof nr 1

    “Kto to

    Krzysztof nr 1

    “Kto to wszystko finansuje?”

    Fundatorzy gdyz jest to fundacja. Raczej powinienes postawic pytanie czy nie lepiej te pieniadze wydac na głodne czy chore dzieci…..albo – nie chce byc złosliwa – na te poczete o ktorych była tak burzliwa dyskusja, – a nie chciane przez matki.
    No coz, ale najlepiej dyskutowac a nic nie robic…

     
    Odpowiedz
  3. Anonim

    Złosliwość to może wcale

    Złosliwość to może wcale nie jest. Jest jednak coś niestosownego w tym ostentacyjnym przyznawania się do nieróbstwa i luksusu zarazem. Choć wcale nie zazdroszczę. A kto ma interes w fundowaniu tych wakacji w górach? Na liście ofiarodawców są tylko jakieś mizerne grosze.

     
    Odpowiedz
  4. Anonim

    Krzysztof nr 4

    “Jest jednak

    Krzysztof nr 4

    “Jest jednak coś niestosownego w tym ostentacyjnym przyznawania się do nieróbstwa i luksusu zarazem.”

    Nie, akurat nie widze tutaj nic niestosownego,kazdy ma prawo nawet do nierobstwa i luksusu. Jestesmy tylko ludzmi…Natomiast dla mnie niestosownym jest zycie takie z rownoczesna publikacja tekstow Ewangelii, czytan biblijnych, o miłosci blizniego, pomocy, modlitwie za nienarodzonych, i wszelakich innych tego typu pism – bo wtedy własnym zyciem zaprzeczamy temu co głosimy i publikujemy..
    Jasniej – albo cos głosimy i publikujemy i uczynkami i sposobem zycia to potwierdzamy, albo zyjemy w nierobstwie i luksusie, ale rezygnujemy z publikacji i głoszenia tego typu tekstow.

     
    Odpowiedz
  5. Halina

    Można obdarować każdego

    Można obdarować każdego człowieka nie sięgając głęboko do kieszeni. Podarować mu swoją obecność, życzliwość. Może ktoś z otoczenia potrzebuje dobrego słowa, kogoś trzeba szczerze objąć swoim ramieniem, obdarzyć czułym spojrzeniem. Obdarowywanie, nie oznacza w żadnym wypadku tylko pomocy w sensie materialnym. Może oznaczać, że pomożemy człowiekowi; pomóc samemu sobie. Ten rodzaj dawania jest najbardziej zbawienny, ale najtrudniejszy..

     
    Odpowiedz
  6. zibik

    “Wszyscy chcą naszego

    “Wszyscy chcą naszego dobra. Nie dajcie go sobie zabrać” “Wyjcie! poczujecie się młodsi o miliony lat” – St. J.Lec

    Moje skojarzenia :
    Pierwsze może nie wszyscy, ale wielu, także w fundacjach akurat tak troszczy się o nasze dobro.

    Drugie usiłujecie Państwo egzystować, bytować w zaciszu, na bezludziu, w odosobnieniu, być może w komforcie, miejscu urokliwym i lepszym, niż przeciętne etc.
    W takich warunkach na pewno łatwiej pracować indywidualnie, twórczo, modlić się, kontemplować, bądź wypoczywać, relaksować, ale zdecydowanie trudniej obdarowywać innych, swoją dobrocią, przyjaźnią, miłością – obecnością, bliskością, czy życzliwością, szczególnie tych potrzebujących,np: a pro po zimy – starszych, samotnych, bezdomnych, o których również wspomina Pani Halina.

     
    Odpowiedz
  7. ahasver

    Szanowni

    Szanowni Komentatorzy!
    Jesteście zawistni, a wasze pojęcie demokracji polega na propagowaniu masowej równości i identycznego podziału dóbr pomiędzy jednostki społeczeństwa, a nie indywidua, podobnym do podstaw ustroju komunistycznego. Jeśli redagują Tezeusza, to w trosce o jego jakość powinni mieszkać w godnych i zacisznych warunkach. Z resztą nie przesadzajcie, willa z basenem to nie jest, a jaguarem jak Jankowski nie jeżdżą, tylko rozchybotaną corsą, a grzeją drewnem, nie gazem. I nie wszyscy, do jasnej ch….. muszą za……..ć na tym świecie, bo zabraknie nam wówczas w miarę świeckich myślicieli i kontemplatorów!

    Wybudujcie se taką chałupę jak np. ja mam, nawet basen mam i garaże z podjazdem klinkierowanym i psu budę skleciłem taką, że Diogenes takiej beczki nie miał, a przejdzie wam głupawa chęć rozliczania każdego z wszystkiego. Cieszcie się szczęściem myślicieli i działaczy, przecież nie mieszkają w marmurowej plebanii przy kościele w baraku!

    Osobiście jestem pełny podziwu dla zaradności i pomysłu na życie twórców Tezeusza. Tak trzymać!

     
    Odpowiedz
  8. Anonim

    Halina nr 6.
    Prawde mowiac,

    Halina nr 6.
    Prawde mowiac, mnie zawsze wkurzało gdy gwaltownie potrzebowałam pomocy ( nie materialnej ale konkretnej)jezeli ktos sie szeroko usmiechał,obejmował, głaskał po główce czy szczypał w policzek ( ten policzek to ulubiona “pociecha” ksiazy katolickich), ale to nic nie wnosiło traciłam tylko czas a problem sie w czasie komplikował.
    Nie wiem, – jak widac inni , ktorych reprezentujesz reaguja inaczej.

    Bartosz nr 8

    “Wybudujcie se taką chałupę jak np. ja mam, nawet basen mam i garaże z podjazdem klinkierowanym i psu budę skleciłem taką, że Diogenes takiej beczki nie miał, a przejdzie wam głupawa chęć rozliczania każdego z wszystkiego.”

    Czy budujac te chałupe z basenem byles finansowany przez fundacje lub inne osoby? Czy wypracowałes sobie te chałupe sam?
    Jezeli korzystales z pomocy fundacji i innych zewnetrznych osob to czy głosiłes im rownoczesnie szczytne hasła i ideologie?

    Nikt tutaj zawistny nie jest.

     
    Odpowiedz
  9. zibik

    @Bartosz – uogólnienie i

    @Bartosz – uogólnienie i publiczny osąd komentatorów, w formie “Jesteście zawistni, a wasze…….” jest co najmniej nadużyciem, a może nawet czymś więcej.

    Owszem zatroskanie o los intelektualistów m.in. “myślicieli i kontemplatorów” w naszych realiach jest wielce pożądane i szlachetne.
    Natomiast całkowite zignorowanie, czy zlekceważenie sprawy innych potrzebujących. Ukazuje Pana może niezbyt dojrzałą, czy mało przychylną postawę wobec nich i tych, którzy aktywizują się, mobilizują w okresie jesienno-zimowym, aby np: w Polsce promować, wspierać i urzeczywistniać caritas.

     
    Odpowiedz
  10. ahasver

    Ad 10) Nie mieszam się do

    Ad 10) Nie mieszam się do caritasu, uważam, że fajnie robią i tyle. No może rzeczywiście przedwcześnie wydałem osąd. Nie ważne, jak co to sorry.

    Ad 9) Grałem za młodu zespole, miałem dłuuuuugie, schwarzfarben włosy i czarne ubrania. Dzięki temu nawiązałem liczne kontakty z biznesmenami, którzy przychodzili na koncerty, aby się urżnąć i posłuchać przesyconego złem, demonicznego łomotu i darcia ryja o piekłach i innych chrześcijańskich otchłaniach :p . Nawiązałem liczne kontakty, zacząłem kręcić swoje interesy, a w drodze od kontrahenta do kontrahenta dalej puszczam sobie czasem death i black metal, a mój pies nazywa się Benedykt. Tak więc stoi za tym zapewne jakaś ideologia, licho wie jaka. Możliwe, że jestem opętany przez Legiony czortów 😀 😀 😀 😀 😀 W każdym bądź razie moje auteczka są czarne i nadal chodzę w czerni, a moja kobieta ma czarne włosy i używa czarnego lakieru do paznokci.

    W każdym bądź razie z tej akurat rozmowy wyłączam się. Szczytna ona nie jest. Pozdrawiam :8

     
    Odpowiedz
  11. Halina

    Jadwigo, no coś Ty ,

    Jadwigo, no coś Ty , jeszcze nigdy nikogo nie uszczypnęłam, obejmuję co najwyżej dzieci( jak pozwolą i nie dadzą po łapach); jakie Ty masz dziwne skojarzenia w związku z pomocą. Uśmiecham się też niezbyt szeroko, tak wszystko raczej normalnie. Mnie też nikt tak nie “pomagał” jak opisujesz. Zawsze były to jakieś przynajmniej sensowne rozmowy, potem znajomości, nieraz przyjaźnie.

    A tak wogóle mili moi, o jakich wy luksusach tu dyskutujecie i jakim nieróbstwie? Teraz, kiedy mój syn jest daleko na studiach, mąż od czasu do czasu ma ważne wyjazdy; ja jestem “wykwalifikowanym palaczem” w naszym domu. Bogu dziękuję, że zdążył mnie zaopatrzyć w drewno i węgiel, bo już trzeba dość intensywnie palić, a co bedzie w listopadzie? Utrzymać taki dom, ogrzać, ugotować, wysprzątać, a przy tym jeszcze nie zaniedbać się intelektualnie i twórczo, to wielka praca i sporo związanych z tym obowiązków. Właśnie do nich idę:)

     
    Odpowiedz
  12. Anonim

    Dziwny jest ten

    Dziwny jest ten świat…
    Kiedyś słyszałam takie słowa, że u nas w Polsce na dzień dzisiejszy mało a raczej wogóle nie ma światłych filozofów, teologów, ponieważ duchowni, swieccy zajęci są tysiacami prac ”przyziemnych”które rozpraszaja myśl.

    Tezeususz proszę kontempluj, czytaj,w cichości otoczenia wsłuchuj sie w ozywczy powiew wiary…

    Jeszcze nie raz będziesz rozliczany…bardzo to przykre:(

    Pozdrawiam ciepło:)

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code