,

Groźny piknik polskich demonów

Sierpniowa noc. Ciepła, lśniąca spadającymi gwiazdami, zapraszająca do kawiarnianych ogródków albo do biesiad przy ognisku. Letni upał rozgrzewa najrozmaitsze emocje. W taką noc trudno po prostu położyć się do łóżka. I nic dziwnego, że taką właśnie noc wybrali sobie na pokojową demonstrację przeciwnicy krzyża pod Pałacem Prezydenckim. To nie był żaden tajemniczy spisek wrogich ugrupowań, dla których niecnych działań ciemność miałaby stanowić osłonę. Niezależnie od deklarowanych oficjalnie haseł chodziło w gruncie rzeczy o zaproszenie do wspólnej zabawy, do odreagowania ciężaru i ponurości dnia, do zneutralizowania i wyśmiania osaczającego nadmiaru powagi.

Ankieta_ID=201722#

Było piknikowo i festynowo. Nie doszło do żadnych aktów bezpośredniej fizycznej przemocy. Cała przepychanka odbywała się jedynie w warstwie symbolicznej: „Kolorowe jarmarki” po jednej stronie, a „Barka” i „Boże coś Polskę…” po drugiej. I jeszcze trochę wzajemnych wyzwisk, jak to zwykle bywa w tłumie. Ludzie spotkali się, pośpiewali, powrzeszczeli i rozeszli się do domów, by kolejnego poranka wrócić do codziennych obowiązków. Na pozór nie stało się nic strasznego i taki bieg spraw, co oczywiste, może cieszyć policję czy inne służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo.

Nie umniejsza to jednak prawdziwej grozy minionych wydarzeń. Tej nocy rozum zasnął i obudziły się demony – jedne pozornie sympatyczne, łagodne, ubrane w kostiumy i karnawałowe maski, a inne posępne i coraz bardziej zaciskające usta z nienawiści. Pomiędzy nimi nie tyle krzyż, ile bezsensownie narastająca barykada obcości, wrogości, odmowy jakiegokolwiek porozumienia. I coraz mniej nadziei, że cokolwiek może przerwać zbiorowe szaleństwo, które 3 sierpnia całkowicie wymknęło się spod kontroli.

10 sierpnia w kilku polskich miastach ludzie spotkają się na różnego rodzaju ulicznych manifestacjach, mających uczcić pamięć tragicznie zmarłych przed czterema miesiącami. Zmarłym należy się niewątpliwie pamięć – w stosownym miejscu i czasie. Pamięć pamięcią, ale gdy przybiera ona charakter społecznego ruchu, to jego animatorzy powinni zdawać sobie sprawę, że biorą odpowiedzialność także za możliwe odruchy. Akcja rodzi reakcję, która niekiedy bywa po prostu jej bezlitosnym lustrzanym odbiciem. Dlatego kończąc pisać mój cotygodniowy tekst, oczekuję z niepokojem na kolejne wiadomości. 

 

5 Comments

  1. rzusto

    były hieny teraz demony

    Małgorzato,

    trudno mi zinterpretować twój tekst. Zdaje mi się, że to co się dzieje przed Pałacem Prezydenckim niepokoi Ciebie. Tylko gdzie dokładnie jest umiejscowiony niepokój i po jakiej stronie?

    Zgadzam się z tym, że jest szansa, że to się jakoś może wymknąć i stać się niebezpieczne. Jest takie ryzyko. Miejmy nadzieję, że się tak nie stanie.

    Wczorajsza "piknikowa" manifestacja była nie tyle manifestacją przeciwko grupie osób broniących krzyża ale też manifestacją anty katolicką. Widziałem urywek nagrania – to byli ludzie głównie w moim wieku. Młodzi ale na tyle dojrzali, aby wyraźnie powiedzieć, że nie widzą Kościoła Katolickiego w naszym Państwie, tak jak On siebie widzi teraz. Muszę przyznać, że pierwszy raz widziałem tak duże i zdecydowane zgromadzenie anty kościelne. Pierwszy raz według mnie publicznie w bezpośredniej obecności symbolu chrześcijańskiego drwiono z Kościoła Katolickiego w tak "wesoły" i "lekki" sposób. To mi też podpowiada, że drwi się z osłabionego przeciwnika. Tak jak skończyła się poddańczość wobec m.in. samorządu, tak kończy się poddańczość wobec instytucji Kościoła. Również w Polsce.

    Pozdrawiam,

    TS

     
    Odpowiedz
  2. Halina

    Demony średniowiecza

    Niestety, na Krakowskim Przedmieściu zostały uruchomione " złe moce" z okresu średniowiecza, a na politykę państwa chce wpływać ciemnota, zapewne sterowana przez grupę polityków. Ci biedni ludzie autentycznie wierzą w szatańskie ataki na krzyż, który sami swym postępowaniem znieważają. Napawa obawą, że fanatyzm religijny chce narzucać swój sposób myślenia większości ,i ustawiać relacje państwo-kościół.  Gdyby w Polsce obowiązywały standardy europejskie, to krzyż zostałby już dawno przeniesiony  do kościoła na miejsce kultu. Większość Polaków jest zbulwersowana tym co się dzieje , a młodzi ludzie  próbują żartami przeciwdziałać tej schizofrenicznej głupocie, gdzie ludzki rozum został ukrzyżowany. Najpierw  władze Kościoła wygłupiały się organizując i forsując pomysł pochówku pary prezydenckiej na Wawelu, a teraz w sprawie tzw. " obrońców krzyża", wycofują się na pozycje koncyliacyjno-bezradne. Widocznie z jakichś względów cała ta żałosna farsa jest potrzebna i być może nastąpi przebudzenie  oraz  zmierzenie się z faktami.  Nie można w nieskończoność manipulować  symbolami religijnymi i  w imię " wiary"  dążyć do ciągłego poszerzania  przestrzeni swojego wpływu.  Konstytucja gwarantuje równe prawa  wszystkim osobom, zarówno wierzącym jak i niewierzącym. Art. 25 mówi, że władze publiczne w Polsce " zachowują bezstronność w sprawie przekonań religijnych", a stosunki między państwem , a kościołami " są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależnosci". To prawo jest  de facto nieprzestrzegane.

     
    Odpowiedz
  3. Malgorzata

    Po jakiej stronie jest mój niepokój?

     Tomku!

    Jak słusznie zauważyłeś, w moim wpisie dominuje niepokój. Owszem, dotyczy on także tego, że sytuacja może się wymknąć spod kontroli, tłumu nie da się w pewnym momencie opanować i może dojść do naprawdę groźnych zajść. To jest jednak jakby poboczny nurt mojego niepokoju. Taka obawa jest, ale ograniczanie się do niej byłoby zbyt proste i powierzchowne.

    Nie martwią mnie również wcale antyklerykalne wątki tej demonstracji, bo uważam i powtarzałam to wielokrotnie, że rola Kościoła katolickiego w Polsce powinna ulec zmianie, a już na pewno nie powinna być taka, jak wyobrażają ją sobie środowiska klerykalne. Nie znaczy to, że popieram model zsekularyzowanego państwa w rozumieniu lewicy.

    Chodzi raczej o to, aby Kościół funkcjonował jako podmiot demokratycznego społeczeństwa zgodnie z procedurami obowiązującymi demokratyczne instytucje. I właśnie w przypadku krzyża spod Pałacu Prezydenckiego przedstawiciele Kościoła na czele z arcybiskupem Nyczem zachowali się jak najbardziej fair. Paradoksem jest, że to roztropne zachowanie, poprzedzone wcześniejszymi uzgodnieniami, wzbudziło antyklerykalne emocje. To jest pierwsze poważne źródło mojego niepokoju: kompletne pomieszanie sensów.

    Trzeba zauważyć ponadto, że Kościół stał się obiektem ataków z dwóch stron: obrońców krzyża niezadowolonych ustaleniami w sprawie jego przeniesienia, czyli niektórych katolików oraz antyklerykalnych, obojętnych religijnie lub nastawionych wrogo wobec chrześcijaństwa przeciwników, którzy stworzyli wspomnianą przeze mnie piknikową atmosferę. Mamy więc dwa obozy, które walcząc przeciwko sobie, mają dodatkowo wspólnego przeciwnika: Kościół. To mnie też niepokoi, bo takie uwikłanie nie jest dobrym punktem wyjścia do jakiegokolwiek społecznego dialogu.   

    I trzecie najważniejsze źródło mojego niepokoju: obrońcy i przeciwnicy krzyża jednakowo bezczeszczą ten symbol. Pierwsi wykorzystują go do partykularnych politycznych celów, a drudzy – sprowokowani taką hipokryzją – drwią z tego krzyża jawnie urządzając antyreligijny (tak, antyreligijny, a nie antykościelny czy antyklerykalny!) happening o niespotykanych dotychczas w Polsce rozmiarach. 

     I to wszystko może mieć naprawdę groźne konsekwencje. Nie w tym sensie, że ktoś kogoś uderzy albo rozbije szybę. Uważam, że należy obawiać się przede wszystkim głębokich duchowych konsekwencji niedawnych zdarzeń: tego, że ludzie zniechęceni postawami dzisiejszych obrońców krzyża, a niejako ośmieleni zachowaniami jego przeciwników, będą się coraz bardziej oddalali od krzyża w ogóle, a co za tym idzie, od Boga. Nie dziwi Cię zapewne, że jako katoliczka, która pragnie zbawienia także dla bliźnich, mogę obawiać się tego rodzaju procesów.

    I to jest też odpowiedź na Twoje pytanie, po jakiej stronie jest mój niepokój. Otóż po stronie tych, którzy w wyniku obecnych przepychanek mogą najbardziej moralnie i duchowo ucierpieć.

    Pozdrawiam

    M. F.

     
    Odpowiedz
  4. Malgorzata

    Średniowiecze czy PRL?

     Halino!

    W dużej mierze zgadzam się z Twoimi spostrzeżeniami.

    Czy jednak źródeł tych złych mocy należy szukać aż w średniowieczu? Obserwując ostatnie zajścia, mam raczej wrażenie, że niektórzy obrońcy krzyża pomylili obecną rzeczywistość z PRL-em, że nie widzą większych różnic między komuną i obecnym państwem, że zakonserwowali niektóre swoje zachowania z czasów opozycji (wówczas bardzo cenne), a myśl liberalną utożsamiają dość jednoznacznie z marksizmem.

    Pozdrawiam

    M.F. 

     
    Odpowiedz
  5. Halina

    Nie o źródłach piszę,lecz o analogii.

    Małgorzato

    Obrona krzyża przed Pałacem Prezydenckim przypomina mi mroczne średniowiecze z jego ponurą atmosferą religijnego fanatyzmu. W tamtym okresie, w podobny sposób wykorzystywano ludzki fanatyzm, rozkręcając przy tym spiralę niekontrolowanej nienawiści. Zadaniem wiernych Kościoła była obrona "krzyża Pańskiego" przed wszelkim zagrożeniem oraz walka z niewiernymi. Sam krzyż, tak jak i w tym przypadku był ważniejszy od tego, czego jest symbolem, a więc zbawienia i odkupienia. Konflikt wokół krzyża  i jego tzw. obrońcy, stali się  główną atrakcją nie tylko turystyczną dla Europy, tak jak  ówczesne korowody pontników, biczowników i ekstatyków. Zauważyć można wyraźne postawy antychrześcijańskie i klimat religijnego mroku. Być może takie postawy są wynikiem tego, iż Krk, tak bardzo żądny wpływów i władzy, nie potrafi skupić się na niczym innym, jak tylko na wywoływaniu lęku  przed laicką, upadłą moralnie i zdechrystianizowaną Europą. Mam nieodparte wrażenie , że postawa ta jest jednym wyrazem lęku o przyszłość instytucji Kościoła, która zdaje się, tak czy inaczej obumiera. Warszawa jest jedną z  bardziej dynamicznie rozwijających się stolic europejskich. To nie wieś, gdzie nawet  i tam- ludowa religijność  gorliwych katolików-bywa czasami zadziwiajaca dla obserwatorów. Szkoda, że " wyszło szydło z worka".

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code