Fizyka wieczności

Rozważanie na XXV Niedzielę Zwykłą, rok C2
 
 

Dzisiejsza Ewangelia ukazuje zderzenie dwóch światów. Pierwszy to tak zwana ziemska rzeczywistość i jej zasady. Drugi to rzeczywistość miłości i zasady królestwa Bożego.

Zawsze uderzał mnie dysonans tego fragmentu. W pierwszej części nieuczciwy człowiek dowiaduje się, że zbliża się moment wyrzucenia z pracy, bo wyszły na jaw wszystkie jego malwersacje. Działa natychmiast tak, jak potrafi – kolejnymi oszustwami na niekorzyść swego pracodawcy pozyskuje sobie przychylność jego dłużników poprzez zmniejszenie ich zobowiązań. Gdy straci posadę, będzie miał dokąd pójść.

Jest to sposób bardzo typowy zarówno dla kondycji moralnej współczesnego człowieka jak i dla ludzi współczesnych Jezusowi. Jeżeli ktoś żyje nieuczciwie, to nieuczciwość staje się dla niego normą.

Zaskakiwać może pochwała wygłoszona na kartach Ewangelii dla nieuczciwego managera. „Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości”.

Ponieważ ziemia paliła się temu człowiekowi pod stopami, to zrobił wszystko, aby się uratować. Działał niemalże instynktownie, nie zastanawiał się godzinami, co robić, nie odkładał na potem. Niebezpieczeństwo groziło natychmiast i działanie zapobiegające nastąpiło natychmiast.

W sprawach doczesnych potrafię działać bardzo sprawnie i energicznie, zwłaszcza jeżeli chodzi o własną „skórę”. W sprawach duchowych potrafię tygodniami, miesiącami, a nawet latami odwlekać potrzebne działania.

Jeżeli chodzi o ciało, doczesną egzystencję – działanie podejmuję błyskawicznie. Gdy chodzi o duszę i życie wieczne, to zaskakująco wolno działam. Można powiedzieć, że nie czuję zagrożenia. Sumienie jest pokrzywione, uśpione – więc nie docierają sygnały: weź i zrób porządek z tym całym syfem, w który obrastasz od wielu lat, bo gdyby nie daj Bóg spotka cię śmierć, to nie wpuszczą cię nawet do poczekalni królestwa Bożego, pójdziesz na zatracenie w pustkę bez miłości. Nie czuję zagrożenia, nie mam wykształconego zmysłu wieczności. W sprawach królestwa Bożego postępuję nieporadnie i głupio.

W drugiej części dzisiejszego czytania Jezus daje rady synom światła i synom ziemi – wykorzystujcie dostępne ziemskie środki, aby ludzie napotkani na waszej drodze stali się waszymi przyjaciółmi. Czyńcie bliźnim dobrze tak, jak możecie: pieniędzmi, czasem, życzliwością, dobrą wolą. „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.”

Kto zaczyna chodzić ścieżkami nieuczciwości, trafi na autostradę nieuczciwości. Proces zaciemniania sumienia zaczyna się od drobiazgów.

Ścieżki nieuczciwości schodzą w dół. Ścieżki uczciwości wiodą pod górę. Św. Ignacy Loyola odkrył, że jeżeli nie wiesz, jak postąpić (a chcesz postąpić dobrze), wybierz to, co jest dla ciebie trudniejsze do uczynienia.

Łatwiej schodzić w dół, niż wspinać się pod górę. Siła ciążenia zła ściąga nas nieustannie w dół. Nie trzeba się specjalnie starać, aby opaść w dół – po prostu trzeba się przestać starać, siła ciążenia sama ściągnie nas w dół.

Żeby się dostać do góry trzeba się starać, podjąć trud aby pokonać siłę ciążenia zła (zaprzeć samego siebie).

Pocieszające jest jedno: gdzieś tam na wysokości gdzie „zwykły śmiertelnik” staje się świętym siła przyciągania dobra staje się silniejsza od siły ciążenia zła. Na tym poziomie łatwiej jest czynić dobro niż zło. Zło bowiem jest tak obce naturze ludzi, którzy są blisko Boga, że aż parzy.

I jeszcze jedna dobra wiadomość: człowiek, który odwraca się od zła i zaczyna iść w kierunku dobra, dostaje pomoc. Pomoc dla początkujących, aby ich zachęcić do dalszej drogi, takie lokalne zwiększenie siły przyciągania dobra, aby łatwiej było pokonać siłę ciążenia zła. Według mistyków* pomoc udzielana początkującym potem zwykle ustaje.

I trzeci fragment o służeniu dwom panom: „Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” – bo to się nie da, to wbrew zasadom fizyki. Nie da się pójść w dwóch przeciwstawnych kierunkach. Można pójść w jednym albo w drugim, można zawrócić. Jeżeli przez większość czasu będziemy szli w jednym kierunku, a zawracali na krótkie chwile, to tendencja będzie do przewidzenia.

Człowiek, który chciałby uczynić dobrze, bo tak wypada i czynić źle, bo tak wygodniej, dostanie rozdwojenia jaźni, zwariuje. Albo tak przekręci sumienie, że wszelkie zło, które uczyni, będzie nazywał „dobrem” – bo „dobro” to wszystko, co jest pożyteczne dla mojego ego, a „zło” to wszystko, co sprawia, że cierpię.

To bardzo niebezpieczna ścieżka, wiodąca wprost w zatracenie. Zdrowsza jest sytuacja, gdy wiem, że czynię źle i nie próbuję nazywać tego dobrem. A najlepiej, gdy postępuję dobrze.

 

* Św. Jan od Krzyża, Św. Teresa z Avila.

Rozważania Niedzielne

gwiazda.jpg

 

6 Comments

  1. art

    Bo to jest Impuls A.

    "Ponieważ ziemia paliła Aharonowi pod stopami, to zrobił wszystko, aby się uratować. Działał niemalże instynktownie, nie zastanawiał się godzinami działał pod wpływem impulsu."

    Od bodźca do impulsu
    Impulsy przemieszczają się z prędkością 360 km/godz (100 m/s)

    Wiersze znalezione

    Enigmatyczna enigmatyczność
    Wypełnia jasność wiecznych snów
    Zaklętych w impuls niejasności
    Jak rydwan w ogniu gna na oślep
    Poprzez drogi absurdu naszych dni
    Tkając za sobą cienie zmarłych dusz

    Ile jeszcze odkupienia nam trzeba
    Aby wznieść się nad wyżyny gniewu
    Wylanego na niewinnych bożków
    Uśpionych na ołtarzach niepamięci
    Modlitwa składana do wiatru
    Nie dająca nam siły na zmierzch

    impuls

    czuje jak pamięć gromadzi myśli sztywno milczy
    dzień sączy się z oczu wśród wysp gdzie miasto
    ukryte w dłoniach rozpiera światło

    za nami mosty i zimne połacie spokoju cisza łagodnie
    pulsuje w skroniach pisze listy by podziękować
    w zziębniętym autokarze który wbiega w ciemność

    segreguje wszystkie białe kartki

     

    Zapraszam również do mojej nowej galerii 

    http://arturhei.jalbum.net/impuls%20-impulse/

     

    Jak dobrze być sobą.

     

    Ps. Tekst tego blogu bardzo dobry, pasujący do roli jaką każdy z nas odgrywa w tym życiu.

    Rola , Ojca

    Rola Matki

    Rola Kochanka

    Rola Kapłana

    Rola Pastora

    Rola Papieża

    Rola Prezydenta

     Myślisz , że jesteś kimś? Tak naprawdę kim jesteś dowiesz się gdy będziesz zupełnie sam na tym świecie i wtedy zamiast pisać to co przeżywał Jan od Krzyża napiszesz to co Ty naprawdę czujesz w chwili w której jesteś na dnie. Zupełnie sam, w zupełnej ciemności , bez Kościoła, bez brata, bez siostry , bez nikogo. Poczujesz co to znaczy krzyż i opuszczenie. I wtedy poczujesz impuls pierwszej litery Bożego alfabetu. Wtedy otworzysz prawdziwie usta i powiesz Bogu,  że tak naprawdę nigdy nie byłeś tym za kogo się miałeś. Że twój tytuł , przynależność kościelna, partyjna, religijna czy szlak wie jeszcze jaka nie była nigdy Tobą. Dowiesz się wtedy że nigdy nie byłeś sobą. Dowiesz się że tak naprawdę byłeś graczem w czyimś filmie. W czyjejś reżyserii i scenariuszu. Dowiesz się gdy będziesz na samym dnie że całe życie które dotąd wiodłeś to jedynie był teatr dla tych którzy żądzą tym światem ludzi maluczkich. 

    Dowiesz się że jesteś pionkiem na szachownicy którego każdy przestawia tak jak chce, darząc cię bodźcem kieruje Tobą do tego byś grał rolę tego świata – świata złudzeń.

    I wtedy kiedy już dotkniesz dna poczujesz Impuls. Poczujesz jak pulsuje twoja prawdziwa Jaźń którą otrzymałeś od Boga a nie od człowieka. Nie od religii którą wyznajesz czy światopoglądu którego ktoś kiedyś ciebie nauczył.

    I wtedy staniesz poza szachownicą i staniesz się obserwatorem teatru siódmego dnia.

     

    Jeszcze raz zapraszam do Impuslu na mojej galerii

    arturhei.jalbum.net/impuls%20-impulse/
     

     

    "aharon i spotkanie z jaźnią"

     

     
    Odpowiedz
  2. art

    Podróże Aharona

     http://www.youtube.com/watch

    Byron – Do Inezy
    Byron George Gordon

    Błądzić po całym świecie jak wyrzutek,

    W ubiegłe patrząc fale, coraz skorsze:

    To moja dola, a słodzi jej smutek

    Myśl, żem wycierpiał już to, co najgorsze.

    Lecz co najgorszym? Nie dbaj o to wcale,

    Nie wglądaj w oko, by tobie odrzekło,

    Ilu łez próżne… Czaruj, ideale,

    Ale mi nie patrz w serce: tam jest piekło.

    25 stycznia 1810

     

    I stanąłem nad piaszczystym brzegiem morza…
     

     

     

     
    Odpowiedz
  3. art

    Fizyka tego Blogu

    Na tym blogu jest jeszcze fotografia do której trzeba dodać muzykę…

    oto muzyka do fotografii z rozbłyskiem – gwiazdą , a może początkiem czarnej dziury, przelotem komety?

    http://www.youtube.com/watch
     

    A do tej muzyki taki oto wiersz z wędrówki po własnym sumieniu 

     

     Precz stąd te dźwięki!

    Precz stąd te dźwięki nieszczęśliwej pieśni,
    Przedtem tak wdzięczne, a dzisiaj tak smutne,
    Co wywołują z mego serca cieśni
    O znikłym szczęściu wspomnienia okrutne.
    Precz mi z tą harfą, co tak ucho pieści!
    Niechaj niepamięć pokryje ją pyłem!
    Nie mogę więcej wspomnieć bez boleści,
    Czym jestem teraz i czym niegdyś byłem.

    Głos, co tym pieśniom nadał tyle wdzięków,
    Umilkł na zawsze za wieczności krańcem;
    I dzisiaj dla mnie najczystszy z tych dźwięków
    Jest jak hymn dziki nad grobów mieszkańcem.
    Jorgo! O prochu gdzieś w ziemi ukryty!
    Te pieśni, budząc o tobie wspomnienie,
    Bardziej są smutne niż lutni rozbitej
    Nieokreślone i niezgodne brzmienie.

    Jestem samotny – w koło cichość głucha,
    Lecz echo szepce do mojego ucha:
    Słyszę wydany ustami cichemi
    Głos, co już dawno zagłuchnął na ziemi.
    Głos ten brzmi często w duszy mej niepewnej
    Posępnym tonem – i we śnie mnie woła;
    Chcąc się przysłuchać harmonii rzewnej
    Budzę się nagle, lecz znów cisz dokoła!…

    Jorgo! na jawie i we śnie samotnym
    Jesteś już dla mnie marzeniem ulotnym,
    Gwiazdą, co olśni ciemnych fal powierzchnie
    I znów przed okiem śmiertelnika pierzchnie.
    Lecz smutny pątnik ścieżki życia trudnej,
    Gdy niebo gniewne zaciąga obłoki,
    Długo żałuje tej gwiazdy ułudnej,
    Przy której świetle stawiał błędne kroki.

    8 grudnia 1811
     

     

     

    Byron.

    arturhei.jalbum.net/

     

    (tam gdzie pisze jorgo tam w oryginale stoi Tchyrzo jednakże dla mnie słowo Tchyrzo Byrona nic nie znaczy a słowo Jorg przywodzi pamięć o czymś, o kimś ,  co Bóg dał i zaraz mi  zabrał. Dał poznać coś, poczuć coś , dotknął nas   sercem , byśmy  w swej pamięci przywoływali  ten żar co płonął chwilkę  a nie spalił się w mej pamięci …

    Pokazujesz mi miłość Boże do człowieka a później ten ktoś musi odejść bym został sam. 

     

    No dobra odsłonię wam troszkę tajemnicy….

    Otóż 

    Czy wiecie że Bóg się zakochał?

    A aaa….nie wiecie?

    Otóż tak! Bóg się zakochał !

    Zakochał się !

    I tę miłość swoją do stworzenia mi objawił

    Objawiłl mi w  miłości do drugiego człowieka…

    Pokazał czym jest wielki wybuch wszechświata który KREŚLI  dla swej oblubienicy 

     

    Drogi gwiezdnych galaktyk , na widok zakochanego Boga wirują w tańcu weselnym od niepamiętnych czasów…każdy kto dotknął się choć raz pyłu spadających Leonidów trzyma chwilkę spotkania z Tym który się w nim zakochał. 

     

    PS.

    Leonidy są drobinami materii wyrzuconymi z komety 55P/Tempel-Tuttle.

     

    A jakom Aharon pozdrawiam was od tego który się w was ludziach zakochał ….

    Pozdrawiam was w imieniu Pana Boga. 

     

    I to jest Fizyka wieczności. 

     

    No jeszcze coś muszę dopisać…otóż nie chodzi o to że ja mam jakieś widzenia czy coś takiego…

    To nie jest żadne jakieś tam widzi mi się coś o Bogu albo że Bóg do mnie przyszedł  i powiedział na ucho swoją miłość…och nie!

    To nie tak. 

    To jest życie . To co pisze jest wyrazem życia. Wyrazem w ścisłym tego słowa znaczeniu.

    Jest zdaniem na które składają się wyrazy i litery. Cały wszechświat.  Jeśli weźmiesz Biblię do ręki to pamiętaj że trzymasz w ręku coś co zawija w sobie pieśń nad pieśniami w jej środku. 

    Zobacz na Biblię jako zwój . Pierwszy zwój to księga Genesis i tak dalej i dalej a później widać zwój Pieśni nad pieśniami nad pieśnią nad pieśniami idą kolejne zwoje aż do Księgi Apokalipsy. 

    Trzymasz więc jakoby wielką opowieść Boga który w jądrze tej księgi umieścił zwój zwany

    Szir Ha – Szirim co się wykłada Pieśń Pieśni czyli  w naszych Bibliach Pieśń nad Pieśniami Salomona.

    Jądro Biblii. 

    To ta księga mówi o tym że Bóg się zakochał. 

    W rozdziale 4 tej księgi woła On Bóg ustami oblubieńca:

    "O jakoś ty piękna, przyjaciółko moja ; o jakoś ty piękna!"

    Ktoś kto choć raz w życiu się prawdziwie zakochał w człowieku wie o czym teraz mówię i wie że 

    jeśli napisze coś o tej miłości to to jest tak jakby mówił sam Pan Bóg. 

    Człowiek zakochany bowiem, dotyka się bożego pierwiastka miłości  który jest jak energia, jak fizyka wszechświata…

    Więc?

    Ja jeszcze nie zwariowałem

    Choć muszę przyznać że człowiek który dowiaduje sie że ktoś się w nim kocha nie zachowuje się całkiem teges…ma dziwne oczy które przypominają wyglądem rybę…mają kształt ryby …jak na Ikonach. Czasami zdarza się również kształt pól księżyca …zwłaszcza u Kobiet który jest szczególnie dla mnie bardzo wyjątkowym doznaniem artystycznym.  

    Może z czasem napiszę coś więcej o tym jak to Bóg zakochuje się w człowieku i go szuka. Jak się wzajemnie nawołują . Miłość bowiem tym piękniej się objawia czym bardziej się jest od siebie oddalonym. Chodzi mi o to że wtedy naprawdę czujemy tę miłość gdy się z kimś rozstajemy. Kiedy ten nasz bliski milczy albo się od nas oddala. Oczywiście to musi być ktoś kogo kochamy tak bardzo że bez niego nie możemy wprost oddychać i wołamy niejako słowami :

    Powstań wietrze północy a przyjdź wietrze z południa i przewiej ogród mój ; niech płyną wonności jego , niech przyjdzie miły mój do ogrodu swego , an niech je rozkoszne owoce swoje…

     

    A czy ty Będąc Katolikiem tęsknisz za tym swoim protestanckim bratem albo siostrą ?

    A czy ty będąc protestantem tęsknisz za swoim Katolickim bratem albo siostrą ?

     

    Bo ja tak . Dlatego żyję miedzy wami mając jedną nogę w morzu a drugą na lądzie. 

     

    Jeśli chodzi o mojego brata Jana to

    Jan od Krzyża znajdował się w wielkim opuszczeniu, odczuwał tak wielką samotność tak wielką noc , w której odczuł brak braci i sióstr, brak kościoła…

    Nocą 2 grudnia 1577 roku, Jan od Krzyża, po tym jak odmówił rozkazu przełożonego do przeniesienia się, został uwięziony przez swych przełożonych i osadzony w więzieniu w Toledo. Prawdziwym powodem jego uwięzienia był sprzeciw wobec wprowadzanych reform. Był tam przetrzymywany po brutalnym reżimem. Był głodzony i przynajmniej raz w tygodniu publiczne biczowany wobec wspólnoty. W więzieniu był przetrzymywany w ciasnej, dusznej celi, ledwie tak dużej, by mógł w niej zmieścić swoje ciało. 15 sierpnia 1578 roku, po dziewięciu miesiącach, udało mu się uciec przez małe okno w pokoju przylegającym do celi (wcześniej tego samego dnia, udało mu się wyważyć zawiasy w drzwiach celi). W czasie pobytu w więzieniu stworzył dużą część swego najbardziej znanego wiersza Kantyk Duchowy. Ogromne cierpienia i zmagania duchowe odzwierciedlone są we wszystkich jego późniejszych dziełach. Papier, na którym zapisywał swe dzieła w więzieniu, został mu podany przez jednego z zakonników strzegącego celi…

    I tu pomyslcie o naszym Andrzeju Miszku co on musiał czuć w swoim życiu. 

    Widzisz? Ja nie czytam tezeusza rozumem ja czytam go swoim sercem które dał mi Bóg. 

    Ja nie czytam mądrości tylko ale przedewszystkim staram się współczuć Andrzejowi , Kazmimierzowi , Panu Jackowi itd, misjonarzowi, Leszkowi , Zbyszkowi Zibikowi itd …

    i choć moje słowa wydają się na pierwszy kontakt komuś nie miłe to na końcu zawsze jest z mojej strony czułość i przytulenie …nigdy odepchnięcie. W swojej pamięci staram się tulić ludzi . Słowa którymi się wyrażam do nich są jedynie drogą , czasem wyboistą i nieprzyjemną ale na końcu tej drogi zawsze stoi człowiek którego kocham.

    rozumiesz?

     

    Więc  

    Po powrocie do normalnego życia, wraz z świętą Teresą z Ávili Jan od Krzyża , kontynuował reformację zakonu karmelitów. Zakładał liczne klasztory karmelitów bosych.

    Tak jak Andrzej i Małgorzata mają swoją drogę ….a ja ich po prostu czytam …czytam i uczę się na historii ludzkich zachowań ….

    Święty Jan od Krzyża zmarł 14 grudnia 1591 roku na różę.

    Na co umrze Andrzej tego nie wiem ….roża jest symbolem miłości więc życzyłbym wszystkim aby umarli z miłości do człowieka a wtedy na pewno się z martywch powstanie do życia wiecznego .

    Jan od Krzyża wiedział że Bóg zakochał się w człowieku dlatego tak umiłował księgę nad pieśniami i o niej pisał. 

    Muszę już kończyć ten wpis…

    Moje pisanie na tezuszu do protestantów czy Katolików czy dobry bóg raczy wiedzieć kogo ma swój cel . Tym celem jest miłość. Jeśli nawet czasem coś was zaboli z tego co piszę nie znaczy to że kogoś z was nie cenię , nie poważam czy jakoś tak. To pisanie nie zamyka się bowiem w jednym blogu ale rozciąga się już od 2007 roku . Kto próbowałby mnie zamykać w jaźni Katolickiej albo protestanckiej albo buddyjskiej ten pop rostu nie wie co to jest zakochać się w was wszystkich….

    zakochać się jak Jan od Krzyża ….on też by wam o tym powiedział ale anioł szepnął mu na ucho o czasach w których żył.

     

     

     

     
    Odpowiedz
  4. jorlanda

    Kiedy nie wiesz, co czynić…

    Dziękuję za ten tekst. Zwłaszcza za przytoczenie słów Ignacego Loyoli: kiedy nie wiesz, co czynić, uczyń to, co trudniejsze dla ciebie.

    Kiedyś miałam taką sytuację zawodową, że musiałam podjąć wybór – zostać w pracy i godzić się na absurdalne i nieuczciwe rozwiązania, czy zostawić ją i poszukać czegoś może mniej ekscytującego, ale uczciwego i bardziej "po drodze do Boga". Naprawdę nie wiedziałam co zrobić, bo praca którą wykonywałam była moją wymarzoną i akurat dostałam awans. Wymarzony awans.

    I wtedy  jakoś mi zabrzmiało w głowie: zrób to, co ci wszyscy odradzają – rzuć tę robotę. I zrobiłam to, co trudniejsze. Wprawiając w szok otoczenie. Zostawiłam stabilizację, szansę na coś więcej niż tylko mały awansik i wymarzoną pracę. Teraz po kilku latach widzę niezwykłe, dobre i rozwijające mnie efekty tej decyzji – jest coraz bardziej stromo, ale jakie widoki na przyszłość! I jak bardzo pięknie i spokojnie jest wokół w moim życiu mimo, że tak trudno. Tak na marginesie założenie bloga w "Tezeuszu" to także jeden ze skutków tej decyzji 😉 I mimo, że czasem wspominam z rozrzewnieniem tamte czasy i tamtych ludzi, z którymi robiliśmy cuda, to nie żałuję.

    Fizyka wieczności odwraca siłę ciążenia w niespodziewane strony. Czasem wydaje nam się że sprawy są beznadziejnie zawiłe i nie da się nic zrobić, żeby wyjść z matni obowiązków czy konsekwencji jakichś tam zdarzeń. A Pan Bóg wtedy pokazuje drzwi i okna, których wcześniej nie widzieliśmy, bo fizyka wieczności zakłada też istnienie innych wymiarów tych samych zdarzeń i sytuacji. To, co miało być szansą okazuje się pułapką i równią pochyłą w dół, a to, co nie wydawało się zbyt atrakcyjne i pociągające, okazało się błogosławieństwem i wstępem do wspaniałęj podróży pełnej szans, możłiwości i horyzontów na przyszłość.

    Działanie bohatera czytania ewangelicznego po ludzku rzecz biorąc powinno być skuteczne tylko wśród ludzi. Ale z drugiej strony okazało się, że i nadnaturalne więzi istnieją między naszymi wyborami tutaj na ziemi a decyzjami, kóre zapadają gdzieś tam po drugiej stronie rzeczywistości. Może to jest pomost, który trzeba się nauczyć widzieć. Widzieć jakie skutki nastąpią jeśli zrobię coś wbrew logice wieczności – oto sztuka. Każdemu tego życzę.

    Pozdrawiam JŁ

     

     

     
    Odpowiedz
  5. art

    Raz jeszcze

     

     "aharon" mówi :

    – No dobrze 

    otworzę więc swoje serce w tej piosence…!

     

     

    http://www.youtube.com/watch
     

     

     

    Ona odpowiada mu tą piosenką :

    http://www.youtube.com/watch

     

    Taki malutki Performance w tym blogu…

     

    Ech życie!

     

    A on usłyszawszy jej słowa otwiera przed Nią swoje serce i jak miły Bóg śpiewa jej pełen sztuki  

     

    proszę posłuchać do końca…

     

     

    http://www.youtube.com/watch 

    pa pa.

     

    PS.

    Bo bez sztuki nasze człowieczeństwo zwierzęceje…

    To tak piszę aby sztuka przyszła do Ciebie …

     

    mam nadzieję że poczujecie sztukę….

     

    AVE

    Kiedy cię spotkam co ci powiem
    że byłaś światłem moim Bogiem
    że szmat już drogi przemierzyłem
    i byłaś wszędzie tam gdzie byłem
    odległą gwiazdą w sztolni nocy
    zachodem słońca snem proroczym
    przestrzenią serca której strzegłem
    jak oka w głowie dla tej jednej
    mądrej i pięknej ludzkim prawem
    ave

    Kiedy cię spotkam czy ukryję
    wszystkie kobiety których byłem
    pacjentem uczniem profesorem
    żal nie na miejscu i nie w porę
    jak mogło być a jak nie było
    że wszystko na nic tylko miłość
    na wieki wieków i że żaden
    człowiek nie był mi tak potrzebny
    ave

    Kiedy cię spotkam jak mam spojrzeć
    żebyś nie mogła w oczach dojrzeć
    starego głodu którym hojnie
    obdarowałem tyle spojrzeń
    blasku księżyca który każe
    od ścian odbijać się od marzeń
    do zjawy twej wyciągać ręce
    w śniegu pościeli pisać wiersze
    szkłem ryte skrycie tatuaże
    ave
     

    małe naprowadzenie….

    na końcu tej piosenki jest tekst do "odbij od brzegu" z blogu tezeusza.  

    On tam śpiewa do tego blogu . 

     

      i taki jest mój świat

    "aharon"

     

    No do tego blogu :

    "Odbij nieco od brzegu" autorstwa JŁ.

     

    Pewienem tego, a nic się nie mylę
    Że bądź za długą, bądź za krótką chwilę
    Albo w okręcie całym doniesiony
    Albo na desce biednej przypławiony
    Będę jednak u brzegu
    Gdzie dalej nie masz biegu
    Gdzie dalej nie masz biegu

    Ale na świecie kto tak głupi żywie
    Żeby nie pragnął przejechać szczęśliwie
    Dróg niebezpiecznych, a uść niepogody
    I szturmów srogich krom swej znacznej szkody?
    Zanim będziesz u brzegu
    Gdzie dalej nie ma biegu
    Gdzie dalej nie ma biegu

    A chytre morze, ile znakomitych
    Tyle pod wodą żywi skał zakrytych
    Tu siedzi złotem Cześć koronowana
    Tu lekkim piórem sława przyodziana
    Tamże i krzywda, i zazdrość przeklęta
    Przed którą biada zawżdy cnota święta
    Więc jeśli człowiek jedną skałę minie
    Wnet na to miejsce na inną napłynie
    Zanim będzie u brzegu
    Gdzie dalej nie ma biegu
    Gdzie dalej nie ma biegu

    Wodzu prawdziwy i wieczna światłości
    Uskrom z swej łaski morskie nawałności
    A podnieś ogień portu zbawiennego
    Na który patrząc moglibyśmy tego
    Morza chytrego zdrady
    Przebyć bez wszelkiej wady
    Zanim będziem u brzegu
    Gdzie dalej nie ma biegu
    Gdzie dalej nie ma biegu
     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code