Filozofia w szkole – kilka wakacyjnych przemyśleń

Przeglądając w administracyjnym panelu napływające do blogów „Tezeusza” komentarze, natrafiłam na post Bartosza do tekstu Alicji Karłowskiej z 17. 04. 2007 „Filozofia w szkole – najwyższy czas”. Temat jest mi bliski, ponieważ sama uczyłam przez pięć lat filozofii (chociaż przedmiot z biurokratycznych przyczyn nazywał się „etyka”) w jednym z krakowskich prywatnych liceów. Dlatego w samym środku wakacji – może dzięki temu z większym dystansem – postanowiłam zastanowić się jeszcze raz nad poruszonymi przez autorkę bloga i komentatorów problemami.

Pytanie zasadnicze: po co filozofia w szkole? Młodzież ma przecież napięty harmonogram lekcji, do tego zajęcia dodatkowe, potrzeba czasu na odrabianie zadań, samodzielną lekturę, odpoczynek… Konieczność wprowadzenia filozofii w liceum, a nawet w gimnazjum widzę jednak tym wyraźniej, im więcej spotykam dorosłych ludzi nieradzących sobie z dość podstawowymi abstrakcyjnymi pojęciami, z uporządkowaniem własnych myśli, z zajęciem spójnego stanowiska wobec rozmaitych światopoglądowych propozycji. Takie osoby, nie znając wystarczająco swoich kulturowych korzeni, nie tylko wpadają łatwo w pułapki rozmaitych małowartościowych ideologii, ale nie potrafią nawet ujrzeć szerszej perspektywie swoich osobistych przeżyć lub zawodowych obowiązków. Dobrze poprowadzone lekcje filozofii przydadzą się z tego względu na pewno zarówno matematykom, jak i poetom.

Co to znaczy: dobrze poprowadzone lekcje? Bartosza niepokoi następująca trudność: „Z jednej strony umysł ucznia jest zagrożony ideologizacją ze strony filozofów powołujących się na wyższe wartości bez zastosowania kryteriów ich weryfikacji, dogmatyków wprowadzających pewne zasady rozumu jak nakazy religii. Z drugiej strony – postmodernistyczną bezkryterialnością lub tworzeniem bezpodstawnych humanistycznych syntez, będących pustymi gierkami słownymi w inny i niepotrzebny sposób przedstawiającymi spuściznę Heideggera”. Dobrze, gdy nauczyciel filozofii, stojąc gdzieś pośrodku między postmodernizmem i dogmatyką, zdaje sobie sprawę z obydwóch zagrożeń oraz ich pedagogicznych konsekwencji. Inaczej mówiąc, świadome balansowanie między tymi dwiema tendencjami pozostawia nauczycielowi i uczniom ogromne pole twórczych możliwości.

Podstawowym problemem nie jest według mnie zakres materiału, jaki nauczyciel powinien przedstawić. Oczywiście, pewne ramy muszą po prostu zostać zachowane, gdyż nie da się odpowiedzialnie nauczać filozofii, nie wspominając o Platonie czy Kancie. Z własnego doświadczenia wiem jednak, że szczegółowy dobór zagadnień i tekstów filozoficznych musi zawsze wynikać ze specyfiki grupy, z którą się pracuje. Zależy on więc od profilu klasy, od pozafilozoficznych zainteresowań i dojrzałości uczniów, często od aktualnych szkolnych czy społecznych wydarzeń, wreszcie od realizacji programu innych przedmiotów. Sama bardzo dobrze wspominam współpracę z nauczycielkami języka polskiego, historii i fizyki, na których prośbę realizowałam kilkakrotnie „zamówione” tematy lekcji.

Znacznie ważniejszy od tematyki jest według mnie sposób jej przedstawienia. Zasada pierwsza i podstawowa: lekcja filozofii nie może być wykładem. Ma pobudzić do myślenia, pokazać, że myślenie niekoniecznie musi być przerażająco trudne i nie zawsze boli – a taki efekt uzyskuje się tylko w dialogu. Zasada druga, obowiązująca zresztą w wypadku innych przedmiotów nauczania, ale dla filozofii chyba szczególnie ważna: nauczyciel powinien zakładać, że sam nauczy się wiele od swoich uczniów, że dadzą mu oni cenne inspiracje, że myślenia da się nauczyć tylko w twórczym współmyśleniu. Zasada trzecia: przy omawianiu pewnych zagadnień można odwoływać się do „Alicji w Krainie Czarów”, „Małego Księcia” czy „Kubusia Puchatka”, ale nie wolno banalizować, upraszać czegokolwiek na siłę i bez wyczucia, w imię rzekomego ułatwiania młodym ludziom życia. Niech uczniowie sięgają chętnie po „Świat Zofii” Josteina Gaardera, ale niech też wiedzą, że istnieje „Historia filozofii” Tatarkiewicza, niech usłyszą przynajmniej w krótkich fragmentach najważniejsze europejskie teksty filozoficzne.

 

14 Comments

  1. ajendryczko

    Małgorzato, bardzo dobrze

    Małgorzato, bardzo dobrze to powiedziałaś. Znajomość podstawowych pojęć filozoficznych jest ważniejsza, tak uważam, niż znajomość np prawa podziału Nernsta.
    Trzy zasady, które powołujesz w ostatnim akapicie, są bardzo jasno przestawione. Ja prowadziłem przez kilkanaście lat wykłady z jednej z kategorii podstawowych nauk przyrodniczych. Dla mnie zasada druga dała mi więcej, niż mądre księgi. To znaczy: dyskusja zawsze rozszerza wiedzę. Natomiast Tobie dziękuję za usystematyzowanie tych spraw dotyczących wykładów.

     
    Odpowiedz
  2. Halina

    Wspaniale byłoby, gdyby

    Wspaniale byłoby, gdyby takie lekcje filozofii miały miejsce w szkołach. Wielu nauczycieli, wykładowców powiela nieszczęśliwy dla licealnej dydaktyki filozoficznej schemat nauczania historycznego. Wykłady bywają historią filozofii lub brykiem wprowadzającym do kolejnych epok literackich, relacjonującym poglądy najważniejszych myślicieli.

    A przecież problemy natury filozoficznej są obecne w życiu każdego z nas. Z wiekiem tracimy tę dziecięcą ciekawość świata i boimy się zadawać trudne pytania związane z wątpliwościami w poznawaniu świata, z ludzkim życiem, ze szczęściem, dobrem i złem. Myśleć, stawiać pytania, szukać odpowiedzi-jednocześnie nie ufając sobie aż tak, by sądzić, że uporamy się ze wszystkimi wątpliwościami. To zupełnie inny rodzaj wiedzy, mądrości, której nie zdobędziemy w szkołach. Sama wiedza opisująca nie wystarcza, możemy przecież pytać czy wogóle coś wiemy?-wszakże tak często się mylimy. Najważniejsze pytania filozoficzne, to pytania o wartości-pytania aksjologiczne, które dla każdego człowieka będą inne i bardzo osobiste. I tu filozofia próbuje ustalić także pewne powszechnie obowiązujące roztrzygnięcia.
    Dobrze byłoby uprawiać w szkole filozofię-mniej byłoby skostniałych umysłów.

     
    Odpowiedz
  3. ahasver

    Bycie – pomiędzy; bycie

    Bycie – pomiędzy; bycie miotającym się pomiędzy noumenem i fenomenem, niedefiniowalnym podmiotem; zagadnienia tożsamości prowadzące do ich deprecjacji; w końcu śmierć podmiotu, odpodmiotowienie, “od-jaźnienie” (odjajowienie ;)))) człowieka, upadek tego, co Nietzsche nazwał “mostem, przejściem i zanikiem”. W końcu śmierć filozofii. Całkowity rozkład, dojście do absurdu, egzystencjalnej zapaści, tautologii. Rozdarcie pomiędzy możliwością postmodernizmu i ideologią filozofii analitycznej. Przekonanie o pogłębiającej się pustce fenomenologii – dajmy na to, francuskiej. Albo o niepełności stanowisk antropologizujących. JAK FILOZOF MA DZISIAJ UCZYĆ, aby nie oszukiwał samego siebie? Własną pustką młodzieży nie zainteresuje, a snująć wizje z przeszłości będzie się czuł tak, jakby opowiadał cały czas to samo, tylko w troszkę innej formie. Nieszczerze wobec siebie i pozbawiony przekonania o słuszności wysuwanych tez albo też przekonany o mętności i nieprecyzowalności hipotez. Czy rzetelny filozof nauczy filozofii? Właściwie to… Czy nauczyciel filozofii może być filozofem? Zadajmy sobie jeszcze jedno pytanie: Czy chcąc nauczać filozofii nie jesteśmy niczym bardzo awangardowi artyści, bezkrytycznie dopatrujący się wartości swej sztuki wyłącznie dzięki brakowi kryteriów weryfikacji jej wartości? Może nie chcemy się przyznać do tego, że uprawiamy ziemię jałową, że nasz statek utkwił na mieliźnie i zgnił? Może filozofia umarła, a my reanimujemy trupa? Czy młody człowiek będzie w stanie “bez wywracania oczu” przyjąć samą możłiwość takiej ilości – i takiego zakresu – pytań?

     
    Odpowiedz
  4. ahasver

    EEeeech… Bo to myślenie

    EEeeech… Bo to myślenie jest taką huśtawką… Dochodzę do wniosku, że myślowego lawirowania na krawędzi nie da się przekazać młodemu człowiekowi. Nie da się i nie powinno się; filozofia nie jest wiedzotwórcza. Najwyżej wiedzoanalityczna. A raczej samoanalityczna – jak UROBOS, wąż zjadający własny ogon. Analizuje własne analizy. Wprowadzenie filozofii do szkół byłoby tylko sztucznym tworzeniem nowych miejsc pracy dla nas – filozofów. Byt jest jaki jest; stwierdził niegdyś Wittgenstein, że problemy filozoficzne wynikają z niezrozumienia natury języka, a filozofia powinna skupić się nad powstrzymywaniem samej siebie od zmieniania świata. Filozof wprowadzi w umysł młodego człowieka tylko zamęt albo zakorzeni jakąś chorą ideologię, której nie będzie w stanie później zweryfikować. Wittgenstein i Adolf Hitler mieli tego samego nauczyciela… Sorry za ordynarne porównanie. Zamiast filozofii: komparatystyka systemów etycznych (współczesnych, bez historii) i religijnych oraz logika. Resztę dziedzictwa młodzież poznaje na zajęciach historii. Z resztą, nie demonizujmy niewiedzy i przyznajmy wreszcie, że ignorancja kulturalna wcale nie musi wiązać się z podkopaniem moralnego podejścia do drugiego człowieka. Sztuczne utrzymywanie tożsamościowej ciągłości człowieka przez wpajanie młodzieży nieontycznych odniesień do tego, czego już nie ma, wynika z mieszania płaszczyzn. Rzeczywistość jest matematyzowalna, relacje międzyludzkie są relacjami ontycznymi i niechaj badają je naukowcy. Sfera duchowa została ukonstytuowana przez prostą ekwiwokację bytu i relacji bytowych, transcendencja / immanencja podlegają wzajemnej donacji (o ile nie są tożsame; byłaby to jakaś tautyczna “samodonacja” [taka jak w Arcyobjawieniu życia u Michela Henry’ego: śmiechu warte]), a poznanie nie jest aktem, tylko reakcją fizyczną (recepcję, “psychikę notującą fakty” konstytuują [“fundują”] reakcje neuronalne i nic więcej). Filozofia zaś -podobnie religia- jest próbą zwerbalizowania białych plam systematycznej wiedzy o przyrodzie. Tylko pozytywny kanon wiedzy, bez filozofii. Kocham Platona, ale in vino veritas; prawda umarła (zapiła się), umarł Platon, umarł Bóg, umarł Człowiek. A prawdziwość zależy od płaszczyzny, do której stosujemy sąd. Jest więc prawdziwość biologiczna, matematyczna, logiczna. Prawdziwości filozoficznej nie ma, tak samo jak nie ma przedmiotu filozofii. A bezprzedmiotowość jest błędem. Dlatego wprowadzanie filozofii do szkół przekona większość młodych ludzi, że filozofia rzeczywiście umarła. “Głębia”, “duchowość” filozofii: KTÓRY Z FILOZOFÓW jeszcze w to wierzy?
    Pozdrawiam wszystkich kolegów i koleżanki po nie-fachu i zachęcam do studiowania innych kierunków, a studentów filozofii – do rychłej zmiany profilu kształcenia. Filozofia jest donkiszoterią. Albo -parafrazując Nietzschego- filisterszczyzną. Z pytaniami, które nas niepokoją “gdzieś w środku”, powinniśmy dac sobie spokój, albo po prostu udać sie do psychiatry. Z drugiej strony… 😉

     
    Odpowiedz
  5. slawomir.majewski

    Małgorzata w swoim tekście

    Małgorzata w swoim tekście zacytowała Bartosza: “?Z jednej strony umysł ucznia jest zagrożony ideologizacją ze strony filozofów powołujących się na wyższe wartości bez zastosowania kryteriów ich weryfikacji, dogmatyków wprowadzających pewne zasady rozumu jak nakazy religii. Z drugiej strony ? postmodernistyczną bezkryterialnością lub tworzeniem bezpodstawnych humanistycznych syntez, będących pustymi gierkami słownymi w inny i niepotrzebny sposób przedstawiającymi spuściznę Heideggera.”

    Omawianie wszelkich kierunków filozoficznych służy nie tylko prezentacji myśli ludzkiej na przestrzeni wieków, ale głównie nauce myślenia jako takiego i analizie pt. “I co z tego dla człowieka wynika?” Zabrzmi to dziwnie, ale nauka nawet marksizmu czy “leninizmu” ma ten sam cel – co z filozofii Marksa i praktyki tejże dla ludzkości wynikło.

    Katolik nie powinien podchodzić do żadnej, niechrześcijańskiej filozofii a priori negując wszelkie (podkreślam – wszelkie) ich wartości; filozofia chrześcijańska w swojej całości nie powstała na pustyni myśli i nie jest cudownym samorodkiem – czerpała z i rozwijała stare, przedchrześcijańskie, równolegle rozwijające się. Nauka historii filozofii i ich kierunków są niezbędne dla pełnego, intelektualnego rozwoju każdego człowieka tak, jak nauka historii rodzimej i obcej.

    Serdecznie pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  6. Alicja

    Bardzo mnie ucieszył

    Bardzo mnie ucieszył podjęty ponownie temat.

    Małgorzato…oby było wielu nauczycieli, którzy mówią uczniom o filozofii, która ciągle jest żywa w literaturze i sztuce.
    Wtedy myśl z tekstów zródłowych zyskuje na przekazie, staje się czymś bardziej nasyconym, pełnym. Z pozycji “było, minęło” może “awansować” i stac się czymś, co TRWA.

    A co do podręczników i sugerowanych publikacji – warto zerknąć do podręczników (gimnazjum) prof. Roberta Piłata!

     
    Odpowiedz
  7. Anonim

    Bartoszu, profesjonalista

    Bartoszu, profesjonalista się nie “miota”, tylko czyta i słucha krytycznie. Nie będziemy uczyć dzieci Nietzschego ani Wittgensteina, tylko krytycyzmu właśnie. Po to, by mu potem na takim np. Woodstock Festival Gretkowska z Durczokiem nie mogli zaimponować.

     
    Odpowiedz
  8. Halina

    Bartosz, ale Ty to wszystko

    Bartosz, ale Ty to wszystko zaciemniłeś. Nikt nie operuje takim słownictwem w kontakcie z młodzieżą, tu i psychiatra by się nie połapał:) Myślenie, takie jak Twoje od razu zabija ten przedmiot. Celem filozofii jest nauczenie pewnej postawy dociekliwości i ciekawości świata, kształtowanie myślenia w dyskusji, rozwijanie ogólnej kondycji intelektualnej, rozwijanie umiejętności słuchania. Filozofia przede wszystkim powinna otworzyć się na inność, na odmienne zdanie drugiego człowieka, inny punkt widzenia, bo z tym w naszym społeczeństwie są duże problemy. Możemy to zauważyć wśród naszych polityków jak ” twórczo” potrafią dyskutować. Mając odmienne poglądy też można dojść do jakiejś zgody, do czegoś, co uznamy za dobre i słuszne.

     
    Odpowiedz
  9. slawomir.majewski

    Zaszokowanym! I to wielce

    Zaszokowanym! I to wielce zaszokowanym zdaniem Bartosza, którego wcześniej nie dostrzegłem:
    “Filozofia jest donkiszoterią. Albo parafrazując Nietzschego filisterszczyzną. Z pytaniami, które nas niepokoją ?gdzieś w środku?, powinniśmy dać sobie spokój, albo po prostu udać sie do psychiatry.” No, nie! Szanowny Bartoszu! Filozofia towarzyszy nam w każdej chwili, w której zadajemy sobie pytanie: JAK TO JEST? obojętnie, czego owo “jak” dotyka. Kolejne pytanie:“a MOŻE to nie jest TAK?” rodzi następne: A jeśli nie TAK, to JAK?” oraz “Dlaczego?” Pytać, wątpić, błądzić, szukać – jakże naturalna cecha, która odróżnia nas od zwierząt. “Filozofia jest donkiszoterią” – a cóż za absurdalne zdanie! Zupełnie jakby Bartosz… No, sam nie wiem (ze zdumienia) co napisać. Tomasz z Akwinu i paru innych Doktorów z pewnością też by nie wiedzieli 🙂

    Pozdrawiam serdecznie

     
    Odpowiedz
  10. ahasver

    A Tomasz z Akwinu… No,

    A Tomasz z Akwinu… No, pffff… Nie za bardzo, choć uczę w katolickiej szkole. Oczywiście omawiam jego koncepcje, ale skoro całowanie kobiety to dla niego całowanie worka gnoju… Nikt w mojej klasie kolesia i nie lubi, i nie szanuje. Miał problemy z tuszą, więc ciężko mu się myślało ;D Nie wyklucza to faktu, że Byt i Istota to dzieło piękne i zacne, ale Panie Plezantropie, więcej dystansu 😉

     
    Odpowiedz
  11. ahasver

    Z resztą, napisałem

    Z resztą, napisałem komentarz do zarzutów skierowanych w moją stronę, w których podtrzymywałem stanowisko “donkiszoteriowości” filozofii i jej psychiatrycznego wymiaru, zaznaczając, że i z Nietzschego, i z Wittgensteina można wysnuć ciekawe dla młodzieży wątki, ale ktoś mój komentarz usunął, zbytnio pewnie przejmująć się słusznością tezy, wedle której do filozofii należy podchodzić z jajem, ponieważ i młodzież, i nasza własna egzystencja, zbytniej powagi po prostu nie potrafi strawić i wcześniej, czy później zwróci jej treść na świętoszkowato czysty mundur szeregowego – filozofa… Nie będę tolerował takich praktyk i jeśli jeszcze raz mój komentarz bez powodu (nie naruszyłem zasad regulaminu) zostanie usunięty (lub niedopuszczony), nie otworzę już strony Tezeusza.

     
    Odpowiedz
  12. Malgorzata

    Bartoszu!
    Twoje komentarze

    Bartoszu!
    Twoje komentarze nie zostały usunięte z przyczyn merytorycznych. Po prostu musiał je zablokować automatycznie program, w którym opracowujemy blogi. Tak się czasem dzieje, najczęściej gdy jedna osoba przysyła parę komentarzy w małych odstępach czasu. Nie zawsze wychwytujemy te błędy i bywa, że nie odblokowujemy w porę wartościowych wypowiedzi.
    Przepraszam w imieniu Redakcji i serdecznie pozdrawiam, licząc na wiele dalszych interesujących komentarzy

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code