Dwie Polski.

 

Od dość dawna są dwie Polski. Tak od Targowicy? Jedna, co za oświeconą się uważa, ale to tylko, jeśli już,  to oświeceniowa, a nie – oświecona. Oświecenie, ech to przebudzenie rozumu, ale, czy u Polaków? Kant, piewca swoich czasów, pruski patriota, i mimo, że tak zapatrzony w rozum, nie widział, jak jego ukochane państwo dokonywało rozbiorów sąsiada. Polski jakoś nie widział, mimo swych pięknych pomysłów, mimo, że może i „piękny umysł miał„. Co najgorsze, i polscy obywatele, tak zafrapowani tymi prądami oświeceniowymi, i oni, swojej Polski nie widzieli. Bo ten patriotyzm, to często wydaje się anachronizmem. A jest konkretem. Jak u Kanta. Bo kto nie chce być u siebie? Wracać do siebie? Przekraczać to magiczne miejsce, którym jest próg domu? Mieć własne przekonania, własne doświadczenia, prawo do wyrozumiałości, jak popełni się błędy? W Polsce studiował kiedyś architekturę Afrykańczyk. Syn jakiegoś wodza. Cały jego rok miał zaprojektować mieszkanie, takie dwupokojowe, z kuchnią i łazienką. Ten Afrykańczyk, nie umiał zrozumieć, co to przedpokój. Dla niego, to też był pokój, tyle że mały. Po coraz burzliwszej dyskusji, wykładowca by objaśnić, zapytał: „gdzie ojciec zostawia dzidę, jak z polowania wraca do domu? To miejsce, gdzie ją zostawia, to właśnie przedpokój„.
Dla mnie, patriotyzm, to możliwość wejścia dalej, z tego przedpokoju. Możliwość posiadania, dbania o niego, własnego domu. Pewno są jeszcze w Afryce plemiona, może wioski, które nie znają potrzeby umieszczania w słownikach słowa „patriotyzm”. Bo są, czują się, i zawsze byli wolnymi ludźmi. Może idealizuję. Ale, prawda, ze ładnie brzmi? Bo przedpokoje to mają ci, co chcą mieć gdzie u siebie, (jeśli są u siebie), mieć gdzie buty, mokry płaszcz, „brud całego dnia zostawić”. Może i dzidę. Znaleźć się w domu, w domowym ubraniu, przekroczyć to magiczne miejsce, jakim jest próg. Włożyć świeżo upraną, starą flanelową koszulę, włożyć „idiotyczne”, może bardzo kiczowate kapcie, ale ulubione, bo może prezent? Mój próg, moje prawa. Jak kto przyjdzie, to go w przedpokoju zatrzymam, dowiem się o co chodzi, i czasem grzecznie dam do zrozumienia, że nie zaproszę dalej. 
Są jednak wielkie mieszkania, pałace, gdzie i przedpokój jest olbrzymi. Jak hala sportowa może. I tam też są drzwi, do służbówki. Dla lokaja? A może służbówka jest ogromna, większa, niż niejedno mieszkanie? I że można limuzyną jeździć, taką bardzo, bardzo wypasioną wozić rodzinę, jak szef pozwoli. Można mieszkać w pałacu, u swojego pracodawcy. Jadać ze sreber, (i pan czasem się snobuje, i chwali, że u niego nawet służba, to ze srebrnych talerzy jada). Ale, takie życie, to ciągle „w przedpokoju”. Wiem, są tacy Polacy, którzy tak żyją, tak by żyć chcieli. Oni nigdy by „wozu Drzymały” nie kupili. Oni nie poślą dzieci, by z „dziećmi wrzesińskimi” do szkoły chodziły. Oni nigdy nie zrozumieją, że można mieć potrzebę posiadania „własnego progu”? Bo i niby, po co? Bo mają wszystko?
Czemu ludzie czasem tak się upierają, aby w swoim kraju, nie być mieszkańcami różnych przedpokojów? Czemu nie chcą obok czyichś butów mieć własnej wizytówki? Czemu nie godzą się być u siebie, a jednocześnie nie na swoim? Czemu tak akcentują, podkreślają swoją odrębność? Czemu wolą jakiś kawałek deski nazywać swoim progiem, czemu tego bronią? Czemu są dwie Polski? Pokazano mi kiedyś obywatelkę Austrii, panią osiemdziesięcioletnią. I mówiono – to Czeszka. Przyjechała, mając może pięć lat. Dawno zapomniała języka ojczystego. Ale za jej plecami, zawsze, do końca będzie tą „Czeszką”. Miła osoba, darzona przez sąsiadów sympatią. Ale, zawsze będzie obca. Tak pozdejmować ze ścian wszystkie pamiątki. Zmienić nazwisko, zapomnieć języka. Nawet zmienić, lub całkiem porzucić wszelką religię. Zasymilować się, tak całkiem. Można? Pewno tak. Roztopić. Lecz jak kto zapyta, na czym tobie zależy? Co odpowiedzieć? Że na tym, co raptem od pokolenia, za swoje mamy? Jak kto do pana tego „lokaja” przyjdzie, i pałac odbierze, zmieni krój uniformu, to służyć temu nowemu panu, wiernie jak poprzedniemu? Kto taki jednak komu jest potrzebny? Ktoś jak plastelina? Można takiego szanować? A jak kto z węzełkiem, za drzwi zostanie wyrzucony, to gdzie będzie chciał wrócić? Jak jego miejsca nie będzie? I jak takie „oświecenie” przyjdzie, że trzeba mieć własne miejsce, którego trzeba jednak bronić? I, tak na wszelki wypadek, mieć własną dzidę, we własnym przedpokoju? To pewno jest ta druga Polska.

 

 

Komentarze

  1. elik

    Jedna ukochana Ojczyzna.

    Dziękuję za wyjątkowo sugestywne obrazy rzeczywistości i refeksyjne, inspirujące analogie i rozważania o Polsce. Owszem ważny jest "patriotyzm", światły umysł, a nawet dostrzeganie wzrokiem, czy rejestrownie innymi zmysłami tego, co RP stanowi.

    Jednak w tym przypadku chyba dobrze jest również wspomnieć o tym, co Polaków może integrować i umacniać lub dzielić i osłabiać tj. m.in. o umiłowaniu lub zdradzie Ojczyzny, także znacznie więcej napisać o pamięci i tożsamości narodowej, czy o diametralnie różnej mentalności (świadomości) obywateli RP. 

    Wg. mnie nie ma dwóch, lecz jest jedna ukochana Ojczyzna, natomiast Polacy wcześniej w znacznej mierze prawi, pobożni i solidarni, także zjednoczeni i zatroskani o los swojej Ojczyzny, teraz tak zatrważająco łatwo i nazbyt często dają się nie tylko podzielić. Komu?……

    Ps. Mam nadzieję, że Pani tekst wiodący, a mój wpis zachęci innych, do dyskusji i rozwinięcia w/w wątków.

    Pozdrawiam Panią serdecznie – Zbigniew

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. dorota.bialachowska

    Słów kilka.

     Będę miała mniej czasu, i zaglądać będę nieczęsto teraz. Lecz zaciekawiły mnie twa teksty. Pierwszym jest komentarz pod moim, a drugi godny uwagi tekst, to Pani Jolanty Łaby komentarz pod tekstem “Prawda w służbie miłości”. Czytam w tym drugim: “praktyka wiary często okazuje, że ludzie praktykujący rytuały takie jak niedzielne msze, przyjmowanie sakramentów, generalnie "porządni katolicy" czasem nie wcielają nauk chrześcijańskich w życie.” No, tak jest. Od 2000 lat. Pierwsi Chrześcijanie oczekiwali, że Chrystus niebawem wróci. Czas mijał, i Królestwo Boże nie nadchodziło. Po ok.. 300 latach po narodzinach Chrystusa pojawia się sztuka chrześcijańska. Taka rzeźba. Czemu tak późno? Bo tworzono w marmurze, materiale drogim (zawsze), i proces kształcenia adeptów rzeźby był długi. Początkowo adoptowano stare wzorce, by z czasem dorobić się własnych. Bazyliki, to też rzymskie łaźnie. A pierwsze dyskusje o malarstwie, to VIII wiek, czyli ikonoklazm. To trochę trwało. I działo się w tym czasie wiele. A ludzie chodzili na msze, przyjmowali sakramenty. I bywało, że „generalnie "porządni katolicy" czasem nie wcielają nauk chrześcijańskich w życie.” Jak i dziś. Mówiąc krótko, jesteśmy tu, na Ziemi chwilę. Ciągle czekamy. Wielu się niecierpliwi, i własnych dróg chce szukać, na skróty. Inni, całkiem zrezygnowali. Lecz, co to dla człowieka, każdego żyjącego jest lat tysiąc, lub dwa? To, nic. Abstrakcja. Ile trwa ludzkie, to aktywne życie? Starożytni Grecy mieli takie określenie, jak akme. Pełnia, kulminacja niestety – dla mężczyzn. Taki „optymalny” wiek. To było jakieś 45 (wówczas) lat. My mamy pojęcie „pokolenie”. Jest to dziś ile? Może 40 lat Może więcej, bo długość życia się wydłuża. Powiedzmy, że 50 lat. Od tak od 20 do – 70 lat. Tak do 20, i powyżej 70 jesteśmy zdani na opiekę innych. Kobieta w tym czasie rodzi, wychowuje dzieci, i coraz częściej bawi też wnuki, bywa, że i prawnuki. Wiele się zdarza. Ktoś wynajdzie druk, kto inny radio, jeszcze inny ktoś Internet. Wojna, rewolucja. I ciągle czekamy, aż Chrystus znowu przyjdzie. Mnie nie dziwi, że czasem „zaczyna mocno przeszkadzać taki rozdźwięk między wiarą a praktyką’. Bo dla każdego, każdego z innym doświadczeniem życiowym, co innego jest ważne. To się ‘wygładza”, uśrednia w perspektywie dwóch, trzech i więcej pokoleń. I, tak płynnie przechodzę do komentarza pod moim tekstem. Tak, jest jedna Ojczyzna. I nikt nas nie dzieli, nie na trwale. Ale Polski, są dwie. Jedna katolicka, może konserwatywna, i druga, chcąca być „jakoś” nowoczesna. Ale, każde pokolenie miało się za będące wykwitem historii. Za najważniejsze, Aż i ono się zestarzało. I przychodziło nowe. I, tak już będzie. Bo, choć Ojczyzna, Polska jest jedna, to rozumiemy to z czasem.

     
     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code