Dialog jako nowe imię miłości

Wstęp do bloku tematycznego na stronie startowej

Sokrates, wracając z Pireusu do Aten, zostaje zatrzymany w domu jednego ze znajomych, dla którego największą rozkosz stanowi inteligentna rozmowa. Tak rozpoczyna się Państwo Platona, dzieło mające formę dialogu, co wyznacza zarazem pewien klimat i kierunek poszukiwań. Dlaczego dialog? Owszem, jest to najlepszy sposób wymiany myśli, prezentowania poglądów i zresztą tak właśnie często pisywano w starożytności. Ale jest to również zapis charakterystycznych dla ówczesnej obyczajowości zachowań. Wtedy po prostu rozmawiano ze sobą, wsłuchiwano się z ciekawością, co ma do powiedzenia drugi człowiek i znajdowano w tym przyjemność. Dodajmy, że wtedy narodziło się wiele najważniejszych idei, wyznaczających na tysiąclecia szlak europejskiego myślenia.

Platon kieruje nas w swojej filozofii ku Prawdzie, Dobru i Pięknu. Nieprzypadkowo czyni to poprzez dialogi. Gdy wraz z Platońskimi rozmówcami zanurzamy się w wirach skomplikowanych filozoficznych zagadnień, lepiej rozumiemy swoją odpowiedzialność za to, jak spróbujemy rozstrzygać zasadnicze egzystencjalne pytania. Wyznaczoną przez Platona drogą nie możemy iść obojętnie, a naszym przewodnikiem musi być prowadzący ku najwyższej rzeczywistości Eros.

Inaczej mówiąc, już u samego początku europejskiej kultury filozofowie uczą nas, że poprzez dialog można trafić do drugiego człowieka, odnajdując w nim to, co najszlachetniejsze, najprawdziwsze, najlepsze i najpiękniejsze. W dialogu można odkrywać i budować nową rzeczywistość, gdy w jeden wspólny splot łączą się serca i umysły rozmówców.

Dziś warto zadać sobie pytanie, czy nadal żyjemy w kulturze dialogu. Ilu spośród nas uważa jeszcze inteligentną rozmowę za największą przyjemność? Czy potrafimy prowadzić dialog, okazując zainteresowanie swojemu rozmówcy i godząc się, że nas czymś zaskoczy, czy też od początku wypowiedzi innego człowieka zastanawiamy się, jak zakończy i co mu odpowiemy?

Być może wiele zagrożeń i nieszczęść współczesnego świata wynika stąd, że nasze postawy stają się coraz bardziej monologiczne. A dotyczy to zarówno poszczególnych ludzi, jak instytucji, wielkich organizacji czy społeczności. Zamknięcie się w sobie, niechęć do dialogu widać, niestety, na różnych poziomach życia.

W pluralistycznym, zróżnicowanym świecie mamy wybór między twórczym, otwartym na innych budowaniem poprzez dialog, a samotnością w coraz bardziej wyniszczającej walce. Decyzja wydaje się oczywista. Po bliższe wskazówki możemy na szczęście sięgać do korzeni naszej kultury.

 

18 Comments

  1. zibik

    Dialog owszem istotny

    Dialog owszem istotny element komunikacji między osobami, kultury, religii, a nawet cywilizacji, ale “jako nowe imię miłości” …, to chyba przesada ?…..
    Rozmawiać można prawie z każdym, ale dialogować – wzajemnie wymieniać myśli, pragnienia, uczucia lub publicznie konwersować, polemizować raczej nie !

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    Przed dialogiem musi być

    Przed dialogiem musi być więź, przyjaźń, zażyłość, zgoda na pewien minimalny wspólny system wartości.

    Nie jest dialogiem rozmowa z relatywistą, człowiekiem przewrotnym, pustym, urodzonym “polemistą”, który niejako automatycznie przytacza kontrargumenty. To taki słowny ping-pong. Zajęcie jałowe i męczące. Groch o scianę.

    Dialog nie jest wartością samą w sobie. Musi czemuś służyć, na przykład zawarciu sojuszu w imię realizacji jakiegoś wspólnego celu.

    Nie jest możliwy dialog z osobą, która własną tożsamość buduje na opozycji wobec innych, z kimś, kto jest tylko “anty”, antysemitą, antykomunistą, antyklerykałem itp.

    Dialog to coraz częściej za mało. We dwoje można się nieraz na wzajem udusić. Lepszy jest trialog.

    “W pluralistycznym, zróżnicowanym świecie mamy wybór między twórczym, otwartym na innych budowaniem poprzez dialog, a samotnością w coraz bardziej wyniszczającej walce”

    Jest to alternatywa fałszywa. W nieustannym dialogowaniu można się zatracić i rozpuscić. Potrzeba nam raczej na przemian okresów dialogu i okresu wycofania się wewnątrz siebie, przypływów i odpływów. Człowiek nawet w samotności prowadzi dialog, ten najważniejszy, z Bogiem.

     
    Odpowiedz
  3. ajendryczko

    Małgorzato, piszesz: “Po

    Małgorzato, piszesz: “Po bliższe wskazówki możemy na szczęście sięgać do korzeni naszej kultury.”
    Proszę, napisz choć kilka zdań rozwijając to zdanie, które jest zakończeniem i wstępem.

     
    Odpowiedz
  4. zibik

    Panie Krzysztofie proszę

    Panie Krzysztofie proszę ujawnić, w jaki sposób przed dialogiem można uzyskać tę więź, przyjaźń, zażyłość, czy zgodę ?….
    Absolutnie zadzam się i bardzo podobają się mnie ostatnie sekwencje Pana wypowiedzi : “Potrzeba nam raczej na przemian okresów dialogu i okresu wycofania się wewnątrz siebie, przypływów i odpływów. Człowiek nawet w samotności prowadzi dialog, ten najważniejszy, z Bogiem.”
    Dopowiedzenie owa “samotność” dotyczy ludzi, Bóg zawsze jest z nami.

     
    Odpowiedz
  5. Halina

    Ks. Józef Tischner, Etyka

    Ks. Józef Tischner, Etyka solidarności

    ” Dialog oznacza, że ludzie wyszli z kryjówek, zbliżyli się do siebie, rozpoczęli wymianę zdań(..) W pierwszym słowie dialogu z Innym, kryje się wyznanie..z pewnością masz trochę racji. Z tym idzie w parze drugie, nie mniej ważne..z pewnością ja nie całkiem mam rację. Wyznaniami tymi obie strony wznoszą się jakby ponad siebie(..) dialog , to budowanie wzajemności”.

    Już Sokrates wyśmiewał monopol na posiadanie prawdy, na przyjmowanie z góry przyjętych rozwiązań. Świat i wiedza wg.niego nie są statyczne. Tylko twórcza, żywa rozmowa, wspólne dochodzenie do wyniku powinno być główną metodą poznania, tworzenia wiedzy.
    W ” Ich und Du” pisze Martin Buber: ” człowiek staje się “Ja” tylko w kontakcie z “Ty”. Konieczność zaistnienia Ja, to relacja dialogiczna z Innym”.
    Dialog, to podstawa ludzkiego bytowania, ponieważ człowiek jest istotą społeczną, rozwijającą swe możliwości w kontaktach interpersonalnych-tak jak nauczał Arystoteles. Dla Fichtego zaś problem relacji człowieka z drugim, z innymi ludźmi jest fundamentalny, gdyż tylko w ten sposób można zbudować kulturę etyczną.

    Sam Bóg, uzdalnia nas do prowadzenia autentycznego dialogu z bliźnim, który powinien być oparty na wzajemnej miłości. Miłość-to podstawowe Imię dialogu, którego cechami powinny być: wzajemny szacunek, jasność, ufność i roztropność. Dialog wewnętrzny z Bogiem( autorefleksja), przygotowuje nas do dialogu z drugim człowiekiem.

     
    Odpowiedz
  6. Anonim

    Czy władze koscielne

    Czy władze koscielne prowadziły kiedykolwiek dialog z wiernymi czyli własnie z Kosciołem? O ile mi wiadomo z historii to nie, obecnie tez dialogu nie ma. Jest tylko monolog władzy. I to bez mozliwosci sprzeciwu.

    Co do dialogu, owszem taki sposób komunikacji najwiecej daje. Ale wezmy pod uwage ze dawniej nie było prasy codziennej telewizji internetu. Człowiek kontaktował sie z wybranymi osobami i mógł przyjmowac ich poglady lub wyrobic sobie swoje własne – ale z trudnoscia, bo na jakiej podstawie? Mógł tylko na podstawie zdan autorytetów a nie faktów.
    Obecnie zasieg informacji jest ogromny. Duzo łatwiej wyrobic sobie swoj własny poglad na daną sprawe znając okolicznosci z najrozmaitszych, nawet sprzecznych zródeł. Oczywiscie za tym idzie rozwija sie manipulacja. Jedne fakty sie przemilcza inne wyolbrzymia.

    Nastały inne czasy. Za 100 200 lat pewnie porozumiewanie sie bedzie wygladało jeszcze inaczej. I trzeba to przyjac.

    Dialog i wsłuchiwanie sie w rozmówce moze zwiekszaja wiezy miedzyludzkie, ale w jakis sposób powoduja zawezanie ogromu wiadomosci ktore przyjmujemy.

    Jezeli zas władza koscielna dialogu nie chce – to trudno. Wspołczesny człowiek ma tyle zrodeł informacji ze nie jest zdany tylko na to co powie władza koscielna.

     
    Odpowiedz
  7. zibik

    @Jadwiga – “Czy władze

    @Jadwiga – “Czy władze koscielne prowadziły kiedykolwiek dialog z wiernymi czyli własnie z Kosciołem?……”
    “Jest tylko monolog władzy. I to bez mozliwosci sprzeciwu.”

    Sz. Pani – a czy jakakolwiek “władza” prowadzi dialog z obywatelami, swoimi wyborcami, tzw. bydłem, tłumem, czy ludem ?…….., więcej – czy owa “władza” rzetelnie nas informuje, w czym rzecz ?……

     
    Odpowiedz
  8. Halina

    Kiedy Kościół jako

    Kiedy Kościół jako Instytucja nie miał władzy, był bardzo otwarty, koncyliacyjny, idący na kompromisy, współpracujący. A w tej chwili po prostu swoją władzę niewłaściwie wykorzystuje. A ten publiczny, kościelny dyskurs, w którym chcąc nie chcąc uczestniczymy, nawet w sposób bierny-niszczy więcej niż to sobie niektórzy mogą wyobrazić. Wystarczy porozmawiać z młodymi ludźmi, co myślą na ten temat, i nie są to innowiercy. Wszędzie widać dyktat i światopoglądową omnipotencję Kościoła. Ludzie w bezmyślny sposób przyjmują narzucane im schematy. Przestają myśleć na ważne tematy. Bo wartości to sprawy, o których powinniśmy myśleć, a nie klepać za kimś.

     
    Odpowiedz
  9. ahasver

    1. Krzysztof napisał, że

    1. Krzysztof napisał, że nie jest dialogiem rozmowa z relatywistą. W takim razie wolę rozmowę z relatywistą od dialogu z istotą roszczącą sobie pretensje do pewności odnośnie jakichkolwiek wartości.

    2. “Rozmowa” z Bogiem jest monologiem; dialog możemy prowadzić z Innym jako przejawem tej samej Boskości. Dialog służy zwróceniu uwagi własnej i Innego na mnogość owych przejawów. Dialog z Bogiem byłby możliwy tylko przy ontologicznym założeniu subsystowania idei równie doniosłej jak Bóg poza Bogiem. A wówczas Bóg nie byłby Bogiem. Dialog możliwy jest tylko z istotą o tym samym statusie ontycznym.
    ———————————————————-
    3. Komentarz Krzysztofa do zdania: ?W pluralistycznym, zróżnicowanym świecie mamy wybór między twórczym, otwartym na innych budowaniem poprzez dialog, a samotnością w coraz bardziej wyniszczającej walce?:

    >>Jest to alternatywa fałszywa. W nieustannym dialogowaniu można się zatracić i rozpuscić. Potrzeba nam raczej na przemian okresów dialogu i okresu wycofania się wewnątrz siebie, przypływów i odpływów. Człowiek nawet w samotności prowadzi dialog, ten najważniejszy, z Bogiem

     
    Odpowiedz
  10. Anonim

    1. Absolutny relatywizm jest

    1. Absolutny relatywizm jest sprzecznością samą w sobie. Konsekwentny relatywista powinien zakwestionować także samo pojęcie relatywizmu i wszystko , co mówi. Taki ktoś produkuje tylko szum. Z kimś takim nie sposób prowadzić dialogu.

    2. Po to Bartoszku Bóg stał się Człowiekiem, byś sobie mógł z Nim pogadać.

    P. s. Proszę nie używaj tutaj brzydkich wyrazów takich jak “status ontyczny”. I nie bój się mówić zrozumiale.

    Pozdro.

     
    Odpowiedz
  11. Halina

    Podobno jak Ty mówisz do

    Podobno jak Ty mówisz do Boga, to jest ok.( możesz się wygadać), ale jak Bóg prowadzi dialog z Toba, to trzeba by to już z kimś skonsultować:) Filozof, ma prawo posługiwać się pojęciami filozoficznymi. Jeżeli status ontyczny jest brzydkim wyrazem…to pilnuj się:)

     
    Odpowiedz
  12. ahasver

    Kurcze, złośliwy system

    Kurcze, złośliwy system uciął mi połowę poprzedniego komentarza, no ale cóż… Rzeczy martwe.

    1. Panie Krzysztofie drogi! Absolutny relatywizm, rzecz jasna, zamienia się w sceptycyzm. Jest jednak możliwy, ponieważ poddaje wątpieniu samą możliwość skutecznego wątpienia. Sceptyk niejednokrotnie pozbawiony jest krytycyzmu, zwłaszcza odnośnie własnego relatywizmu. Jest istotą, która łatwo poprzez własne przemyślenia ustanawia swój status ontyczny jako bliski czerwi żnącej padło o, tam, na rozstaju dróg. Sam jestem sceptykiem i próbuję jakoś się z tego wydostać, choć szczerze mówiąc nie czuję się lepszy od robaczka, ani brata wilka. Od sceptycyzmu jako postawy epistemologicznej (tłumaczę Panu: epistemologia jest nauką o poznaniu) i ontologicznej (ontologia jest nauką o tym, co jest, a czego nie ma) bardzo blisko do zapaści egzystencjalnej (w terminologii psychiatrycznej: depresji). Niemniej zapewniam Pana, że DIALOG Z RELATYWISTĄ jest fascynujący, dogłębny, daje możliwość dociekliwego poszukiwania podstaw jakiejkolwiek argumentacji tak głębokich, że dopiero wtedy ujawnia się fascynująca złożoność ludzkiego myślenia – i dopiero wtedy nabieramy szacunku do enigmy (tajemnicy w hermeneutycznym sensie [hermeneutyka – nauka lub metodologia filozoficzna za główne zadanie wytyczająca sobie rozszyfrowanie zapisanych w różnych księgach sposobów myślenia,np. za pomocą alegorii, metafor, parafraz etc].) naszego świata. I do robaczków, wilków i ateistów, nie potrafiących prowadzić dialogu z Bogiem.

    2. Gdyby konie potrafiły mówić, Bóg miałby kopyta. Nie wiem, czy istnieje na ziemi istota upoważniona do takiego banalizowania zdania, że “Bóg stał się człowiekiem”. No stał się, stał, ale nie po to, żeby z Nim po ludzku gadać przy piwie, tylko żeby naśladować Chrystusa lub innego Proroka. A więc milczeć, tak jak Jezus zamilkł, kiedy Piłat zapytał: “A czymże jest Prawda?” Milczeć i robić swoje.

    3. To nie pojęcia filozoficzne są brzydkie, tylko lenistwo człowieka, któremu nie chce się skorzystać ze słownika, kiedy czegoś po prostu nie rozumie. Lenistwo to jest równoznaczne z brakiem dbałości o status ontyczny człowieka. Po to mamy od bozi rozum, żeby z niego korzystać i uczyć się całe życie.

    4. Podstawą prowadzenia dialogu jest dopuszczenie Inności. Jej wyrazem jest m.in. odmienny język, którym posługuje się rozmówca. Jednym z elementów dialogu jest otwartość na pytania i umiejętność ich zadawania. Jeśli ktoś czegoś nie rozumie, to wystarczy zadać pytanie. Przecież do końca życia większości spraw tego świata nie zrozumiemy. Tym bardziej, jeśli wszystko będziemy starać się opisać w języku używanym przy kupowaniu ziemniaków. Każdy kod językowy wyraża -lub racdzej “stara się” wyrazić odmienną sferę rzeczywistości lub jej postrzegania.

    Pozdro, Panie Krzysztofie.

     
    Odpowiedz
  13. ahasver

    Kurcze, złośliwy system

    Kurcze, złośliwy system uciął mi połowę poprzedniego komentarza, no ale cóż… Rzeczy martwe.

    1. Panie Krzysztofie drogi! Absolutny relatywizm, rzecz jasna, zamienia się w sceptycyzm. Jest jednak możliwy, ponieważ poddaje wątpieniu nawet samą możliwość skutecznego wątpienia. Sceptyk niejednokrotnie pozbawiony jest krytycyzmu, zwłaszcza odnośnie własnego relatywizmu. Jest istotą, która łatwo poprzez własne przemyślenia ustanawia swój status ontyczny jako bliski czerwi żnącej padło o, tam, na rozstaju dróg. Sam jestem sceptykiem i próbuję jakoś się z tego wydostać, choć szczerze mówiąc nie czuję się lepszy od robaczka, ani brata wilka. Jestem zagubiony w ogromie świata, ale jakoś przędę! Od sceptycyzmu jako postawy epistemologicznej (tłumaczę Panu: epistemologia jest nauką o poznaniu) i ontologicznej (ontologia jest nauką o tym, co jest, a czego nie ma) bardzo blisko do zapaści egzystencjalnej (w terminologii psychiatrycznej: depresji). Niemniej zapewniam Pana, że DIALOG Z RELATYWISTĄ jest fascynujący, dogłębny, daje możliwość dociekliwego poszukiwania podstaw jakiejkolwiek argumentacji tak głębokich, że dopiero wtedy ujawnia się fascynująca złożoność ludzkiego myślenia – i dopiero wtedy nabieramy szacunku do enigmy (tajemnicy w hermeneutycznym sensie [hermeneutyka – nauka lub metodologia filozoficzna za główne zadanie wytyczająca sobie rozszyfrowanie zapisanych w różnych księgach sposobów myślenia i przedstawiania pewnych prawd, np. za pomocą alegorii, metafor, parafraz etc].) naszego świata. I do robaczków, wilków i ateistów, nie potrafiących prowadzić dialogu z Bogiem.

    2. Gdyby konie potrafiły mówić, Bóg miałby kopyta. Nie wiem, czy istnieje na ziemi istota upoważniona do takiego banalizowania zdania, że “Bóg stał się człowiekiem”. No stał się, stał, ale nie po to, żeby z Nim po ludzku gadać przy piwie, tylko żeby naśladować Chrystusa lub innego Proroka. A więc milczeć, tak jak Jezus zamilkł, kiedy Piłat zapytał: “A czymże jest Prawda?” Milczeć i robić swoje.

    3. To nie pojęcia filozoficzne są brzydkie, tylko lenistwo człowieka, któremu nie chce się skorzystać ze słownika, kiedy czegoś po prostu nie rozumie. Lenistwo to jest równoznaczne z brakiem dbałości o status ontyczny człowieka. Po to mamy od bozi rozum, żeby z niego korzystać i uczyć się całe życie.

    4. Podstawą prowadzenia dialogu jest dopuszczenie Inności. Jej wyrazem jest m.in. odmienny język, którym posługuje się rozmówca. Jednym z elementów dialogu jest otwartość na pytania i umiejętność ich zadawania. Jeśli ktoś czegoś nie rozumie, to wystarczy zadać pytanie. Przecież do końca życia większości spraw tego świata nie zrozumiemy. Tym bardziej, jeśli wszystko będziemy starać się opisać w języku używanym przy kupowaniu ziemniaków. Każdy kod językowy wyraża -lub raczej “stara się” wyrazić odmienną sferę rzeczywistości lub jej postrzegania.

    Pozdro, Panie Krzysztofie 😀

     
    Odpowiedz
  14. Halina

    To był komentarz

    To był komentarz Krzysztofie do Twojego wpisu: ” Po to Bartoszku Bóg stał się człowiekiem byś mógł z Nim sobie pogadać”-myślę, że tego wpisu nie konsultowałeś z Urzędem Nauczycielskim:)- ma ważniejsze sprawy na głowie. Odpowiedź w jakiś sposób możesz wymodlić i otrzymać od Boga, ale chyba nie ma ona formy dialogu? a o tym przecież pisał właśnie Bartosz.
    Oj, dużo ludzi prorokuje i ma objawienia i nic tu Urząd nie poradzi.

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  15. Anonim

    Bartoszu, jak spiewał ś.

    Bartoszu, jak spiewał ś. p. Jan Kaczmarek (tłumaczę: artysta z kabartu “Elita”): “Nie ma żartów z filozofią, moja ty Pietrowna Zofio”. Zapuszczanie się samopas w otmęty hermeneutyki i metafizyki istotnie grozi popadnięciem w dezorientację, sceptycyzm a w końcu w depresję. Człowiek osiąga stan, w którym zaczyna mowić nie swoim, nadętym i koślawym językiem, sądząc, że mówi mądrze. Wielcy ludzie mówią jednak prosto. Mali “ściemniają”. Nie należy się wstydzić mówić i pisać zrozumiale, stawiać naiwne pytania. By filozofować, nie trzeba żadnego “ontycznego statusu” ani Heideggerowskiej terminologii, wystarczy zwyczajne zdziwienie i namysł nad światem, które ma już 8-latek.

    Pozdrwawiam i życzę światła.

     
    Odpowiedz
  16. Anonim

    Bardzo mi się spodobało to

    Bardzo mi się spodobało to co napisałaś Małgorzato.

    Szczególnie to zdanie które cytuję poniżej i dedykuję wszystkim czytającym…

    – Wtedy po prostu rozmawiano ze sobą, wsłuchiwano się z ciekawością, co ma do powiedzenia drugi człowiek i znajdowano w tym przyjemność.

    Przyjemność czyli szczęście.

    Pozdrawiam Cię …

    Artur+

     
    Odpowiedz
  17. ahasver

    Jest Pan po prostu

    Jest Pan po prostu złośliwy, Panie Krzysztofie, więc nie będę już więcej komentował Pana wpisów, bo to nie ma sensu. Jestem otwarty na dialog, ale nie robię nic na siłę. Rozmowa z Panem przypomina dwa ścierające się monologi. A ze wspomnianym przez Pana artystą piłem wódkę w Krakowie i nie sądzę, żeby stosował zamieszczony fragment tekstu z jakąkolwiek powagą. Z resztą, jeśli mamy filozofię sprowadzać do poziomu myślenia ośmiolatka, to tym bardziej nie powiniśmy twierdzić, że jest ona poważna. Żegnam.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code