Debata – Terlikowski i x Draguła

No i niech będzie o tej debacie kończącej. Jest to, co we wszystkich pozostałych debatach – nie ma dyskusji tylko każdy mówi swoje. Najlepiej wypadł Terlikowski ze swoją prostacką postawą: co pomyśli to i na jęzorze. Pokazuje rzeczywistą różnicę poglądów – dla jednych gówniarz to człowiek a dla innych nieczłowiek. Tu konsensusu być nie może. Ale problem się nie zamyka na kwestiach etycznych z grubej rury ale i praktycznych z cienkiej, jak pluralizm ortograficzny (powtarzam się). Napisze o nim w dalszej części.
Inny ciekawy przykład na tolerancyjność, czyli wycie na cmentarzu:
http://shamanika.pl/articles.php?article_id=60
Specjalnie dawałem wcześniej różne tego rodzaju przykłady, żeby unaocznić skalę problemu. W każdym razie ważne, że Terlikowski posługuje się językiem konkretów, a nie zalewa pianą. To znaczy, że wie o czym mówi. Stosuje w praktyce opracowane3 przeze mnie podstawy teoretyczne:
Mając różne poglądy, łatwo jest tolerować szum, czyli rzeczy dla nas nieistotne, np zeszłoroczny śnieg.
Większość istotnych musi być jedna dla wszystkich, bo inaczej się nie da. I nie może tu być żadnej tolerancji, na co też było wiele przykładów – konkretnych.
I w końcu zostaje jeden czy 2 gdzie różnice są możliwe.

Bardzo dobrze wypadł też (jak na nasze czasy) x. Andrzej Draguła. Widać, że bliżej nieznany funkcjonariusz kościelny ma więcej rozumu, niż luminarze myśli ateistycznej. Boli to jednak, bo jednak nieznany jest. Za bardzo podchodzi sztywniacko do zagadnienia, tzn operuje kategoriami kilku światopoglądów, mamy jednak tu do czynienia z chmurą milionów poszczególnych poglądów. Niezwykle trzeźwo formułuje tezy o nietolerancyjności Chrystusa. Pojawia się u niego termin ściśle związany z tolerancją, czyli obojętność. Nie wyciąga jednak konkretnych wniosków: obojętność wprost wynika z tolerancji.  No i mamy tu koniec jakiejkolwiek edukacji, jako nietolerancyjnej
Nie zauważa postmodernizmu: żeby mówić o tolerancji to musimy przyjąć, że istnieją ludzie i wyrażane przez nich opinie. Opinie te są równoważne co do swej istoty. Jednego przekonuje to, drugiego tamto. Nie można przyznawać nikomu racji, bo racji nie ma. Trzeba dostrzec, że przywiązanie do jakiejkolwiek logiki i sensu jest aprioryczne i rzeczywistość tolerancyjna oznacza rój osobników kłapiących co im ślina na język przyniesie.

Praktyka.
W wypowiedziach luminarzy myśli tolerancyjnej zabrakło mi świadectwa zwolenników tolerancji. Napisaliby, jak w praktyce tolerują inne poglądy. Np. jak wygląda pluralizm światopoglądowy w Stowarzyszeniu Lambda. Na ironię zakrawa zatrzymanie – przemilczane- jednego z dyskutantów Roberta Biedronia za zadymę i walkę z Policją na nielegalnej demonstracji. To zatrzymanie niejako symbolicznie pokazuje fikcję tezeuszowych memoriałów. Tym sposobem przeszliśmy zgrabnie do do Wikipedii i jej nieszczęsnego terminu homofobia. Mamy tu kpinę z tzw neutralnego punktu widzenia.

Sprawa jest i prosta, i smutna. Widać wyraźnie mechanizmy funkcjonowania zdegenerowanego z definicji społeczeństwa demokratycznego: mniejszość zorganizowana trzęsie niezorganizowaną większością jak chce. Specjalnie parę zdań tam napisałem w dyskusji żeby zdobyć dowody na zamordyzm owego środowiska. Opiszę to którymś razem. A także będzie, dlaczego 4 stopnie tolerancji to piana.

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code