Dar seksualności

Rozważanie na Czwartek III tygodnia Adwentu, rok C1
 

tezeusz_adwent_2012.jpg

 
 
Życie w harmonii z sobą jest życiem w harmonii z Bogiem. To zdanie nieustannie towarzyszy mi w tegorocznym adwencie. Podłożem mojej harmonii jest zespoleniem tego, co duchowe i fizyczne.
 
Seks. Można by powiedzieć, że jego temat jest wszechobecny. I tak, i nie. Punkt widzenia zależy od zajmowanego stanowiska. Myślę, że tak jak w większości spraw najważniejsze są proporcje. Oburzające stają się skrajności. Istnieją sytuacje, gdy wszechobecna pornografia, nagość i marketing seksu jest nie do wytrzymania. Z drugiej strony spotykam się z wypaczonym stanowiskiem nauki Kościoła, w dużej mierze nauki Kościoła rzymsko-katolickiego. Co to znaczy wypaczonym? Chociażby propagowanie czystości rozumianej jako przyzwolenie na seks jedynie dla potencjalnie otwartych na poczęcie aktów małżeńskich. Nakaz ascezy w małżeństwie czy celibatu w stanie duchownym to odebranie człowiekowi możności realizacji siebie na wielu płaszczyznach. Tymczasem prawdziwa czystość to nie wymuszony celibat czy asceza, ale wierność. Wiedza na temat środków antykoncepcyjnych oraz bezpiecznego seksu jest otoczona ze strony Kościoła mitem zła, co znacznie utrudnia do niej dostęp.
 
Ewangelista Łukasz przypomina nam dziś postawę Miriam. Postawę pełną miłości i jednocześnie pośpiechu, aby tę miłość urzeczywistnić poprzez konkretny czyn. Wierzę, że pośpiech powinien nam towarzyszyć w czynieniu dobra. Pośpiech, w którym normą jest też jakość. Moje świadectwo dawane przez pryzmat studiów i pracy pada często na grunt osób z różnego rodzaju problemami i nałogami, również w sferze seksualnej. Z obserwacji wiem, że Kościół bywa podłożem ich nerwic. Za przykład podam chociażby rzeszę osób w wieku dojrzewania zmagającą się z "problemem" masturbacji. Straszenie ich opowieścią o Onanie ma się tak do ich "problemu" jak przysłowiowy piernik do wiatraka. Propaganda czystości jako całkowitej abstynencji seksualnej jest błędem wynikającym z niedouczenia. Jest też źle pojętą troską o zbawienie danego człowieka. Trzeba umiejętnie starać się rozróżnić dany akt seksualny od nałogu. Kryterium często nie jest tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Do każdego człowieka należy podejść z miłością i to jest to, co może zrobić każdy i każda z nas. Tam, gdzie nie mamy kompetencji, nie powinniśmy przybierać roli eksperta. Jeżeli istnieje pragnienie doradzania, to należy podjąć solidne kroki do opanowania konkretnej wiedzy naukowej i ukształtowania własnego zdania. Nie twórzmy niepotrzebnych frustracji i nie wykrzywiajmy obrazu Boga wedle naszych zahamowań czy lęków. Bóg nie jest ograniczony…
 
Seksualność to sfera, gdzie umiera samotność. Samotność dwóch ciał i dusz. Zespolenie tak silne, że powstaje jedność. Sfera życia, gdzie fascynacja drugą osobą osiąga swój szczyt. Szczyt, gdzie może być obecny Bóg. Spełnienie w tak ważnym aspekcie życia to nie tylko zaspokojenie biologicznego popędu, ale przede wszystkim możność mistycznego osiągnięcia jedności. Erotyzm dwóch ciał jest powrotem do poematu Edenu, świata sprzed popełnienia grzechu. Dlaczego nie ma tu obecnego wstydu? Chociażby dlatego, że w oczach ukochanej osoby odnajdujemy pewność i wiarę. Pewność zbudowaną na fundamencie zaufania i wiarę, że w oczach ukochanej osoby jesteśmy częścią wspólnego życia. Jakie piękne jest odnajdywanie siebie w obecności wybranka/ wybranki! Oczywiste wydawałoby się, że w tym wszystkim powinien być dialog – dialog poruszający temat naszych potrzeb, dróg do wspólnej realizacji siebie, oparty na miłości i poszanowaniu prawa drugiej osoby.
 
Istnieje dotyk dobry i zły. Zły to wszelkiego rodzaju przestępstwa na tle seksualnym i przemoc. Gdzieś obok mieści się chorobliwy dotyk, nad którym można zapanować, a jeżeli zalicza się do zaburzenia zachowania, należy go wyleczyć.
 
A gdzie jest dobry? Już na łamach Biblii ten dobry dotyk ma swój początek. Dotyk był wszechobecny w uzdrowieniach, jakie czynił Jezus. Dotyk leczy nie tylko ciało, ale i duszę. Tak i ja WIERZĘ PANIE, że nasza seksualność, a w niej dotyk jest darem! Darem dla dwóch kochających się osób, bez względu na nasze ludzkie podziały i manipulacje Twoim Słowem. Wierzę, że uzdrowisz takie nurty działania, które wykrzywiają ludzką seksualność i są szkodliwie przez odrzucenie aktualnej wiedzy naukowej. Całym sercem ufam, że zaczniemy czystość rozumieć w poprawny sposób. Proszę, o Panie, o uzdrowienie nauki Kościoła na temat ludzkiej seksualności. Chciałbym, aby teologia ciała została uzupełniona przez pogłębienie refleksji filozoficznej i teologicznej oraz przede wszystkim, aby została oparta na konkretnej naukowej wiedzy o seksualności człowieka.
 
Życzę nam wszystkim, abyśmy jak mówią słowa dzisiejszego Psalmu 33 „pieśń nową Panu radośnie śpiewali". Pieśń pełną poszanowania drugiego człowieka, pozbawioną sztywnych nakazów i ludzkich sprzeciwów wobec realizowania każdej wartościowej sfery życia, również tej seksualnej.
 

romeo-i-julia.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

 

6 Comments

  1. ahasver

    Podłożem seksualności i tym, co ona potwierdza jest różnica.

    Seksualność jest tam, gdzie jest różnica; w indyferencji nie dojdzie do żadnego aktu – bo i po co? Samotność jest tam, gdzie jest jedność, a nie tam, gdzie brakuje zjednoczenia. Warunkiem braku samotności jest bowiem obcowanie z sobą innych. Najwięszą z największych samotności jest właśnie jednia; po co Bóg stworzył ludzi? Bo czuł się samotny.

    Akt seksualny jest aktem transgresji jednostek w obce ciała, a nie żadną mistyczną unifikacją. 

    Jak dmuchasz lalę, to myślisz o sobie, czy raczej podnieca Cię, że ona jest inna od Ciebie, że jest kobietą, że ma super ciało? Wolę jednak tą drugą opcję.

     

     
    Odpowiedz
  2. patrykjakubowski

    Mistycyzm seksu

    Pozwoli Pan, że przytoczę cytat „Każdy człowiek jest pod pewnym względem a) jak wszyscy inni, b) jak niektórzy inni ludzie, c) jak nikt poza nim”. Murray, H.A. & C. Kluckhohn.

    I tego będę się nadal trzymał. Tak w bierności nie dojdzie do aktu obydwu wolności ale akt może się wydarzyć chociażby przez gwałt. Pytanie po co by w indyferencji miało dochodzić do takiego aktu. Odpowiedzi szukać należałoby w psychopatologii.

    Bardzo Pan rozróżnił jedność od zjednoczenia. I dobrze. Z tego punktu widzenia samotność trzeba byłoby stopniować.

    Co do transgresji to w Polsce dość ciekawe prace powstały pod piórem Józefa Kozieleckiego. Polecam.

    Uważam jednak, że jeśli szanuje się drugą osobę a aktu seksualnego nie traktuje jako jedynie zaspokojenia swojego popędu to mistycyzm seksu istnieje.

    Ostatni werset Pana wypowiedzi jest ukierunkowany na „dmuchanie lali”. Jeżeli miał Pan na myśli dmuchaną lalkę do seksu to niestety ja takiego fetyszu nie mam a więc trudno mi się do tego odnieść. Na temat fetyszy odsyłam do fachowej literatury. Jeśli chodzi Panu o kobietę to podczas aktu seksualnego za pewne skupienie tylko na sobie nie jest dobre bo odnosi się wtedy tylko do wyżycia. Nic więcej. A uroda owszem może być i często jest atutem w pociągu seksualnym, ubogacenie osobowości i wzajemnym uzupełnieniem. Pozdrawiam PJ

     
    Odpowiedz
  3. ahasver

    Empiria zamiast teorii.

    Miałem już 20 związków, w tym 2 trwające powyżej 3 i jeden ok. 4 lat i powiem tyle, że nie do końca chce mi się czytać jakieś metaanalizy seksu; człowiek nie żyje wiecznie, a są o wiele bardziej przydatne książki, np. z zakresu naprawy retardera, superretardera i interretardera w samochodzie ciężarowym. Nad sztucznie poszerzoną refleksję przedkładam doświadczenie empiryczne…

    Uważam, że w miarę dobrze "znam się" na kobietach, choć szczerze mówiąc im większy mam bagaż doświadczeń, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że każda z kobiet jest kompletnie odmienna i nie da się w żaden sposób zredukować je do jakiegokolwiek systemu metafizycznego, opisać za pośrednictwem teorii n/t mistyki, nie da się w żaden sposób "poznać". 

    W trakcie czynności seksualnych szczerze mówiąc wolę patrzeć w oczy albo na piersi czy inne elementy ciała niż rozpatrywać fetysze pod kątem ich symboliki w kontekście danej kultury. Lubię obserwować reakcję na przyjemność na twarzy kobiety, patrzeć na jej usta, nozdrza, źrenice. Wątpię, aby rozległe analizy seksualności były do czegokolwiek potrzebne. Nie pogłębiają one żadnych doznań, a nawet wręcz przeciwnie – przeszkadzają w skupieniu się na przyjemności i odbierają energię na to, żeby facet w pełni zadowolił swoją partnerkę, a to jest ważne tak samo jak zadowolenie samego siebie. W tym celu serdecznie polecam klasykę, czyli "Kamasutrę".  

    Jeśli chodzi o zagadnienie transgresji, polecam lekturę pism Georges’a Bataille’a, zwłaszcza książki pt: "Erotyzm", a do analizy związków elementów seksualności z symbolami kultury Michela Foucaulta "Słowa i rzeczy. Archeologia nauk humanistycznych". Trzy konkretne lektury zamiast onanizowania się obszerną bibliografią dzieł, z których każde mówi o tym samym w trochę inny sposób i właśnie ten "inny sposób" stwarza iluzję, jakobyśmy poszerzali swoją wiedzę.

    Wiedzę poszerzają tylko fakty oraz własne doświadczenie, a nie humanistyczne interpretacje. Osobowość natomiast ubogaca samo życie, a nie ilość przeczytanych lektur. 

    Pozdrawiam 🙂

     
    Odpowiedz
  4. wera

     Patryku tekst odważny

     Patryku tekst odważny 😉 

    Na początku trochę prywaty…:) Ostatnio mój znajomy, bardzo dobry Człowiek, postanowił pójść do spowiedzi przed Świętami. Wybrał się razem z moją Przyjaciółką, która zdała mi relację z całej ,sytuacji…była ona taka, że Kolega nie dostał rozgrzeszenia, a Ksiądz oscentacyjnie wyszedł z Konfesjonału- najwyraźniej przerosły go informacje takie, że chłopak uprawia seks ze swoją dziwczyną (którą bardzo kocha oczywiście). Abstrachując od tego, że ma On ponad 20 lat, jest młodym mężczyzną, czyli ma spore potrzeby sesksaulne. Jak wiadomo mężczyzni najbardziej szalony czas pzreżywają właśnie w tym okresie. Kościół traktuje seks jak zbrodnię. Oczywiście nie każdy Ksiądz reaguje w ten sposób (jestem z Zakopanego, to mała miejscowość…) . Jakbym była złośliwa mogłabym stwierdzić, że może pozazdrościł Koledze 😀 Drugi Ksiądz natomiast, który spowiadał moją Przyjaciółkę wysłuchał tego, co miała do poiwedzenia po czym zapytał ,,i to wszystko..? a może jakieś grzechy nieczystości?"…no naprawdę bez komentarza. A wiemy jakie są realia, ile Księży ma dzieci, kobiety…etc.
    Dobrze, że poruszyłeś ten temat.  Dla mnie seks to bardzo ważna sprawa. Jest wiele małżeństw, które rozpadły się właśnie z powodu tego, że po pierwsze nie mieszkały razem przed ślubem, a jeśli chodzi o kontakty intymne też z tym czekały. Nagle bum…okazuje się, że ludzie się zupełnie w tym nie zgrywają i co teraz ? W końcu rozwód, bo nie wytrzymują frustracji. Podchodzmy do seksu normalnie. To jest coś co zawsze było, jest i będzie. Rozmawiajmy o tym. Nie bójmy się na miłosc boską! Nie propaguję rozwiązłości żeby była jasność, tylko życiowe podejście. Nadal jest to temat tabu. Żyjemy w kraju, w którym jednak Kościół jest autorytetem sporym, przez co ludzie czują się jak nieustanni grzesznicy. Dlatego wielu z nas odchodzi od Kościoła, nie od Boga! od Kościoła !! 
    Polecam podejście Lwa Starowicza, zarówno jeśli chodzi o mężczyzn jak i o kobiety, seks, związki, interakcje międzyludzkie. Otwiere oczy 😉

    Dzięki fest ! 

    Pozdrawiam 😉

     
    Odpowiedz
  5. ahasver

    O!

     I Wera pisze tutaj bardzo fajne słowa  

    Nie zgodzę się tylko z tym, że najbardziej szalony czas dla faceta przypada w wieku lat 20. Ja tam myślę, że jeśli facet jest zdrowy, szaleństwo w jego krwiobiegu nie zostanie wyłączone nigdy – a im starszy, tym bardziej doświadczony! 

    Facet jest jak wino!

    Pozdrawiam!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code