Dałem wam przykład

 
Rozważanie na Wielki Czwartek, B2
 

„I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany ”J13,5. Codzienny rytuał, obmywanie zakurzonych pustynnym pyłem nóg gościa lub pana było zwyczajem powszechnym i niezbędnym w klimacie Palestyny. Należało do powinności niewolnika lub sługi. Nigdy nie wykonywał tej czynności pan domu. Dlatego też Jezus schylony w służebnym geście przed uczniami musiał wywołać ich konsternację. Jednak tylko jeden z Dwunastu, impulsywny Piotr, dał wyraz swojemu zdumieniu, wzbraniając się przed przyjęciem od Nauczyciela tak niskiej posługi.

„Jezus mu odpowiedział: Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz” 13,7. Czego nie zrozumiał Piotr? A może bardziej właściwe byłoby pytanie: dlaczego nie rozumiał? Dlaczego nie był w stanie uchwycić sensu chwili, której był świadkiem? Wytłumaczeniem może być faktyczna niedojrzałość Piotra, przed którym stało jeszcze jego najbardziej chyba radykalne doświadczenie egzystencjalne – zaparcie się Jezusa, a w konsekwencji tego zmierzenie się z bólem odkrycia rzeczywistego obrazu samego siebie i trud przyjęcia prawdy o własnej słabości.

„Jeżeli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną” 13,8. Jezus pozostawia Piotrowi wolność wyboru, nie zmusza go do przyjęcia Jego miłości, ale ostrzega: „Piotrze, do zbawienia potrzebujesz mojej pokory, miłości i Ofiary, bez tego braknie ci sił!” Można się zastanowić, co stało za wahaniem Piotra. Ile w jego postawie było braku zawierzenia Bogu, wiary we własną samowystarczalność i w to, że potrafi „zapracować” na swoje zbawienie? Ile pychy i naiwności?

Jez-w_Czwartek.jpg

„Do końca ich umiłował” 13,1. Jezus pragnął pozostawić uczniom obraz miłości pochylonej do ich stóp, siłą pokory pokonującej krzyż. Opór Piotra niepozwalającego Jezusowi na obmycie jego nóg świadczy o tym, że nie potrafił w uniżeniu Pana dostrzec wyrazu miłości, a w Jego bezradności – siły. Miłość można zrozumieć tylko miłością. Nie znając siebie i opierając się na rozumnej kalkulacji, nie zdawał sobie sprawy, iż w niewielkim stopniu przystaje ona do logiki Bożej miłości. Paradoksalna, tajemnicza, pełna sprzeczności Boża miłość uklękła przed człowiekiem, który w końcu jej zaufał, mimo że nie rozumiał. Piotr pozwolił umyć sobie nogi.

Nie jesteśmy monadami bez okien, jak chciał Leibniz. Potrzebujemy siebie nawzajem, aby siebie potwierdzać lub kwestionować. Każde spotkanie z drugim coś w nas samych i w nim zmienia. Interakcje zachodzą na różnych płaszczyznach ludzkiego życia. Szczególnie istotne jest to w aspekcie naszej wiary, która rodzi się i formuje we wspólnocie ludzi wierzących, w Kościele. Czym jest Kościół dla człowieka początków trzeciego tysiąclecia, człowieka, który z dumą nazywa siebie nowoczesnym? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należałoby odrzucając emocje i schematyzm myślenia, zwrócić uwagę na trudną i skomplikowaną rzeczywistość współczesnego chrześcijaństwa. Kościół bowiem to nie oni – hierarchowie i my – wierni. W Kościele wokół Jezusa Chrystusa nie gromadzą się oni i my, lecz po prostu ludzie ochrzczeni. Warto tu przywołać myśl Jana Pawła II: „Człowiek jest drogą Kościoła”. Ludzki wymiar Kościoła sprawia, że o jego kształcie w dużej mierze decyduje to, jacy jesteśmy, jakie mamy zalety i wady. A przecież Jezus nie wzywa nas do pracy nad samodoskonaleniem się. On pragnie, abyśmy naśladowali Go we wzajemnej miłości.

„Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi” 13,14. Jezus pragnie, abyśmy naśladowali Go we wzajemnej miłości. Dlaczego Jezus przeznaczył dla nas tę najtrudniejszą miłość – miłość umywającą nogi nieprzyjacielowi, nieukrywającą trudnej prawdy i niebagatelizującą winy, przyznającą się do grzechu i proszącą skrzywdzonego o przebaczenie, słuchającą ateisty, który mówi, jakiego chrześcijanina we mnie widzi, radującą się widokiem Jezusa obmywającego nogi temu, którego wiary nie rozumiem? Rzecz w tym, że tylko taka miłość zmienia teologię w żywą wiarę i tworzy Kościół, będący naszym domem, w którym „pierwsze miejsca” zajmują zapoznani święci, dotąd stojący „pod chórem”.

Modlitwa: Prosimy Cię, Panie, o łaskę takiego naśladowania Ciebie, aby drzwi naszego Domu – Kościoła, były otwarte także dla wątpiących, poszukujących, zagubionych, abyśmy i my idąc za Twoim przykładem, potrafili umywać im nogi.

Jez_-_5_kwiet_.jpg

Rekolekcje Wielkopostne 2012

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code